Strona 1 z 6

Najgorsze podejście, jakim szedłeś :)

: 2019-06-02, 22:32
autor: sokół
temat zainspirowany relacją Wiktora


Jeśli chodzi o rzeźnię w Beskidach to moim numerem jeden pozostaje bez zmian, tenże szlak:

Zaczyna się niewinnie.
Obrazek

Po chwili nawet jest wypłaszczenie, co tylko zachęca do dalszej drogi.

Obrazek

Ale potem nie ma litości i często wszystko jest w błocie, myśmy nie dali rady iść cały czas ścieżką, musieliśmy iść częsciowo bokiem, chaszczami i podciągać się na pniakach.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Tak więc w moim rankingu pierwsze miejsce dla Świtkowej.


Drugie to Gancarz. Obojętnie, czy od północy, czy od zachodu, idzie umrzeć.

Obrazek

Obrazek

Na trzecim miejscu chyba dałbym Oszusa. Wredny gad.

Obrazek

: 2019-06-02, 22:52
autor: dagomar
Na Salatyn od Jałowieckiej i Batyżowiecką od dołu. Obydwie te doliny nie mają kompletnie wentylacji, ani przewiewu, obydwie robiłem w przedburzowym upale. Trzecie to Baranie Rogi w Syłwestra od Smokowca, śnieg dołem kopny, powyżej Terinki skorupka na kaszy i lód pod spodem, skorupka pękała co 3 krok. Tam ze zmęczenia pojechałem z Baraniej Przełęczy jalieś 50m, hamowałem czekanem, wyrzut adrenaliny taki, że potem nie mogłem kroku zrobić, jak minęło niebezpieczeństwo

: 2019-06-02, 23:01
autor: Vision
Dla mnie najgorszym albo może bardziej najtrudniejszym było zdecydowanie podejście od polskiej strony na Rysy. Momentami nawet czułem to o czym niegdyś pewien ktoś w internetach pisał, że tam tlenu coraz mniej i powietrze coraz bardziej rozrzedzone ;) :P I co 10 kroków przerwa i końca nie było widać... ;)

Tak ogólnie to właśnie o tym pisałem przy okazji konwersacji z laynn'em i sprocketem na FB, że Tatry są jednak trochę nieporównywalne do reszty polskich gór pod tym względem. ;)

Z beskidzkich to jako trudne, najbardziej pamiętam to z wyrypy w żywieckim za Rycerzową..., tylko tam to wg mnie to błoto wszystko potęgowało, bo samo podejście było bardzo strome, ale wcale nie jakieś długie. ;)

Ostatnio też całkiem ciekawe było na Lubań z Ochotnicy zielonym szlakiem, początek jest lajtowy, ale ostatnie 300 metrów w pionie to trochę rzeźnia, wprawdzie ja tam, aż tak bardzo nie narzekałem, ale Rafał stwierdził, że kogoś kto ten szlak wytyczył ostro pojeba... ;) Tylko Rafał też nie do końca miarodajny, ostatnio w górach był na zlocie i od tego czasu jeszcze trochę chyba większy się stał. ;)

: 2019-06-02, 23:06
autor: sokół
Vision pisze:ostatnio w górach był na zlocie


Bez przesady, w sumie to tam też niewiele pochodził, chyba, że liczysz wycieczki do sklepu. Wjazdu kolejką na Mosorny chyba nie będziemy zaliczać...?
No ale ważne, że wrócił na szlaki.

Vision pisze:pamiętam to z wyrypy w żywieckim za Rycerzową


No właśnie, u mnie to numer jeden.


W Tatrach to wszystko też zależy od formy. Dawno temu ostro popiliśmy, a na następny dzień, na ostrym kacu padło na Ciemniak od Kir. Umarłem trzydzieści razy, duszno było i parno. Ze trzydzieści stopni. Nawet pingwiny mnie wyprzedzały, tj. zakonnice.

Jarząbczy od Niskiej daje popalić. Tyle, że tam wygodnie. To już gorsze są dla mnie zejścia, takie jak z Klina, piarżyste, usuwające się kamyczki.

Z innych gór to Mała Fatra. Południowy Groń, Suchy, od chaty pod Suchym, Stoh...

: 2019-06-02, 23:14
autor: Vision
sokół pisze:Bez przesady, w sumie to tam też niewiele pochodził, chyba, że liczysz wycieczki do sklepu. Wjazdu kolejką na Mosorny chyba nie będziemy zaliczać...?
No ale ważne, że wrócił na szlaki.


No to właśnie o tym też mówię, że przez to jeszcze bardziej mniej wiarygodny jest. :D Ale fakt faktem końcowe podejście jest tam strome... na ostatnim kilometrze w poziomie, jest tam około 250 metrów w pionie. ;)

Ja to bym z miłą chęcią, tym najkrótszym szlakiem na Ćwilin wszedł, tam z góry też to pięknie wyglądało, prawie jakbyś się w przepaść miał rzucić. ;)

: 2019-06-02, 23:23
autor: Piotrek
Nie zawsze stromizna jest najistotniejsza, a okoliczności - samopoczucie, kondycja w danym dniu, kłęby much, kac i in.

W Tatrach różne dłuuugie trasy robiłem, a zawsze jakoś bezproblemowo, natomiast do dziś pamiętam takie niby bzdety, które o dziwo porządnie dały popalić:
- z Radziechów na Baranią Górę. Trasa mi nie obca ale razu jednego w głębokim, mokrym śniegu cioralismy z kumplem 6 godzin :rol . Masakra to była. Początek trochę wydeptany, potem kanalik się zmniejszył a każdy krok to zapadka w ciężką bryję. Na Radziechowskiej to myśleliśmy że zostaniemy już do wiosny. Tam to jakby nikt nigdy nie szedł, w zasadzie trza się było czołgać bo nogi wpadały po jajca, a wygramolić się z było cholernie ciężko.
-ze Zwardonia na W.Raczę granicznym zimą. No tak się ciągnęło to przejście, że przez moment myślałem, że....zawróce
-w upale na Lubań, chyba z Czorsztyna. Tam faktycznie stromo było, plecaki ciężkie bo to jeszcze za starego i ciężkiego sprzętu było i na 2 tygodniową wędrówkę plecak spakowany.

: 2019-06-03, 14:03
autor: Gór Ski
Generalnie w górach często się chodzi aby podejść ale Beskidzie Żywieckim spore nachylenie ma podejście z Soblówki na Smereków Wielki. Świtkowa też ma słuszne nachylenie i przy zjeździe nawet tworzy się mini lawiny

: 2019-06-03, 15:54
autor: Adrian
Podejście pod Bukowe Berdo w upalny dzień, te schody się kuźwa nie kończą :(

: 2019-06-03, 17:16
autor: Sebastian
Dla mnie najgorszym podejściem pod górę było wyjście na Rysiankę z Żabnicy, gdy tego samego dnia leczyłem w Żywcu kanałowo bolącego zęba. Po tych wszystkich medykamentach ledwo wylazłem na górę (a miałem 18 lat) mówiąc sobie, że już nigdy, przenigdy w żadne góry nie pojadę. Chyba mi zaszkodziło znieczulenie :) Ząb po kilku latach i tak poszedł do wyrwania, a ja po górach chodzę do dziś.

: 2019-06-03, 17:25
autor: kristoff73
Pytanie jest ciekawie sformułowane, bo co to znaczy najgorsze? Dla mnie najgorsze to takie, gdzie odczuwam lęk. Mam lęk wysokości i przestrzeni i dlatego w wielu miejscach mnie nie było, a jednak kilka razy czułem się nieswojo - i to w Beskidzie Śląskim!
Najgorzej było jednak w Bieszczadach między Rawkami - na tej trasie w ogóle się nie rozglądałem! I na połoniny się nie wybieram. Na Tarnicę - chciałbym...
Nie musi być otwarta przestrzeń - w Beskidzie Małym czerwony szlak z Porąbki w stronę Chrobaczej Łąki to przez pewien czas bardzo wąska ścieżka, a po prawej stronie przepaść, choć w lesie. Tam na pewno moja noga już nie stanie...
A co do trudnych podejść - szczególnie miło wspominam drogę z Koniecznej na Jaworzynę Konieczniańską. I, rzecz jasna, na Lackową od zachodniej strony - zamierzam jeszcze nieraz tędy wejść, ale schodzić - niekoniecznie... Świetne jest też podejście od Przełęczy Wysowskiej na Płaziny (Staviska) i Kozie Żebro z Regietowa. I wędrówka z ostatniej soboty - z Sopotni Małej na Romankę.
Wygląda na to, że trzeba będzie do tej listy zaliczyć, bo mam w planach na ten rok - Oszus(t)a, Świtkową i szczyt Kolanin w Magurskim Parku Narodowym.

: 2019-06-03, 17:53
autor: Prezes
Piotrek pisze:Nie zawsze stromizna jest najistotniejsza, a okoliczności - samopoczucie, kondycja w danym dniu, kłęby much, kac i in.

Dokładnie tak jest. Pamiętam, jak zdychałem byle gdzie, bo np. gorąco było. A zdarzało się z palcem w d... robić mocne różnice wysokości.
Subiektywnie jednym z gorszych był pewien trawiasty żleb w Tatrach (teren niekoniecznie dozwolony, miejsca nie wymieniam). Trawa po kolana, pod trawą niewidoczne luźne kamloty. Nachylenie takie, że w zejściu miałem chwilami ochotę zjazd zakładać :lol

: 2019-06-03, 18:34
autor: vidraru
Luboń Wielki z Przeł. Glisne też miły. Albo niepozorna górka Brdo od )( Dukielskiej w stronę Baraniego - zaczyna się niewinnie a po chwili nie ma jak stopy postawić tak stromo, szłam prawie po drzewach, jeszcze z plecakiem, Wysoka w Pieninach. Apropos Słowacji - oni tam w ogóle litości nie mają jeśli chodzi o znakowanie szlaków, na pęczki szłoby zliczyć.

: 2019-06-03, 18:38
autor: sprocket73
Temat wziął się od relacji laynn'a, więc w moim rozumieniu dotyczy stromych podejść w Beskidach. Świtkową kojarzę, byłem tam w 2010 i 2005. Stromo, ślisko, ale krótko. Gancarz, Śnieżnica, Lackowa, Luboń Wielki, Lubań i Szczebel to są inne miejsca w Beskidach, gdzie długie strome podejście szlakiem może dać popalić.

: 2019-06-04, 08:21
autor: Pudelek
To nie Beskidy, ale pisałem o tym w relacji z Pienin, podejście w okolicach Żaru: krótkie, ale k...o strome: 200 metrów na odcinku 300 metrów. Tam ciężko było mi się nawet utrzymać z plecakiem :lol

A Słowacy to uwielbiają dręczyć turystów, bo szlaki często prowadzą prosto na pałę np. pod wyciągiem :D

: 2019-06-04, 08:27
autor: Dobromił
Pudelek pisze:A Słowacy to uwielbiają dręczyć turystów


2 czerwca byłem w Tatrach Niżnych. Potwierdzam - to są mordercy szlakowi :)