Nie ważne gdzie... ważne z kim :)

[sprocket73]

I podejrzewam, że ten zegarek głównie kieruję się tym ile zużyłeś energii do danej aktywności.

Bingo!
Faktycznie te procenty zaplanowanej aktywności są wprost proporcjonalne do przepalonych kalorii, dopiero teraz tą oczywistość zauważyłem.
Natomiast intensywność treningu będzie proporcjonalna do tego ile czasu organizm był w danej strefie tętna - dlatego Romankę wycenił znacznie wyżej niż Leskowiec, bo na Romance jednak się nie obijałem, a na Leskowcu pełen relaks.

Na rowerze można jeździć 10 godzin bez przerwy, jak Robert J i praktycznie zmęczenia jakiegoś specjalnego nie czuć

No nie wiem... dupę trzeba mieć twardą
A jak się jeszcze trafi, że trzeba jechać pod górkę... ja bym wyczynów Roberta tak nie bagatelizował

[Vision]

Z tym rowerem to tak sobie strzeliłem z tymi godzinami, ale nawet dla mnie mniej męczące jest np. 4 godziny na rowerze, niż godzina biegania, a kalorii dużo więcej spalę w 4 godziny na rowerze.

Ale akurat co do Roberta, to ja nie wiem, czy dla niego to w ogóle męczące. Jak zawsze widzę podsumowanie dnia, to wychodzi 200-250 km i jakieś 6 piw w trakcie, masa zdjęć i uśmiech od ucha do ucha. Toż to sama przyjemność musi być i pełen relaks.

[sprocket73]

Jak zawsze widzę podsumowanie dnia, to wychodzi 200-250 km i jakieś 6 piw w trakcie, masa zdjęć i uśmiech od ucha do ucha.

A w nocy zamiast się przespać i zregenerować, to robi cały czas zdjęcia z długim czasem naświetlania i jeszcze lata z czołówką podświetlając odległe o kilka km skały lub obiekty architektoniczne

[Robert J]

No ale te 200 km jest rozłożone w czasie. To nie jest tak, że jadę ciągle przez 10 godz. Z przerwami zajmuje mi to w granicach 16 godz.

A w nocy zamiast się przespać i zregenerować, to robi cały czas zdjęcia z długim czasem naświetlania i jeszcze lata z czołówką podświetlając odległe o kilka km skały lub obiekty architektoniczne

Odsypiam kiedy indziej. Inna sprawa, że wiele czasu na sen nie potrzebuję. Ostatnie dwie noce zarwane. Zaliczone dwa zachody słońca i dwa wschody.... odeśpię w tygodniu

[Pudelek]

zastanawiam się czy ten mgiełki nad miejscowościami to smog czy po prostu... mgiełka? Nurtowało mnie to w weekend w górach i nurtuje nadal Tutaj wyglądają niewinnie i łagodnie, ale w niektórych miejscach była to po prostu ciężka, biało-szara plama.

[Wolf]

Mnie to większej różnicy nie robi, gdy wiadomo o jakie miejsce chodzi.

Uważam podobnie jak Ty, pewnie inni również nie widzą powodu, aby w tej kwestii się spierać. Jakby ktoś się zastanowił nad nazewnictwem mniej znanych miejsc, to wyszłoby, że co mapa to inna nazwa, czasem różniąca się o jedną literkę, a czasem zupełnie z innej beczki. Tak to już po prostu jest. Czasem ludzie mieszkający po jednej stronie góry inaczej na nią mówili, niż ci co mieszkali po przeciwnej.
Tak, że Wolf, wyluzuj

Spox sprocket ale uważam że jeżeli w nazwie jest błąd albo daną nazwę stosuje sie zamiennie z inną to pisanie o tym, że nazwa jest z czapy, nie uważam za coś nagannego. Jak np. zamiast Leskowiec napisałbys Laskowiec to korekta tez by była odebrana jako szukanie dziury w całym? Bo niby ta błędna nazwa byłaby ok bo "i tak wiadomo o co chodzi" Ja nie podzielam takiego punktu widzenia

[sprocket73]

zastanawiam się czy ten mgiełki nad miejscowościami to smog czy po prostu... mgiełka?

Mnie też to nurtowało. Jak się przyglądałem jak unosi się dym z kominów, to wyglądało to tak, że szedł parę metrów do góry, a potem się już tylko snuł na danej wysokości.
Mam też taką teorię, że niewinna i łagodna biała mgiełka unosi się nad domami zwolenników PO i Nowoczesnej, a ciężka szara plama nad domami zwolenników PiS... albo odwrotnie

Jak np. zamiast Leskowiec napisałbys Laskowiec

W takim przypadku korekta bardzo ważna, bo wiadomo, że słowo "laskowiec" pochodzi od "robienia laski", a to by było zgorszenie, gdyż tuż obok mamy GJPII.

[Pudelek]

a ciężka szara plama nad domami zwolenników PiS... albo odwrotnie

wychodzi na to, że Szczawnica to PiSowskie zagłębie

[sokół]

bo wiadomo, że słowo "laskowiec" pochodzi od "robienia laski"

Jebłem na ryj.

[laynn]

bo wiadomo, że słowo "laskowiec" pochodzi od "robienia laski"

Jebłem na ryj.

Mi się też uśmiech pojawił na twarzy.

[Dobromił]

W takim przypadku korekta bardzo ważna, bo wiadomo, że słowo "laskowiec" pochodzi od "robienia laski", a to by było zgorszenie, gdyż tuż obok mamy GJPII.

Zgorszenie i prowokacja wiadomych sił.

[Wolf]

W takim przypadku korekta bardzo ważna, bo wiadomo, że słowo "laskowiec" pochodzi od "robienia laski", a to by było zgorszenie, gdyż tuż obok mamy GJPII.

Mi słowo Laskowiec skojarzyło się z orzechami laskowymi. Tobie z robieniem laski, widocznie głodnemu chleb na myśli, ale rozwiązania tego problemu nie znajdziesz w sieci, chyba że Pudelek pomoże, on pisał niedawno o wyjmowaniu z ust. Ale nie rozumiem po co do tego mieszasz Ojca Świętego Jana Pawła II. Który to jest najwybitnieszym Polakiem w historii, dzięki niemu upadł komunizm i możemy dzięki niemu cieszyć się tym co mamy.

[sprocket73]

Wolfie, nie mieszam Ojca Świętego Jana Pawła II z robieniem laski. Wręcz przeciwnie - zwróciłem uwagę, że należy uważać, aby nie przejęzyczać w ten sposób Leskowca, właśnie dlatego, żeby uniknąć takiego niefortunnego zestawienia. Zrozumiałeś moje intencje zupełnie odwrotnie.

[Wolf]

No to wporzo. Sam fakt robienia laski jest całkiem zdrowym i objawem, pod warunkiem że dotyczy pary mieszanej. Ale kontekst z papieżem to już nie jest w porządku ale jeśli Twoim zamysłem było zapobieżenie zgorszeniu a w zasadzie profanacji sacrum, to szacun sprocket

[Vlado]

Sam fakt robienia laski jest całkiem zdrowym i objawem, pod warunkiem że dotyczy pary mieszanej.

tak, tak i jeszcze podaj mi piwo kobieto