Strona 1 z 3

Piąte Gorce na piątkę. Bestia ze wschodu atakuje!

: 2021-01-22, 17:44
autor: Wiolcia
Tegoroczny rok zaczął się ciekawie. Choć nie polecieliśmy do ciepłych krajów (które i tak zazwyczaj okazywały się zimne), udał się feryjny wypad. Lokalnie, w Polskę. W cieniu Bestii ze Wschodu.
Anomalia pogodowe to nie jedyne dziwności na starcie nowego roku. Jeszcze styczeń nie minął, a ja już pięć razy byłam w Gorcach. I, co już zupełnie nie do pomyślenia, dwa razy w Tatrach. Są dziwy na ziemi i niebie, o których nie śniło się filozofom…

Obrazek

Ale dziś będzie o piątych, niedzielnych Gorcach. To wtedy zapowiadano atak bestii i ekstremalnie niskie temperatury. Jak na ostatnie lata, oczywiście, bo dwustopniowe minusy to przecież nie ewenement jak na styczeń. Ale jak dobrze brzmi!

Obrazek

Było więc tak. Rano Robert odbiera mnie z Podhala. Bestia okazuje się końcu łaskawa i wreszcie, po wielu dniach, widzimy otoczenie naszego domku. Ładnie tu, rozpogodziło się akurat w dzień wyjazdu… A może to wrodzona złośliwość bestii kazała wyjść słońcu akurat wtedy, gdy się pakujemy?

Obrazek

Obrazek

Nic to. Jedziemy w stronę Obidowej. Wokół – pięknie. Obfite opady śniegu z ostatniego tygodnia pobieliły wszystko. Jest słonecznie, zimowo, biało i puszyście. Ten puch jeszcze się na mnie zemści.
Parkujemy na końcu wsi, przy zielonym szlaku na Stare Wierchy. Kilka dni temu przedeptałam go w odwrotną stronę, ale to inna historia. Teraz zarzucamy biegówki na ramiona i pniemy się w kierunku Bukowiny Obidowskiej. Śniegu, w porównaniu do poprzedniego wtorku, o wiele więcej. Cztery dni różnicy, a w górach zupełnie inny świat.

Obrazek

Obrazek

Gdy szlak się nieco wypłasza, wpinam narty. Oczywiście nie obywa się bez problemów. Do butów przykleiły mi się bryły lodu i za nic nie można ich wykruszyć. Nie wykruszę, to się nie wepnę. Robert już gdzieś pognał w przód w zimowym zachwycie. Mądrala, już zaliczył debiut biegówkowy w tym roku. Ja pierwszy raz w tym sezonie zakładam narty, bo wreszcie jest śnieg.
Na szczęście samotna niewiasta na szlaku może liczyć na pomoc. Uczynny turysta bez wahania sięga po cięższy kaliber w postaci swoich raczków. I wali kolcem po moich butach, a ja modlę się w duchu, by mu się ręka nie omsknęła i by mi nie zrobił dziury na przodzie…

Obrazek

Dziury nie ma, można się wpinać. Na początku idzie mi niemrawo, ale im wyżej (i bardziej płasko), tym zaczynam się rozkręcać. Aha, zapomniałam dodać, że gdy tylko wyszliśmy na szlak, na niebo naszły chmury. Nici z błękitu, bestia kontratakuje.
Drepczemy więc sobie w szarościach, dochodzimy do grzbietu i czarnego szlaku, którym neska lubi pomykać z Klikuszowej. Robert dziwi się, że jest tak pusto, choć parę osób, w tym dwóch facetów na „motoroskuterach śnieżnych” mijamy (co to za nowy wynalazek?). Normalnie by mnie wpieniali, dziś pomagają, bo ubijają sypki puch.

Obrazek

Obrazek

Od połączenia z żółtym szlakiem robi się tłoczniej. Przed kaplicą Matki Bożej Królowej Gorców rozpoznaję koleżankę z facebooka – jaki ten świat mały! Za to za moment z lasu wychodzi gazda z kijaszkiem. Ale bez obaw, to nie sławetny baca spod Turbacza. Ten jest miły, choć przynosi złe wieści: „Słońce było rano, już dzisiaj nie będzie”. Jakiś wysłannik bestii czy co?
Na przekór jego słowom akurat nieco błękitu pojawia się na niebie, choć nadal jest szaro. Bez porównania z piątkiem. Dwa dni temu byłyśmy tu całą bandą i trafiło nam się jedyne okienko pogodowe na tym wyjeździe z błękitem nieba i koronkową bielą śniegu na gałązkach. Ale to też inna historia.
Do schroniska pod Turbaczem dochodzimy drogą rowerową, bardziej płasko. Spod budynku zbiega biegacz. Rozpoznaję go po brodzie – dwa dni temu, pomykając po gorczańskich szlakach, udzielał nam informacji odnośnie żółtego szlaku. Jaki ten świat mały!

Obrazek

Żeby nie było – już nikogo znajomego nie spotkamy. Znajdziemy za to komórkę i wywalę się w zaspę, a Robert będzie chciał dzwonić po pomoc. Ale nie uprzedzajmy faktów.

Obrazek

Wchodzimy do schroniska, by coś zjeść i ogrzać się przed zjazdem. W środku tłumnie, widać, że to weekend. Krótka chwila na odpoczynek i już wychodzimy. Na trasie pierwsze górki.

Obrazek

Ale ale, po co my tu w ogóle jesteśmy i co przed nami? Może powinnam na początku wspomnieć, że kilka lat temu otwarto trasę biegową „Śladami Olimpijczyków” z Obidowej na Turbacz. Liczy 11 kilometrów w jedną stronę i od dawna ostrzyliśmy sobie na nią zęby. W tamtym roku z powodu kiepskiej pogody nie wybraliśmy się na nią i trzeba było poczekać do kolejnego sezonu, by się z nią zapoznać. Czyli do teraz.
Oficjalnie trasa nie jest jeszcze otwarta. Wcześniej nie było śniegu, gdy się pojawił, trzeba było usunąć jakieś szkody, więc ratrak nie ruszył do akcji (gdy piszę te słowa, trasa jest już otwarta). Mieliśmy wątpliwości, czy przyjeżdżać, ale wymyśliłam, by na Turbacz pójść zwykłym szlakiem (tak też zrobiliśmy) i próbować zjechać Trasą Olimpijczyków. Teraz cały jedenastokilometrowy odcinek przed nami.

Obrazek

Obrazek

Na początku idzie mi ślamazarnie. Muszę przypomnieć sobie, jak się hamuje (a na biegówkach, nawet naszego typu, nie jest to takie banalne), a do tego co chwila staję, by fotografować gorczańską zimę. Zmrożona Hala Turbacz prezentuje się znakomicie i cieszy lekka poprawa pogody. Choć paluchy marzną, swoją porcję zdjęć trzeba zrobić.

Obrazek

Potem wjeżdżamy w las. Ale to bardzo piękny las. Choiny wystrojone są na biało, szarości zaczynają się przecierać i robi się niesamowicie…

Obrazek

Obrazek

Obrazek

I gdy już myślę, że piękniej być nie może, kolejne zakręty szybko wyprowadzają mnie z błędu. Wokół cudowna zima, słońce jest coraz niżej, przebiło się wreszcie przez mgły i funduje nam taki dzień jak nigdy. Oj, dawno nie mieliśmy takich warunków w górach, ostatni raz chyba w trakcie wschodu słońca na Pilsku.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Nałykamy się dziś świeżego powietrza, rozdziawiając japy z wrażenia. „Magia” – kwituje z uśmiechem mijający mnie turysta. „I Tatry się odsłoniły na zachód słońca” – dodaje. Tak, jest magia. Biała magia.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Tempo, choć ślamazarne, jeszcze bardziej spada. Jest tak zjawiskowo, że aparat nie ma chwili wytchnienia. Baterie szybko padają na tym mrozie, kończą się zapasy energii, a pozostałe zostały w samochodzie. No nic, może mi starczy…

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Słońce coraz niżej chyli się ku zachodowi. Już wiemy, że czeka nas powrót w mroku. Ma to też swoje dobre strony – na szlaku nie ma wielu narciarzy, mogę więc zjeżdżać spokojnie, bez obawy, że w kogoś się wbiję. Nowicjusz, taki jak ja, jest przecież wymagający, musi mieć całą trasę dla siebie.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Na Solnisku obserwujemy zachód słońca i Babią Górę wyłaniającą się znad mgieł. Tu jest chyba najpiękniej, choć wcześniejsze miejsca stają z Soliskiem do silnej konkurencji.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Czas jednak za zjazd. Brzmi kiczowato, jak z łzawych sentymentalnych romansów, ale w promieniach zachodzącego słońca zaczynam zjeżdżać w dół.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Mistyka szybko się kończy. Zjazd z Soliska jest najbardziej stromym odcinkiem na trasie „Śladami Olimpijczyków”. Choć biorę go na kilka razy, i tak nic nie pomaga i moje hamowanie pługiem diabli biorą. A może bestia? Zjeżdżam więc pędem w dół i oczywiście nie wyrabiam na zakręcie, czego wynikiem jest piękne wbicie się w zaspę.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ląduje się gładko, za to dalej już prosto nie jest. Próbuję wygramolić się ze śniegu, podeprzeć ręką, obrócić – wszystko na nic. Ręka zapada się do łokcia w miękkim puchu, więc ruchem posuwistym, na plecach, przesuwam się do drogi. Narty, jak na złość, nie dadzą się odpiąć, więc szybko rezygnuję. I wołam na pomoc Roberta, który zjechał bezkolizyjnie i czeka w pobliżu wiaty na polanie Kałużna. A ten pewnie myśli, że noga, ręka, mózg na ścianie i biegnie w te pędy, zastanawiając się, po jaki GOPR już dzwonić. Za to gdy okazuje się, że nic mi nie jest, wredota jedna wyciąga aparat i zaczyna mnie focić, jak leżę w śniegu i liżę rany…

Obrazek

Obrazek

Choć poświata jeszcze długo się utrzymuje, robi się coraz ciemniej. Dość szybko pokonujemy odcinek między Średnim Wierchem a szczytem Gorzec, by w jego okolicach zacząć konkretny zjazd do doliny Lepietnicy. Zjazd z czołówkami na głowach, bo zrobiło się już ciemno i głupio byłoby połamać narty na jakiejś przeszkodzie , której się nie zauważyło.

Obrazek

Obrazek

Dolina Lepietnicy to ostatni odcinek trasy „Śladami Olimpijczyków”. Wbijamy się w założony tu ślad i lekko w dół, mkniemy do parkingu. Z małą przerwą na próbę uruchomienia znalezionego w śladzie iphone’a. Może uda się do kogoś z niego dodzwonić i poinformować o zgubie? Tak już zrobiliśmy dwa lata temu, też na biegówkach, w Jakuszycach, gdy znaleźliśmy telefon przed Chatką Górzystów. Tym razem jednak sprzęt milczy.
Im niżej, tym droga jest gorsza. Ostatnie dwa kilometry są wykorzystywane, między innymi, do organizacji kuligów i nawet jeden takowy spotykamy. W zupełnej ciemności docieramy do Obidowej, gdzie, na szczęście, znajduje się właściciel zgubionego telefonu. Dużej straty by nie było, bo sprzęt służy tylko do odtwarzania muzyki na trasie, ale i tak chłopak się cieszy.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Podsumowanie? To był naprawdę fantastyczny dzień, jeden z lepszych zimowych w górach, jaki kiedykolwiek nam się trafił. I wcale nie przemarzliśmy i nie daliśmy się bestii, będąc w ciągłym ruchu. Trasa narciarstwa biegowego „Śladami Olipmijczyków” jest fenomenalna i przepiękna widokowo i zdecydowanie warto się na nią udać. I teraz zła wiadomość dla niebiegówkowiczów: w okresie zimowym jest dostępna tylko dla narciarzy biegowych.
Od tego roku jest też płatna – symboliczne 5 zł uiszcza się w jednej z trzech wypożyczalni na dole. Jeśli ktoś chciałby zainteresować się tematem, odsyłam do stron z opisami szlaków (trasa „Śladami Olimpijczyków” nie jest jedyną): http://turbacz-xc.pl/opis-trasy/sladami-olimpijczykow/ i https://gorydlaciebie.pl/wyprawy/turbacz-narty-biegowe/
Aktualnych informacji na temat trasy i warunków można też szukać na facebooku na stronie: https://pl-pl.facebook.com/turbaczxc/
Wszystkich, którzy chcą spróbować, zachęcam, bo naprawdę warto. Początkujący mogą spróbować swoich sił w Dolinie Lepietnicy, jednak tym, którzy już trochę opanowali sztukę hamowania (a da się to opanować???) polecam całą pętlę. Niezapomniane przeżycie!

: 2021-01-22, 17:53
autor: Sebastian
Nie miałem jeszcze biegówek na nogach, w ogóle nie miałem jeszcze żadnych nart na nogach. Da radę oblecieć na początek? Wypożyczalnia była czynna?
Chciałem napisać, że zdjęcia takie sobie, żeby nie było za słodko,ale nie mogę, bo są świetne.
Też miałem problem z marznięciem rąk zimą, gdy robię zdjęcia, ale teraz zawsze noszę ze sobą cienkie rękawiczki biegowe. Od chłodu i wiatru w miarę chronią, a mogę w pełni korzystać z ustawień aparatu, czasem na lekki mróz też wystarczają.

: 2021-01-22, 18:37
autor: marekw
Napiszę krótko,piękna zima.Zdjęcia jak zwykle super.Dość słodzenia,spadam do pracy :)

: 2021-01-22, 19:54
autor: Adrian
Zima ze śniegiem jest po prostu piękna, w twoim wydaniu prezentuje się genialnie ... :brawo1
Nie ma się co okłamywać, wszyscy wiemy dla czego zdjęcia są takie zajebiste, wystarczy jedna litera - N ! ;)

: 2021-01-22, 20:18
autor: włodarz
Wiolcia pisze:Za to gdy okazuje się, że nic mi nie jest, wredota jedna wyciąga aparat i zaczyna mnie focić, jak leżę w śniegu i liżę rany…

No i tu Ci się wgrało zdjęcie jakiegoś zachodu słońca, musisz zmienić na właściwe :-)

: 2021-01-23, 11:40
autor: Wiolcia
Sebastian pisze:Nie miałem jeszcze biegówek na nogach, w ogóle nie miałem jeszcze żadnych nart na nogach. Da radę oblecieć na początek? Wypożyczalnia była czynna?

Sebastian, też nie jeżdżę na nartach zjazdowych, raz je miałam na nogach i wywracałam się ciągle na oślej łączce. Za to biegówki to nieco inna sprawa. Z szuraniem po śniegu na pewno dasz radę, gorzej ze zjazdami, bo toto nie hamuje. Dlatego my nie mamy klasycznych biegówek, ale offtracki, nieco szersze i z krawędzią, która pomaga zahamować. Narty nadają się, jak sama nazwa wskazuje, do wędrówek poza szlakami i wyznaczonym śladem. Mieszczą się jeszcze w tym założonym na biegówki śladzie, ale są trochę wolniejsze. Jako że bardziej interesuje nas dreptanie zimą po śniegu, a nie bieganie, dla nas są idealne. Na klasycznych biegówkach nie wyrabialiśmy na górkach, teraz jest zdecydowanie lepiej.
Jak na pierwszy raz, trasa może być nieco za trudna, bo jest parę zjazdów, a ten z Solniska wymagający. Możesz spróbować na łatwiejszych trasach albo przejść sobie Doliną Lepietnicy - to dobra trasa na początek, lekko nachylona. Co do wypożyczalni, to nie powiem Ci na sto procent, bo mamy swoje narty, ale wydaje mi się, że była otwarta.

: 2021-01-23, 11:43
autor: Dobromił
Narty nadają się też na opał ;)

A Gorce jak to Gorce - urocze. A w Twym wydaniu urocze ponad normę.

: 2021-01-23, 11:46
autor: Wiolcia
marekw pisze:Napiszę krótko,piękna zima.Zdjęcia jak zwykle super.Dość słodzenia,spadam do pracy :)


Adrian pisze:Zima ze śniegiem jest po prostu piękna, w twoim wydaniu prezentuje się genialnie ... :brawo1
Nie ma się co okłamywać, wszyscy wiemy dla czego zdjęcia są takie zajebiste, wystarczy jedna litera - N ! ;)


Takiej pięknej zimy mi brakowało. A że poprzednie dni były śnieżne, szare i beznadziejne, cieszę się, że ten się udał!
I nawet sprzęt na N wyrabiał :)

włodarz pisze:
Wiolcia pisze:Za to gdy okazuje się, że nic mi nie jest, wredota jedna wyciąga aparat i zaczyna mnie focić, jak leżę w śniegu i liżę rany…

No i tu Ci się wgrało zdjęcie jakiegoś zachodu słońca, musisz zmienić na właściwe :-)

No jak, tak publicznie pokazać swoją porażkę? ;)

: 2021-01-23, 12:03
autor: Wiolcia
Dobromił pisze:Narty nadają się też na opał ;)

Ale że co? Paliłeś? :zso

: 2021-01-23, 12:04
autor: Dobromił
W życiu nie paliłem !

P.s. Na sztachety też się nadadzą ;)

: 2021-01-23, 12:08
autor: Sebastian
Wiolcia pisze:No jak, tak publicznie pokazać swoją porażkę? ;)

Czego się wstydzić?

Dobromił pisze:P.s. Na sztachety też się nadadzą ;)

Właśnie:

Obrazek

: 2021-01-23, 18:13
autor: włodarz
No jak, tak publicznie pokazać swoją porażkę?

Pamiętaj, dać odrobinę radości współforumowiczom - bezcenne :)

: 2021-01-23, 18:44
autor: Piotrek
Piękna zima, którą pięknie pokazałaś!.
Strach pomyśleć, gdyby to miał być jedyny śnieżny okres tej zimy, bo jak widać po ociepleniu w ostatnich dniach, to już niewiele z tego uroku zostało :-/

: 2021-01-23, 19:35
autor: opawski1
Pięknie uchwycona zima! :) Szczególnie te ostatnie zdjęcia z zachodem słońca.

Ja tydzień temu dzięki tej strasznej medialnej "bestii ze wschodu" miałem piękny warun zimowy w Górach Bardzkich, dawno nie podobał mi się tak zwykły las :P

a w Gorcach miałem być teraz na początku stycznia, ehh wyjazd mi nie wypalił... ale chciałbym pojawić się tam w tym roku :)

: 2021-01-23, 19:37
autor: laynn
Ten kicz na zjeździe prześwietny! :)
I zdjęcia też eleganckie. Tylko...gdzie zdjęcie Ciebie w zaspie? Hę?

Ja miałem w ten weekend pojechać w góry. Nawet zaczepiłem sokoła, ale ten jak zwykle znalazł najgorsze zdjęcie w sieci z soboty i jak zwykle zaczął marudzić i nie chciało mi się jechać samemu, to pewnie pokłosie pracy w tygodniu po 11-12h.
Na biegówki od jakiegoś czasu mam ochotę, ale trochę mi szkoda kupować sprzęt, gdy człowiek z dwa razy może skorzysta. Może warto będzie kiedyś skorzystać z wypożyczalni.

Ps. Poproszę brakujące zdjęcie!