Dwa razy trafilismy na filanca, w tym raz na filanca-kobietę (nie muszę nikogo przekonywać, że to statystycznie gorzej
![:)](./images/smilies/icon_biggrin.gif)
). W obydwu przypadkach obyło się bez kary z tym, że za pierwszym razem musieliśmy zrobić szybki wycof, a za drugim, po dość szczegółowym "egzaminie" z topografii i historii Tatr pani filanc nie dość, że pozwoliła dokończyć wycieczkę, to jeszcze ostrzegła przed organizowaną tego dnia obławą na nas, jako że szliśmy granią widoczni zewsząd, a nie było gdzie się schować. Pozwoliło to na zwiedzenie z konieczności miejsc, w których być nie planowaliśmy, ale udało się, choć z emocjami umknąć.
Kilka wniosków
Po pierwsze na popularne lewizny nie chodzi się w weekendy (obydwa moje złapania były w niedziele)
Po drugie jak masz sterczeć na widoku z 30km, wybierz mglistą pogodę
Po trzecie jak gdzieś idziesz, bądź obcykany z tej trasy i wyposażony odpowiednio w potrzebny szpej - strażnicy nie są krwiożerczymi bestiami i widząc kogoś przygotowanego jest szansa, że się człowiek wywinie.
I po czwarte zachowaj rozum i ostrożność - ginęli już w Tatrach ludzie z głodu z powodu złamania nogi, a i nawet obecnie nie wszędzie jest zasięg