Jurta, tunele i skałki (Pogórze Izerskie i Kaczawskie)

Relacje z Sudetów polskich i czeskich.
Awatar użytkownika
buba
Posty: 6126
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Postautor: buba » 2022-08-17, 22:05

Linia kolejowa nr 283 z Lwówka do Jeleniej Góry póki co jest nieczynna. Słyszałam jakieś wieści o planach jej reaktywacji, ale nie wiem na ile to wydarzy się na dniach, a na ile jest to jakaś melodia dalekiej przyszłości. Nie mieliśmy możliwości przejść jej całej, więc postanowiliśmy zapodać bliższe zapoznanie z tym najbardziej ciekawym odcinkiem, który przebiega między Wleniem a Pilchowicami. Tu znajdują się trzy tunele, wiadukty i mosty - w tym ten największy, który okrył się szeroką sławą, bo niedawno jakiś niedorobiony jełop planował go wysadzić w powietrze.

Torowiskiem wędruje się bardzo przyjemnie z kilku powodów - raz że widać, że kompletnie nic już tu nie jeździ (no może z wyjatkiem sezonowych drezyn we Wleniu ;)) No a dosyć nerwowo wędruje sie takimi liniami, gdzie czasem zupełnie nieplanowana towarówka jednak przemknie (tak jak to było w tym roku na Mazurach, między Starymi Juchami a Wydminami. Niby opuszczona linia, a jednak...). Drugi powód - to linia jest opuszczona dosyć niedawno (bo chyba koło 2016 roku), więc jeszcze mocno nie zarosła i idzie się wygodnie, bez konieczności przedzierania w kolczastych zaroślach po szyję. No i jeszcze jedna kwestia - linia nie jest zelekrtyfikowana, a takie lubię jakoś najbardziej.

Wycieczkę zaczynamy we Wleniu w okolicach stacji.

Obrazek

Perony malowniczo porasta mech i kwiaty. Dlaczego nie może byc tak pięknie, w miejscach używanych? Czemu jedynie na terenach opuszczonych można mieć kontakt z przyrodą? Zapewne, gdy będą kiedyś uczynniać tą linie, to mech i kwiaty pierwsze dostaną łopatą w łeb, a całość zostanie oblana obrzydliwą chemią, aby nie mogła się odrodzić...

Obrazek

Przemierzamy mokry, oślizgły świat. Myślę, ze nas powinni wynajmować np. rolnicy narzekający na brak opadów i złe plony z tego powodu. Świat ponoć nękają straszliwe susze, a my, gdziekolwiek byśmy nie pojechali - to nam dolewa. Magia, nie? Jakby co oferujemy swoje usługi - rozbicie namiotu na skraju pola - i po kilku dniach można zabierac się za hodowlę ryżu. Potwierdzamy skuteczność na równinach, w górach i nad morzem. W kraju i za granicą. Bez ściemy.

Obrazek

Tu mam chwilę wytchnienia od potoków wody - pod wiaduktem.

Obrazek

Tu na tle czarnej otchłani tunelu widać intensywność towarzyszącej nam ulewy. Ufff! Dobrze, że ten tunel już blisko!

Obrazek

Tunel ów jest najdłuższy na tej trasie, ma coś około 300 m. Nad nami Melafirowa Skała. Momentami pojawia się mgła. Taki mały jej kłąb. Kabak mówi, że wygląda to jak wata cukrowa. Pojawia się nagle i równie niespodzianie znika. A może to nie mgła?

Obrazek

Kilkukrotnie spotykamy strzałki. Ta twierdzi, że idziemy w złym kierunku ;)

Obrazek

Tunel lekko zakręca, więc jest taki moment, gdy nie widać żadnego światełka w oddali. Otacza nas tylko mrok wnętrza ziemi. Tu ostatnie spojrzenie na "bramę do światła".

Obrazek

Jedną z najciekawszych rzeczy w tunelu są ścienne nacieki. Głównie białe i rude. I dźwiek cieknącej, chlupoczącej wody. Dźwięk mini wodospadów i pojedynczych kropli uderzających w metalowe szyny. Woda jednak głównie skupia się na laniu po ścianach, a nie nam za kołnierz, więc poczytujemy to sobie za bardzo miła i pożądaną odmianę.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Nie wiem czemu, ale ta postać w kaszkiecie ciągle ze mną łazi! Czuję się nieco nieswojo. Jest ode mnie większa i ciągle mnie przedrzeźnia! To chyba jakiś strażnik tunelu, który uważa za swój obowiązek pilnować każdego naszego kroku i odprowadzić do wyjścia? Chyba wie, że takich intruzów nie można zostawiać samych - bo się zgubią albo gotowi coś zepsuć ;)

Obrazek

Festiwal cieni ciag dalszy. Fajne jest jak w zależności od ruszania latarką cienie rosną i maleją, grubną, chudną, albo stają się krzywe. A nieraz nagle zmieniają się w krokodyla, pełznącego między podkładami! Nie wiedziałam, że dzieci tak uwielbiają tunele!

Obrazek

U wyjścia z tunelu stwierdzamy, że wcale a to wcale nam się nie spieszy wychodzić! Że to najlepsze na świecie miejsce na kanapki i degustację herbat - czy lepsza ta z czarnego termosa czy ze srebrnego? Ta zielona liściasta z pigwą czy może ta, gdzie nie czuć herbaty w ogole, bo zabija ją totalnie smak cytryny i soku malinowego? I plujemy sobie w brodę, że nie zabralismy żadnej nalewki! Bo by tu smakowała wybornie, a i zimny ciąg pizgawicy byłby mniej dotkliwy. Ech... jutro naprawimy to strasznie niedopatrzenie. Cóż, człowiek się najlepiej uczy na własnych błędach!

Obrazek

A tu szybki przeskok. Kolejny dzień. Wieś Potoki. I wiadukt nad drogą prowadzącą do Strzyżowca. Solidny kawał kamiennego wiaduktu.

Obrazek

Na górze wygląda mniej imponująco. Acz ładnie się prezentuje w porastających go soczystych zielonościach.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Zaraz obok mamy tunel, przebijający się pod wzgórzem zwanym Dwory.

Obrazek

Obrazek

Krótszy od poprzedniego i znacznie mniej klimatyczny. Brak tu zarówno nacieków, jak i zupełnej ciemności, praktycznie nie trzeba zapalać latarki.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wyłazimy z drugiej strony tunelu i pełzniemy w kierunku stacyjki Pilchowice - Nielestno. Tutaj wyraźnie widać, że linia jest nieużywana.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Różnorodna roślinność porasta obrzeża torowiska.

Obrazek

Obrazek

Klimatu dodają stare, tłoczone napisy na szynach.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Omszałe śruby i inne drobne chwasty chwytające się podkładów i kawałków pordzewiałego metalu.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Nie tylko my wędrujemy torami! :)

Obrazek

Mijamy niewielki mostek, gdzie pomiędzy podkładami możemy się nacieszyć widokiem chlupiącego cieku wodnego.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Blisko stacyjki tor się rozdziela.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Pojawiają się też w krzakach dodatkowe sprzęty, których zastosowania nie zawsze znamy. Nie, nie mam na myśli latarni ;)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Boczny tor chyba od bardzo dawna nie był używany. Tak nam mchy powiedziały. Stopień i sposób jego omszenia naprawdę robi wrażenie!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

To samo się tyczy pojawiających się peronów.

Obrazek

Docieramy w końcu do stacyjki. Budynek nie jest opuszczony, pełni funkcje mieszkalne.

Obrazek

Obrazek

Przystacyjne zabudowania i elementy lokalnej sztuki ludowej.

Obrazek

Obrazek

Można się tu nacieszyć urokiem końca kwietnia - wszystko cudnie kwitnie! :)

Obrazek

I okapuje rzecz jasna... Cały festiwal kropli! Co jak co, ale malowniczych kropelek to nam na tym wyjeździe zdecydowanie nie brakuje! ;)

Obrazek

Obrazek

A jako, że ciekawe miejsca często występują stadami - tu jest podobnie. Zaraz za stacyjką mamy most. Solidny, metalowy most na Bobrze.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Można sobie poprzestawiać wajchę.

Obrazek

Na moście nie trzeba skakać po podkładach (co przy obecnym stanie oślizgłości mogłoby nie być zbyt sympatyczne) - jest zrobiona kładka dla pieszych. I to taka fajna - z metalowej kratownicy. Z jednej strony ma się więc poczucie, że konstrukcja jest solidna i się nie zawali, a z drugiej - jest to ażurowe, więc wrażenie przestrzeni i płynącej pod stopami wody jest mocno odczuwalne! :)

Obrazek

Obrazek

Mostowe desenie - z metalu...

Obrazek

z drewna...

Obrazek

drewniano - metalowe ;)

Obrazek

A i rośliny zaczynają coraz bardziej ubarwiać tą konstrukcję.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Nacieszywszy się mostem obieramy kierunek przeciwny. Znów przełazimy przez tunel i kierujemy się w stronę zapory. Cały czas tuptamy torami rzecz jasna!

Obrazek

Obrazek

Mijamy błotniste przejazdy kolejowe. Ma nawet szlabaniki!

Obrazek

Obrazek

Zaczynają się pojawiać moje ulubione słupy - takie z mocno impregnowanego, aromatycznego drewna. I z porcelanowymi izolatorami. Uwielbiam je! Jak widzę takie słupy to od razu mi się gęba cieszy!

Obrazek

Na zbliżeniach i w wybitnie wiosennych odsłonach! :)

Obrazek

Obrazek

Dużo słupów jednak leży przewróconych...

Obrazek

Obrazek

Niektóre wyraźnie nie przewróciły sie same.

Obrazek

Obrazek

Mamy więc okazję wielu porcelankom przyjrzeć się z bliska. Mają nieraz różne kształty, napisy i znaczki.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Co ciekawe zdarzają się też takie szklane. Skąd taka różnorodność nie tylko form ale i materiałów?

Obrazek

Najsmutniejsze jest to, że praktycznie żaden izolator nie jest cały, każdy jest w mniejszym lub większym stopniu ubity, pęknięty, rozłupany... Długo szukam takiego, aby wziąć sobie na pamiątkę. Być może niektóre ucierpiały przy upadaniu słupów, ale wiele nosi znamiona wyraźnego i celowego rozbijania. Widać jacyś debile mieli radość z siania wokół siebie zniszczenia :(

Obrazek

Nasze drogi bywają kręte...

Obrazek

a nieraz proste jak strzała i wręcz niknące na horyzoncie!

Obrazek

Zbliżamy sie do tunelu pod górą Czyżyk. Nie wiem czy była tu jakaś stacyjka, domek dróżnika, nastawnia czy jeszcze coś innego. Ale pozostały resztki jakiegoś betonowego budyneczku.

Obrazek

Obrazek

Ktoś wyraźnie uszczelniał okna - czyżby próbował tu pomieszkiwać?

Obrazek

Za rozmiękłą drogą też majaczą jakieś resztki ścian, ale to chyba raczej pozostałości dawnych budynków mieszkalnych.

Obrazek

Już prawie przy samym tunelu pojawiają się pozostałości jakiś dużych, betonowych zabudowań. Nie wiem do czego niegdyś słuzyły, ale podobne nieraz trafialiśmy gdzieś przy kamieniołomach.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ostatni tunel na naszej trasie sprawia najmniej opuszczone wrażenie. Jakoś tak najczyściej, najmniej śmieci, najbardziej gładkie ściany, a i torowisko jakby w lepszym stanie.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Biegnie też tędy kabel. Z całkiem nową osłonką i hakami.

Obrazek

Rozumiem, że były jakieś problemy z ciągłością kabla, więc jego opiekunowie chwytają się różnych sposobów ;)

Obrazek

Jak nakazuje tradycja - u wylotu tunelu warto coś zjeść.

Obrazek

Po wyjściu z tunelu trafiamy na tą część torowiska, która przebiega samym brzegiem jeziora.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Umocnienia nadjeziornej skarpy - pewnie coby nie podmyło i pociągi nie obwaliły się w wodę.

Obrazek

Tym samym zbliżamy się do stacyjki Pilchowice - Zapora.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Brzegi peronu porastają malownicze mchy...

Obrazek

...dziś całe usiane kropelkami! Są jednak plusy wędrówek w deszczowe dni!

Obrazek

Obrazek

Budyneczek stacji został zaprojektowany w bardzo sensowny i funkcjonalny sposób, np. jest się gdzie schronić przed deszczem czy wiatrem. Ba! Zanocować by można w zaciszach tego pokoiku, gdy ucieknie ustatni pociąg! Obecnie stawiane wiaty peronowe nigdy nie oferują takich luksusów! No bo po co pasażer ma mieć wygodę? Powinno mu wystarczyć do szczęścia, że się pogapi na plastik...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Zaraz obok stacji, przy brukowanej drodze, stoi samotny dom. Obecnie również nie jest używany.

Obrazek

Obrazek

Ludzie zniknęli, więc opustoszała i psia buda...

Obrazek

Nie sposób pominąć takie ciekawe przypadkowe znalezisko. Skrzyp ciężkich drzwi i już jesteśmy w środku - możemy przewąchiwać co skrywają wilgotne, puste wnętrza.

Obrazek

Przede wszystkim zwracają uwagę tapety. W klimatach hmmm... mocno różnych. Chyba zdobiły ściany pokoików dzieci młodszych i nieco starszych.

Obrazek

Obrazek

Są też pokoje o ścianach mniej nowoczesnych - tu takie malowane z wałka, co kojarzy mi się z czasami nieco odleglejszymi.

Obrazek

Dzień nie jest dziś wietrzny, jednak w domu panują przeciągi. Wszystko jest więc w ruchu - firany, zasłony, łopoczace fragmenty wiszących tapet czy książek. Tu np. jest chyba szkolna książka do religii. Ciąg powietrza przerzuca jej kartki jakby ktoś nad nią siedział i wertował. Stoisz obok i niby wiesz, że to wiatr... ale jednak tak trochę dziwnie się robi... Jakby jednak jakiś cień wątpliwości był... ;)

Obrazek

Na wyższe piętra prowadzą takie piękne, kręcone schody.

Obrazek

Obrazek

Po schodach płynie strużka wody. Wąska, cienka, wygląda jakby ktoś u góry zrobił siku na podłogę i tak spływało... Po chwili przestaje płynąć, jakby źródełko wyschło. Ale to chyba musiał być deszcz? Padało dzisiaj, dach nieszczelny i akurat teraz tak trochę przeciekło. Kurde... Tak bardzo chce się wierzyć, że to deszcz ;) Cóż... niby zwykły dom w zwykłym miejscu, a jednak wyobraźnia zawsze pracuje i podpowiada jakieś wydziwiaste rozwiązania prostych spraw!

Sprzętów po dawnych mieszkańcach zostało bardzo niewiele, ot kilka zabawek czy nadtłuczonych naczyń.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Z opuszczonego domu i ze stacyjki jest już rzut beretem na most kolejowy nad wąskim przesmykiem jeziora Pilchowickiego. Tu po raz pierwszy spotykamy turystów, ktorzy mimo kiepskiej pogody i środka tygodnia zdecydowali się zobaczyć "sławny most". Z niektórymi zamieniamy kilka słów, z których zdecydowanie wynika, że nie są pasjonatami ani kolei, ani dolnośląskiej historii, ani tym bardziej miejsc opuszczonych. Atrakcją mostu jest tylko to, że był plan zrobienia z niego pleneru filmowego. Że powiedzieli w mediach i "że to najpiekniejsze miejsce na Dolnym Śląsku". Dziwne, że przed całym cyrkiem wielbicieli jego piękna było o niebo mniej... Ja wiem, że reklama dźwignią handlu, no ale bez jaj... Przerażające jak prosto jest manipulowac ludźmi i jak łatwo ulegają modom i baranim pędom. Ciekawe czy jakby był plan wysadzenia w powietrze nie mostu, ale pobliskiego tunelu - to czy teraz wszyscy by walili tam, strzelając selfiaczki i cmokając z uznaniem nad kunsztem architektury tunelowej?

A jaki jest skutek mostowego obłędu dla nas? A no taki, że zadrutowali dostęp do mostu, pewnie ze względu na "bezpieczeństwo", którym ostatnio wszyscy sobie wycierają gębę, a tak naprawdę to dzięki ich działaniom wejście na most w obecnej chwili łączy się z nieporównywalnie większym ryzykiem, bo trzeba uprawiać wspinaczkę nad przepaściami. Co oczywiście większość robi, bo jak się już tu przyjechało, to nie po to, aby popatrzeć na most jak na obrazek...

Obrazek

Po dzisiejszych deszczach jest diabelnie ślisko, więc nie decyduję się przechodzić na drugą stronę. Zwłaszcza, że musiałabym robić to dwa razy, bo wracamy tą samą drogą jak przyszliśmy.

Obrazek

Z boków prezentuje się chyba ciekawiej.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Kawał sporego mostu, acz nieporównywalnie większe wrażenie zrobił na mnie ten asymetryczny w Nowej Rudzie. Albo te dwa koło Koronowa, o których świat zapomniał i można sobie tam swobodnie łazić ile wlezie i nie być zadeptanym przez poszukiwaczy miejsc szlagierowych.

Z powrotu zdjęć mamy mało, bo zaczęło solidnie lać. Były poszarpane skałki...

Obrazek

I niewielki wiadukcik nad gruntową drogą.

Obrazek

Miejsce o tyle szczególne, że tutejszy akwen upodobała sobie nimfa wodna.

Obrazek

Nie wiem czy takowe okazy są groźne? Czy znienacka wciągają do wody czy może swoim śpiewem na tyle otumaniają, że ofiary dostają obłędu i same się topią? Różne legendy na ten temat przewijają się światami, acz my mielismy pozytywne doświadczenia i zaprzyjaźniliśmy się z tym lokalnym endemitem zamieszkującym sudeckie pogórza.

Obrazek



cdn
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..

Awatar użytkownika
buba
Posty: 6126
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Postautor: buba » 2022-08-22, 19:52

Z okolic Bełczyny tuptamy sobie na Ostrzycę. Byliśmy już tu dwa razy, ale kabaczę nie było, więc postanowilismy jej pokazać ten sympatyczny pagórek.

Obrazek

Polne drogi wiją się przez wiosenny krajobraz wypełniając duszę zielenią. Zwłaszcza dziś jest to odczuwalne, bo pierwszy raz od kilku dni błysnęło słońce i można wyciągać pyski w stronę jego ciepłych promieni.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Kapliczka na szlaku. Taka o wielu lokatorach.

Obrazek

Na fragmentach trasy dawno temu ułożono schody.

Obrazek

Na wiekszości zboczy dominują kamulcowiska, w różnym stopniu omszenia i związania z podłożem.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Niektóre mijane drzewa są solidnie bulaste, jakby chciały upodobnić się do kamieni, na których rosną.

Obrazek

Obrazek

Nieraz korzenie i bulwy przybierają naprawdę fantazyjne kształty!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Czasem błyśnie między gałęziami jakiś mniej lub bardziej niewyraźny widoczek.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

A to już na szczycie, który tworzy poszarpana skałka.

Obrazek

Obrazek

W jej załomach tworzą się niewielkie jeziorka - pamiątka kilku ostatnich, mocno deszczowych dni.

Obrazek

Widoczki. Na góry...

Obrazek

Na wioski...

Obrazek

Najładniejsze chyba w stronę Wilkołaka! Tam też już nas dawno nie było. A owa wygryziona górka malownicza jest i z bliska, i z daleka!

Obrazek

Obrazek

I mam pytanie - czy ktoś wie co to za górka? Ta co wygląda jak brat bliźniak wspomnianego Wilkołaka, bo też wyżarta z prawej strony?

Obrazek

A potem ruszamy w miejsce, które i dla nas jest nowe. Na górkę zwaną Świątek. Namierzyłam ją dopiero niedawno, mimo że tyle razy juz byliśmy w Kaczawskich i nieraz się wwiercałam oczami w mapy tych okolic. Jakoś mi wczesniej umknęła!

Idziemy z wioski zwanej Rochów. Mamy widoczki na Wilkołaka i Ostrzycę, gdzię byliśmy przed chwilą. No i oczywiście na bezkres zielonych pól.

Obrazek

Obrazek

Zza zarosli sterczy też wieża opuszczonego kościoła w Twardocicach, który zwiedzaliśmy kilkanaście lat temu. Stan wieży się chyba z lekka pogorszył - ZDJĘCIA: http://www.straznicyczasu.pl/viewtopic.php?f=237&t=4436

Obrazek

Droga dociera na całkiem miłe wiatowisko, z wyznaczonym miejscem ogniskowym.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Niedaleko stoi krzyż. Ciekawe co się stało Kacprowi... Nie było o tym żadnej wzmianki.

Obrazek

Nie jest to jedyny kamienny krzyż w okolicy. Pod lasem stoi takowy sporo starszy, też upamiętniajacy tragiczne wydarzenie, gdzie w XVIII wieku przejechał kolesia wóz...

Obrazek

Obrazek

Tylną strone krzyża gęsto pokryły porosty. Jak łuska na rybie to wygląda ;)

Obrazek

Dalej zagłębiamy się w las, gdzie wyłażą z ziemi świeżutkie paprocie. Czy może być coś piękniejszego niż wiosna i taka budząca się do życia przyroda?? :)

Obrazek

Dość szybko odnajdujemy skałkę. Z tej strony wygląda dość niepozornie.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Z drugiej strony też... Już mam poczucie, że miejsce takie sobie.

Obrazek

Ale i tak wyłazimy na górę. Widoczki są dosyć szczątkowe, ale miło się siedzi w słońcu na wygrzanej skałce, gdy gębę smaga ciepły wiatr!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Tu chyba widać wieżę na górce Wójcik Wielki.

Obrazek

Postanawiam sobie jeszcze chwilę pokicać po skałkach. Złażę więc trochę niżej w stronę urwiska i... zbieram szczękę z przysłowiowej podłogi! Z tej strony to się prezentuje rewelacyjnie! W jednej chwili Świątek awansuje z takiej ot sobie nijakiej skałki na mój ulubiony kaczawski wulkan!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

No i to byłoby na tyle! Wszystko co dobre kiedyś się kończy, więc i na naszej włóczędze po kwietniowych pogórzach przyszedł ten smutny moment. Acz jutro zaczyna się majówka, więc może to i dobrze? Sam czas zwijać się do domu, aby nie zostać zadeptanym.


Pozdrawiamy! Tacy byliśmy w kwietniu 2022! :)

Obrazek



KONIEC
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"



na wiecznych wagarach od życia..

włodarz
Posty: 2687
Rejestracja: 2014-05-13, 17:38
Lokalizacja: Góry Sowie

Postautor: włodarz » 2022-08-22, 20:15

buba pisze:I mam pytanie - czy ktoś wie co to za górka? Ta co wygląda jak brat bliźniak wspomnianego Wilkołaka, bo też wyżarta z prawej strony?

Połom zdaje się.