głosowanie na: ZDJĘCIE LIPCA

Jesienne Bieszczady

Relacje z Beskidów od bieszczadzkich połonin po Beskid Śląsko-Morawski.
Awatar użytkownika
Wiesio
Posty: 343
Rejestracja: 2015-06-22, 17:29
Kontakt:

Jesienne Bieszczady

Postautor: Wiesio » 2015-10-17, 10:17

Premiera na GBG: Rawki i Krzemieniec.

Dobra passa trwa. Pogodowa oczywiście. 8 październik to może odrobinę ze wcześnie na pełnię jesiennych barw w Bieszczadach, ale aura nam to wynagrodziła. Czwarty rok pod rząd trafiamy w okienko pogodowe.

Jak co roku telefon do Leśniczówki i Artur już na nas czeka. Co prawda pszczelarze zajęli nam kwaterę, ale szef błyskawicznie organizuje agroturystykę po sąsiedzku, z której jesteśmy bardzo zadowoleni.

Wyjazd w czwartek po pracy, jeszcze tylko czterysta kilometrów i około 23 jesteśmy na miejscu :-) Nazbierało się nas trochę... 12 osób siedzi w malutkiej kuchni i robimy wstępną integrację przed jutrzejszą wycieczką. Muszę przyznać, że nauka nie poszła w las i świadomość mojej ekipy znacznie wzrosła: trzeba wstać na śniadanie na ósmą, dojechać kawałek a potem jeszcze przejść trochę ;-) Nikt nie protestuje, gdy po pół godzinie impreza wstępna kończy się rozejściem po pokojach :-) Zresztą po kilku godzinach jazdy każdy jest zmęczony...

Zgodnie z planem o ósmej jemy śniadanie (oczywiście w Leśniczówce!), jeszcze obowiązkowa kawka i pakujemy się w auta. Czeka nas dojazd na Przełęcz Wyżniańską. To około godziny jazdy. O 10 jesteśmy na miejscu, plecaki na grzbiet i w drogę. Energia wszystkich rozpiera, bo po pół godzinie jesteśmy przy Bacówce pod Małą Rawką.

Obrazek

"Trzy pięćdziesiątki" - tak zareklamowałem swoim wędrowcom dzisiejszą trasę. Pierwsza pięćdziesiątka skurczyła się do 30 minut, więc morale wzrosło :-) Do czasu wkroczenia na drugą "pięćdziesiątkę" ;-)

Obrazek

Obrazek

Przed wyruszeniem na dalszą część szlaku nie wspomniałem o małym niuansie - teraz czekało nas 350 metrów podejścia :-) Zwątpienie przeplatało się z euforią :-) Pozostaje pominąć milczeniem, co mówiła wycieczka o tym, który ich mobilizował, że to "już zaraz za krzakiem" ;-) Zrobiło się z naszego podejścia 1,5 godziny, ale osiągamy sukces i 100% ekipy staje na szczycie Małej Rawki.

Obrazek

Krótki posiłek i jak zwykle przerażenie w oczach na widok dalszej trasy :-) Tłumaczę, że według mapy to tylko 20 minut... Niedowierzanie - faktycznie po 20 minutach stoimy na pierwszym z wierzchołków Wielkiej Rawki! Dziś wyżej już nie będzie.

Obrazek

Teraz krótki spacer długim grzbietem Rawki na drugi wierzchołek. Od wyjścia z lasu widoku nas rozpieszczają na każdy możliwy sposób. Szeroka panorama obejmuje całą Połoninę Wetlińskę, Caryńską, pasmo Tarnicy, a dole Ustrzyki, a z drugiej strony część ukraińską i słowacką. Widoczność jest znakomita, choć lekko mgliście. Taka wędrówka to sama przyjemność.

Obrazek

Dość szybko stajemy na niższym z wierzchołków Wielkiej Rawki. Widok słupków granicznych mobilizuje wszystkich do zejścia około 5 minut w dół.

Obrazek

Tu robię wykład, jak blisko jest na Krzemieniec i jakie to wyjątkowe miejsce :-) Widok ścieżki schodzącej sporo w dół i perspektywa kolejnego podejścia rodzi mały podział w grupie :-) Na tych co chcą i wątpiących. Frakcja druga poddaje się jednak wobec większości, do której moje argumenty przemawiają :-) Ruszamy szybkim tempem w dół, osiągamy siodełko i teraz znowu do góry na Krzemieniec. Dla podniesienia morale sugeruję odliczanie słupków granicznych - zaczynamy od "trzynastki" i zgodnie z planem po pół godzinie jesteśmy przy "jedynce". Obwieszczam koniec trasy i udzielam pochwały :-D

Obrazek

Biwak trwa około pół godziny, oceniam nasze ramy czasowe i szanse na utrzymanie się w nich :-) Dajemy sobie 2,5 godziny na zejście i ku wielkiej radości dokładnie tyle czasu zajmuje nam dotarcie na Przełęcz Wyżniańską. Co głód robi z ludźmi ;-)

Dojazd do Berezki skrótami przez Buk i Terkę to równo godzina bez minuty :-) Na omówionym obiedzie stawiamy się punktualnie!

Godzinka odpoczynku i ruszamy po drobne zakupy na ognisko. Artur rozpala nam ogień pod grillem w swojej ogromnej altanie, gdzie siedzimy ze dwie godziny przy pieczonej kiełbasce, wspomnieniach dzisiejszego dnia i śmiechu z opowiadanych dowcipów.

Imprezę rozpędzają pszczelarze...

Wycieczka w wersji artystycznej :-)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Dzień drugi:

Po śniadaniu zbieramy się trochę wolniej, wypijamy kawkę i ruszamy na podbój Bieszczad. Dziś plan jest naprawdę lekki - na początek postanawiamy zwiedzić rezerwat Sine Wiry.

Docieramy sprawnie w okolice wsi Polanki, gdzie czeka nas dużī parking i w dodatku pusty. Teraz idziemy około godziny wzdłuż rzeki Wetlinka, która wije się meandrami w głębokim wąwozie. Docieramy do miejsca, gdzie szutrówkę przegradza szlaban i za chwilę widać wielką tablicę z nazwą rezerwatu.

Obrazek

Tu wchodzimy na właściwą ścieżkę przyrodniczą. Prowadzą nas w dół przygotowane przez BPN schody zrobione z drewnianych stopni. Wiele jest ostatnio dyskusji na temat podobnych wynalazków na szlakach turystycznych w Bieszczadach. Niby argumentacja o skierowaniu ruchu na właściwe tory do mnie przemawia, ale ginie gdzieś przy tym dzikość takich miejsc, a ułatwienia tylko nakręcają skalę zadeptywania przyrody przez tłumy, które i tak idą "zaliczyć miejscówkę" i na drugi dzień nie pamiętają, gdzie były....

Obrazek

Obrazek

A sine Wiry - są świetne! Siedzimy tu dobrą godzinę, małolaty mają zabawę w skakanie po kamieniach, starsi też podchwytują klimat i skaczą :-) Wyciągamy kanapki, termosy i delektujemy się ciszą miejsca, szumem wody i ciepłym, jesiennym słońcem.

Obrazek

Obrazek

Jeszcze tylko przemarsz korytem rzeki i docieramy na koniec ścieżki. Tu zbaczamy na chwilę, aby podziwiać skalne urwiska, wyżłobione przez wodę.

Obrazek

Potem w górę, na główną drogę i spacerem wracamy na parking. Dla urozmaicenia robimy skrót przez rzekę, skacząc po kamieniach. Najmłodsza cześć ekipy ma niesamowitą frajdę :-)


Z tego samego parkingu ruszamy w stronę Łopienki. Znajduje się się tam polecana przez Artura odrestaurowana cerkiew. Dopisuje nam szczęście - jest otwarta i zaskoczenie - trafiamy na mszę :-) Prawdziwą, turystyczną, w sercu Bieszczadów :-) Wrażenie niesamowite. Tu właśnie jest wiara, a nie w pałacach stawianych ku chwale proboszczów ;-) Ksiądz, młody bardzo, błogosławi zebranych, pakuje strój liturgiczny i naczynia do plecaka i już wygląda jak jeden z wielu wędrowców, którzy tu trafili :-)

Obrazek

Zwiedzamy w ciszy wnętrze cerkwi, kręcę się chwilę wokół. Jesienne słoneczniki kontrastują z błękitem nieba i białymi murami. Takie momenty zawsze dobrze mnie nastrajają.

Obrazek

Po drodze mijamy dymiące retorty.

Obrazek

Kolejny nasz cel to Kamień Leski. Dla urozmaicenia jednak i popatrzenia na piękno Bieszczadów jak najdłużej wybieramy dłuższą wersję trasy do Leska przez Małą Pętlę Bieszczadzką. Mijamy Terkę i skręcamy w prawy w stronę Czarnej. Widoki są piękne, bo pogoda "trzyma". Mnóstwo serpentyn, więc kierowcy się nie nudzą, mijamy Ustrzyki Dolne i kierujemy się na Lesko. W Lesku zgodnie z nasz tradycją robimy najpierw popas w Słodkim Domku i po kawce i kilku ciachach kierujemy się na parking przy Kamieniu Leskim.



Wyobrażałem go sobie jak pojedynczy ostaniec, a tu niespodzianka, to długi na prawie 200 metrów mur skalny, który można przejść górą i dołem. Wycieczka zajmuje dobre pół godziny. Trochę ubolewam, że widzę mnóstwo wkutego żelaza, bo łojanci nie odpuszczą żadnemu kawałkowi skały :(

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

I to już koniec tegorocznych Bieszczadów. Jest późne popołudnie, więc wracamy do Berezki. Tam dopada nas gospodarz, że czekają na nas rydze, o które się dopytywaliśmy dzień wcześniej. I kilkanaście kilogramów prawdziwków. Trzeba tylko po nie pojechać... Po fakcie okazuje się, że czekały prawie pod Przemyślem :-) Ale co tam - warto było. Spec od smażenia na masełku i z czosnkiem uwija się cały wieczór, bo przysmak znika błyskawicznie :-)

Zgodnie oceniamy, że były to bardzo udane dwa dni.
creamcheese
Posty: 497
Rejestracja: 2013-08-26, 12:45

Postautor: creamcheese » 2015-10-17, 10:31

Wszystko byłoby cacy, gdybyś jeszcze pociągnął swoją grupę pod Krąglicę ;)
laynn

Postautor: laynn » 2015-10-17, 12:19

Mimo wszystko na zdjęciach te lekkie zamglenia takie lekkie nie są. Jestem zdziwiony, że nie ma jeszcze tych słynnych barw jesiennobieszczadzckich. W moich planach na przyszły rok to uwzględnię :lol .
Awatar użytkownika
buba
Posty: 6145
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Postautor: buba » 2015-10-17, 17:43

Wiesio pisze:Imprezę rozpędzają pszczelarze...


łeeee, a ja myslalam ze przyjda sie dolaczyc z dwojniakami i trojniakami! :P

laynn pisze:Jestem zdziwiony, że nie ma jeszcze tych słynnych barw jesiennobieszczadzckich.


Moze za wczesnie? zwykle przypadaja na 2 weekend pazdziernika. Czasem trzeci acz rzadziej. Czasem nie ma wcale jak sie pogoda zepsuje..,.
Ostatnio zmieniony 2015-10-17, 17:47 przez buba, łącznie zmieniany 1 raz.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
Piotrek
Posty: 10939
Rejestracja: 2013-07-06, 21:45
Lokalizacja: Żywiec-Sienna
Kontakt:

Postautor: Piotrek » 2015-10-17, 18:26

Ale kolory na połoninach jednak już przyjemnie podchodzą pod jesień :-)
Ci pszczelarze to w jakim sensie rozpędzili imprezę? Wypuścili pszczoły czy spanko ich brało? :)
Awatar użytkownika
Wiesio
Posty: 343
Rejestracja: 2015-06-22, 17:29
Kontakt:

Postautor: Wiesio » 2015-10-17, 19:09

buba pisze:łeeee, a ja myslalam ze przyjda sie dolaczyc z dwojniakami i trojniakami!


Ano przyjechał autokar luda, same dziadki, kolację zjedli i przyszli z pustymi rękami do naszego ogniska. Potem zdominowali wszystkie ławy, na koniec otoczyli ognisko i odcięli nas od ciepła ;)
To się wynieśliśmy na pokoje :)
Awatar użytkownika
buba
Posty: 6145
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Postautor: buba » 2015-10-17, 19:25

Wiesio pisze:i przyszli z pustymi rękami do naszego ogniska.


Skandal! :--/
Ostatnio zmieniony 2015-10-17, 19:26 przez buba, łącznie zmieniany 1 raz.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"



na wiecznych wagarach od życia..
creamcheese
Posty: 497
Rejestracja: 2013-08-26, 12:45

Postautor: creamcheese » 2015-10-17, 19:58

buba pisze:
Wiesio pisze:i przyszli z pustymi rękami do naszego ogniska.


Skandal! :--/

I od kogo ma się ta młodzież uczyć? Od kogo??
Awatar użytkownika
trotyl
Posty: 1042
Rejestracja: 2015-01-06, 00:12
Lokalizacja: Warka

Postautor: trotyl » 2015-10-17, 20:40

Może to była wycieczka AA? Albo wszystko wcześniej sami wychlali?
A na ziemi pokój ludziom dobrej woli
Awatar użytkownika
sokół
Posty: 12295
Rejestracja: 2013-07-06, 09:41
Lokalizacja: Bytom

Postautor: sokół » 2015-10-18, 10:19

Może jeszcze nie te barwy, ale zdjęcia mają swój urok i bardzo przyjemnie mi się Twoją relację czytało. Tym bardziej, że kadry wyszły Ci takie mało popularne. Takie inne to Biezczady, mam wrażenie, nie takie oklepane, jak wszędzie, tylko takie Twoje.
Krzyś66

Postautor: Krzyś66 » 2015-10-18, 11:48

W tym roku , ze względu na przebieg pogody ( katastrofalna susza plus mega upały ) , w wielu rejonach kraju nie będzie pięknych kolorków na wielu gatunkach, na pewno nie będą tak intensywne jak bywały :-/
Awatar użytkownika
Vlado
Posty: 1641
Rejestracja: 2015-03-15, 16:57
Lokalizacja: Wega XXI

Postautor: Vlado » 2015-10-18, 17:49

Wiesio pisze:Wyobrażałem go sobie jak pojedynczy ostaniec, a tu niespodzianka, to długi na prawie 200 metrów mur skalny, który można przejść górą i dołem. Wycieczka zajmuje dobre pół godziny. Trochę ubolewam, że widzę mnóstwo wkutego żelaza, bo łojanci nie odpuszczą żadnemu kawałkowi skały

Bo to kamieniołom jest;)
Kamień Leski gwarantuje niezły kawał piaskowcowego wspinania:
http://www.goryonline.com/kamien-leski,14238,i.html
http://www.rkw.org.pl/materialy/topo/Ka ... _11_18.pdf
Awatar użytkownika
Piotrek
Posty: 10939
Rejestracja: 2013-07-06, 21:45
Lokalizacja: Żywiec-Sienna
Kontakt:

Postautor: Piotrek » 2015-10-18, 20:19

Jakoś cerkiew w Łopience bardziej mi się podobała przed remontem, bez tych białych tynków.
Awatar użytkownika
Wiolcia
Posty: 3459
Rejestracja: 2013-07-13, 19:14
Kontakt:

Postautor: Wiolcia » 2015-10-18, 20:20

Ładne te Wiesiowe Bieszczady są. Takie lekko nostalgiczne przez mgły i retorty.
Do Sinych Wirów prowadzi ścieżka dydaktyczna? Jakaś pętelka? Ile zajmuje przejście?
Z cerkwi w Łopience pamiętam rzeźbę Bieszczadzkiego Chrystusa, która zrobiła na mnie duże wrażenie w pustym wnętrzu świątyni, gdzieś z dala od popularnych szlaków. Jest tam jeszcze?
Awatar użytkownika
Wiesio
Posty: 343
Rejestracja: 2015-06-22, 17:29
Kontakt:

Postautor: Wiesio » 2015-10-18, 21:09

Wiolcia pisze:Ładne te Wiesiowe Bieszczady są. Takie lekko nostalgiczne przez mgły i retorty.
Do Sinych Wirów prowadzi ścieżka dydaktyczna? Jakaś pętelka? Ile zajmuje przejście?


Dość łatwo tam dojść - tam gdzie jest parking z drogą na Łopienkę, po przeciwnej stronie trzeba kawałek przejść do mostu, za mostem w lewo zaczyna się żwirowa droga. Idzie cały czas wzdłuż rzeki, około godziny spaceru i jest szlaban, zaraz za nim duża tablica. Przy niej wąska ścieżka w dół schodzi na dno wąwozu. Wszystko ładnie oznaczone, nie sposób się zgubić :)
Kilkaset metrów dalej jest szmaragdowe jeziorko, znaczy powinno być, ale go już nie ma :)
To pozostałość po osuwisku z 1980 roku... tym razem odpuściłem temat.
Wiolcia pisze:Z cerkwi w Łopience pamiętam rzeźbę Bieszczadzkiego Chrystusa, która zrobiła na mnie duże wrażenie w pustym wnętrzu świątyni, gdzieś z dala od popularnych szlaków. Jest tam jeszcze?

Jest :) robi wrażenie :)
Obrazek

Dziękuję za miłe słowo :) Troszkę rozbudowana wersja relacji (głównie o zdjęcia) jest na iWiesio.pl, ale nie chciałem zanudzać milionem fotek ;)

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Adrian i 3 gości