Góry Bez Granic

No brzmi ten grzybiarz w marcu trochę jak słynne „przechodziliśmy z tragarzami”.
Ale broń podobno miał krótką. W obecnych okolicznościach się nie dziwię, filanca w Tatrach latem też spotkaliśmy z gnatem, chował pod koszulą.

Ale broń podobno miał krótką. W obecnych okolicznościach się nie dziwię, filanca w Tatrach latem też spotkaliśmy z gnatem, chował pod koszulą.

naprawdę sądzisz, że przygodny turysta w Tatrach jest uzbrojony? Oczywiście obecne sytuacje są wyjątkowe... ale to tak jakby każdemu w kasach dawać gnata "na wszelki wypadek".

Z moich doświadczeń stawiałbym na jakiegoś emerytowanego aparatczyka. Zawsze mają rękawy pełne historyjek uzasadniających chodzenie z giwerą na grzyby. Na przełomie luty/marzec wysypało trochę grzybów - całkiem wiarygodna anomalia. Niedźwiedzie natomiast głodne to i zdesperowane. W menu mrożone kozice prosto z lawinisk. Do obecności ludzi przyzwyczaiły się w procesie habituacji. Standardowe procedury obejmują odstraszanie gumowymi kulami i w uzasadnionych przypadkach eliminację tzw. problematycznych osobników. Nic nowego. Pismakom płacą za uprawianie demagogii - odrębny temat rzeka.

Zauważyłem, że są sklepy oferujące "odstraszacz niedźwiedzi". Małe urządzonko, które można przytroczyć do plecaka. Ma to faktycznie sens, czy to tylko zwykły chwyt marketingowy ?

https://www.waragod.pl/waragod-dzwonek- ... zie-zolty/

Tępy dyszel pisze:Zauważyłem, że są sklepy oferujące "odstraszacz niedźwiedzi". Małe urządzonko, które można przytroczyć do plecaka. Ma to faktycznie sens, czy to tylko zwykły chwyt marketingowy ?

https://www.waragod.pl/waragod-dzwonek- ... zie-zolty/

Tez jestem bardzo ciekawa czy to działa? w sensie czy niedzwiedzie wiedza ze to ma je odstraszac?

To chyba mógłby być każdy inny dzwonek, bo zasada jest prosta, misiek ma słyszeć że idziemy

Dzwoni dzwonek, idzie obiad
Za to dość irytujące jest używanie tych dzwonków na szlaku pełnym ludzi.

Prezes pisze:Za to dość irytujące jest używanie tych dzwonków na szlaku pełnym ludzi.

I jest to podobne do chodzenia po jadalni w schronisku z włączonymi detektorami lawinowymi.

Nigdy nie wiadomo. A jak się ktoś zmęczy i pod stołem zasiedzi? Z detektorem znajdą od ręki.

Trzeba wiedzieć, kiedy spod stołu wyjść niepokonanym.

Kolejna śmierć w Tatrach, już druga w przeciągu kilku dni w tym samym rejonie:
https://www.tvp.info/78107140/tragedia- ... u-tygodnia

Idźcie, zdobywajcie ale poczekajcie aż śniegi znikną.