27/28.12. Gorczański zamek roku 2015
: 2015-12-28, 23:59
Do końca nie wiedziałam, czy się gdzieś wybiorę. Miałam uciec już w święta, ale nie umiałam tego ogłosić rodzinie, więc pojechałam tuż po, przez co wycieczkę trzeba było skrócić, bo prognozy na dziś były już mało zachęcające.
W związku z tym, że była to wycieczka-zamek, a więc podsumowanie roku, było wszystko - trochę słońca, trochę braku słońca, spóźniony zachód słońca, ochłapy śniegu, ochłapy jesieni, deszcz, mgła...i kto wie, co jeszcze
Wycieczkę rozpoczęłam w Ochotnicy Dolnej dosyć późno, bo nie chciało mi się kombinować z przesiadkami, więc pojechałam busem bezpośrednio z Krakowa.'
Spodziewałam się trochę, odrobinkę, ciut ciut...lepszej pogody, ale nie było źle. Tylko słońce co jakiś czas chowało się za chmurami.
Bardzo podobały mi się zakamuflowane oznaczenia szlaku! Zważywszy na fakt, że szłam nim ja (ja!), a miało być po jakimś czasie odbicie z drogi asfaltowej, było to poniekąd dowcipne ze strony okolicznych mieszkańców.
Na szczęście udało się w miarę bezboleśnie odbić we właściwym kierunku.
Oczywiście gubiłam się już na pierwszej polanie, ale gdy wyciągnęłam mapę, magicznie się odnalazłam bez jej rozkładania! ;-)
Skoro już wróciłam na właściwe tory, a raczej ścieżki, mogłam spokojnie iść, podziwiając niby-jesień.
...a także pojawiające się na horyzoncie Tatry.
Choć w zasadzie Tatry nie były mi zupełnie do szczęścia potrzebne, bo z Hal Podgorcowskich również były piękne widoki!
Chociaż błoto na szlaku było nieprzeciętne! A jak nie było błota, to była lodowa ślizgawica
W końcu jednak dotarłam do Hal Gorcowskich.
Bez bazy namiotowej i śniegu wydają się trochę opustoszałe
I to mi się spodobało! Nie ma oznaczeń przez dłuższe fragmenty szlaku, a tu ciach!
Jeden za drugim! Jakby ktoś spostrzegł się, że wcześniej robił rzadko i zostało mu strasznie dużo farby, którą musi zużyć!
Pozostało tylko doczołgać się do Gorca.
...i jednej z nowych wież. Wprawdzie już tutaj na forum pokazanej, ale nie przeze mnie, więc co mi tam! ;P
Tablica już zniszczona, a na samym Gorcu tłumy, w tym jakaś rodzinka, która przyjechała samochodem i szukała Olbrzyma... tzn... Śpiącego rycerza. Profesjonalnie, z lornetką! ;-)
Szybciutko wybiegłam na wieżyczkę, podglądając co i rusz widoki :>
Następnie rzuciłam okiem na to, co widać z wieży.
Zrobiłam sobie selfie!
Popatrzyłam na zakazane widoki!
I uciekłam dalej... Łąką, lasem w kierunku Turbacza...
Co jakiś czas zatrzymywałam się tylko, żeby łypnąć okiem w kierunku wiadomym ;>
Szlak mnie trafił, co widać po tym zdjęciu! :<
Nowy George ze swoim dinkiem też zrobił sobie zdjęcie. Na tle Tatr.
... i popędziliśmy dalej. Fajnie by było teraz teleportować się lotem ptaka na Turbacz :dv
Światło przez cały dzień było jakby zachodowe przez to, że słońce co i rusz było z chmurami, ale teraz już zaczęło fajnie oświetlać drogę ;-)
Zatrzymałam się na chwilę na Przysłopie Górnym, zastanawiając się, czy nie zostać na zachód, ale stwierdziłam, że.eeee....samej mi się nie chce później iść po ciemku
Słońce chyliło się już ku zachodowi i wydawało się, że cała przyjemność zastanie mnie w lesie
Dotarłszy na Jaworzynę nabrałam jednak tempa, licząc na to, że może coś z tego będzie...
Zdążę na Halę Długą czy nie zdążę? ;-)
Rzutem na taśmę zdążyłam.
Do schroniska dotarłam już ze światłem na głowie, ale to było kawalątko
Rano nie bardzo było do czego wychodzić - deszcz i mgła
Postanowiłam iść jedną z krótszych tras, czyli dotrzeć do Nowego Targu. Nie był to najlepszy pomysł, bo trasa była oblodzona, a jeśli nie to "obłocona", więc moje buty w całości wylądowały w brei
Las był mroczny! :O
...a ścieżka chwilami taka:
W końcu dotarłam do Nowego Targu...
....a słońce wyszło w Krakowie
Gorczańskie zamknięcie roku
W związku z tym, że była to wycieczka-zamek, a więc podsumowanie roku, było wszystko - trochę słońca, trochę braku słońca, spóźniony zachód słońca, ochłapy śniegu, ochłapy jesieni, deszcz, mgła...i kto wie, co jeszcze
Wycieczkę rozpoczęłam w Ochotnicy Dolnej dosyć późno, bo nie chciało mi się kombinować z przesiadkami, więc pojechałam busem bezpośrednio z Krakowa.'
Spodziewałam się trochę, odrobinkę, ciut ciut...lepszej pogody, ale nie było źle. Tylko słońce co jakiś czas chowało się za chmurami.
Bardzo podobały mi się zakamuflowane oznaczenia szlaku! Zważywszy na fakt, że szłam nim ja (ja!), a miało być po jakimś czasie odbicie z drogi asfaltowej, było to poniekąd dowcipne ze strony okolicznych mieszkańców.
Na szczęście udało się w miarę bezboleśnie odbić we właściwym kierunku.
Oczywiście gubiłam się już na pierwszej polanie, ale gdy wyciągnęłam mapę, magicznie się odnalazłam bez jej rozkładania! ;-)
Skoro już wróciłam na właściwe tory, a raczej ścieżki, mogłam spokojnie iść, podziwiając niby-jesień.
...a także pojawiające się na horyzoncie Tatry.
Choć w zasadzie Tatry nie były mi zupełnie do szczęścia potrzebne, bo z Hal Podgorcowskich również były piękne widoki!
Chociaż błoto na szlaku było nieprzeciętne! A jak nie było błota, to była lodowa ślizgawica
W końcu jednak dotarłam do Hal Gorcowskich.
Bez bazy namiotowej i śniegu wydają się trochę opustoszałe
I to mi się spodobało! Nie ma oznaczeń przez dłuższe fragmenty szlaku, a tu ciach!
Jeden za drugim! Jakby ktoś spostrzegł się, że wcześniej robił rzadko i zostało mu strasznie dużo farby, którą musi zużyć!
Pozostało tylko doczołgać się do Gorca.
...i jednej z nowych wież. Wprawdzie już tutaj na forum pokazanej, ale nie przeze mnie, więc co mi tam! ;P
Tablica już zniszczona, a na samym Gorcu tłumy, w tym jakaś rodzinka, która przyjechała samochodem i szukała Olbrzyma... tzn... Śpiącego rycerza. Profesjonalnie, z lornetką! ;-)
Szybciutko wybiegłam na wieżyczkę, podglądając co i rusz widoki :>
Następnie rzuciłam okiem na to, co widać z wieży.
Zrobiłam sobie selfie!
Popatrzyłam na zakazane widoki!
I uciekłam dalej... Łąką, lasem w kierunku Turbacza...
Co jakiś czas zatrzymywałam się tylko, żeby łypnąć okiem w kierunku wiadomym ;>
Szlak mnie trafił, co widać po tym zdjęciu! :<
Nowy George ze swoim dinkiem też zrobił sobie zdjęcie. Na tle Tatr.
... i popędziliśmy dalej. Fajnie by było teraz teleportować się lotem ptaka na Turbacz :dv
Światło przez cały dzień było jakby zachodowe przez to, że słońce co i rusz było z chmurami, ale teraz już zaczęło fajnie oświetlać drogę ;-)
Zatrzymałam się na chwilę na Przysłopie Górnym, zastanawiając się, czy nie zostać na zachód, ale stwierdziłam, że.eeee....samej mi się nie chce później iść po ciemku
Słońce chyliło się już ku zachodowi i wydawało się, że cała przyjemność zastanie mnie w lesie
Dotarłszy na Jaworzynę nabrałam jednak tempa, licząc na to, że może coś z tego będzie...
Zdążę na Halę Długą czy nie zdążę? ;-)
Rzutem na taśmę zdążyłam.
Do schroniska dotarłam już ze światłem na głowie, ale to było kawalątko
Rano nie bardzo było do czego wychodzić - deszcz i mgła
Postanowiłam iść jedną z krótszych tras, czyli dotrzeć do Nowego Targu. Nie był to najlepszy pomysł, bo trasa była oblodzona, a jeśli nie to "obłocona", więc moje buty w całości wylądowały w brei
Las był mroczny! :O
...a ścieżka chwilami taka:
W końcu dotarłam do Nowego Targu...
....a słońce wyszło w Krakowie
Gorczańskie zamknięcie roku