Wcale mnie nie cieszy to spotkanie, jeśli to faktycznie był wilk. Przechodząc obok tych kamulców przez moment miałem ochotę je sfotografować, może wtedy przypadkiem miałbym tego zwierzaka w kadrze.
Na wycieczki chodzę z żoną. Dla niej wiejski burek biegający luzem to krwiożercza bestia a wilk to właściwie pisz pan trup. Nie ma miejsca na radość, gdy małżonka jest bliska zawału.