Plecak jak plecak. Co istotne był to świadomy wybór. Dla odciążenia cięższych plecaków usuwam stelaże, a ktoś inny może potrzebować wszytej ćwiartki kanapy. Zerowy komfort oferuje klasa ultralight. Tutaj zastosowano lekki czeski system nośny, spotykany w podobnych wynalazkach. Spełnia wymogi austriackich norm, a finansowo całość dopina manufaktura gdzieś w slumsach na Birmie
![;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
Ogromną zaletą okazał się dostęp do komina od spodu, poprzez otwierany sufit w komorze śpiwora. Cięższy ekwipunek dostępny jest bez konieczności wykładania od góry prowiantu i ciuchów. Mega. Nieoczekiwanie plecak okazał się wytrzymały na elementy pogody. Staram się o niego nie dbać, coby odpowiedno sfatygować taśmy zapięć - nadal zbyt sztywne. In minus - doszło do chemicznej reakcji wszytego pokrowca plecaka z pokrowcem śpiworu. Katalizatorem była woda/wilgoć - niszcząc pokrowiec śpiworu. Pierwszy turystyczny (szkolny) plecak napełniony miałem marzeniami, ten wyrachowaniem. Z tej samej stajni posiadam również poncho.