głosowanie na: ZDJĘCIE LIPCA

29.12.16-01.01.17 TO I sylwestrOWO w Beskidzie Sądeckim

Relacje z Beskidów od bieszczadzkich połonin po Beskid Śląsko-Morawski.
Awatar użytkownika
nes_ska
Posty: 2931
Rejestracja: 2013-10-09, 15:58
Lokalizacja: Brzesko

29.12.16-01.01.17 TO I sylwestrOWO w Beskidzie Sądeckim

Postautor: nes_ska » 2017-01-02, 19:29

Grudzień to czas ostateczny na planowanie Sylwestra. Właściwie średnio już liczyłam na jakikolwiek wypad górski, bo na FB schronisk widziałam głównie "Nie mamy już żadnych miejsc.", "Prosimy o rozważne planowanie wycieczek." itp. Ale! Pojawiła się oferta w Chacie "Magóry", ponieważ ktoś zrezygnował. Jako że Pudelek był osobą, która najczęściej dzierżyła moje towarzystwo na szlaku, podesłałam mu ofertę i obydwoje postanowiliśmy z niej skorzystać :dev

Miałam jeszcze małą traumę po Baraniej. W związku z tym m.in. zrezygnowałam z trzydniowej rezerwacji poświątecznej w Schronisku nad Wierchomlą (zaliczka poszła w niwecz! :P). Nie byłam pewna, ile jest śniegu. Próbowałam szukać informacji na forach, aby zaplanować trasę. Mieliśmy się wybrać w czwartek na Halę Łabowską, więc zadzwoniłam rano do schroniska, ale pani z obsługi stwierdziła, że szlaki są nieprzetarte, a ciągle sypie! W takim razie asekuracyjnie poszliśmy asfaltem na Przehybę.

Obrazek

W pogodzie było szaro, buro i ponuro, ale w czwartek chodziło głównie o to, żeby zadokować już gdzieś w górach, ponieważ następnego dnia miała być ładna pogoda. Już na dole widzieliśmy, że śniegu nie ma zbyt wiele, więc nie było się czego obawiać.

Obrazek

Droga się trochę ciągnęła, a dopiero blisko tysiąca zaczęły się zabielać drzewa i zrobiło się ładnie. My jednak wystartowaliśmy dopiero o 14.30, więc na tej wysokości byliśmy już po zmroku.

Obrazek

Niżej doinformowałam się u przechodzących narciarzy, że na górze jest mało śniegu, a szlak na następny dzień jest przetarty, więc uradowana wlekłam się do przodu, a Marcin przede mną.

Obrazek

Na szczyt dotarliśmy dosyć późno, bo okrutnie pełzałam, ale w końcu się udało.

Obrazek

W schronisku było bardzo pusto. Widocznie niewiele osób zaczynało Sylwestra tak szybko jak my. Prognozy na meteo pokazywały nam jakieś dziwactwa, ale jednak nastawialiśmy się na dobry następny dzień, więc zastrzegłam sobie pobudkę w razie gdyby zechciało świtać :D

I poranek faktycznie był dosyć łaskawy. Oczywiście ja jako nadworny zmarzluch zarządziłam oglądanie wschodu z okna pokoju (już wcześniejszego dnia ucieszyłam się, że jest on akurat z tej strony! :D). Wprawdzie samego słońca nie było widać, bo było bardziej po lewej za drzewami, ale kolory były ;)

Obrazek

Wstaliśmy trochę za wcześnie, więc mieliśmy sporo czasu na wietrzenie pokoju :D

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Idealnie było widać Niżne Tatry, a jak się dokładnie przyjrzało to wieżę na Kralovej Holi.

Obrazek

Okrutnie dalekich obserwacji nie było, bo góry zasłaniały, ale widać było, że jest przejrzyście ;)

Obrazek
Obrazek

Tatry oczywiście wybijały się nad innymi górami i były bardzo ładnie widoczne ;)

Obrazek
Obrazek

Jako że słońce i tak miało wzejść trochę dalej, to rzuciłam okiem jeszcze ostatni raz, a następnie oklapłam do łóżka aż do 9.00 :D

Obrazek
Obrazek

Po 9:00 zaczęliśmy się niespiesznie zbierać. Okazało się, że nie zabrałam ze sobą tuszu do rzęs! :zly , jednak mimo tej okrutnej przeciwności losu po śniadaniu wyszliśmy ku następnemu noclegowi, jeszcze raz rzucając okiem na widoki przy schronisku. Najpierw z perspektywy okna...

Obrazek
Obrazek

Później z zewnątrz.

Obrazek
Obrazek
Obrazek

W końcu jednak nadeszła pora, aby zostawić schronisko za plecami!

Obrazek

Jakiś szaleniec musiał całkiem niedawno pić tutaj coś ciepłego, bo były wydeptane ślady do stolika, na którym znajdowały się kubeczki :D

Obrazek

Trasa Przehyba-Radziejowa chwilami mnie nuży, ale tym razem śnieg dodawał jej uroku.

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Chwilami nawet aż do przesady, więc wiedzieliśmy, że nam się lekko przeciągnie ;D Przecież oprócz mojego standardowego sapania, musiałam sobie troszkę powzdychać! ;P

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Co jakiś czas pojawiały się otwarte przestrzenie, na których mogliśmy podziwiać do woli!

Obrazek
Obrazek

Przehyba się oddalała, a Radziejowa zdawała nie zbliżać :D

Obrazek
Obrazek

Iiii.....na moje oko to Wielka Fatra. Niestety nie wyostrzyłam na to, co trzeba. Trudno! ;)

Obrazek

Z przeciwnej strony obserwowaliśmy Beskidy.

Obrazek
Obrazek

Iii pojawiła się przed naszymi oczyma nadzieja. Tfu.. Radziejowa ;-)

Obrazek

Zostało tylko kilka delikatnych zejść i podejść na szczyt!

Obrazek

Babia wychylała się zza Gorców.

Obrazek
Obrazek

Na Radziejowej szybko pomknęliśmy na szczyt, bo spodziewałam się, że wkrótce słońce może być prosto nad Tatrami!

Obrazek

Na szczęście jeszcze nie!

Obrazek

Widoki z każdej strony były zacne! :D

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Flaga się solidnie podniszczyła od ostatniej mojej wizyty!

Obrazek

Wiało dość solidnie i było można też konkretnie zmarznąć!

Obrazek

George jednak utrzymał się w pozycji siedzącej na 3 sekundy, aby mu zrobić zdjęcie!

Obrazek

Ja ustałam chwilę dłużej!

Obrazek

Długo nie mogłam zejść :D "Jeszcze tylko ostatnie zdjęcie!"

Obrazek

Jak w końcu zeszłam, to musiałam się solidnie rozgrzać! Dobrze, że tym razem wzięłam ze sobą termosik! Następnie ruszyliśmy dalej w kierunku Wielkiego Rogacza.

Obrazek

Szybko wyskoczyliśmy z części zalesionej i znów pojawiły się ładne widoki.

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Nad Tatrami aureolka!

Obrazek

Z Rogacza widok głównie na Tatry i Pieniny.

Obrazek

Ale Babia też się uśmiechała. Ja naprawdę lubię ją głównie z daleka :D

Obrazek

Z Wielkiego Rogacza pomaszerowaliśmy na Mały.

Obrazek
Obrazek

Było na tyle ciepło, że uśmiech wciąż utrzymywał się na twarzy, a ja mogłam zaprezentować swój świński podkoszulek :fajka

Obrazek

Na Polanie Litawcowej wiedzieliśmy już, że raczej nie dotrzemy przed zmrokiem na Eliaszówkę. Zwłaszcza że planowaliśmy zatrzymać się jeszcze po drodze na obiad.

Obrazek
Obrazek

Już po dotarciu do Obidzy widać było, że słońce zachodzi.

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Zatrzymaliśmy się jeszcze na chwilę, po czym weszliśmy do Bacówki na Obidzy, aby zjeść obiad.

Obrazek

Na wieży oczywiście byliśmy po zmroku, jednak wybraliśmy ten szlak ze względu na to, że nim najszybciej dotarliśmy do Chatki Magóry. I znów byliśmy jedynymi turystami. Jednak grzane wino w wykonaniu Jędrka połączone z muzyką na kaseciaku było tak sympatyczne, że wieczór mijał błogo... :D a następnego dnia miało być znów pogodnie!
Jestem tu gdzie stoję, ale jeśli się ruszę, to mogę się zgubić.
Wolf
Posty: 179
Rejestracja: 2016-12-17, 20:44
Lokalizacja: Tychy/Katowice

Postautor: Wolf » 2017-01-03, 06:19

Jak dla mnie relacja wzorcowa a i same foty wgniatają w fotel, gratki ness :)
Dobromił pisze:Kiedy jedziesz na Ogólnoświatowy Zlot Głupków Internetowych ?
Awatar użytkownika
sokół
Posty: 12295
Rejestracja: 2013-07-06, 09:41
Lokalizacja: Bytom

Postautor: sokół » 2017-01-03, 09:59

No dokładnie, ale już po obejrzeniu trailera można było wnioskować, że Inez znów się wstrzeli w warunki.
Awatar użytkownika
Paula
Posty: 319
Rejestracja: 2013-07-11, 16:59
Lokalizacja: Bielsko Biała

Postautor: Paula » 2017-01-03, 10:12

Ness, pięknie :rol , a zdjęcia żylety! :o-o
Najbardziej mi się podoba to ujęcie ze wstającym słonkiem oświetlającym Łomnicę i Lodowy :rol :rol :rol
PS. No i George przystojniacha :D
Ostatnio zmieniony 2017-01-03, 10:13 przez Paula, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Dobromił
Posty: 14536
Rejestracja: 2013-07-09, 08:33

Postautor: Dobromił » 2017-01-03, 10:20

Tego, tamtego Nesko ... pozwolisz, że odbiję sobie kilka Twych zdjęć ? :)
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
Wolf
Posty: 179
Rejestracja: 2016-12-17, 20:44
Lokalizacja: Tychy/Katowice

Postautor: Wolf » 2017-01-03, 12:39

Ness a jakie dokładnie filtry stosujesz? Nie pytam oczywiście o te do twarzy
Dobromił pisze:Kiedy jedziesz na Ogólnoświatowy Zlot Głupków Internetowych ?
Awatar użytkownika
Iva
Posty: 1544
Rejestracja: 2013-09-04, 23:31
Lokalizacja: łódzkie

Postautor: Iva » 2017-01-03, 13:31

Pięknie rozpoczęłaś Nowy Rok :-)
"Kiedy świat się od ciebie odwraca, ty też musisz się od niego odwrócić."
Awatar użytkownika
nes_ska
Posty: 2931
Rejestracja: 2013-10-09, 15:58
Lokalizacja: Brzesko

Postautor: nes_ska » 2017-01-03, 16:31

Tego, tamtego Nesko ... pozwolisz, że odbiję sobie kilka Twych zdjęć ? :)


Jeśli się nadają...

Iva pisze:Pięknie rozpoczęłaś Nowy Rok :-)


To jeszcze przed jego rozpoczęciem ;)
Jestem tu gdzie stoję, ale jeśli się ruszę, to mogę się zgubić.
Awatar użytkownika
Pudelek
Posty: 8392
Rejestracja: 2013-07-08, 15:01
Lokalizacja: Oberschlesien

Postautor: Pudelek » 2017-01-03, 16:54

Sylwester w górach? Dla jednych marzenie, dla innych przekleństwo. W sumie dawno w tym czasie nie byłem, gdyż rok temu zajrzeliśmy na szlaki dopiero w Nowy Rok wieczorem. W Beskidzie Żywieckim było bardzo mroźno ale też prawie bezśnieżnie.

W 2016 chodziło mi coś takiego po głowie, ale większość obiektów oferuje drogie pakiety kilkudniowe, które zmuszają do nocowania w jednym miejscu i w oficjalnej oprawie. Długo wychodziło więc, że ostatnia noc w roku spędzona będzie w nizinach, a tu nagle zwolniło się kilka miejsc w chatce w Beskidzie Sądeckim. Szybka burza mózgów, decyzja i... wpłata zaliczki ;). Później okazało się, iż odwoływane rezerwacje były wręcz normą w schroniskach, więc jeśli ktoś chciałby podjąć decyzję w ostatniej chwili to też miałby szansę.

W okresie świąt pojawił się problem w postaci "warunków na szlaku". Nigdzie nie szło się dowiedzieć jak one wyglądają po ostatnich opadach śniegu. GOPR swój aktualny komunikat miał sprzed dwóch tygodni. Schroniska milczały o tym jak zaklęte (poza nielicznymi wyjątkami). Relacje ludzi były sprzeczne. Obsługa Hali Łabowskiej (gdzie początkowo mieliśmy pójść na pierwszy nocleg) powiedziała telefonicznie, że śniegu dużo, ciągle pada i raczej nie jest przetarte.

W takiej sytuacji zdecydowaliśmy się na wariant bezpieczny i pojechaliśmy z Neską w ostatni czwartek 2016 roku do Gabonia. A tam śniegu jak na lekarstwo! I szarówa.
Obrazek

Może u góry będzie wyżej? Bo jeśli tak wyglądają "zasypane" szlaki to niepotrzebnie zrezygnowaliśmy z Łabowskiej - przynajmniej tak mi się wtedy wydawało. Neska z kolei się cieszyła, bo od kilku dni miała stresa, iż spotka nas jakaś katastrofa z użyciem GOPR-u, więc teraz przynajmniej mogła iść bez duszy na ramieniu :D.

Narciarski szlak Gaboń-Przehyba liczy 7 kilometrów. Niby niewiele. No to idziemy. Po drodze mijamy kilka wiat postawionych dla użytkowników dwóch desek, ale w cieplejszym okresie mogą być niezłe do wykorzystania przez piechurów.
Obrazek

Z góry schodzi kilkanaście osób - pojedynczo i w grupach. Jeden z narciarzy mówi, że szlaki na grzbiecie są przetarte, a śniegu umiarkowanie. No to już wiemy, iż jutro nie będzie problemów. Najwyraźniej na Hali Łabowskiej spadł metr białego więcej albo ktoś inaczej wyobraża sobie trudne warunki...

Droga dłuży się niemiłosiernie, zwłaszcza, gdy zaczynają się zygzaki. W pewnym momencie mija nas grupa quadowców... Ostatnio chodziłem albo po Czechach albo w terenach, gdzie jazda jest niemożliwa, więc odzwyczaiłem się już trochę od tych debili. Witamy ponownie w polskich Beskidach!

Robi się ciemno, między drzewami widać cywilizację.
Obrazek

Nad nami migają czerwone lampy nadajnika na Przehybie, lecz końca szlaku nie widać. Niczego nie widać. Mimo, że podejście nie było jakieś straszne to męczyłem się strasznie, głównie psychicznie...

W końcu po prawie trzech (!) godzinach osiągamy drzwi schroniska Przehyba.
Obrazek

Obstawiałem, że w środku albo będą tłumy albo pusto. Na jadalni kilka osób, które szybko się zbierają. Na noc zostajemy sami!

A sam obiekt? Cóż... Nocowałem tu bodajże w 2007 roku i pamiętałem, że było raczej średnio. Teraz obsługa też zajęta swoimi sprawami, nie jest niemiła, tylko obojętna. Jedzenie ujdzie, ceny też. Natomiast zirytowała mnie sytuacja z prysznicem - gdybym przypadkowo nie chciał sprawdzić jak wygląda w środku to nie byłoby nam dane z niego skorzystać, gdyż... zamknięto go na klucz!

Schodzę do recepcji i mówię jak jest.
- I bardzo dobrze, wodę trzeba oszczędzać - rzuca nieprzyjemna kobieta w biurze. No tak, nasza dwójka mogła przecież lać się godzinami wrzątkiem i wszystko zmarnować... Dostaję łaskawie klucz, ale mam go zwrócić do godziny 20-tej (czyli za niecałe dwa kwadranse)... Rzecz jasna nigdzie nie ma żadnej informacji o takich drobiazgach.

Prysznice uskuteczniamy w pośpiechu, ale na dole i tak już nikogo nie ma. Klucz zatem przenocuje u nas do rana.

A rano? Wcześniejsze prognozy mówiły o pięknej pogodzie, natomiast w czwartek zaczęły się one gwałtownie zmieniać na gorsze - wynikało z nich, że może być sporo chmur. Jako zawodowy pesymista jęczałem, że będzie kicha, natomiast Inez z wrodzonym optymizmem przekonywała o cudnościach, które nas czekają. Miała rację!
Obrazek

Dostaliśmy pokój z takim widokiem z okna, więc o 7-mej rano nie musieliśmy nawet nigdzie wychodzić :D. W sumie samego słońca nie widzieliśmy, tylko jego poświatę. Oczywiście najbardziej rzucały się w oczy Tatry, choć lekko przysłonięte drzewami.
Obrazek
Obrazek

Z lewej pasmo Niżnych Tatr z Kráľovą hoľą ozdobioną nadajnikiem (odległość około 70 kilometrów).
Obrazek

Znacznie bliżej, gdyż w okolicach dychy, Małe Pieniny z Wysoką, a za nimi słowackie Góry Wołoskie (Volovské vrchy) w Rudawach. Wszystko to z mgiełką w dole, którą początkowo braliśmy za efekt naturalny, ale z każdą kolejną godziną silniejsza stawała się opcja, że to efekt patriotycznych działań ekologicznych - czyli smog.
Obrazek

Wróciliśmy do snu na dwie godziny, aby potem zachwycać się porankiem w pełni.
Obrazek
Obrazek

Pakowanie, śniadanie i o 11 ruszamy w drogę. Przy takiej pogodzie aż się chce iść!
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Według Neski szlak (GSB) w kierunku Radziejowej miał być bardzo nudny. Z moich odwiedzin sprzed lat pamiętałem głównie las, ale minęła przecież cała dekada! Okazało się, że po drodze jest wiele miejsc jeszcze bardziej widokowych niż spod schroniska!
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Nad Małymi Pieninami pasmo Magura Spiska (15 kilometrów od nas).
Obrazek

Z rzadka pojawiają się widoki w drugą stronę, na pasmo Jaworzyny w dalszej części Beskidu Sądeckiego.
Obrazek

Radziejowa ze Złomnistego Wierchu.
Obrazek

Inez ciągle sprawdzała położenie, licząc na to, że już niedaleko ;).
Obrazek

Po dwóch godzinach docieramy pod wieżę najwyżej góry Sądeckiego. Oprócz nas pojawiło się tutaj trzech skuterowców, którzy zniszczyli wydeptany szlak!
Obrazek

Wdrapujemy się na górę. Las powoduje, że panorama nie jest tak efektowna jak na otwartych przestrzeniach. Niemal ze wszystkich stron widać też, iż doliny oddzielone są białą zaporą.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Najwięcej tego jest wokół Trzech Koron. W Szczawnicy i okolicy muszą mocno hajcować na końcówkę roku.
Obrazek

A co widzimy czego nie było na Przehybie? Gorce jak na dłoni: Lubań z wieżą i Turbacz.
Obrazek

Lubań jest blisko (20 km). Za nimi niemożliwa do pomylenia (choć nam się kiedyś zdarzyło) Babia Góra (78), Pilsko (93) i Romanka (99 kilometrów).
Obrazek

Najdalszym pasmem jakie dojrzeliśmy była Mała Fatra - wybijający się Stoh i Rozsutec (ponad 110 kilometrów).
Obrazek

Jeszcze musi być fana!
Obrazek

Tatrzańskie ostatki.
Obrazek

Schodzimy, bo na wierchu piździ okrutnie. Zakładam komin i do tego grubszą czapkę, co Inez komentuje: "Gorzej wyglądać już nie możesz" :P. Optymistka ;).
Obrazek
(fot. Inez).

Najwięcej wchodzenia już za nami, teraz głównie w dół. Nadal jest pięknie, wręcz bajkowo!
Obrazek

Wielki i Mały Rogacz. To na szczęście nie ten Rogacz z Beskidu Małego, gdzie mieści się chatka, która "nie jest chatką studencką"!
Obrazek

Dolina Małej Roztoki.
Obrazek

Nad Tatrami utrzymuje się dziwne chmura, przypominająca rozciągnięte UFO. Wisi tam już od dłuższego czasu. Niechybnie jakiś obcy rząd coś rozpyla, aby osłabić zdolności reprodukcyjne obywateli RP.
Obrazek

Czasem mijamy fajne znaki dla narciarzy, lecz tych prawie nie ma. Za to pieszych dość trochę się kręci - w sumie z kilkadziesiąt osób wykorzystujących znakomitą pogodę.
Obrazek

Za Małym Rogaczem.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Przyznaję bez bicia, że chyba pobiłem swój rekord dzienny orgazmów :D. Dobrze, że jednak nie poszliśmy na Halę Łabowską!
Obrazek

Polana Litawcowa reklamowana jest jako punkt widokowy na Tatry, więc przyciąga turystów z drugiej strony.
Obrazek
Obrazek

Początkowo zastanawialiśmy się czy nie iść od razu na Eliaszówkę zaliczyć zachód słońca. Ale nie ma szans - nie dalibyśmy rady. Zatem z przełęczy Gromadzkiej schodzimy trochę w dół do "bacówki" Obidza, serwującej smaczne jedzenie w rozsądnych cenach.
Obrazek
Obrazek

W tych okolicach ruch jest większy, docierają ludziska z licznych pensjonatów Kosarzysk i Piwnicznej. Jednak oni wszyscy po obiedzie wracają do siebie, a my w nadciągającym zmierzchu wchodzimy na zielony szlak graniczny w kierunku Eliaszówki. Momentami jest kiepsko oznaczony, więc trochę szukamy; nieprzyjemnie się idzie po drodze, którą wyrównywał ratrak pobliskiego ośrodka narciarskiego.
Obrazek
Obrazek

Napotykamy chatkę z której po ujadaniu psa wychodzi gospodarz. Gawędzimy z nim chwilę i idziemy dalej. Ten szlak przypomina wczorajszy z Przehyby - zdaje się nie mieć końca, a w ciemnościach okolica wygląda cały czas tak samo. Niby idziemy granicą, lecz spotykamy tylko jeden słupek.
Obrazek

Wreszcie dołazimy do wieży na Eliaszówce. Gramolę się na nią niepotrzebnie - widzę tylko nieliczne światełka w dole w Kosarzyskach oraz odległego wyciągu. Trzeba tu wrócić w dzień. Mamy jeszcze z pół godziny drogi, z tego końcówka specyficznym szlakiem chatkowym oznakowanym odblaskami :D.
Obrazek

Chata Magóry to nasz cel. Prowadzona przez Andrzeja (Jędrka), który kiedyś siedział na Metysówce w Gorcach, i jego żonę Olę. Początkowo czujemy się trochę niepewnie, gdyż jadalnia z kuchnią wygląda jak czyjeś mieszkanie, lecz tak właśnie ma być :). I znów jesteśmy jedynymi nocującymi!

Miejsce z klimatem, ale o tym jeszcze napiszę.
Obrazek
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Awatar użytkownika
nes_ska
Posty: 2931
Rejestracja: 2013-10-09, 15:58
Lokalizacja: Brzesko

Postautor: nes_ska » 2017-01-03, 17:53

W Sylwestra również udało mi się przeforsować mój plan wycieczki! Zależało mi, abyśmy koniecznie udali się na Eliaszówkę. Nie byłam tam nigdy, a od paru lat jest wieża, więc liczyłam na fajne widoki.

Z chatki znów wyruszyliśmy dosyć niespiesznie. Udało się wyjść dopiero o 11. Przeszliśmy obok stodółki, w której wieczorem miała być potańcówka.

Obrazek

Właściciele chatki hodują konie, a w lecie organizują obozy jeździeckie.

Obrazek

Jednym ze szlaków "chatkowych" dotarliśmy do gminnego szlaku niebieskiego.

Obrazek

Idąc przyglądaliśmy się pobliskim osiedlom.

Obrazek

To prawdopodobnie właśnie Obidza, do której zmierzaliśmy.

Obrazek

W pobliżu domów, obok których przechodziliśmy, oczywiście zaczaił się na mnie psiak - na szczęście nieszkodliwy.

Obrazek

Od Eliaszówki na razie oddalaliśmy się zamiast zbliżać, gdyż wybraliśmy szlak, prowadzący naokoło.

Obrazek

Spoglądając w prawo najprawdopodobniej widzieliśmy zielony szlak, którym zamierzaliśmy iść następnego dnia. Domyślaliśmy się tego widząc kapliczkę, którą mieliśmy przed oczami.

Obrazek
Obrazek
Obrazek

W dolinach wciąż kotłowały się mgły (smog?;))

Obrazek

Niektóre psy na szczęście były niewzruszone naszą obecnością, więc spokojnie wygrzewały się w promieniach grudniowego słońca.

Obrazek

My natomiast cały czas szliśmy niebieskim szlakiem, który prowadził raz w górę, raz w dół, raz w górę, raz w dół i tak do końca.

Obrazek

Kiedy przechodziliśmy obok kapliczki, wokół nas dominował krajobraz bardziej jesienny niż zimowy, ale w oddali wciąż była przynajmniej odrobina śniegu świadcząca o tym, jaka jest aktualnie pora roku.

Obrazek
Obrazek
Obrazek

W rejonie Piwowarówki także znajduje się wieża widokowa - trochę daremna, jednak okazało się, iż jest to wieża prywatna, należąca do właściciela pobliskich budynków.

Obrazek
Obrazek

Kiedy doszliśmy do ostatniego osiedla domków, czekało nas już tylko dosyć męczące zejście w dół - cały czas drżałam, że się przewrócę - udało mi się to dopiero na samym dole.

Obrazek

W końcu dotarliśmy do Kosarzysk, gdzie zrobiliśmy zakupy i poczekaliśmy chwilę na autobus. Było jednak na tyle zimno, że zaczęliśmy łapać stopa. Udało się to dosyć szybko, więc dojechaliśmy nim na pętlę. Tutaj zaczęliśmy podchodzić pod górę, ale...

Obrazek

...złapaliśmy drugiego stopa, którym dojechaliśmy aż do Bacówki w Obidzy. W związku z tym, że mieliśmy jeszcze sporo czasu do zachodu słońca, zatrzymaliśmy się w niej na obiad. Nie samym grzańcem człowiek żyje, a przecież przed nami Sylwester, więc musieliśmy się dobrze najeść ;)

Pogoda wciąż dopisywała, więc przy bacówce sporo osób, małych i dużych, zjeżdżało na dupolotach ;)

Obrazek

My natomiast ruszyliśmy w stronę słońca!

Obrazek

Bacówka, choć może nie z tych klimatycznych, cenami nie przerażała, przynajmniej jeśli chodzi o jedzenie ;)

Obrazek

...a sprzed niej roztaczają się ładne widoki!

Obrazek
Obrazek

Czerwony "żabkowóz" stoi jak stał dnia poprzedniego :dev !

Obrazek
Obrazek

Dochodząc na przełęcz, skręciliśmy w las. Tym razem już mniej więcej wiedzieliśmy, co nas czeka, ponieważ wcześniejszego dnia szliśmy tutaj po zmroku!

Obrazek

W ciągu dnia szło się zdecydowanie przyjemniej! Szlak chwilami łączył się z narciarskim.

Obrazek
Obrazek

Pierwsze widoki pojawiły się na polanach w okolicy wyciągów. Były one jednak wyłącznie w kierunku Beskidu Sądeckiego.

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Po minięciu polan wystarczyło jedynie wdrapać się na sam szczyt.

Obrazek
Obrazek

To właśnie tutaj postanowiliśmy obejrzeć ostatni ubiegłoroczny zachód słońca.

Obrazek

Niebo zaczynało już nabierać rumieńców, więc pospieszyliśmy na górę wieży!

Obrazek

Nie kryłam swojego rozczarowania, gdy okazało się, że Tatry i Pieniny są częściowo ukryte za drzewami! Świnia postanowiła w ogóle nie wychodzić z plecaka! :>

Obrazek

To, co było w miarę ładnie widać, to Pilsko i Babia Góra oraz znajdujące się przed nimi Trzy Korony i na prawo od nich Gorce, w szczególności Lubań.

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Ładnie prezentowały się wzniesienia Beskidu Sądeckiego.

Obrazek

Gdyby wieża była ciut wyższa... (Podobno gmina nie chciała iść w koszty, a wyższa wieża wiązałaby się z dodatkowymi pozwoleniami i nanoszeniem jej na mapy lotnicze)

Obrazek

Na chwilę usiedliśmy na schodkach, aby poczekać na całkowity zachód - przecież nie będziemy szli w jasnościach :P

Obrazek
Obrazek
Obrazek


Wielkie Oko na nas patrzyło!

Obrazek

My natomiast patrzyliśmy m.in. na Przehybę i Radziejową.

Obrazek

Przez krótką chwilę nawet pobliskie drzewa złapały "kolor".

Obrazek

Kiedy słońce miało już zachodzić, mimowolnie skierowaliśmy swoje głowy ku przysłoniętym Tatrom! ;)

Obrazek

Później jednak upstrzyłam sobie lepszy fragmencik nieba, pod którym znajdowały się m.in. Niżne Tatry.

Obrazek

Jeszcze raz obróciłam się dookoła własnej osi:

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Po zejściu z wieży było jeszcze na tyle jasno, że nie trzeba było wyciągać czołówek.

Obrazek

Zaczęło się nawet robić bardziej różowo! Chyba zeszliśmy z wieży przedwcześnie! :D

Na Świnim Groniu nie wyglądało to jednak już tak atrakcyjnie!

Obrazek
Obrazek
Obrazek

George jednak usłyszawszy, że jest na Świnim Groniu, wyskoczył z plecaka i został uwieczniony, wylegując się na polanie :D

Obrazek
Obrazek

Zebraliśmy się jednak i ruszyliśmy dalej w kierunku lasu.

Obrazek

Włączyłam czołówkę tylko dlatego, aby iść wzdłuż świecidełek, które mnie urzekły :D

Obrazek

Chatkowi na każdym szlaku dojściowym do chaty zrobili odblaskową dróżkę;)

Obrazek
Obrazek

Po dotarciu do chatki zaczęliśmy się szykować do zamknięcia Starego Roku i Otwarcia Nowego ;)

Obrazek
Obrazek
Jestem tu gdzie stoję, ale jeśli się ruszę, to mogę się zgubić.
Awatar użytkownika
nes_ska
Posty: 2931
Rejestracja: 2013-10-09, 15:58
Lokalizacja: Brzesko

Postautor: nes_ska » 2017-01-03, 18:27

Teoretycznie z dnia na dzień pogoda miała być coraz lepsza, czyli w Nowy Rok powinno być widokowe szaleństwo! Obudziliśmy się oczywiście ok. 9:00. Zanim się zebraliśmy, minęła chwila. Później uderzyliśmy standardowo na śniadaniowego gotowca, przygotowanego przez Jędrka i w zasadzie byliśmy gotowi do drogi. Ale na chacie zrobiło się pusto, bo wszyscy pozostali także ruszyli w drogę, więc zamieniłam się na jakiś czas w Ciotkę-Klotkę i towarzyszyłam chatkowej pociesze ;)

Nic jednak nie trwa wiecznie. Po 12:00 i my pożegnaliśmy się z Jędrkiem, aby ruszyć ku Piwnicznej. Tam mieliśmy najpewniejszy autobus do domu.

Obrazek
Obrazek

Wyglądało jednak, że pomimo odczuwalnie niższej temperatury, przejrzystość tego dnia będzie słabsza niż w poprzednich.

Obrazek

Na dole wyraźnie unosiły się mgły.

Obrazek

Początkowo szliśmy jednak głównie przez las, więc widoki odsłaniały się tylko w niektórych momentach. Ja oczywiście szłam na pełnym skupieniu, bo są tam odcinki bardzo strome, więc w trosce o swoje zęby, twarz i nogi wolałam być ostrożna.

Obrazek
Obrazek

Wkrótce jednak wyszliśmy na otwartą przestrzeń, ale faktycznie wyglądało na to, że widoków nie uświadczymy.

Obrazek
Obrazek

Po dwóch dniach pięknej pogody nie spowodowało to jednak rozpaczy, lecz okazało się miłą odmianą!

Obrazek

Zastanawiałam się, co będą widzieli ludzie z Eliaszówki. Później, oglądając zdjęcia, widziałam, że oni mieli nieco lepsze widoki niż my, ale głównie na południową stronę.

Obrazek

My natomiast przed oczami mieliśmy głównie gospodarstwa i mgłę.

Obrazek

...a pod stopami odrobinę śniegu i lodu.

Obrazek

Tym razem pies nie wykazał się inicjatywą i nie zaczął mnie gonić. Stał jak słup! Pewnie dlatego, że było przejmujące zimno! Czułam jak mróz szczypał mnie po policzkach, a mroźny wiatr dodatkowo mu pomagał!

Obrazek

Kierowaliśmy się w kierunku Piwowarówki.

Obrazek
Obrazek

Do zakrętu jeszcze szłam w polarze, ale później musiałam ubrać czapę, rękawiczki, kurtkę i inne cuda, bo zaczęłam naprawdę marznąć na tej otwartej przestrzeni!

Obrazek

Nawet miś polarowy postanowił się zaszyć w kurtce ;D

Obrazek

Chwilami na szlaku było takie lodowisko, że trzeba było je obchodzić bokami.

Obrazek

Na szczęście było na tyle mało śniegu, że nie było obaw o to, że wpadnie się gdzieś w zaspę ;)

Obrazek

Wreszcie mogliśmy z bliska zobaczyć kapliczkę, którą w dniu wcześniejszym widzieliśmy wielokrotnie, lecz z daleka.

Obrazek

Tymczasem obok niej dołączył do nas kolejny towarzysz podróży czyli pies. I niestety nie chciał się odczczepić dosyć długo.

Obrazek

Wyglądało na to, że będzie nas prześladował aż do centrum Piwnicznej :D

Obrazek

Cały czas był o krok przed nami albo gdzieś obok i za żadne skarby nie dał sie przegonić!

Obrazek

W związku z tym zaczęliśmy ignorować zupełnie jego obecność i szliśmy spokojnie, podziwiając te nieliczne widoki, które wyłaniały się zza chmur.

Obrazek
Obrazek

Psa faktycznie zgubiliśmy tuż przed zejściem na główną ulicę.

Obrazek
Obrazek

Stąd dotarliśmy na Rynek, by przed 16:00 wyruszyć w podróż do domów ;) Tym razem ja miałam bliżej!

Zdjęcia:

>>czwartek i piątek
>>sobota
>>niedziela
Ostatnio zmieniony 2017-01-03, 18:27 przez nes_ska, łącznie zmieniany 1 raz.
Jestem tu gdzie stoję, ale jeśli się ruszę, to mogę się zgubić.
Vision

Postautor: Vision » 2017-01-03, 20:00

Pudelek pisze:Może u góry będzie wyżej?


Przeważnie jak nie zawsze, tak jest... :)

Świetna wycieczka, super widoki, no i piękne zakończenie i powitanie roku. Ta chata z klimatem po jednym zdjęciu też mi się bardzo podoba.

Jedyne co mi nie do końca pasuje w tej relacji, to dużo zdjęć Pudelka jakby nie Pudelka. (tzn. Tatry na zdjęciach)
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez Vision, łącznie zmieniany 2 razy.
Awatar użytkownika
nes_ska
Posty: 2931
Rejestracja: 2013-10-09, 15:58
Lokalizacja: Brzesko

Postautor: nes_ska » 2017-01-03, 20:09

Vision pisze:Jedyne co mi nie do końca pasuje w tej relacji, to dużo zdjęć Pudelka jakby nie Pudelka. (tzn. Tatry na zdjęciach)


HEhe :D Chyba nie miał innego wyjścia, bo dominowały! :P
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez nes_ska, łącznie zmieniany 1 raz.
Jestem tu gdzie stoję, ale jeśli się ruszę, to mogę się zgubić.
Vision

Postautor: Vision » 2017-01-03, 20:12

Co więcej, pisze o jakichś orgazmach. Patrząc na zdjęcia, wychodzi mi, że przynajmniej kilka musiało być na widok Tatr. :D
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez Vision, łącznie zmieniany 2 razy.
Awatar użytkownika
Pudelek
Posty: 8392
Rejestracja: 2013-07-08, 15:01
Lokalizacja: Oberschlesien

Postautor: Pudelek » 2017-01-03, 20:29

Tatry Tatrami, wyglądały jak zawsze :) Mnie w takich miejscach zazwyczaj bardziej interesuje co jeszcze zobaczę, jakie pasma i szczyty i jak daleko :) Tatrzańskich wierchów i tak nie rozpoznaję, a te inne czasem mi się uda :)
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości