17 lat temu w Bieszczadach (majówka 2007)

Relacje z Beskidów od bieszczadzkich połonin po Beskid Śląsko-Morawski.
Awatar użytkownika
sprocket73
Posty: 5636
Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
Kontakt:

Postautor: sprocket73 » 2024-05-13, 17:48

buba pisze:Zaczynam mieć wrażenie, że nie jest mi zimno z zewnątrz, ale od środka. Że w brzuchu mam ogromny sopel lodu, który chłodzi niezależnie od ubrań i przykrycia.

Trzeba robić pompki w śpiworze. Ile się da, do oporu, aż padniesz ze zmęczenia. W momencie kiedy padasz, w śpiworze jest tak gorąco, że pierwszym odruchem jest z niego wyjść, ale trzeba się powstrzymać, po kilku sekundach zasypiasz, a kiedy znowu budzisz się z zimna, od razu zaczynasz robić kolejną serię pompek. I tak zejdzie cała noc.

Awatar użytkownika
Dobromił
Posty: 14468
Rejestracja: 2013-07-09, 08:33

Postautor: Dobromił » 2024-05-14, 07:44

Sebastian pisze:Dziura po drzwiach powoduje wywiewanie klimatu ze środka.


Co gorsza - może do wewnątrz wlecieć czyste powietrze.

Sebastian pisze:Dla takich zapachów warto przyjechać w Bieszczady.


Nabrać do butelki i w domu wypuszczać.

Sebastian pisze:Dziury do pół łydki to jest to, o czym marzą miejscowi. Każdy wyjazd do sklepu staje się wtedy przygodą.


Żadnych remontów. Żadnej cywilizacji. Żadnego postępu. To powinny być miejsca zatrzymane tak plus / minus na poziomie z lat 80 tamtego wieku. Bo turyści, tacy co są tam z dwa razy na trzy lata, tego potrzebują.

P.s. Sprocket - a bieganie w śpiworze też pomoże ?
Ostatnio zmieniony 2024-05-14, 07:44 przez Dobromił, łącznie zmieniany 1 raz.
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu

Awatar użytkownika
sprocket73
Posty: 5636
Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
Kontakt:

Postautor: sprocket73 » 2024-05-14, 09:07

Dobromił pisze:P.s. Sprocket - a bieganie w śpiworze też pomoże ?

Nie. Nie powinno się biegać w śpiworze i straszyć dzikie zwierzęta - one są u siebie.

Awatar użytkownika
Prezes
Posty: 1980
Rejestracja: 2013-11-11, 10:10

Postautor: Prezes » 2024-05-14, 09:21

Miałem wielokrotnie przyjemność jechać przed remontami drogami np. do Wołosatego czy Dwernika i nie chciałbym tego powtarzać. Tam Łunochod był potrzebny, nie samochód.
Popularność Bieszczad jest po trosze ich przekleństwem (to samo można napisać o dowolnych górach w Polsce), ale raczej nie wynika ze stanu dróg. A poza tym - wystarczy wiedzieć, gdzie iść…

Za jaraniem w knajpach jako były palacz nie tęsknię, szczególnie za smrodem ubrań i bólem głowy.

Awatar użytkownika
buba
Posty: 6126
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Postautor: buba » 2024-05-15, 22:31

Sebastian pisze:Dziura po drzwiach powoduje wywiewanie klimatu ze środka.


Zdecydowanie. Po oknie również. Powieszenia koca albo folii może odrobinę uratować ulatniające się wartości, ale jednak najlepsze są w miarę szczelne drzwi na zawiasach.

Sebastian pisze:Dla takich zapachów warto przyjechać w Bieszczady.


Dlatego i jezdziłam tam wiele lat. To jeden z powodów

Sebastian pisze:Odległości między podkładami są dla mnie do doopy, na jeden krok za daleko, na dwa kroki za blisko. Ale wędrówka po szynie to dopiero magia


Sama prawda. Acz czasem przy starych torowiskach jest fajnie ze ziemia międzypodkładowa jest na tyle równo z podkładami, że nie stanowi to duzego problemu.
Po szynie to kabak lubi chodzić. Chyba traktuje to jako plac zabaw. Moze tez ma mniejsze (węzsze nózki) wiec jest jej łatwiej się utrzymać.

Sebastian pisze:Wystarczy odpowiednio ustawić balans bieli w aparacie i jesienne kolory masz cały rok.


Z zimą może być problem., zwłaszcza jak sniegu nawali to i tak jest tak paskudny widok, ze żaden balans nie pomoże. To juz tylko fotoszop ;)

Sebastian pisze:Dziury do pół łydki to jest to, o czym marzą miejscowi. Każdy wyjazd do sklepu staje się wtedy przygodą.


Nie wiem czy marzą i czy daje im to szczęście, ale na pewno są milsi. Nie wiem dlaczego to tak działa.

sprocket73 pisze:Trzeba robić pompki w śpiworze.


Ale ja nie umiem robić pompek :( Nawet bez śpiwora. Próbowałam kiedyś przysiady, ale tu znowu mam nieco za wąski spiwór.

Prezes pisze:Tam Łunochod był potrzebny, nie samochód.


Łada Samara radziła sobie wybornie! :)

Prezes pisze: A poza tym - wystarczy wiedzieć, gdzie iść…


A to napewno. Wszędzie jak sie zna zakamarki to się znajdzie fajne miejsca. Acz przed okresem wzmożonej popularnosci mozna było iść gdziekolwiek - i to było pociągające w tych okolicach.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..

Awatar użytkownika
Prezes
Posty: 1980
Rejestracja: 2013-11-11, 10:10

Postautor: Prezes » 2024-05-16, 11:10

Lanos też dawał radę, ale cykor był. Te drogi wtedy naprawdę nadawały się pod terenówki.

A co do miejsc - poza sezonem w zasadzie jest luz. W zimie na Wetlińskiej spotkaliśmy dwie osoby. W sezonie to już gorzej, trzeba omijać wszelkie połoniny i popularne miejsca. Ale na takim granicznym tłumu nigdy nie ma. I raczej prędko nie będzie.

Awatar użytkownika
buba
Posty: 6126
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Postautor: buba » 2024-05-16, 11:16

Schodzimy do Jabłonek.

Obrazek

Na nocleg zatrzymujemy się na polu namiotowym za stadionem.

Noc nie jest już taka lodowata jak poprzednia, ale zaczyna mnie solidnie boleć gardło. Łykam więc w nocy jakieś tabletki i w sumie nie wiem czy wyszło to na plus, bo musiałam je popić lodowatą wodą (innej nie było)

Poranek wstaje słoneczny.

Obrazek

Obrazek

Takie miłe stworzenia odżywiają się prawie w przedsionku naszego namiotu :)

Obrazek

A ja się czuje bardzo nieszczególnie, boli już nie tylko gardło, ale też łeb, ręce, nogi, no wszystko. Mimo to postanawiamy póki co kontynuować wycieczkę.

Pod sklepem w Baligrodzie próbuje się choć odrobinę wygrzać na słońcu. Fajnym miejscem były te schodki - takie schowane od wiatru. Chciałoby się tu zostać i nie iść nigdzie dalej. Tak to jakoś jest, że chore buby od razu tracą instynkt wędrowny.

Obrazek

Obrazek

Jednak najbliższa noc zapewne będzie cieplejsza w leśnej chatce z piecem niż na tych schodach ;) To jedyne co mobilizuje mnie do porzucenia tej wygrzanej miejscówki.

Docieramy do Huczwic, do chaty nad potokiem.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Przytulne wnętrza chatynki.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Resztę dnia spędzamy w chatce i najbliższej okolicy np. chodząc po cudnym świerkowym lesie i zbierając chrust na opał.

Obrazek

Obrazek

Początkowo jesteśmy w chatce sami - tylko my i las trzęsący się od śpiewu ptactwa. Późnym popołudniem dociera Barnaba. Znamy się już od jakiegoś czasu z forum bieszczadzkiego, ale dopiero teraz jest szansa spotkania się na żywo.

Obrazek

Obrazek

Wieczór w chatce mija w przyjemnych klimatach, na śpiewankach, pogawędkach i degustacjach. I co najważniejsze - jest ciepło! :)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

A rano popaduje i wilgoć wkręca się w każdą szczelinę. Jak to dobrze, że mamy nasz suchy domek!

Obrazek

Barnaba udaje się w dalszą drogę, gdzieś ku swoim sprawom. My postanawiamy dziś zostać w chatce. Pogoda jest niepewna. Może jak cały dzień posiedzę przy piecu jedząc czosnek - to mi przejdzie przeziębienie? Przez chatkę przewijają się chyba ze dwie osoby, ale tak tylko wstąpiły na chwilę, wypiły herbatę, pogrzały się przy piecu i posżły dalej.

Obrazek

Obrazek

Czytamy sobie chatkowe wpisowniki - o taki rysunek bardzo nam przypadł do gustu :)

Obrazek

Wieczorem przychodzi ekipa bywalców chatki. Jak mnie pamięć nie myli był to Klopsik, Harnaś, a trzeci był chyba pogranicznikiem. Dowiadujemy się ciekawych rzeczy, m.in. że ogromne bukłaki z miodunką można wykopać w lesie. O ile się oczywiście wie gdzie kopać :)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Rano przychodzi czas spojrzeć prawdzie w oczy i ostatecznie podjąć decyzję co dalej. Mieliśmy iść do chatki pod Chryszczatą. Acz na ten moment niedokładnie znamy jej lokalizację - trzeba będzie trochę poszukać i szlag wie czy się uda znaleźć. A do tego mnie siły opuściły totalnie i mam chyba gorączkę. Czosnek przy piecu nie pomógł. Miodunka również... Decydujemy się wracać do domu. Smutno, ale co zrobić. Bywa i tak...

Bieszczady żegnają nas mgłą...

Obrazek

Obrazek

Obrazek


KONIEC
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"



na wiecznych wagarach od życia..

Awatar użytkownika
Pudelek
Posty: 8367
Rejestracja: 2013-07-08, 15:01
Lokalizacja: Oberschlesien

Postautor: Pudelek » 2024-05-16, 18:24

Czemu toperz klęczy przed Barnabą?
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!

Awatar użytkownika
buba
Posty: 6126
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Postautor: buba » 2024-05-16, 20:26

Pudelek pisze:Czemu toperz klęczy przed Barnabą?


Barnaba pędził zarąbisty bimber i często go zabierał ze sobą, więc należało odnosić się do niego z odpowiednim szacunkiem :)
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"



na wiecznych wagarach od życia..

krzepki16
Posty: 50
Rejestracja: 2021-09-03, 12:24

Postautor: krzepki16 » 2024-05-17, 11:32

Z zeszklonymi oczami ze wzruszenia chłonąłem relację. :D
Się klimat sprzed lat przypomniał - retory, sklepy.
Super. Jak masz więcej historii z prehisorii to wrzucaj.
Ja się tak we wrześniu 2006 czy 2007 szwendalem po BNiskim - z Tylawy do Klimkówki.
Byłem też mniej więcej w tym samym okresie z tydzień stacjonarnie z bazą w Krempnej, a później też kilka dni w Radoszycach.
To towarzystwo spod sklepów :)
Ten klimat se ne vrati.
W wakacje 2013 powtórzyłem BNiski (Wysowa-Krempna-Tylawa) z namiotem i było inaczej. Chociaż był ze mną świeżak (jeśli chodzi o BNiski) i był zachwycony.
Bo męska rzecz być daleko, a kobieca - wiernie czekać

Awatar użytkownika
Prezes
Posty: 1980
Rejestracja: 2013-11-11, 10:10

Postautor: Prezes » 2024-05-17, 12:11

Towarzystwo pod sklepami było niepowtarzalne.
Rok chyba 2002, idę do sklepu w Wetlinie. Pod sklepem siedzą stali goście, jeden wstaje do mnie i nawija: „Ekscelencjo, mam taką niesamowitą prośbę…”. Prawie się popłakałem ze śmiechu, dołożyłem im do tego wina :)

Awatar użytkownika
Pudelek
Posty: 8367
Rejestracja: 2013-07-08, 15:01
Lokalizacja: Oberschlesien

Postautor: Pudelek » 2024-05-17, 13:21

Hmm, a rok temu w Kalnicy jeden miejscowy chciał mnie bić... chyba znak czasów :rol
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!

krzepki16
Posty: 50
Rejestracja: 2021-09-03, 12:24

Postautor: krzepki16 » 2024-05-17, 15:14

Pudelek pisze:Hmm, a rok temu w Kalnicy jeden miejscowy chciał mnie bić... chyba znak czasów :rol


Absolutnie.
Kiedyś ludzie byli bardziej skorzy do bitki, ale też i do rozmowy.
Bo męska rzecz być daleko, a kobieca - wiernie czekać

Awatar użytkownika
buba
Posty: 6126
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Postautor: buba » 2024-05-17, 17:59

krzepki16 pisze:Jak masz więcej historii z prehisorii to wrzucaj.


Sporo się znajdzie! Postanowiłam sobie, że co roku muszę opisac ze 2 wyprawy prehistoryczne. Czeka w kolejce Beskid Niski 2003, 2004, 2007, Bieszczady 2006, Gorce 2004, 2005, 2006, Świdowiec 2006, Podlasie 2004 i 2005, Suwalszczyzna 2007, Roztocze 2008, Lubuskie 2011, Zachodniopomorskie 2012. To są te, które trwały ponad tydzien, z których mam dużo zdjęć, a opisu nie ma lub jest tylko w notesie.

krzepki16 pisze:Byłem też mniej więcej w tym samym okresie z tydzień stacjonarnie z bazą w Krempnej


W PTSMie? Tez tam kiedys mieszkalismy kilka dni. Chyba to bylo tez w 2007

Prezes pisze:„Ekscelencjo, mam taką niesamowitą prośbę…”.


To cie serio zaszczyt kopnął! :D Bo chyba zwykle mówią "kierowniku czy moge o cos zapytac"

Pudelek pisze:Hmm, a rok temu w Kalnicy jeden miejscowy chciał mnie bić... chyba znak czasów


Pewnie mu nie dałeś na piwo a potem siadłeś obok i piłeś swoje z mlaskaniem i ukontentowaniem na twarzy! :P

Acz w sumie na pierwszej wedrówce wokól granic w 2011 to pod sklepem w Jałówce miejscowi takie nam rzucali spojrzenia i komentarze, że tez nie byłabym zdziwiona jakby chwilę pozniej próbowali przejsc do rekoczynów. Na szczescie na czas się oddaliliśmy (to wtedy co były wilki ;)
Ostatnio zmieniony 2024-05-17, 18:01 przez buba, łącznie zmieniany 2 razy.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"



na wiecznych wagarach od życia..

Awatar użytkownika
Pudelek
Posty: 8367
Rejestracja: 2013-07-08, 15:01
Lokalizacja: Oberschlesien

Postautor: Pudelek » 2024-05-17, 18:43

buba pisze:Pewnie mu nie dałeś na piwo a potem siadłeś obok i piłeś swoje z mlaskaniem i ukontentowaniem na twarzy!

nie spodobała mi się cytata Ukrainka, która przyjechała z jakimś fagasem pod sklep :lol

A pić nie chciałem z nimi wódki, wolałem piwo z małego browaru ;)
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!