Strona 2 z 2

: 2013-08-21, 13:47
autor: bton1
Bywa różnie z tymi dzieciakami - zdarzyło mi się iść na Wołowiec praktycznie równo z 8-latkiem i jego tatą - każdy radośnie i z własnej woli zapierniczał. A bywa tak, że na Sarnią Skałę idą 15-latkowie z rodzicami i zawodzą tak, że szkoda gadać. A w nagrodę zbierają opierdol od starych:)
Jak dziecko chce i lubi chodzić to na pewno warto (oczywiście stopniując trudności) mu sprzedać bakcyla.
Dlatego jutro biorę Zucha i przedzieramy się przez Homole :)

: 2013-08-21, 16:41
autor: lucyna
Od dziecka chodzę po górach, bez taryfy ulgowej chyba od 7 roku życia. Jestem dzieckiem przed reform obyczajowych, łaziłam w sandałkach, w czym się dało, czasami mieliśmy chleb i 1 konserwę rybną na 6 osób na cały dzień. Pieklimy ziemniaki w ogniskach, nawet wiosną je nosiliśmy je w plecakach, aby było czym się posilić. Kurczę, teraz za takie wychowanie to odbiera się prawa rodzicielskie. Mając takie doświadczenie jestem za, a nawet przeciw zabieraniu dzieci w góry. Wszytko tak naprawdę zależy od rodziców, charakteru dziecka. Chciałabym jednak aby zniknęły z gór dzieci dobrze wychowane inaczej, te wychowywane bezstresowo. Do niedawna góry były jednym z nielicznych miejsc wolnych od dziecięcej histerii, wrzasków, a w schroniskach, czy w innych obiektach ciszę zakłócali imprezowicze, a nie małe dzieci całą noc wyjące. Z drugiej strony małe dziecko w górach to cudny widok. Spójrzcie w ich oczęta, a zobaczycie zachwyt.

: 2013-08-25, 20:25
autor: margit
A mnie się jak większości nie podoba pomysł zabierania w takie trasy małych dzieci. Nie przemawia do mnie argument - sama tak chodziłam i nic mi się nie stało. Twoje szczęście, nie wszyscy je mają. Zresztą liczyć na szczęście w górach to dość karkołomne, choć jak wiadomo - popularne;) Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której nagle na takiej Orlej następuje załamanie pogody, albo niech się ojcu coś stanie, a dziecko zostanie samo na szlaku, albo milion innych sytuacji, w których nie jesteśmy w stanie przewidzieć jak się zachowa dziecko, bo dzieci są nieprzewidywalne i mają odjechane pomysły i we własnym domu czasem prowokują niebezpieczne sytuacje. Po to jest dorosły, żeby myśleć za siebie i za tego malucha, który po prawdzie na tym etapie nie ma rozwiniętego jeszcze myślenia abstrakcyjnego więc jakim cudem miałby wymyślić rozwiązanie potencjalnie trudnej sytuacji.
Poza tym pięknie napisane - z dzieckiem w górach trzeba być, żeby ich doświadczało na swój dziecięcy sposób, ale żeby to zaowocowało miłością na długie lata i dojrzałym podejściem do turystyki.

: 2013-09-15, 15:32
autor: tofel
Ostatnio jak wracałem ze schroniska niebieskim na przełęcz krowiarki, to dwa razy mijalem jakieś kobitki co pchały wózki miejskie po tych kamieniach. A w tych wózkach oczywiscie jakieś wrzeszczące od trzęsawki niemowlaki. Dla mnie to jest troche chore, żeby tam sobie spacerować z wózkami. Niby nie ma na tym szlaku jakis podejść, ale wypuzlowanego chodnika tez nie ma.

: 2013-09-16, 09:14
autor: Basia Z.
Jest jedna podstawowa zasada jak się chodzi z dziećmi w góry, którą sama praktykowałam.
Wycieczka z dzieckiem jest dla dziecka i ono ma być zadowolone, a nie rodzice.
Tak trzeba zaplanować i dostosować trasy aby młodzież miała z tego frajdę i aby było bezpiecznie.

Z tutaj opisywanych bardzo mi się podobają wycieczki Piotrka, bo widać na nich uśmiechnięte dzieci.

: 2013-09-16, 09:19
autor: Dobromił
Basia Z. pisze:bo widać na nich uśmiechnięte dzieci.


Obiecuje im kolacje w domu.

: 2013-09-16, 09:21
autor: Basia Z.
Dobromił pisze:
Basia Z. pisze:bo widać na nich uśmiechnięte dzieci.


Obiecuje im kolacje w domu.


Wczoraj na dość stromym podejściu do "Chaty Plesivec" słyszałam jak mama dopinguje dziecko "Tam na górze będzie gorąca czekolada". Problem w tym, że tym schronisku nie ma czekolady.

: 2013-09-16, 09:26
autor: bton1
Basia Z. pisze:Problem w tym, że tym schronisku nie ma czekolady.

Mylić się jest rzeczą ludzką ;)

: 2013-09-16, 22:45
autor: Piotrek
Ale to bez sensu obiecywać coś, czego nie będzie. Raz-dwa razy pomoże a potem dzieciak już nie uwierzy w takie bajanie. A człowiek straci wiarygodność.
To już lepiej zachęcić n.p. jakimś małym konkursikiem rysunkowym w schronisku (i coś kupić w nagrodę), wymyślić cokolwiek byle nie ściemniać, bo to się odbije czkawką.
A wiem, bo mnie PTTK trochę wykiwał a córka się upomina :lol Tzn dowiedziała się z plakatu w schronisku, że jest odznaka PTTK&Disney. Ja obiecałem że będziemy ją zdobywać ale jak podłubałem potem w regulaminie to wyszło, że to zeszłoroczna akcja. No i zonk :rol

Właśnie-córa moja swego czasu wymyśliła grę, kto znajdzie więcej szlaków na wycieczce. Krótko mówiąc idziemy i ten kto znajdzie szlak na drzewie, kamieniu i.t.d. ma punkt. A że ona chce wygrać, to napiera przede mną by mnie uprzedzić i nabić punktów. :)

: 2013-09-16, 22:52
autor: Basia Z.
Piotrek pisze:
Właśnie-córa moja swego czasu wymyśliła grę, kto znajdzie więcej szlaków na wycieczce. Krótko mówiąc idziemy i ten kto znajdzie szlak na drzewie, kamieniu i.t.d. ma punkt. A że ona chce wygrać, to napiera przede mną by mnie uprzedzić i nabić punktów. :)


Też ogłaszałam takie konkursy, a potem 5-latek i 10-latek gnali przed siebie i w końcu bili się patykami "czyj jest ten szlak".

: 2013-09-16, 23:02
autor: TNT'omek
Basia Z. pisze:
Piotrek pisze:
Właśnie-córa moja swego czasu wymyśliła grę, kto znajdzie więcej szlaków na wycieczce. Krótko mówiąc idziemy i ten kto znajdzie szlak na drzewie, kamieniu i.t.d. ma punkt. A że ona chce wygrać, to napiera przede mną by mnie uprzedzić i nabić punktów. :)


Też ogłaszałam takie konkursy, a potem 5-latek i 10-latek gnali przed siebie i w końcu bili się patykami "czyj jest ten szlak".

Wniosek - żadnych konkursów :D

: 2013-09-19, 12:40
autor: TataOjciec
Dobromił pisze:Obiecuje im kolacje w domu.

Piotrek pisze:Ale to bez sensu obiecywać coś, czego nie będzie. Raz-dwa razy pomoże a potem dzieciak już nie uwierzy w takie bajanie. A człowiek straci wiarygodność.


I wyszło szydło z worka :P

: 2013-09-19, 12:44
autor: Dobromił
Ostatnio dałem Piotrkowi parę prawdziwków dla dzieci. Ponoć sam pożarł.

: 2013-09-19, 12:48
autor: TNT'omek
Basia Z. pisze:
Wczoraj na dość stromym podejściu do "Chaty Plesivec" słyszałam jak mama dopinguje dziecko "Tam na górze będzie gorąca czekolada". Problem w tym, że tym schronisku nie ma czekolady.

A może Mama miała swoją czekoladę, którą chciała rozpuścić wrzątkiem ze schroniska?
Każdy rodzić najlepiej wie, co może obiecać swojemu dziecku.....

: 2013-09-19, 13:21
autor: Piotrek
TataOjciec pisze:
Dobromił pisze:Obiecuje im kolacje w domu.

Piotrek pisze:Ale to bez sensu obiecywać coś, czego nie będzie. Raz-dwa razy pomoże a potem dzieciak już nie uwierzy w takie bajanie. A człowiek straci wiarygodność.


I wyszło szydło z worka :P


Metoda na małego głoda. W.g. reklam nieźle się sprawdza :D