Strona 1 z 1

04.11.2018 Z TAM-u tu, na Koziarz

: 2018-11-08, 21:10
autor: nes_ska
Długi weekend listopadowy to czas imprezy zwanej TAM, czyli Turystycznej Awangardy Muzycznej, która odbywa się co i rusz gdzie indziej. W czerwcu byliśmy na Maciejowej, tym razem pojechaliśmy pod Bereśnik. W związku z tym, że ostatnio jestem lekko przepracowana, postanowiłam trochę poodsypiać i drugiego listopada o 12.00 ruszyłam do Szczawnicy z zamiarem wyjścia pod bacówkę na zachód słońca. Skończyło się na planach, bo utknęłam w korkach w Nowym Sączu i zamiast jechać do Szczawnicy 2 godziny, jechałam 5,5. Zachód oglądałam z okien busa.

W sobotę wyruszyliśmy na wycieczkę o 10.30 czasu TAM-owskiego, czyli o 12.20. Podreptaliśmy na Dzwonkówkę, następnie na Przysłop. Odwiedziliśmy Chatę na Bucniku, gdzie czekał na nas obiad i bardzo fajny klimat, a już po zmroku wróciliśmy do chaty. Zdjęć wrzucać nie będę, bo mam ich niewiele, a na większości są "nasze" dzieciaki. :)

W niedzielę postanowiłam się trochę odkuć, ale zanim to nastąpiło poczekałam na zakończenie TAM-u i odśpiewanie hymnu tamowskiego ;) Później nastąpiły długie pożegnania i o 12.30 mogłam ruszyć na szlak.

Spod Bereśnika było widać Tatry, więc pogoda była w miarę niezła.

Obrazek

To, co mi się najbardziej nie podobało, to fakt, że znów muszę podchodzić te 320 m na Dzwonkówkę, a w dodatku tym razem z ciężkim plecakiem (m.in. z pokaźnym śpiewnikiem :P)

Obrazek
Obrazek

Po drodze jest kilka polanek, jednak praktycznie żadna z nich nie jest widokowa.
Obrazek
Obrazek

Poza tym idzie się głównie lasem.

Obrazek
Obrazek
Obrazek

W związku z tym trasę na Dzwonkówkę potraktowałam niczym odrywanie plastra. Jak najszybciej! I udało się. Zamiast 1:30, którą pokazywała mi mapa Compassu, udało mi się wytoczyć tam w godzinę.

Obrazek

Po drodze, tuż przy końcu, były widoki. W sobotę już ich nie było, bo zasnuła je mgła.

Obrazek

Pozostało mi dotrzeć...

Obrazek

Nie, nie w Himalaje, nie do Krościenka, a nawet nie do Łącka. Na Koziarz. Żółtym szlakiem. Po drodze, idąc przez las, zauważyłam, że w dolinach są mgły.

Obrazek
Obrazek

Obstawiałam, że znając moje szczęście przed moim dotarciem na Koziarz, mgły podniosą się na tyle wysoko, że już nie będę miała żadnych widoków ;D Jednak zanim tam dotarłam, czekało na mnie jeszcze kilka miejsc widokowych. Pierwszym z nich jest Cyrchla.

Obrazek

Tutaj miałam widok na Tatry, choć kłębiło się w górze sporo chmur, zasłaniających słońce.

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Na razie jednak cieszyłam się tymi obrazami, które miałam przed oczami.

Obrazek
Obrazek

...albo tymi, których nie miałam ;D

Obrazek

Po minięciu przysiółku, przeszłam przez krótki odcinek leśny, po czym moim oczom ukazał się Koziarz.

Obrazek
Obrazek

...a mgieł przybywało :D To chyba znak, że faktycznie zachodu słońca nie będzie!

Obrazek

I po chwili weszłam w mgłę...

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Ale nadal łudziłam się, że z niej wyjdę i będę oglądać ładny zachód słońca :D

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

I po chwili faktycznie... minęłam "białe" i znów miałam punkt widokowy.

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Później dotarłam do jednej z moich ulubionych polan w tym rejonie.

Obrazek

Pamiętałam, że tylko raz jeszcze się muszę wydrapać pod górę, a potem to już z górki...

Obrazek
Obrazek

No, ładnie... Byle tylko wytrzymało zachodu...

Obrazek
Obrazek

Jeszcze tylko Jaworzynka....

Obrazek

Tutaj jeszcze nawet było jesiennie... Tylko te kable ;)

Obrazek
Obrazek

...a później można było oglądać widoki z Koziarza.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Wprawdzie Tatry nie są bardzo wyraźne, ale są... :D

Obrazek
Obrazek

I gorczańskie widoki też całkiem niezłe...

Obrazek
Obrazek

Sądecki zalewany...

Obrazek

Chwilami się wahałam czy czekać do zachodu, czy nie, ale na razie cały czas twardo stałam na wieży.

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Słońce zachodziło już za chmurami.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

A ja zaczęłam schodzić na dół. Minęłam jeszcze polanę widokową...

Obrazek

..a później szorowałam lasem. W pewnym momencie weszłam w tę mgłę, która była w dolinach i zrobiło się średnio sympatycznie, ale po 40 minutach wędrówki jacyś państwo zjeżdżali na dół i wzięli mnie do "bagażnika" ;) Przycupnęłam sobie na kocyku i zjechałam z nimi na dół. O 17.15 wsiadłam już do busa i tym razem dojechałam do domu podręcznikowo. O 19.20 byłam w Brzesku.

Odkąd przestałam ogarniać rzeczywistość, byłam już na ponad dwudziestu kilkudniowych wyjazdach, ale zapewne nie uda mi się ich ogarnąć, więc taki jeden mały smaczek... ;)

: 2018-11-08, 21:35
autor: laynn
Obrazek
Ładnie.
nes_ska pisze:byłam już na ponad dwudziestu kilkudniowych wyjazdach

No, no. Będziesz nadrabiać po studiach :D

: 2018-11-08, 21:46
autor: nes_ska
laynn pisze:Obrazek
Ładnie.
nes_ska pisze:byłam już na ponad dwudziestu kilkudniowych wyjazdach

No, no. Będziesz nadrabiać po studiach :D


Luty, luty, luty!!!! :D Najlepsze, że weekendy mam już zaplanowane do końca maja, bo przecież odrabianie strat jest zaplanowane :P Nigdy tak dalekosiężnie nie planowałam :P

: 2018-11-09, 16:27
autor: Sebastian
Fajne warunki miałaś :) Dużo ludzi na trasie w listopadową niedzielę?

: 2018-11-09, 16:41
autor: nes_ska
Tłumów nie było. Parę osób spotkałam na trasie Bereśnik-Dzwonkówka, a później dopiero na samym szczycie również kilka osób, natomiast na zachodzie na wieży było nas troje. Ta niedziela nie wyglądała aż tak ładnie z dołu, bo miejscowości były we mgle, stąd może brak tłumów;)

: 2018-11-16, 14:09
autor: sokół
Klimat jest. Szczególnie jak weszlas w mgle. Fajne to uczucie jak jesteś w mleku ale mleko się przerzedza i wiesz już ze coś się za chwilę fajnego wydarzy.

: 2018-11-16, 16:36
autor: Sebastian
sokół pisze:Fajne to uczucie jak jesteś w mleku ale mleko się przerzedza i wiesz już ze coś się za chwilę fajnego wydarzy.

Fajne, jedno z fajniejszych w górach