: 2021-09-22, 20:31
A czemu kumpela nie nagrała tego...ech ![:(](./images/smilies/icon_cry.gif)
![:(](./images/smilies/icon_cry.gif)
Forum dla wszystkich miłośników turystyki górskiej.
http://gorybezgranic.pl./
Piotrek pisze:Miałem dziś ciekawą przygodę, trochę tragikomiczną.
Pojechaliśmy z kumpelą na Tuł. Jest tam taka długa i troche stroma łąka, ale że kwitną tam zimowity jesienne to wziąłem aparat i kija z myślą, że porobię zdjęcia i może coś uda mi się o tej roślince nakręcić do filmiku.
Pogoda kiepska, bo troche deszczowa ale zimowity były. Robię więc foty, kręcę ujęcia, nade mną ładnie pasie się stado krów. No sielski krajobraz.
Skończyłem ujęcie, wyłączyłem telefon na kiju ale czuje, że za mną coś się rusza. Odwracam się ... o kurwa, byk. I idzie na mnie. Zaczynam więc odchodzić - on za mną. Przyśpieszam, on też. Zaczynam zbiegać, a byk co raz bliżej, w dodatku z boku dolatuje drugi. Spier..... więc z całych sił w dół licząc, że się nie poślizgnę, bo ślisko a w dodatku w gumiokach byłem. Ogrodzenie pod prądem przeskoczyłem dosłownie w ostatnim momencie.
Kumpela to wszystko z dołu widziała, cała posrana. Niby się uciec udało ale... przy krowach został plecak i aparat![]()
Kombinowaliśmy, że ona jakoś te byki odciągnie, a ja z boku polecę ale gdzie tam, byczki obserwowały wszystko dokładnie. W końcu poszedłem do gospodarstwa w pobliżu (tego przy czarnym szlaku) z prośbą, żeby właściciel pomógł jakoś te klamoty wydostać.
No powiem wam, było nieciekawie. Choć jak sobie wyobrażę widok gościa który spierdziela w dół przed bykami, to ciągle chce mi się śmiać
Adrian pisze:Ale te byczki, to takie maluchy były ....![]()
Piotrek pisze:Miałem dziś ciekawą przygodę, trochę tragikomiczną...
sprocket73 pisze:Piotrek pisze:Miałem dziś ciekawą przygodę, trochę tragikomiczną...
Za Tuska takie rzeczy się nie zdarzały...
Bezczelne typy!
Trzeba było im powiedzieć, że jesteś na szczycie łańcucha pokarmowego!
Tępy dyszel pisze:Bardziej z kategorii wpadki turystyczne. Z zeszłą sobotę rozpocząłem nowy sezon, najwcześniej w historii. Po przyjeździe do Wilkowic zorientowałem się, że jestem w zwykłym ubraniu miejskim. Do tego bez plecaka, jedzenia, picia, aparatu, telefonu czy stosownych butów. No więc...poszedłem w góry. Po drodze zaopatrzenie w "Żabce" i sru z prowiantem w reklamówce na zawsze groźną Szyndzielnię. Wszedłem i zszedłem, widoki były bo pogoda ładna, choć przejrzystość powietrza średnia. To była pierwsza tak pojebana w stylu wycieczka. Wiek ma swoje prawa
Nie bardzo. Nie mam siłą rzeczy z powodów jak wyżej, żadnej "dokumentacji"Z tego może być relacja roku