Rachowiec i Oźna w kwartecie
: 2023-06-13, 21:41
Beskidy wiosenną porą urzekają zielenią. Szczególnie mocna jest ona w drugiej połowie maja i na początku czerwca, jeszcze przed nadejściem fali upałów. Trzeba korzystać w dobrych warunków.
Pierwsza niedziela czerwca, trzeci niedzielny wyjazd pod rząd, wcześniej były okolice Łącka na rowerze i nietypowe Małe Pieniny (w tym Rabsztyn). Tym razem nie jadę sam, umawiam się na wspólną wycieczkę z Adrianem. Mam dwie zaplanowane trasy na wiosnę na wspólne wycieczki, jedna to Pasmo Pewelskie, a druga to właśnie Rachowiec i Oźna na skraju Beskidu Żywieckiego. Z Krakowa do Cieszyna jest dość daleko, musimy się spotykać w górach gdzieś pośrodku.
Pada pomysł, żeby zabrać na wycieczkę nasze dziewczyny. Chytry plan jest taki, że Iza pójdzie, jak pójdzie Renia, a Renia pójdzie jak pójdzie Iza. Wiem, skomplikowane to, ale chwyta. Umawiam się w miejscowości Sól, na wniosek Izy o godzinie 8:30. Strasznie późno Przyjeżdżamy wszyscy kilkanaście minut wcześniej, Renia odsypia w samochodzie krótką nockę, zaś mi się dziwnie jedzie w góry w pełnym słońcu. Jakoś bardziej lubię wyjeżdżać w góry przed świtem, ale to nie w okolicy najdłuższych dni w roku.
Adrian obczaja na Google Maps miejsce do zaparkowania na kilka aut, w razie czego mamy alternatywną możliwość zaparkowania pod kościołem, o ile nie będzie wtedy mszy świętej.
Gdy już auta stoją zaparkowane, wychodzi z domu naprzeciwko jakaś pani i informuje, że to teren prywatny. Nie ma tu żadnej tabliczki, skąd mogliśmy wiedzieć. Ale pani jest grzeczna (my też) i zezwala na zaparkowanie obu aut. Ruszamy w drogę: https://en.mapy.cz/s/monacatazo
Gdy jechałem do Soli przez okolice Andrychowa i Zatoru, moją uwagę zwróciła już taka schyłkowa wiosenna zieleń, ale podczas podjazdu na Przełęcz Kocierską zrobiło się bardzo soczyście zielono. W górach jest wyżej, więc wegetacja jest późniejsza i to też widać będzie na naszej wycieczce, wiosna będzie trzymać się dobrze.
Faktycznie, gdy rozpoczynamy podejście czerwonym szlakiem na Rachowiec, zieleń aż bije po oczach. Co ważne, na niebie jest sporo chmur zmiękczających światło słoneczne, które nie jest tak ostre, jak miałem tydzień temu w Małych Pieninach przy bezchmurnym cały czas niebie. Jestem pierwszy raz w górach w rejonie Zwardonia, są dla mnie nowe tereny, próbujemy z Adrianem rozszyfrować widniejące wokół nas szczyty.
Praszywka Wielka i Kłokocz
Praszywka Wielka
Praszywka Wielka, Kłokocz, Jaworzyna
Podejście prowadzi najpierw asfaltem, potem polnymi drogami, a na koniec znika w lesie. Idzie się bardzo przyjemnie. Przychodzi mi do głowy taka myśl, że w wiosenną słoneczną niedzielę nawet w tak obleganych górach jak Beskid Żywiecki można znaleźć piękne i ciche miejsca, kluczem jest tylko odpowiedni dobór szlaku.
Przed wierzchołkiem Rachowca wychodzimy na widokową polanę. Stąd już blisko na sam wierzchołek. Widoki są ciekawe, wiele gór prezentuje się od nietypowej strony. Kusi, żeby wstrzymać publikację relacji, bo zdjęcia z tej wycieczki to świetny materiał na zagadki w Górach Polski.
na horyzoncie Rysianka, Lipowski Wierch, Pilsko i Mechy
Iza i drzewo
Widoki z Rachowca trzeba obserwować z dwóch miejsc. Pierwsze to podszczytowa polana po wschodniej stronie, na której znajduje się niewielka platforma widokowa. Podest platformy znajduje się na wysokości trzech-czterech metrów nad ziemią i widoki z niego nie różnią się niczym od widoków z polany. Zdecydowanie ciekawostka niż użyteczne miejsce, ale skoro jest, to trzeba na nią wyjść.
Widok jest ciekawy, przede mną pasma Beskidu Żywieckiego, na horyzoncie majaczą lekko widoczne Tatry oraz wystające same wierzchołki Małej Fatry. Mało zabudowań, tylko góry, lasy i łąki.
Renata czuje się lekko dziwnie w towarzystwie dwóch Nikoniarzy i Fujijamki, sama pstryka niezobowiązujące fotki komórką raczej w niewielkich ilościach. Wspominamy z Adrianem nasze wspólne wyjścia z GBG, m.in. zimową Halę Krupową ze Sprocketem73, Laynnem i Sokołem, gdzie jakiś turysta zahaczył nas z pytaniem, czy jesteśmy jakimś kółkiem fotograficznym.
Pod platformą znajdują się dwie ławy, gdzie można usiąść, odpocząć i coś zjeść, co czynimy. W cieniu platformy jest trochę chłodnawo.
panorama z Rachowca w stronę Beskidu Żywieckiego - kliknij by powiększyć
w stronę Małej Fatry
platforma widokowa
wierzchołek Rachowca
Drugie miejsce widokowe to sam szczyt Rachowca przy górnej stacji wyciągu orczykowego z widokiem z kolei na północną stronę i zachodnią, tu z kolei w odróżnieniu od pierwszego widoku rzuca się w oczy gęsta zabudowa Beskidu Śląskiego i zabudowania ciągnące się aż pod szczyty wzgórz.
panorama Jaworników, Beskidu Śląsko-Morawskiego i Śląskiego z Rachowca - kliknij by powiększyć
Barania Góra, za nią wystaje Skrzyczne
w stronę Jaworników
Cieślar, Wielka Czantoria, przed nią Ochodzita
na horyzoncie po prawej Lysa Hora
zbliżenie na Ochodzitą i Wielką Czantorię
Bardzo mi się podoba zejście z Rachowca w stronę Zwardonia i znajdujące się tu widokowe łączki.
Docieramy pod Mały Rachowiec. W planie mamy obiad w znajdującym się 2 kilometry dalej Pensjonacie Na Beskidku. Tu, na skrzyżowaniu dróg, kusi informacja o znajdującej się 200 metrów dalej karczmie Swojskie Klimaty. Kusi tym bardziej, że znalazłem w internecie opinie, że Pensjonat Na Beskidku lubi być nieczynny nawet w sezonie turystycznym. Zakładamy optymistycznie, że w słoneczną czerwcową niedzielę będzie tam czynne, albo w innej wersji ryzykując głód i pragnienie, idziemy do pensjonatu drogą ponad Zwardoniem.
Te tereny od Zwardonia po Istebna zawsze jawiły mi się jako dość przyjemne na rower - widokowe i niezbyt trudne trasy po asfalcie, do tego rozbudowana gastronomia podnosząca uroki krajobrazu, trzeba będzie kiedyś tutaj przyjechać i popedałować.
Kykula
Na Ochodzitej trwają podejrzanie wyglądające prace budowlane, jakby budowa drogi. A co potem?
I tak przyjemnie spacerując asfaltem docieramy do pensjonatu i znajdującej się w nim restauracji. Jest czynna, kartka na drzwiach informuje, że „w maju i w czerwcu otwarte w weekendy od 10-20". Jakie szczęście, że nie przyjechaliśmy tu w tygodniu. Menu jest skromne, zamawiamy wszyscy kurczaka z frytkami lub ziemniakami oraz surówką, do tego piwo bezalkoholowe oraz kawa. Piwo jest bez procentów, bo jako porządni turyści nie chcemy narażać nikogo na niebezpieczeństwo. Zjedzony obiad miał swoje następstwa, ale to taktownie przemilczę...
Przy stoliku siedzi się bardzo sympatycznie, patrzymy sobie na Kikulę i Ochodzitą, w dole widzimy zapuszczony budynek schroniska PTTK „Dworzec Beskidzki". Kurczę, zapomniałem zrobić mu zdjęcie.
Pensjonat Na Beskidku
Najedzeni i nawodnieni izotonikami piwnymi idziemy pod Skalankę. Na Serafinov Gruň wiedzie asfaltowa droga, potem z prawdziwą przyjemnością schodzimy na łąki po prawej stronie drogi z widokami na czeskie góry. Na niebie coraz więcej chmur, na szczęście nie są przewidziane burze, czy opady, to raczej taka wczesnopopołudniowa kumulacja, typowa dla letnich dni, która potem się przeradza w bardzo przyjemne, słoneczne popołudnie. Dziewczyny konwersują całą drogę, słyszę tematy kosmetyczno-żywieniowo-zdrowotne, najwyraźniej nie chcą dać się SKS-owi.
Kykula
w stronę Skalitego
zieleń
panorama spod Serafinov Grunia - kliknij, by powiększyć
Skalanka
światłocienie na Kykuli
długie Polek rozmowy
sielski widoczek
w drodze do Chaty Pod Skalanką
Czerwony szlak trawersuje Skalankę. Można tam iść na jej zarośnięty wierzchołek, nawet widać wyraźną ścieżkę, ale po co? Dużo przyjemniej jest ją obejść szlakiem, a po drodze zaliczyć kolejny postój gastronomiczny w schronisku „Chata Pod Skalanką". To prywatny obiekt z dwudziestoma miejscami noclegowymi w pięciu pokojach, salą kominkową, tarasem i miejscem na ognisko.
Adrian rzuca propozycję zorganizowania tu jesiennego zlotu GBG. Mi się pomysł podoba.
Trawersując Skalankę docieramy do położonej nieco wyżej „Chatki Skalanka". Trwają tu prace remontowe, nie zaglądamy do środka, lecz dalej wędrujemy leśną drogą.
Przed nami Beskid Graniczny (słow. Vreščovsky Beskyd). Pod nim przełęcz i prowadząca przez nią bardzo lokalna droga łącząca Sól z Vreoščvką po czeskiej stronie.
na przełęczy
Końcówka podejścia na Beskid Graniczny jest dość stroma, a co ciekawe - od polskiej strony widzimy budowę asfaltowej drogi prowadzącej do znajdujących się w okolicy domów.
Sam wierzchołek jest zalesiony, siadamy tu na chwilę zjeść coś i napić się. Wokół nas palety z elementami do budowy dróg, a przed nami ostatni etap wycieczki, bezszlakowe przejście przez Oźną i zejście do Soli. Większych podejść już się nie przewiduje.
Ścieżka przez Oźną prowadzi takim rzadkim lasem w dużymi prześwitami. Ni to las, ni to łąki, takie coś pośrodku. Zieleń kłuje w oczy, a ładnie i widokowo będzie aż do końca trasy. Czyżby znowu okazało się, że najpiękniej jest poza szlakiem?
kółko kfiotkowe
Za Oźną mamy taką przeplatankę leśno-polanową. Są miejsca, gdzie idzie się gęstym lasem, ale są takie prowadzące przez polany i odkryte przestrzenie. Pierwsze miejsce to pochyła polana leżąca na wysokości 800 - 850 metrów, na której skraju ktoś postawił sobie wypasiony domek.
w stronę Beskidu Żywieckiego
trochę botaniki
Romanka, Rysianka, Lipowski Wierch, Pilsko i Mechy
Drugie miejsce to śliczne łączki pod Kłokoczem z widokami na pasmo Praszywki i worek raczański. Jak to często bywa w pogodne czerwcowe dni, po południowej kumulacji zachmurzenia rozpogadza się popołudniu i to rozpogodzenie sprawia, że bardzo mi się tu podoba. Lubię takie miejsca, bardzo lubię.
Muńcuł, Praszywka Wielka
Praszywka Wielka, worek raczański
Sobański Groń
Zastanawiamy się jeszcze z Adrianem, czy podejść kawałek na Sobański Groń, ale jakoś nie znajdujemy entuzjazmu w sobie. Nas czeka jeszcze dość daleka droga do Krakowa, w niedzielę wieczorem pewnie zejdą nam trzy godziny, a widoki nie będą chyba bardzo odmienne od tych spod Kłokocza. Decydujemy się odpuścić i szukamy zejścia do Soli. Na mapie jest zaznaczona ścieżka, ale w terenie jej nie widać, czyżby czekało nas chaszczowanie? Na szczęście nie, bo trochę poniżej ścieżka, choć bardzo niewyraźna, to się jednak odnajduje i możemy z prawdziwą przyjemnością połączkować w zejściu w dół, a nawet trochę czasu poświęcić na kfiotki.
wełnianka wąskolistna
Sól
Rachowiec
zbliżamy się do mety
Docieramy do drogi, na placyku stoją tylko dwa nasze samochody. Mówię do Adriana: „no tak, większość ludzi idzie na Rachowiec od strony Zwardonia, takie pętle jak nasza dzisiejsza pokonują tylko najwięksi zapaleńcy". Nie zaprzecza.
Garść statystyk z wycieczki zamiast podsumowania:
1. dystans – 16,3 km
2. przewyższenia – 631 m
3. trudność - niewysoka
4. towarzystwo - bardzo sympatyczne
5. wrażenia widokowe - bardzo dobre
6. wieże widokowe - 1
7. punkty gastronomiczne - 3 (w tym jeden 200 metrów od trasy)