Po dwóch owocnych górskich dniach pogoda nieco siadła, jakieś burze. Dobrze, bo byłem już trochę zmęczony. Akurat była okazja nieco spowolnić tempo. Okazało się, że w pobliżu mamy ciekawe lokalne atrakcje.
Najfajniejsza z nich to Zamek Chojnik.
Już samo otoczenie zamku jest ciekawe.
Bardzo skaliste wzgórze.
Podchodziliśmy do zamku od tyłu, oczywiście na nogach z Przesieki. Podejście naprawdę pełne uroku, dużo lepsze niż "od przodu" szeroką łagodną drogą.
Sam zamek nie jest jakiś wielki, ale ma wszystko co potrzeba. Dziedziniec centralny.
Można sobie zrobić rundke dookoła wzdłuż murów.
Tobi to nawet chodził po murach
Największą atrakcją jest wieża. Wejście na nią jest dość skomplikowane.
Najpierw metalowe kręcone schody, potem takie coś, a na koniec ciasne schody wewnątrz wieży. Niektóre dzieci miały ataki lęku i paniki, a na górze był płacz. Tobi oczywiście dawał radę
Jedyne zastrzeżenie do zamku mam takie, że murek na wieży ograniczał widoczność dla piesków. To niedopuszczalne, pieski przecież też chcą coś widzieć z wieży!
Tobi rozwiązał ten problem w ten sposób. Ludzie na wieży mdleli jak to widzieli. Ja też byłem w szoku i za pierwszym razem nie zdążyłem zrobić zdjęcia. Trzeba było powtórzyć ujęcie. Znowu ludzie mdleli.
Inna atrakcja okolic Przesieki to Ogród Japoński - Siruwia.
Fajne miejsce. Dziwne roślinki, mostki, wodospadki.
Wszędzie widać ogromny poziom staranności i dbałości o szczegóły.
Nawet piasek jest specjalnie zagrabiony.
Coś dla Tobiego
Łopian... dla słonia. Roślina jednoroczna. Wysokość 3 m w naturze dorasta do 5 m.
Tak wygląda jej kwiat.
Po ogrodzie można chodzić samemu, można się też załapać na przewodnika, który w 40 minut oprowadza i ciekawie o wszystkim opowiada. O roślinach, japońskich zwyczajach, historii budowania tego ogrodu.
Jest też tu małe muzeum, w którym wyeksponowane są japońskie zbroje. Mnie takie rzeczy ciekawią.
Skórzana maska z wąsem jest elementem zbroi, ma chronić twarz i odstraszać przeciwnika.
Najcenniejszym eksponatem jest ostrze miecza samurajskiego z XIII wieku.
Wygląda idealnie, zupełnie inaczej niż europejskie szable i miecze.
Fajne są też drzewka bonsai.
Jak zaznaczyła pani przewodnik - z każdego drzewa można zrobić bonsai. Tutaj jabłoń.
Jest tez sklepik z japońskimi towarami, głównie alkohole.
Na koniec jeszcze taka refleksja o cenach.
Zamek Chojnik - 7 zł. Fajna cena. Biorąc pod uwagę ilość ludzi, na pewno wychodzą na swoje, a nie puszczą nikogo z torbami.
Ogród Japoński - 27 zł (ulgowy 23 zł). Czyli standardowa rodzina 2+2 zapłaci okrągłą stówkę. Ogród można obejść cały w 10 minut. OK można też tam spędzić kilka godzin. Czy to drogo, czy tanio? Cena jest z pewnością "europejska". Jeżeli dziecko chce japońskiego loda włoskiego o smaku zielonej herbaty - 8 zł za małego. Butelka sake na pamiątkę - 200 zł, ale podobno dobra jakość. Ogród bardzo mi się podobał, ale czy bardziej niż Zamek Chojnik - nie wiem.