Coś świeżego - Tęczowy Śnieżnik

Relacje z Sudetów polskich i czeskich.
laynn

Coś świeżego - Tęczowy Śnieżnik

Postautor: laynn » 2023-03-28, 08:37

Patrzysz na prognozy pogodowe na weekend i widzisz, że lepsze warunki są w niedzielę. Co robisz? Co wybierasz?
My wybraliśmy sobotę :D
Obrazek

Do Śnieżnika długo nie mogłem się przekonać. Głównie przez opinie, że to nudna, płaska góra, ot taki kopiec, że budują beznadziejną wieżę widokową, a mnie jeszcze odstraszała odległość. Ale podobnie było z Babią Górą, powrót na nią okazał odczarował wiele mitów jakie sam sobie w głowie narobiłem, więc stwierdziłem, że czas odczarować Śnieżnik, tym bardziej, że leży na granicy czasu dojazdu, jaką sobie założyłem na jednodniowe wycieczki (czyli w jedną stronę to ok 3 godzin).
Dodatkowo nie raz wspominałem, że wolę wysokie szczyty oglądać, niż podziwiać widoki z nich. A to właśnie Śnieżnik jest najwyższym szczytem w okolicy (w pobliżu jest wyższy Pradziad, ale on jest nie tak blisko, no i po stronie czeskiej). To chyba wszystkie moje argumenty na nie.
Jesienią przeczytałem/obejrzałem kilka relacji, które pokazały jak bardzo się myliłem i teraz zacząłem o tej górze myśleć coraz częściej. Więc czas najwyższy wdrapać się pod blender ;) .
Już od początku stycznia szykowaliśmy się na tą wycieczkę. Wpierw odstraszył brak śniegu, bo jechać zimą w góry i brodzić w błocie? Odkładamy wyjazd (w święto na początku stycznia). Następnie gdy miałem wolny weekend, to polskie góry (i nie tylko), od Karkonoszy przez Beskidy aż po Tatry zasypało śniegiem (schronisko w piątce zostało na dzień czy dwa odcięte od świata), więc po kontakcie z GOPRem i schroniskiem (w schronisku mi powiedziano, że półtora metru świeżego śniegu, to nie powód do siedzenia w domu 😂 ), też odpuściliśmy wyjazd (sam dojazd i powrót na miejsce w takich warunkach mógł się sporo wydłużyć). W lutym zaś zamiast na Śnieżnik, pojechaliśmy na Rysiankę , bo to tam były znośne prognozy (które nas zrobiły w jajo).
Pierwszy wiosenny weekend spędziłem w okolicy domu ( min na Jurę ) , sądząc, że w góry ruszą tłumy (wcale się nie dziwię) ale na kolejny wolny weekend już w mojej głowie powstawały plany 😉. Oczywiście im bliżej soboty, to pogoda się psuła. W piątek jednak po namysłach decydujemy, że spróbujemy i jedziemy.
W sobotę rano, dojeżdżając do Nysy w słońcu, obserwujemy z niepokojem widok na góry leżące na południu. Nad Jesionikami i Górami Złotymi wiszą nawet nie tyle ciemne chmury co jedena wielka ciemność niczym noc. Oglądamy to dokładnie jadąc na Javornik. Przejeżdżamy pod zamkiem, który leży na wysokiej skale nad miastem, niczym w słowackim Orawskim Podzamczu. Robi to wrażenie, więc umawiamy się, że zatrzymamy się tu w drodze powrotnej a tymczasem jedziemy dalej. Wspinamy się krętą drogą na Przełęcz Lądecką, gdzie znajduje się przejście graniczne, obok którego zatrzymujemy się na małym parkingu. Jednak szybko wskakujemy z powrotem do ciepłego auta, bo lodowaty wiatr dosłownie wysysa z nas resztki ciepła...
Obrazek
Widok w stronę Lądku Zdrój, nasz cel gdzieś po lewej w chmurach...

Zmarznięty, widzący, że nad naszym celem nic się nie poprawia, tracę chęci i rzucam propozycję by zrobić pętlę w Górach Złotych, którą dzień wcześniej podsuwałem w razie totalnej dupówy. Zjeżdżając do Lądku Zdrój postanawiamy, że jedziemy tam, gdzie zaplanowaliśmy bo ileż można odkładać jedną górę, jedziemy i co ma być, to będzie - tym bardziej, iż prognoza pokazuje rozpogodzenie od południa. Jak nie, kupimy kiełbasę, upieczemy ją i wrócimy do domu 😂.
Liczymy też, że skoro na Rysiance pogoda nam spłatała figla, to może dziś się nam oddźwięczy.
Po trzech kwadransach parkujemy obok wodospadu Wilczki, który póki co omijamy i ruszamy w góry...
Od dawna chciałem odwiedzić "polską Małą Szwajcarię", czyli wieś Międzygórze, która znana jest z pięknej drewnianej zabudowy w stylu tyrolskim i właśnie dlatego auto zostawiliśmy na dole wsi, przez którą to teraz przechodzimy:
Obrazek

Obrazek

Obrazek
Rzeczywiście domy są piękne, ale...niektóre bardzo mocno zaniedbane...

Wieś leży w Sudetach Wschodnich na wysokości 480-800 metrów, jej początki to osada założona w XVI wieku przez drwali i węglarzy, dopiero w XIX wieku dzięki niderlandzkiej księżnej Mariannie Orańskiej miejscowość rozwinęła się w znany kurort.
Za nami zostało centrum zaniedbanej wsi, choć akurat w kadrze są domostwa zadbane:
Obrazek

i wędrujemy dalej leśną drogą. Mimo ponurego światła, las pachnie lasem i wiosną, śpiewają ptaki, szumi potok, a widoki schowane w chmurach tworzą nastrój odkrywania czegoś nowego; w końcu to coś świeżego, a nie tylko Beskidy i Beskidy.
Obrazek

Dochodzimy do mostku nad potokiem Wilczka, za którym szlak zaczyna się wspinać. Jakże piękna to ścieżka, mimo że bliżej jej do pionu niż poziomu ;) :
Obrazek

Z początku Marcin jeszcze na nas czeka, ale właśnie w tym miejscu mnie wyje alarm w pompie (niski cukier), więc muszę zrobić przerwę na dowalenie węgli, więc gdy Marek czeka wyżej na mnie przy drodze, to Marcin tradycyjnie nam znika...a my po chwili ruszamy za nim stokówką, która przecina wykarczowany las...przykry widok, ale to zawsze w końcu też widoki.
Z prawej widać dolinę potoku Wilczki, zaś na wprost osadę Jawornicką Polanę z osadą, w oddali Góry Bystrzyckie:
Obrazek

Szlak skręca ostro znowu w las, gdzie po przejściu krótkiego ciemnego odcinka mamy ten sam widok, ale w szerszej perspektywie:
Obrazek

Dalej idziemy lasem, którym powoli, bez jakiś strasznych stromizn nabieramy wysokości.
Mnie się bardzo spodobała ta ścieżka, wąska, wcinająca się w stok, z pięknymi drzewami, z pojawiającymi się coraz częściej skałkami. I nawet ograniczone widoki tworzą fajny klimat, mnie przypominający trochę Tatry:
Obrazek
ostro opadające zbocze w dolinę, z której wznosząca się góra chowa się w chmurach...

Ścieżka:
Obrazek

Skałki:
Obrazek

I właśnie tu w lesie dostaję smsa od Marcina - "W schronisku". Liczymy, że zajmie nam jakieś dobre miejsca ;) i nieśpiesznie cały czas maszerujemy. Po ok pół godzinie od kontaktu z Marcinem wychodzimy z lasu i...a jakże - widzimy schronisko, oraz to, że aby do niego podejść, to ostatnie metry znowu będziemy się musieli nieźle powspinać.
Obrazek

Zasapani wkraczamy do schroniska, gdzie okazuje się, że Marcin zajął świetne miejsca, przy oknie, z którego nas obserwował:
Obrazek
zdjęcie Marcina - idące krasnale ;)

a do tego przy ciepłym grzejniku, więc podczas posiadówy w schronisku mnie się udało prawie całkowicie wyschnąć.
Zamawiamy po kotlecie z piersi kurczaka (45 zł), piwie (15 zł), herbacie i sobie siedzimy, co rusz sobie dogryzając i szydząc z siebie na wzajem :D , oczywiście podziwiając jaki widok mamy z okien:
Obrazek

W świetnych humorach, w samo południe ruszamy na podbój szczytu. W między czasie spokojne schronisko napełnia się licznie dochodzącymi turystami. Zwalniamy więc miejsca i w całkiem sporym tłumku ruszamy do góry. Tu, praktycznie od samego schroniska idziemy po śniegu.
Po dojściu do granicy nad lasem otwierają się widoki na czeską stronę, choć ja z początku myślałem, że to dolina w której leży Międzygórze :D , za co od chłopaków mi się znów dostaje garść szyderstw ;) :
Obrazek

Tymczasem to Dolni Morava. Robię zbliżenie na dwie wieże stojące na szczytach górskich nad osadą. Z prawej to wieża na Trójmorskim Wierchu, a w tle to Suchy Wierch w Górach Orlickich (charakterystyczna wieża mi pomogła rozpoznać tą górę):
Obrazek

Widać też ścieżkę w obłokach w Dolni Morava, co ciekawe tuż obok znajduje się kładka wisząca nad doliną łącząca dwa grzbiety, w momencie oddania najdłuższa na świecie taka konstrukcja (721 metrów długości i 95metrów wysokości -
13go maja 2022 roku ), na zdjęciu niestety niewidoczna:
Obrazek

Widać też w końcu blender, czyli nową wieżę o którą stoczono wiele dyskusji, więc my już nic nie mówimy tylko powoli podążamy w jej stronę. Mijamy też, nieświadomi oczywiście, trójstyk Czech, Moraw i ziemi kłodzkiej, widoczny z prawej strony:
Obrazek

Za nami mamy widoki na Rów Górnej Nysy, za którą widać Góry Bystrzyckie:
Obrazek

Nad Przełęczą Spaloną pada, poniżej leży zasłonięte Międzygórze za kopą Średniaka:
Obrazek

Nad nami pojawia się nawet kawałek błękitu, więc mówię chłopakom, że udało się! Mamy to okno pogodowe!
Słyszę od nich, złośliwców, że powinienem pracować w instytucie meteorologii... 😂
W końcu, jesteśmy pod wieżą, a więc praktycznie na szczycie Śnieżnika Kłodzkiego:
Obrazek
1425 m npm plus 34 metry wieży

Wieje strasznie lodowaty wiatr, więc wchodzimy do wieży i pokonując lód pod schodami wchodzimy na górę. Wejść po lodzie nie jest źle, gorzej z zejściem, poniżej prezentacja jednego ze sposobów techniki przejścia ze schodów :D
Obrazek

W środku wieży strasznie dudni wiatr, hałas jest tak duży, że aby się zrozumieć trzeba do siebie krzyczeć. Po wyjściu nad tą część murowaną mam już dość, a tu jeszcze nawet połowy wysokości nie ma...w końcu jesteśmy na górze; nasza trójka, jak to nasze kobiety, a przynajmniej jedna powiedziała Trzech Oldboyów :D - zdjęcie Marcina:
Obrazek

W odpowiedzi wysyłamy jej zdjęcie z serdecznymi pozdrowieniami :D :D :D
Oczywiście robimy obchód tarasu fotografując widoki wokół. To czas na więcej zdjęć.

Widok w kierunku północno-wschodnim, czyli widok na Góry Złote i Jesioniki (z prawej, te wyższe pod samymi chmurami):
Obrazek

Widok na północ, dolina Kleśnicy z lewej z Górami Złotymi z tyłu:
Obrazek

Widok na Żmijowiec i Czarną Górę:
Obrazek

Oraz ostatni widok na południowy-zachód, z prawej Mały Śnieżnik, z tyłu Góry Orlickie:
Obrazek

Po zejściu na dół, okrążamy wieżę dookoła robiąc kolejne zdjęcia, jednak te z wieży są ciekawsze.
I wracając do mojej dewizy, to tu ona się nie sprawdza. Akurat wokół Śnieżnika jest wiele grzbietów, sporo wieloplanów, kilka pasm sudeckich, a do tego wiszące chmury trochę ograniczają dalekie i płaskie widoki. Dziś jestem zadowolony z bycia na najwyższym szczycie w okolicy. No i sam szczyt też fajnie się prezentuje, taki łąkowy, czyli coś co lubię wyjątkowo w górach:
Obrazek

Śnieżnik jest najwyższym szczytem Masywu Śnieżnika (najwyższe polskie pasmo Sudetów Wschodnich) i leży na europejskim dziale wodnym, wody z polskiej części spływają do Bałtyku, z Czeskiej do Morza Czarnego, oraz spod Trójmorskiego Wierchu do Morza Północnego. Jako jedyny w masywie wyrasta ponad górną granicę lasu.
Na górze w latach 1895-1899 wybudowano kamienną wieżę o wysokości 33,5m, którą wysadzono w 1973 roku. Po stronie czeskiej stało też Schronisko księcia Liechtensteina, zburzone w roku 1971 i pozostały do dziś tylko fundamenty, oraz rzeźba słonia, postawiona na 20to lecie schroniska.
Pozostałości wieży leżą obok obecnej wieży, oddanej do użytku we wrześniu 2022roku.
Podczas szukania wspomnianego słonia, na jednym ze zdjęć dostrzegam pewną górę:
Obrazek

to Pradziad, najwyższy szczyt Jesioników:
Obrazek

Słonia nie znajduję, za to pokażę Wam Wałek Wiktora:
Obrazek

czyli ten wał chmur, który obserwowaliśmy podczas wchodzenia i o którym chłopaki mówili, że chyba powoli wiatr go przewiewa. No nie przewiał, a do tego potem zwalili jego nazwę na mnie. Ech dziady :D
Czas na nas. Ruszamy w dół, a w górę...:
Obrazek

Marcin namawia nas na dojście na Mały Śnieżnik i zejście żółtym szlakiem. Plan jest dobry, ale po kilku krokach, gdy co krok wpadaliśmy ponad kolana w śniegu, my z Markiem rezygnujemy i wracamy w kierunku schroniska:
Obrazek

Schronisko stoi na Hali pod Śnieżnikiem, czyli rozległej łące. Powstało w 1871 roku (jest najstarszym schroniskiem na ziemiach polskich). Znów je oglądamy. teraz w słońcu, ale nie wstępujemy do niego, tylko ruszamy w dół, tym razem w kierunku Przełęczy Śnieżnickiej, skąd schodzimy niebieskim szlakiem, na którym mamy przebłyski słońca (świat, las pięknieje), oraz mijamy znów kilka skałek. Jedno miejsce podobne jest do Groty Komonieckiego:
Obrazek

Mamy widok na szczyt z blenderem:
Obrazek

A w drugą stronę oglądamy sanktuarium na Iglicznej:
Obrazek

i na Jaworek Górny przysiółek, pięknie położony:
Obrazek

Marcin dzwoni gdzie jesteśmy. Bo on już czeka we wsi...masakra, co za robocop, sądziliśmy, że tym razem my będziemy pierwsi. No ale on oszukuje! Nie był na Małym Śnieżniku! I pewnie biegł w dół aby być pierwszym ;) więc aby przyśpieszyć, postanawiamy zejść skrótem, przez Górę Parkową, na której całkiem fajne skałki się znajdują. Schodząc oglądamy piękne sanatorium Gigant:
Obrazek

i w końcu jesteśmy we wsi. Idziemy teraz obejrzeć wodospad.
I kopara mi opada, bo robi on niesamowite wrażenie!
Tam gdzie stoi trójka turystów musimy dojść, by spojrzeć na mostek zawieszony nad wodospadem:
Obrazek

Więc idziemy. W połowie drogi, jest moim zdaniem najpiękniejszy widok na wodospad:
Obrazek

Wodospad ma 22 metry wysokości. Jest drugim co do wysokości wodospadem w polskich Sudetach i jest udostępniony za darmo do zwiedzania.
N koniec widok na mostek nad wodospadem:
Obrazek

Teraz tylko trzeba pokonać znów schody, by na koniec minąć bramę z napisem "Dla Lasu Dla Ludzi":
Obrazek

i ruszamy do domu.
Oczywiście omijam zjazd na Lądek, więc wracamy przez Kłodzko (tzn obwodnice Kłodzka), gdzie gonią i atakują nas tytułowe tęcze:
Obrazek
Zdjęcie Marka z auta

Oraz gonimy się z oberwaniem chmury, obserwując niesamowite chmury:
Obrazek
Zdjęcia Marcina, którego gonię by je zrobił, no bo ja prowadzę :D

Na koniec kilka słów podsumowania. Śnieżnik, to fajna góra, to fajne pasmo. Bardzo mi się spodobało, potoki, sporo skał, super las, połonina na szczycie, ciekawa wieża, schronisko na hali ze świetnym widokiem, do tego w okolicy jest sporo ciekawych miejsc do odwiedzenia. Na pewno tam wrócę!

Zrobiliśmy coś ok 21 km z ponad 850 metrami przewyższeń. Plus ok 510km drogi - po ok 3 godziny w każdą stronę. To by było na tyle...
Na koniec zdjęcie na Góry Złote:
Obrazek

oraz, cytat "coraz bardziej mi się podobają te nasze wycieczki"
Chłopaki :) takiej szydery, śmiechu to nawet na Rysiance nie było. Następnym razem biorę tabletki na ból brzucha, więc...do następnego!
Ostatnio zmieniony 2023-03-29, 09:09 przez laynn, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Adrian
Posty: 9529
Rejestracja: 2017-11-13, 12:17

Postautor: Adrian » 2023-03-28, 12:39

Fajnie tam, szkoda że nie było więcej przebłysków słońca ...

No i okres jaki teraz mamy szarobury, też pewnie zabiera uroku rego miejsca.
Widzę że ostatnio kilka osób kombinuję ze świeżością ;)

Odemnie ponad 230 km, trochę daleko na jednodniówke

Awatar użytkownika
Sebastian
Posty: 5936
Rejestracja: 2017-11-09, 17:18
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Coś świeżego - Tęczowy Śnieżnik

Postautor: Sebastian » 2023-03-28, 18:27

laynn pisze:Głównie przez opinie, że to nudna, płaska góra, ot taki kopiec, że budują beznadziejną wieżę widokową, a mnie jeszcze odstraszała odległość.

A konsultowałeś się z RobertemJ?

Nie dość, że świeżo, to jeszcze tęczowo i trzech facetów. Na szczęście jestem tolerancyjny.

Adrian pisze:Odemnie ponad 230 km, trochę daleko na jednodniówke

Najdalej jechałem na jednodniówkę 190 km do Wysnej Revucy i to dwa razy: na Rakytov i na Ploskę i Borisov z tobą. A z Górnego Śląska do Międzygórza sporo się jedzie autostradą, to i kilometry szybciej lecą. Poza tym jechali w trójkę, a choć podobno pieniądze szczęścia nie dają, to miło jest się złożyć na paliwo.

włodarz
Posty: 2687
Rejestracja: 2014-05-13, 17:38
Lokalizacja: Góry Sowie

Postautor: włodarz » 2023-03-28, 18:45

Śnieżnik, byłem trzy razy. Za trzecim razem miałem widoki. Czwarty raz bym nie szedł, ale postawili wieżę i trzeba pójść.
A słoń jest kawałek od szczytu, po czeskiej stronie przy szlaku z Horni Moravy.

laynn

Postautor: laynn » 2023-03-28, 21:52

Adrian pisze:Widzę że ostatnio kilka osób kombinuję ze świeżością

Świeżość zawsze na propsie ;) choć ja to młody jestem, mam świeże spojrzenie, tak że tego...a i brakło jednego osobnika, to byłaby dopiero świeżość :D , niemniej nie będę usuwał zdjęć ;)
Adrian pisze:Odemnie ponad 230 km

Ode mnie 255 km ale jak napisał Sebastian, ja po 2km wylatuję na DK94 (dwu pasmowa), kolejne 4km i wjeżdżam na S86, mam niecałe 9km do A4, a tą do zjazdu miałem 118 km, czyli z 255 km połowę jadę drogami pozwalające na szybką jazdę, co daje 3h jazdy. Z Cieszyna masz nawet szybszą drogę, ale przez Czechy (2,50 mi teraz pokazuje).
Sebastian pisze:Na szczęście jestem tolerancyjny.

Uff.
Sebastian pisze:to miło jest się złożyć na paliwo.

Dokładnie, na łebka wyszło po 70zł (paliwo plus "winieta").

Sebastian pisze:konsultowałeś się

Roberta zdanie na temat wieży znam :)
włodarz pisze:A słoń jest kawałek od szczytu,

Wiem, wtedy na telefonie nie mogłem go na mapie znaleźć a przyznam się, że w domu przed wyjazdem nie szukałem go na mapach. Powód do kolejnej wizyty ;)

Awatar użytkownika
Piotrek
Posty: 10907
Rejestracja: 2013-07-06, 21:45
Lokalizacja: Żywiec-Sienna
Kontakt:

Postautor: Piotrek » 2023-04-04, 21:45

No faktycznie ponura pogoda, jakbyście byli w tym samym czasie co Dobromił na Kopie :-)

Awatar użytkownika
Tępy dyszel
Posty: 2820
Rejestracja: 2013-07-07, 16:49
Lokalizacja: Tychy

Postautor: Tępy dyszel » 2023-04-11, 15:55

laynn pisze:W środku wieży strasznie dudni wiatr, hałas jest tak duży, że aby się zrozumieć trzeba do siebie krzyczeć. Po wyjściu nad tą część murowaną mam już dość, a tu jeszcze nawet połowy wysokości nie ma...w końcu jesteśmy na górze; nasza trójka, jak to nasze kobiety, a przynajmniej jedna powiedziała Trzech Oldboyów - zdjęcie Marcina:

Wstęp na wieżę jest płatny ? Czy jest czynna od-do czy dostępna całodobowo ?
Ta ,,blaszanka" ze zdjęć średnio mi się podoba. Wole drewno dla tego rodzaju obiektów.

laynn

Postautor: laynn » 2023-04-12, 09:30

Piotrek pisze:ponura pogoda

Miało być gorzej ;)
Tępy dyszel pisze:Wstęp na wieżę jest płatny ? Czy jest czynna od-do czy dostępna całodobowo ?

Bezpłatny.
Wieża ma dostęp całodobowo.
Drewniane wieże są milsze w chodzeniu po nich, ale szybciej niszczeją, dziwnie się po kratach chodzi.