Izersko-Łużycki wypadzik 20-21 lipca 2019
: 2019-07-30, 12:37
Wszystko odbyło się według planu - wręcz prawie z niemiecką precyzją i hiszpańskim temperamentem. Największa wtopa miała miejsce 2 tygodnie wcześniej, gdy wracałem na Lipowską po koszulkę i spotkałem smutne towarzystwo na Hali Miziowej. Dałem zaproszenie - wypad-w-izery-i-luzyce-vt4719.htm - chętnych nie było. Życie mnie na co dzień karze, więc z przyjemnością posłuchałbym opowieści o prawdziwym życiu i rozwiązywaniu różnych problemów, ale śmiałków brak...
Może gdybym przedzwonił i z godzinę namawiał, ale napisałem tylko jedną PW. Bezskutecznie.
Wybrałem wariant ekonomiczny, czyli autem do przewozu bydła zajechałem do Piotrkowa (parking między dworcami PKP i PKS przez weekend jest darmowy), potem wsiadłem do pociągu IC I klasa w relacji Białystok - Szklarska Poręba Górna (też nim wróciłem) na podstawie biletu weekendowego, który umożliwia nielimitowane przejazdy pociągami TLK oraz IC od piątku godz. 19 do poniedziałku godz. 6. Mógłbym trochę ponarzekać, że w wagonie było za cicho, niezbyt wygodne fotele i w WC tylko dość czysto. Niewiele pamiętam, bo przespałem prawie całą podróż. W Góry Łużyckie wybrałem się korzystając z biletu Euro-Nysa. Ciuchcia to już średnia atrakcja - jechałem nią w grudniu 2018 oraz podczas Majówki 4 lata temu. Jednym zdaniem: kompletna nuda przez 2 dni.
By się nie biczować, proponuję wariant skrócony, czyli galerie zdjęć wraz z krótkimi opisami:
2019.07.20 Izery: Wysoki Kamień, Wysoka Kopa, Hala Izerska, Pytlácké kameny, Orle
2019.07.21 Jonsdorf /Góry Żytawskie/
Sobota 2019-07-20 Izery: Wysoki Kamień - Wysoka Kopa - Chata Górzystów - Pytlácké kameny - Orle
Pociąg IC "Karkonosze" melduje się punktualnie o godz. 7:34 na stacji Szklarska Poręba Górna, skąd ruszam szlakiem czerwonym na Wysoki Kamień. Po drodze nadkładam 300m w bok na "Złoty widok", taki sobie widok na Karkonosze - chyba lepszy jest z dworca PKP SPG. Pierwszy dłuższy postój robię na Wysokim Kamieniu - warto tu przyjść ze względu na szeroką panoramę dookoła, najlepiej jednak zimą. Schronisko czynne od godz. 10, jadałem tu jajecznicę, pijałem herbatkę, ale dziś jeszcze zamknięte, więc połykam kanapki (szynki i sera więcej niż chleba, taki wikt przygotowuje ma żona).
Przez Zwalisko i dalej przechodzę obok kamieniołomu/kopalni/ Stanisław, teoretycznie łamię zakaz wstępu, ale praktycznie idę drogą, przy której zapomniano umieścić tabliczkę typu "teren prywatny, głębokie wykopy, zakaz wstępu". Dobrze, że zatrzymałem się i nie poszedłem na wprost, bo zaraz był jeep z ochroną - tyle razy szedłem na skróty, a teraz pierwszy raz ich widziałem. Czego oni pilnują? Może zamiast kopalni kwarcu to kopalnia złota? Czy wszędzie muszą prześladować mnie poganie? Opuszczam wyrobisko i idę w stronę najwyższego szczytu Gór Izerskich - Wysoka Kopa 1126, na którym byłem wiele razy (w tym 2x na biegówkach).
Postanowiłem odwiedzić kultowe miejsce, gdzie brzydko potraktowano jednego z naszych forumowiczów. Tym razem nie decyduję na jadło (kolejka ponad godzinę), lecz "bez kolejki" na piwo Svijany, by poznać namiastkę smaku upodlenia w tym miejscu - chodzi o Chatę Górzystów.
Na południu nad lasem majaczą Pytlácké kameny. Nawet nie zauważyłem, że przeskoczyłem Izerę i byłem zaraz na ich szczycie. Rozpościera się z nich piękna panorama, w tym na Halę Izerską z Chatą Górzystów (jeśli sprzed chaty widać skałki, to ze skałek widać chatę - oczywiste).
Przez cały czas w Izerach walczyłem z pokusą. Pełno tu jagód: duże i dużo. Spowolniły tempo marszu. Podążałem w kierunku schroniska Orle, po drodze przechodząc przez graniczny most na Izerze.
W schronisku Orle nabyłem tylko napój, bo tego typu jadło mi ogólnie nie służy, tym bardziej że za godzinę opuszczę strefę śmierci (jak najdalej od podobnych obiektów, chociaż do schroniska na Wysokim Kamieniu mam jednak sentyment).
W Jakuszycach mam prawie godzinę do odjazdu pociągu, więc zaglądam do restauracji na małe co nieco.
Ostatnim pociągiem z Jakuszyc za 4 zł jadę do SPG, a stąd IC "Karkonosze" do Jeleniej Góry, gdzie 100 m od dworca PKP czeka na mnie oaza pod nazwą Feniks***. Warunki znośne w przeciwieństwie do mnie, mogłem sobie wybrać łóżko albo spać na obu. Druga osoba dopłacałaby tylko za śniadanie 20 zł, zaś pokój 3-osobowy ze śniadaniami to kolejny wydatek 40 zł. Trzech śniadań nie zjem, zwłaszcza że są podawane w formie bufetu szwedzkiego.
Niedziela 2019-07-21 Jonsdorf /Góry Łużyckie/
Ze względu na wczesny wyjazd z hotelu otrzymuję suchy prowiant zamiast śniadania: dwie kanapki z serem i szynką, jabłko, jogurt, dużego Grześka i butelkę wody mineralnej. Na dworcu PKP o godz. 5 rano gwarno, czyżby miejscowi wstali zbyt wcześnie na mszę? Zastępczą komunikacją autobusową do Rybnicy, dalej KD do Zgorzelca, kolejna przesiadka w Żytawie na ciuchcię i jestem w kurorcie Jonsdorf.
Prognozy pogody przepowiadały na niedzielę opady deszczu i mżawkę w godz. 8-10. I tak było.
Do Jonsdorf/Oybin kilka lat temu prowadziłem 10-osobową grupę cyklistów, bywałem tu sam, byłem z forumowym kolegą, więc można rzec, że to podróż sentymentalna z niewielkim dodatkiem nowości. Ruszam na Skały Zakonnic (Nonnenfelsen) niebieskim szlakiem przez Zigeunerstuben:
Obok jest też ferrata... Ruszam na Falcon Rock i kleine Orgel (nazewnictwo to zbieg okoliczności), skąd rozpościera się piękna panorama na Jonsdorf.
Po drodze do diabelskiego młyna mijam kilka punktów widokowych (np. na ruiny Oybin) oraz Skały Roberta. Wsiadam w ciuchcię do Żytawy, 2 przesiadki (Zgorzelec, JG) i pociągiem IC "Karkonosze" wracam do Piotrkowa.
Teraz wiecie, gdzie 10 dni temu byłem i co widziałem. Proszę o komentarze.
Edit: Uproszczone mapy tras:
- izerska sobota 26 km z 3 schroniskami - https://mapy.cz/s/3vuWP (nie obejmuje skoku przez Izerę),
- łużycka niedziela 10km, https://mapy.cz/s/3vuYu
Może gdybym przedzwonił i z godzinę namawiał, ale napisałem tylko jedną PW. Bezskutecznie.
Wybrałem wariant ekonomiczny, czyli autem do przewozu bydła zajechałem do Piotrkowa (parking między dworcami PKP i PKS przez weekend jest darmowy), potem wsiadłem do pociągu IC I klasa w relacji Białystok - Szklarska Poręba Górna (też nim wróciłem) na podstawie biletu weekendowego, który umożliwia nielimitowane przejazdy pociągami TLK oraz IC od piątku godz. 19 do poniedziałku godz. 6. Mógłbym trochę ponarzekać, że w wagonie było za cicho, niezbyt wygodne fotele i w WC tylko dość czysto. Niewiele pamiętam, bo przespałem prawie całą podróż. W Góry Łużyckie wybrałem się korzystając z biletu Euro-Nysa. Ciuchcia to już średnia atrakcja - jechałem nią w grudniu 2018 oraz podczas Majówki 4 lata temu. Jednym zdaniem: kompletna nuda przez 2 dni.
By się nie biczować, proponuję wariant skrócony, czyli galerie zdjęć wraz z krótkimi opisami:
2019.07.20 Izery: Wysoki Kamień, Wysoka Kopa, Hala Izerska, Pytlácké kameny, Orle
2019.07.21 Jonsdorf /Góry Żytawskie/
Sobota 2019-07-20 Izery: Wysoki Kamień - Wysoka Kopa - Chata Górzystów - Pytlácké kameny - Orle
Pociąg IC "Karkonosze" melduje się punktualnie o godz. 7:34 na stacji Szklarska Poręba Górna, skąd ruszam szlakiem czerwonym na Wysoki Kamień. Po drodze nadkładam 300m w bok na "Złoty widok", taki sobie widok na Karkonosze - chyba lepszy jest z dworca PKP SPG. Pierwszy dłuższy postój robię na Wysokim Kamieniu - warto tu przyjść ze względu na szeroką panoramę dookoła, najlepiej jednak zimą. Schronisko czynne od godz. 10, jadałem tu jajecznicę, pijałem herbatkę, ale dziś jeszcze zamknięte, więc połykam kanapki (szynki i sera więcej niż chleba, taki wikt przygotowuje ma żona).
Przez Zwalisko i dalej przechodzę obok kamieniołomu/kopalni/ Stanisław, teoretycznie łamię zakaz wstępu, ale praktycznie idę drogą, przy której zapomniano umieścić tabliczkę typu "teren prywatny, głębokie wykopy, zakaz wstępu". Dobrze, że zatrzymałem się i nie poszedłem na wprost, bo zaraz był jeep z ochroną - tyle razy szedłem na skróty, a teraz pierwszy raz ich widziałem. Czego oni pilnują? Może zamiast kopalni kwarcu to kopalnia złota? Czy wszędzie muszą prześladować mnie poganie? Opuszczam wyrobisko i idę w stronę najwyższego szczytu Gór Izerskich - Wysoka Kopa 1126, na którym byłem wiele razy (w tym 2x na biegówkach).
Postanowiłem odwiedzić kultowe miejsce, gdzie brzydko potraktowano jednego z naszych forumowiczów. Tym razem nie decyduję na jadło (kolejka ponad godzinę), lecz "bez kolejki" na piwo Svijany, by poznać namiastkę smaku upodlenia w tym miejscu - chodzi o Chatę Górzystów.
Na południu nad lasem majaczą Pytlácké kameny. Nawet nie zauważyłem, że przeskoczyłem Izerę i byłem zaraz na ich szczycie. Rozpościera się z nich piękna panorama, w tym na Halę Izerską z Chatą Górzystów (jeśli sprzed chaty widać skałki, to ze skałek widać chatę - oczywiste).
Przez cały czas w Izerach walczyłem z pokusą. Pełno tu jagód: duże i dużo. Spowolniły tempo marszu. Podążałem w kierunku schroniska Orle, po drodze przechodząc przez graniczny most na Izerze.
W schronisku Orle nabyłem tylko napój, bo tego typu jadło mi ogólnie nie służy, tym bardziej że za godzinę opuszczę strefę śmierci (jak najdalej od podobnych obiektów, chociaż do schroniska na Wysokim Kamieniu mam jednak sentyment).
W Jakuszycach mam prawie godzinę do odjazdu pociągu, więc zaglądam do restauracji na małe co nieco.
Ostatnim pociągiem z Jakuszyc za 4 zł jadę do SPG, a stąd IC "Karkonosze" do Jeleniej Góry, gdzie 100 m od dworca PKP czeka na mnie oaza pod nazwą Feniks***. Warunki znośne w przeciwieństwie do mnie, mogłem sobie wybrać łóżko albo spać na obu. Druga osoba dopłacałaby tylko za śniadanie 20 zł, zaś pokój 3-osobowy ze śniadaniami to kolejny wydatek 40 zł. Trzech śniadań nie zjem, zwłaszcza że są podawane w formie bufetu szwedzkiego.
Niedziela 2019-07-21 Jonsdorf /Góry Łużyckie/
Ze względu na wczesny wyjazd z hotelu otrzymuję suchy prowiant zamiast śniadania: dwie kanapki z serem i szynką, jabłko, jogurt, dużego Grześka i butelkę wody mineralnej. Na dworcu PKP o godz. 5 rano gwarno, czyżby miejscowi wstali zbyt wcześnie na mszę? Zastępczą komunikacją autobusową do Rybnicy, dalej KD do Zgorzelca, kolejna przesiadka w Żytawie na ciuchcię i jestem w kurorcie Jonsdorf.
Prognozy pogody przepowiadały na niedzielę opady deszczu i mżawkę w godz. 8-10. I tak było.
Do Jonsdorf/Oybin kilka lat temu prowadziłem 10-osobową grupę cyklistów, bywałem tu sam, byłem z forumowym kolegą, więc można rzec, że to podróż sentymentalna z niewielkim dodatkiem nowości. Ruszam na Skały Zakonnic (Nonnenfelsen) niebieskim szlakiem przez Zigeunerstuben:
Obok jest też ferrata... Ruszam na Falcon Rock i kleine Orgel (nazewnictwo to zbieg okoliczności), skąd rozpościera się piękna panorama na Jonsdorf.
Po drodze do diabelskiego młyna mijam kilka punktów widokowych (np. na ruiny Oybin) oraz Skały Roberta. Wsiadam w ciuchcię do Żytawy, 2 przesiadki (Zgorzelec, JG) i pociągiem IC "Karkonosze" wracam do Piotrkowa.
Teraz wiecie, gdzie 10 dni temu byłem i co widziałem. Proszę o komentarze.
Edit: Uproszczone mapy tras:
- izerska sobota 26 km z 3 schroniskami - https://mapy.cz/s/3vuWP (nie obejmuje skoku przez Izerę),
- łużycka niedziela 10km, https://mapy.cz/s/3vuYu