Stali z 2 godziny w korku, ale potem się wypogodziło i można było pozwiedzać/ Pochodzili po Wiśle zobaczyli skocznie i tak dalej.
Na drugi dzień wjechali gdzieś kolejką w Wiśle, w sumie nie dopytałem gdzie (gdzieś w okolicach skoczni, ale nie na nią), a potem znowu kolejką na Czantorię i doszli ten kawałek do szczytu. W drodze powrotnej Jasną Górę zahaczyli. Przygodę mieli
Moja mama ma problemy z kolanem i zero formy, więc za dużo w górach nie zrobi kilometrów, a ojciec to wszędzie się pcha i daje radę. Szkoda, że do Tatr tak daleko, w tym roku nie uda mi się ich zaliczyć. Pokazał bym ojcu jak to naprawdę jest w górach
![:D](./images/smilies/icon_mrgreen.gif)
Taki Kościelec byłby idealny, po jakiejś lżejszej trasie w poprzednim dniu.