Wytrzymałość w górach

Dyskusje o górach, turystyce górskiej itp.
Awatar użytkownika
Basia Z.
Posty: 3550
Rejestracja: 2013-09-06, 22:41
Lokalizacja: Chorzów

Wytrzymałość w górach

Postautor: Basia Z. » 2014-04-16, 10:44

Fajny wywiad z Krzysztofem Wielickim

http://outdoormagazyn.pl/2014/04/akadem ... elickiego/

Coś jest na rzeczy :)
I dotyczy każdych gór nie tylko Himalajów.

Ja jestem stara baba, a zdarzało mi się maszerować po górach prawie bez przerwy 20 godzin (tylko z krótkimi odpoczynkami) i w zasadzie mogłam iść dalej, nie byłam jeszcze na tyle zmęczona aby paść.

Natomiast w czasie tego samego wyjazdu napotkałam człowieka - wytrenowanego, silnego faceta w wieku około 32 lat, który po 7 godzinach marszu bez jedzenia (od 17 do 24) po prostu zemdlał z głodu.

Dość często spotykam też ludzi, którzy trenują np. biegi, nordic-walking i inne sporty, ale na stosunkowo krótkich dystansach (około 1-2 godz. marszu lub biegu) i w górach po 7-godzinnym przejściu padają ze zmęczenia. A na drugi dzień to już w ogóle nie potrafią podnieść się z łóżka bo wszystko ich boli. Co ciekawe są to często ludzie o 30 lat młodsi ode mnie.
Natomiast ja chodzę powoli, za to na dłuższych wyjazdach nigdy nie miałam problemów z marszem kolejnego dnia. Owszem rano po wstaniu mięśnie mnie bolały, ale po 15 minutach wszystko "się rozchodziło" i można było iść dalej. Podobnie moi znajomi regularnie uprawiający turystykę górską.
Ciekawa jestem Waszej opinii na ten temat.
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez Basia Z., łącznie zmieniany 2 razy.

Awatar użytkownika
TNT'omek
Posty: 2517
Rejestracja: 2013-08-14, 16:27
Lokalizacja: Beskid Mały
Kontakt:

Postautor: TNT'omek » 2014-04-16, 10:50

Basiu, teraz "młodzi" są z jakiejś innej gliny ulepieni... :D
in omnia paratus...

Awatar użytkownika
maurycy
Posty: 910
Rejestracja: 2013-11-17, 09:25
Lokalizacja: Bielsko okolice

Postautor: maurycy » 2014-04-16, 11:24

Też to obserwuje , dzisiejsza młodzież nie ma już takiej kondycji . Siedzenie przed komputerem robi swoje . Czasami jak z kimś z młodzieży idę po górach i słyszę ciężkie sapanie to aż na śmiech mi się zbiera :lol . Czy to taki problem coś sobie tam wcześniej poćwiczyć żeby mieć chociaż to minimum formy :rol .
Z kolei z tych osób uprawiających sport to generalnie najgorsi kondycyjnie są przedstawiciele sportów walki . Niby tacy nabici , napakowani , ale to są kolosy na glinianych nogach :P .

Awatar użytkownika
TNT'omek
Posty: 2517
Rejestracja: 2013-08-14, 16:27
Lokalizacja: Beskid Mały
Kontakt:

Postautor: TNT'omek » 2014-04-16, 11:30

Bo inaczej zachowuje się jakaś masa mięśniowa nabyta i wyćwiczona w terenie, a inaczej nadmuchana prochami i krótkimi seriami w zatęchłej siłowni...
in omnia paratus...

Awatar użytkownika
bton1
Posty: 3312
Rejestracja: 2013-07-08, 07:52
Lokalizacja: Kraków

Postautor: bton1 » 2014-04-16, 11:46

Ja bym zwrócił uwagę na jeszcze jedną kwestię - inaczej trenuje się wytrzymałość, inaczej siłę, inaczej trenują sprinterzy, a inaczej maratończycy. Dlatego nie oczekiwałbym od napakowanych jak kabanosy kulturystów dobrej kondycji w górach, ani od Bolta 2h20min w maratonie.
Analogicznie jeden człowiek wbiegnie w godzinę z Kuźnic na Kasprowy, ale wymięknie na 30-kilometrowej trasie, a drugi dokładnie odwrotnie. To kwestia innego treningu i innych predyspozycji. Także moim zdaniem nie ma opcji, żeby ktoś był świetnie "wytrenowany" w każdym typie aktywności.
Pudzianowski też dźwigał niebotyczne ciężary, a na początku w MMA po 30 sekundach walki puchł jak nie wiem. Zmienił trening i wygląda to teraz zupełnie inaczej..
W mieście możesz kogoś znać dziesięć lat i go nie poznać. W górach znasz go na wylot po paru tygodniach.

Awatar użytkownika
sokół
Posty: 12271
Rejestracja: 2013-07-06, 09:41
Lokalizacja: Bytom

Postautor: sokół » 2014-04-16, 14:45

bton1 pisze:Analogicznie jeden człowiek wbiegnie w godzinę z Kuźnic na Kasprowy, ale wymięknie na 30-kilometrowej trasie,


W zeszłym roku bylismy na wyrypie w Ujsołach. Niejaki Gaza, nie dość, że przeszedł całe 50 km, to jeszcze, choćby nie wiem, jak go naciskać, nie szło utrzymać jego tempa.
No ale jak się codziennie, w ramach treningu, na Muńcuł rowerem wjeżdża...

U mnie sporo zależy od dyspozycji w danej chwili. Są dni, że mogę naprawdę dużo, zarówno w dystansie, jak i w szybkości (choć ta zdecydowanie zmalała przez ostatnie lata, za sprawą aparatu) ale są też takie, że ledwo daję radę gdzieś się wkulać.

Awatar użytkownika
Piotrek
Posty: 10907
Rejestracja: 2013-07-06, 21:45
Lokalizacja: Żywiec-Sienna
Kontakt:

Postautor: Piotrek » 2014-04-16, 16:15

Przesada z tą kiepską formą współczesnej młodzieży. Tak jak teraz tak i kiedyś byli tacy co mogli łazić bez problemu i tacy co stękali po 2 km.
W wielu szkołach istnieją kluby turystyczne, prężnie funkcjonujące, tak samo wielu młodych należy do PTTku i biją porządne wycieczki.
Zawsze sie zdaję, że kiedyś to było ho ho, nie wiadomo co. :)

Awatar użytkownika
nes_ska
Posty: 2931
Rejestracja: 2013-10-09, 15:58
Lokalizacja: Brzesko

Postautor: nes_ska » 2014-04-16, 16:20

To tak naprawdę w dużej mierze zależy od rodziców. Miałam taką klasę, że rodzice przywozili prawie wszystkie dzieci pod drzwi szkoły, a jak miały iść na nogach, to był wielki ból i cierpienie. Proponowałam wtedy, żeby szli na rękach :P ... a inną klasę miałam taką, że 80% dzieci jeździło do szkoły na rowerach, a na wycieczce szkolnej byliśmy w Pieninach i żadne dziecko mi nie marudziło.

A ja stękam czasem po 2 km jak jest stromo pod górkę, ale jestem w stanie przejść dość sporo zazwyczaj :P
Jestem tu gdzie stoję, ale jeśli się ruszę, to mogę się zgubić.

Awatar użytkownika
Piotrek
Posty: 10907
Rejestracja: 2013-07-06, 21:45
Lokalizacja: Żywiec-Sienna
Kontakt:

Postautor: Piotrek » 2014-04-16, 16:25

Pasanie gąsek robi swoje, jest kondycja, jest wytrwałość :)

Awatar użytkownika
ceper
Posty: 8598
Rejestracja: 2014-01-02, 11:33

Postautor: ceper » 2014-04-16, 16:33

Piotrze, niech młodzież jeździ raczej "zloty" Chimalajowe niż PTTK. Byłem raz na spotkaniu Klubu Turystyki Górskiej, po godzinie wszyscy mieli lepszy nastrój niż na zdjęciach TNT'omka. Podczas rozmów słowo "góry" było zawsze poprzedzane słowem "do". W obu przypadkach liczy się najpierw wątroba, potem kondycja ...

U mnie kondycja marna, ale 25-30 lat temu mogłem hasać. Obecnie najczęściej pierwszy dzień bez problemu średnie, turystyczne tempo, dzień drugi w znacznym stopniu jest uzależniony od obiektu turystycznego. Jeśli wstanę połamany, to i słoneczko nie pomoże.
Bo kto ma, temu będzie dodane, i nadmiar mieć będzie; kto zaś nie ma, temu zabiorą również to, co ma. /Mt 13,12/
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.

Awatar użytkownika
buba
Posty: 6126
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Postautor: buba » 2014-04-16, 18:03

Nie wiem czemu sporo ludzi postrzega wedrowki po gorach jako rodzaj sportu i prężenia muskulow- tzn kto wyzej, kto szybciej, kto dluzej.. A mozna tez chodzic na wycieczki dla przyjemnosci- tak zeby sie nie zmeczyc, czesto odpoczywac, co chwile cos zjesc i niespiesznie cieszyc sie okolica i czasem mijajacym w milych okolicznosciach przyrody i towarzystwa.

Ja jestem zdechlak totalny, wiec napewno wiekszosc z was by pękła ze smiechu widzac mnie wchodzaca pod gorke. Nie lubie zapychac szybko i nie lubie dlugich tras. Nie mam wrodzonych predyspozycji i raczej zawsze brzydzilam sie wszelakimi sportami. I z tym tez mozna kochac gory, podroze i calkiem sporo w zyciu zobaczyc. Wolniej, spokojniej nie zawsze oznacza gorzej.

Duzo bardziej niz brak kondycji przeszkadza mi w wedrowkach mala tolerancja na zimno :P
Ostatnio zmieniony 2014-04-16, 18:37 przez buba, łącznie zmieniany 1 raz.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..

Awatar użytkownika
Piotrek
Posty: 10907
Rejestracja: 2013-07-06, 21:45
Lokalizacja: Żywiec-Sienna
Kontakt:

Postautor: Piotrek » 2014-04-16, 19:28

Ceper, młodzież niech sobie jeździ gdzie chce :-), zauważyłem tylko że to nie do końca jest tak jak się niby wydaje. W szkole gdzie pracuje żona działa uczniowski klub turystyczny, działa prężnie i aktywnie w sferze turystyki górskiej, a takich klubów szkolnych jest wiele więc nie ma co na wyrost skreślać współczesnej młodzieży.

Buba, trzeba wziąć pod uwagę, że dla wielu waśnie wyrypa, szczyty, odległości to jest forma odpoczynku-w tym wypadku psychicznego, tak to sobie wyobrażam :-)

Awatar użytkownika
Basia Z.
Posty: 3550
Rejestracja: 2013-09-06, 22:41
Lokalizacja: Chorzów

Postautor: Basia Z. » 2014-04-16, 19:56

Ja w swoim początkowym poscie bynajmniej nie narzekałam na "młodzież" bo to o czym piszę dotyczy w równym stopniu ludzie dojrzałych co i młodych.

Chodzi mi generalnie o to, że ludzie wysportowani, uprawiający np. biegi, taniec sportowy, czy inne sporty nie mają często wystarczającej wytrzymałości aby chodzić po górach przez kilka dni z rzędu nawet całkiem spacerowym krokiem.

O tym mówi właśnie Krzysztof Wielicki w wywiadzie do którego link podałam a konkretnie w ostatnim rozdzialiku tego wywiadu.
Chodzi też o to, że jadąc w góry nastawiam się na to, że nie zawsze będzie mi wygodnie, ciepło, że może się zdarzyć, że może przez 8 godzin nie będzie takiego momentu aby coś zjeść, że przez 4 dni nie będzie w ogóle okazji do umycia się (i pozostaną tylko chusteczki dla niemowląt) a spać się będzie na niezbyt wygodnym karimacie na brudnej podłodze, albo w płachcie biwakowej w krzakach.

Ja to wszystko wiem, liczę się z tym, że może tak być i przyjmuję to do wiadomości, bo sama radość z pobytu w górach wynagradza mi te wszystkie niedogodności, które są w gruncie rzeczy drobne i do wytrzymania. (co nie znaczy, że nie cieszę się jak wreszcie po tygodniu uda mi się umyć pod prysznicem, jaka to jest radość wie każdy kto tego dostąpił ;) )

A tymczasem znam całe mnóstwo ludzi, w każdym wieku, którzy kiedy się dowiedzą, że mają spać w pokojach zbiorowych to rezygnują, bo nie wyobrażają sobie tego aby spać w pokoju z obcą osobą.
Chodzą po górach, ale muszą być zawsze wyspani i najedzeni.

Nie piszę, że to źle.
Ale gdyby nie pewna moja odporność na niewygody nie wzięłabym udziału w kilku wspaniałych wycieczkach, najfajniejszych w życiu. A kiedy to robiłam to " w trakcie" byłam czasem zła, niewyspana, głodna i wściekła.
Ostatnio zmieniony 2014-04-16, 20:00 przez Basia Z., łącznie zmieniany 2 razy.

Awatar użytkownika
maurycy
Posty: 910
Rejestracja: 2013-11-17, 09:25
Lokalizacja: Bielsko okolice

Postautor: maurycy » 2014-04-16, 20:16

Ja z kolei lubię ostro popylać po górach :) . Ale nie zawsze , przeważnie sam , albo z kimś o którym wie , że też tak lubi . Bardzo chętnie chodzę też z tymi którzy wszystkim delektują się na spokojnie . Fajnie jest i tak i tak :lol .
Co do kondycji naszej współczesnej młodzieży to dalej podtrzymuję to , że ogólnie jest słabsza ( poza nielicznymi wyjątkami ) od tej wcześniejszej . Mógłbym dużo wymieniać argumentów na tą tezę , ale podam tylko jeden przykład .
Od dawna jeżdże na zawody lekkoatletyczne . Obserwuję powolny spadek wyników ( mówię o juniorach ) . Generalnie wyniki w różnych dyscyplinach kiedyś a teraz poszły bardzo w dół :( .
A to najlepiej odzwierciedla ogólną kondycję społeczeństwa .

Awatar użytkownika
buba
Posty: 6126
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Postautor: buba » 2014-04-16, 20:26

Basia Z. pisze:że może się zdarzyć, że może przez 8 godzin nie będzie takiego momentu aby coś zjeść


nie wyobrazam sobie takiej sytuacji! w kazdych warunkach mozna zrobic przerwe na zarcie! :D tzn mowie o wycieczkach na naszym poziomie bo moze u Wielickiego i spolki bywa inaczej jak wisza gdzies na scianie :P
Ostatnio zmieniony 2014-04-16, 20:31 przez buba, łącznie zmieniany 2 razy.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"



na wiecznych wagarach od życia..