Strona 1 z 2

27.12.-01.01. Postawmy świat na głowie raz do roku... w Góra

: 2020-01-02, 23:10
autor: nes_ska
Aaa...napiszę ;)

Odkąd należę do Stowarzyszenia "Góry Szalonych Możliwości" obowiązkowym punktem roku i jego podsumowaniem jest Sylwester w Chatce Górzystów. Trwa on zawsze zdecydowanie dłużej niż jeden dzień. Tym razem zaczął się już 27 grudnia. Wtedy to dojechałam pociągiem z Brzeska do Jakuszyc. Początkowo miałam iść sama, ponieważ reszta ekipy (na razie raptem kilka osób) miała dojechać jeszcze przed zmrokiem, a moja wycieczka do chatki miała rozpocząć się dopiero o 17.00, ale dostałam telefon-niespodziankę i okazało się, że mam towarzyszy.

Trochę skróciliśmy sobie trasę podjeżdżając do Stacji Turystycznej Orle. Stamtąd nasz kolega wrócił samochodem na dół. Ja miałam na tyle korzystną sytuację, że plecak wrzuciłam na sanki, na plecy gitarę koleżanki, więc nieco ponad godzinny spacer był dla mnie przyjemnością pomimo niezbyt sprzyjającej aury - w oczy sypał mokry śnieg, a cały świat był osnuty gęstą mgłą. Chatkę zobaczyliśmy w zasadzie dopiero będąc 10 m od niej. Zdjęć praktycznie nie mam, bo mieliśmy ze sobą malutkie dzieci, więc raczej się nie zatrzymywaliśmy, a poza tym było ciemno i nic_nie_widno:D

W piątek w parę osób pograliśmy w Rummikuba i Pociągi, a następnie pośpiewaliśmy. Tym razem krótko, bo raptem do 2.00. Sobota jednak ze względu na dalej przeciętną pogodę była dniem leniuchowania i wyczekiwania na znajomych. Tego dnia miało dotrzeć kolejnych kilkanaście osób. Wyspaliśmy się za dwoje, zjedliśmy chatkowe naleśniki i inne przysmaki, w ruch poszły Scrabble i czekaliśmy! Czas wyczekiwania na "swoich" jest bardzo fajnym czasem! Z radością witaliśmy kolejne osoby. Niestety para naszych znajomych ze swoimi dzieciaczkami musiała wrócić do domu, ponieważ ich synek gorączkował, co było dla nas smutne, ale cieszyliśmy się towarzystwem nowo przybyłych. Znów były planszówki i śpiewy do późnych godzin nocnych.

Obrazek

W związku z tym nad ranem musiałam nastawić budzik na 9.00, ponieważ bez niego bym pewnie nie wstała. Ale udało się zwlec. Kolegę, który miał ze mną ruszyć na spacer, musiałam wziąć podstępem. ;)
- Wstajesz?
- Wstaję.
- Nie widzę, żebyś wstawał.
- Już wstaję.
- W takim razie idę bez ciebie. ;)
No, i wstał. Nasz wybór padł na Harrachov. Zanim Kuba zdążył wyjść z chaty, pogoda bardzo dopisywała, więc zrobiłam kilka zdjęć z naszego "podwórka".

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Potem się troszkę zachmurzyło. Ale jak się okazało - tylko trochę.

Obrazek

Ruszyliśmy w kierunku Stacji Orle, zostawiając naszą Chatkę Górzystów za plecami.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Stąd jeszcze musieliśmy dojść na Rozdroże pod Działem Izerskim i kontynuując trasę zielonym szlakiem zmierzaliśmy do celu.

Obrazek
Obrazek

Aby nie iść do stacji kolejowej, w międzyczasie odbiliśmy na czerwony szlak, skąd dotarliśmy do centrum miejscowości.

Obrazek
Obrazek

Nie szukaliśmy długo knajpki, więc weszliśmy do jakiejś pierwszej z brzegu, w której było piwko z lokalnego browaru i jedzenie. Zamówiłam sobie naleśniki... z "imbirem owocowym" - tak brzmiało polskie tłumaczenie :D Ostatecznie był to jakiś dżem. Następnie weszliśmy do sklepu uzupełnić płyny, m.in. kofolę, dużo kofoli! :>

Obrazek

Postanowiliśmy wracać do chatki z Polany Jakuszyckiej, więc złapaliśmy stopa. Dojechaliśmy z przemiłymi ludźmi pod szlak i ruszyliśmy z powrotem do naszego tymczasowego "domu" ;) Po drodze mocno się wygłupialiśmy i mówiliśmy każdemu z 1237834399 ludzi "Cześć".

Obrazek
Obrazek

Kiedy doszliśmy do Stacji Orle, spotkaliśmy naszego kolegę Maćka oraz dwoje ludzi, którzy też szli na naszego Sylwestra. Postanowiliśmy iść wspólnie, zatem najpierw wypiliśmy kupione w Harrachovie wino "Legenda of Vino" :D, a następnie już w piątkę maszerowaliśmy do chatki.

Obrazek
Obrazek

Po drodze zatrzymaliśmy się przy wiacie i...zachwycaliśmy się z Maciejem kolorami Izery w zachodzącym słońcu.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Byliśmy tam w zasadzie do końca tego kolorystycznego spektaklu, więc do Chatki szliśmy już w półmroku, jednak śnieg dostarczał nam tyle światła, że na odsłoniętym terenie Hali Izerskiej czołówki były zbędne.

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Niedziela była tym dniem, kiedy dotarła już większość ekipy, zatem było nas już około 40. Nie mogło się skończyć inaczej niż śpiewankami do 4.00, a dla niektórych z nas nawet do 6.00. Znów było radośnie i wesoło. I znów w poniedziałek ciężko byłoby wstać bez budzika, więc profilaktycznie nastawiłam go na 10.00.

Ja jednak, śpiąc w Zbi(o)rówce, zostałam obudzona już o 9.00, więc uskuteczniłam kąpiele i śniadanie, a następnie poszłam obudzić chłopaków, którzy w nocy radośnie zadeklarowali wspólną wycieczkę :D O 10.00 już się tak nie cieszyli, ale jednemu z nich udało się zebrać. Później okazało się, że czekamy na resztę naszej ekipy, która liczyła 7 (chyba)dorosłych i 3 dzieci, co trochę potrwało, ale po 11.00 udało nam się wyjść.

Obrazek

Znów było trochę chmur, więc słońce barwiło niebo na żółty kolor. Znów musieliśmy pokonać trasę w kierunku Orlego, gdyż wybraliśmy się do Jizerki.

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Ruszyliśmy zatem czerwonym szlakiem. Miała być odwilż, a jednak było dość zimno i śnieg na drzewach się ładnie trzymał.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek


Aaaa...zapomniałam. Dorośli, dzieci, dwie pary sanek i... Polana! "Nasz" polanowy Krysi pies :)

Obrazek

Pogoda w sumie mimo chmur dopisywała.

Obrazek
Obrazek

Jeszcze przed Orlem odbiliśmy w stronę Karlovskiego Mostu, dochodząc po jakimś czasie do zielonego szlaku.

Obrazek

Mieliśmy okazję kilka razy zerkać na Izerę!

Obrazek
Obrazek

I chodzić po lodzie...

Obrazek

I zachowywać się szczególnie dorośle, wrzucając się w śnieg, wcierając sobie śnieg we włosy i rzucając się śnieżkami...m.in. po twarzach :D

Obrazek

Krajobraz przy Kralovskim Moście jest bardzo ładny w ciągu dnia, ale o zachodzie jest jeszcze piękniejszy, co uda nam się zobaczyć, ale to już później!

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Tuż za mostem odbiliśmy na zielony szlak w kierunku Jizerki. Po drodze przechodziliśmy przez jeszcze jeden mostek.

Obrazek
Obrazek

A następnie dotarliśmy na miejsce...

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Mieliśmy zjeść w pierwszej od brzegu knajpce, ale zaczęły się trudności...

W pierwszej z nich nie honorowano złotówek i nie było możliwości płatności kartą. W drugiej - był kiepski przelicznik walut, a płatność kartą była niemożliwa. W trzeciej było za mało miejsca dla naszej dziesiątki, itd...

Obrazek

Odbiliśmy się od kilku miejsc, aż wreszcie trafiliśmy do hotelu/restauracji Panský dům. Tutaj postanowiliśmy się zatrzymać i zjeść. Po 15.00 pojedzeni ruszliśmy w drogę. Było przed nami ładnych kilka kilometrów.

Obrazek
Obrazek

Niełatwo było stamtąd pójść, bo widoki były urocze!

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Jednak chcieliśmy jak najkrócej iść po zmroku, więc nie było innego wyjścia, niż ruszyć dalej. Tym razem poszliśmy żółtym szlakiem.

Obrazek
Obrazek

Jak zobaczyliśmy, co się dzieje na niebie, zależało nam z Maciejem, żeby dotrzeć do miejsc widokowych.

Obrazek
Obrazek

Zaczęliśmy zatem pędzić, zostawiając resztę ekipy z tyłu. Maciej odbił na pierwszy mostek, a ja poszłam na Karlovsky :D Stwierdził, że cały czas ma takie same kadry jak ja i przynajmniej raz będzie miał inne ;D

Obrazek
Obrazek

Udało się zdążyć coś zobaczyć! Izera jak malowana! :)

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Po jakimś czasie dołączyła do mnie reszta ekipy, załapując się jeszcze na kolory. Oprócz mnie były tam jeszcze 3 osoby, które lubią robić zdjęcia, w tym dwie, które zajmują się tym także zawodowo :D

Obrazek

W dalszej drodze już nie robiliśmy zdjęć, bo było dość ciemno. Szliśmy spacerem do chaty, co jakiś czas obrzucając się śniegiem albo wrzucając się prosto w niego :P Wróciłam do chaty cała mokra. Miałam niby się położyć, bo krótko spałam, ale ostatecznie nie zdążyłam, więc tylko wzięłam kąpiel i wróciłam do ekipy, żeby pograć i pośpiewać. Zwyczajowo potrwało to do godzin nad ranem.

Dzień sylwestrowy zaczął się od deszczu ze śniegiem. Od początku spisałam do na straty i mimo że wstałam dosyć wcześnie, bo ok. 10.00, to jednak nigdzie nie ruszyłam. Spędziłam go na grach, czytaniu książki, rozmowach, śpiewaniu... W sumie był dokładnie taki jak cały nasz chatkowy czas. Był czasem z ludźmi i dla ludzi. :) Wyszłam na zewnątrz tylko na północne ognisko, żeby złożyć sobie życzenia, a później wróciłam do chaty, gdzie najwytrwalsze osoby o poranku żegnały tych, którzy muszą już iść :P Ja poszłam spać o 8.20. O 7.00 jeszcze we trzy rozgrywałyśmy partyjkę Scrabble.

Jedno, czego porządnie nie przemyślałam, to powrót do domu. Wstałam o 11.00 i zaczęłam myśleć o tym, że trzeba wracać. Jedni ze znajomych się zbierali, więc postanowiłam z nimi pojechać do Wrocławia i tam zobaczyć co dalej... Wyszliśmy z chaty przed 13.00. Pogoda noworoczna dopisywała, a przed nami było nieco ponad 10 km marszu.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Klasycznie, jako że czerwony szlak przez samolot jest zamknięty dla turystyki pieszej w zimie, ruszyliśmy najpierw czerwonym szlakiem do Orlego, a następnie zielonym do rozdroża i żółtym do Polany Jakuszyckiej.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Ja miałam dosyć dobre tempo, więc co jakiś czas czekałam na resztę ekipy. Chyba tylko to tempo trzymało mnie przy życiu po tych nieprzespanych nocach :D

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Zza drzew przebijało się przedzachodowe słońce.

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Z pomocą znajomych cudem dotarłam na pociąg o 19.20 z Wrocławia. Wróciłam do domu już dzisiaj, bo nie udało się tego dokonać do północy, a dzisiaj przespałam większość dnia. Jeżeli nic się nie wydarzy, to ja już wiem, gdzie spędzę sylwestra za rok... ;)

Postawmy świat na głowie...

Jutro jeszcze postanowiłam odpocząć z książką, a pojutrze wyruszam na chwilę w mój Beskid Sądecki <3

: 2020-01-02, 23:32
autor: Pudelek
Klasycznie, jako że czerwony szlak przez samolot jest zamknięty dla turystyki pieszej w zimie, ruszyliśmy najpierw czerwonym szlakiem do Orlego, a następnie zielonym do rozdroża i żółtym do Polany Jakuszyckiej.

czerwony szlak w ogóle już zlikwidowali, co nie znaczy, że nie można się tamtą trasą poruszać.

Izera z tymi kolorami - miodzio!

: 2020-01-03, 00:00
autor: laynn
Jeśli, ktoś zbiera by Inez zamordować, to ja za te zdjęcia zachodów się dorzucę. Dobrze!

Bajkowo!

: 2020-01-03, 05:26
autor: Adrian
Zdjęcia naprawdę bajka, 100% zimy w zimie i te zachody ... Masz szczęście na pogodę :)

: 2020-01-03, 11:46
autor: sokół
Bajka, bajka, bajka. Piękna zima! Bardzo się cieszę, ze jednak napisałaś coś, chociaż pierwsze zdanie relacji mówiło mi, że jakbyś się wahała...

Kolega z winem to gitarzysta? :)

No i już mam kilka zdjęć upatrzonych na nominowanie na następny miesiąc.... a dopiero trzy dni stycznia minęły...

: 2020-01-03, 11:46
autor: sokół
Bajka, bajka, bajka. Piękna zima! Bardzo się cieszę, ze jednak napisałaś coś, chociaż pierwsze zdanie relacji mówiło mi, że jakbyś się wahała...

Kolega z winem to gitarzysta? :)

No i już mam kilka zdjęć upatrzonych na nominowanie na następny miesiąc.... a dopiero trzy dni stycznia minęły...

: 2020-01-03, 12:58
autor: nes_ska
sokół pisze:Kolega z winem to gitarzysta? :)


Też ;) Na sylwestrze było 16 osób, które grały podczas tego wyjazdu na gitarze (a umiejących grać jest więcej) i 8 gitar :) Co i tak jest niewystarczające przy kilkudniowym graniu od popołudnia do rana, więc najwytrwalsi z pęcherzami na palcach :D

: 2020-01-03, 14:28
autor: gar
Piękna zima i wspaniałe kolory podczas zachodów słońca. Te kolory widziałem z Rudaw Janowickich - ze śniegiem było gorzej.

: 2020-01-03, 15:07
autor: ceper
Ładne Izery muzyczne. Gdyby Wam brakowało dobrego wokalu, to znam zaprawionego w boju tenora, który za kołnierz nie wylewa. Pali więcej niż КАМАЗ, ale warto. :-/
nes_ska pisze:Zdjęć praktycznie nie mam, bo mieliśmy ze sobą malutkie dzieci
Ness - stałaś się beneficjentką 500+? Mi w dawnych czasach nie chcieli nawet zasiłku rodzinnego wypłacać. :zol

: 2020-01-03, 15:18
autor: Pudelek
laynn pisze:Jeśli, ktoś zbiera by Inez zamordować, to ja za te zdjęcia zachodów się dorzucę

dlatego Neska boi się jeździć na zloty, żeby się nie okazało, iż już cała kwota jest zebrana ;)

: 2020-01-03, 16:35
autor: buba
W pierwszej z nich nie honorowano złotówek i nie było możliwości płatności kartą. W drugiej - był kiepski przelicznik walut, a płatność kartą była niemożliwa. W trzeciej było za mało miejsca dla naszej dziesiątki, itd...


Kiedys bylo tam jeszcze trudniej.. Nie bylo zadnej otwartej knajpy, a dwa miejsca, ktore sugerowaly, ze knajpa moga byc (siedzili ludzie przy stolikach z piwem) okazaly sie karmic i poic jedynie osoby ktore tam spia... Uznalismy ze srodek tygodnia we wrzesniu to szczyt nie-sezonu.. Jak widac w kazdym terminie maja inny zestaw wymowek ;)

: 2020-01-03, 21:41
autor: nes_ska
Pudelek pisze:dlatego Neska boi się jeździć na zloty, żeby się nie okazało, iż już cała kwota jest zebrana


Nieprawda ;P Ja po prostu naprawdę wiele rzeczy mam poplanowanych już parę miesięcy wcześniej :P Wtedy kiedy był zlot marcowy akurat była YAPA. :P Cóż poradzę?;)

ceper pisze:Ness - stałaś się beneficjentką 500+?


Dzieci nie moje, ale cudne ;)

ceper pisze:Ładne Izery muzyczne. Gdyby Wam brakowało dobrego wokalu, to znam zaprawionego w boju tenora, który za kołnierz nie wylewa.


Chyba nie wiem o kim mówisz, ale dajemy radę :P Chociaż każdy jest u nas mile widziany.

gar pisze:Piękna zima i wspaniałe kolory podczas zachodów słońca. Te kolory widziałem z Rudaw Janowickich - ze śniegiem było gorzej.


Wyczytałam, że byłeś w Rudawach. Ja tam jestem co 2-3 miesiące na naszej imprezie z cyklu "Szwajcarkowe Granie". Będę prawdopodobnie w lutym ;) Kolory były niezłe, to prawda.

: 2020-01-03, 22:41
autor: laynn
No dobra, żartuje Ness. Bo będzie na mnie gdy nie przyjedziesz na zlot ;)

: 2020-01-03, 23:38
autor: ceper
nes_ska pisze:Chyba nie wiem o kim mówisz, ale dajemy radę
Jak da se w palnik, to promienieje czerwoną twarzą, nie Apacz. Na co dzień smutny i zgorzkniały z mieszkiem bez Mieszka pełnym miedziaków. Widziałem go na 2 zlotach, chociaż tylko w jednym zlocie uczestniczyłem. Starawy jest, ale pełen werwy na widok ognistej wody. To nie emeryt, jego jeszcze nie widziałem. ;)

: 2020-01-04, 20:36
autor: Piotrek
No, te ujęcią zachodu słońca w wodzie to aż się prosi zamontować na pulpice :)

Tak myślę Neska, że skoro parasz się muzyką turystyczną w każdym zakamarku gór, powinnaś zorganizować "Voice of Turist", Kto wie, może jakaś TV by się nawet tym zainteresowała :)