Jesli chodzi o alkohol to nie cierpie dwoch rzeczy- jak ktos mi zabrania sie napic jak mam ochote lub gdy probuje wmuszac gdy ochoty nie mam..
A w czasie wycieczki to wszystko zalezy od nastroju. Czasem wogole nie moge patrzec na alkohol, nawet na wieczornej imprezie pije tylko herbate, a czasem mam smaka wydoic pol litra podczas wedrowki (i to nie piwa). Zima to czasami musze cos mocniejszego lyknac na trasie zeby zaczac czuc rece i nogi i nie odgryzc sobie jezyka z zimna. Jeszcze inaczej ma sie sprawa wycieczek na wschodzie bo tam czesto miejscowi bardzo dbaja aby turysta nie mial dziwnych dylematow a poza tym trzeba sie na biezaco dezynfekowac pijac czesto zanieczyszczona wode czy niedomyte owoce... (kilkukrotnie sprawdzone- kto nie pije mocniejszych trunkow ten ma ostra sraczke)
Tępy Dyszel pisze: napisał/a:
Ale np. picie piwa za piwem w liczbie np. 8 sztuk, już nieco by mnie raziło....
Wydaje mi sie ze przeliczanie piwa na sztuki jest bez sensu, bo zalezy od tolerancji danej osoby na alkohol. Wiele razy bylam z eco na wedrowce gdzie w ciagu dnia zapewne wciagnal dwa czteropaki i popil nalewka i byl jak mlody bog! A inna osoba po jednym piwku bedzie niedomagac i marudzic albo co gorsza wlaczy sie jej agresor.. Takiego znajomego tez mam co jak wypije setke to bez kija nie podchodz...