No dobrze, niech będzie...
Ks. Kaszelewski tak mądrze zamotał górali, że spełnił swoją fanaberię...
A tak na serio: inicjatywa to jedno, a praktyczne siły sprawcze to drugie.
Mówiąc o jubileuszu miłościwego lata wspomniałem moim parafianom, że we Włoszech na pamiątkę kończącego się starego i rozpoczynającego się nowego stulecia, postawiono kilkanaście krzyży żelaznych na szczytach gór, miedzy innymi nawet na Wezuwiuszu. Biorąc z tego asumpt, prosiło mnie kilku najpoważniejszych górali, abym się zajął postawieniem podobnego krzyża na Giewoncie.
Zrobili to górale pod światłym przewodnictwem swojego proboszcza, który zapewne... sam czuł się góralem.