Pradziad to stan umysłu!
- sprocket73
- Posty: 5874
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Pradziad to stan umysłu!
Sobota z kolejnymi rekordami upałów zniechęciła Ukochaną do górskich wycieczek. Mając wolną rękę, zdecydowałem się pojechać na Pradziada w Jesionikach. Byłem tam w 2011 roku, na przełomie kwietnia i maja, z deszczowo zimową aurą. Główne co zapamiętałem z tamtego wyjazdu to postanowienie, że trzeba wrócić w lepszą pogodę. Wstaję wcześnie, wyjeżdżam przed 4:00, dojazd autostradą jest wygodny. Na miejscu w Karlovej Studánce jestem ok 6:30, ruszam na szlak.
Część I - Dolina Białej Opawy
Miałem problem z wymyśleniem fajnej trasy. Najbardziej narzucała się kopia tej z przed 13 lat, jednak chciałem zobaczyć coś nowego. W końcu wyszedłem bez dokładnego planu i miałem zamiar podejmować decyzje po drodze, w zależności od nastroju. Dolinę Białej Opawy zdecydowanie chciałem powtórzyć, bo zapamiętałem ją bardzo miło.
Dolina jest położona prawie idealnie na wschód i miałem nadzieję, że zajrzy tu z rana słoneczko. Jednak niewiele go było. Co nie znaczy, że nie było ładnie. Małe wodoryjki.
W środkowej części, jest to w zasadzie głęboki wąwóz. Szlak prowadzi po mostkach i prawie drabinkach. Na szczęście fajnych drewnianych, jak w dawnym Wąwozie Homole. Zdecydowanie wolę coś takiego, niż metalowe konstrukcje.
Tobi też zdecydowanie woli drewniane.
W najtrudniejszych miejscach radzi sobie doskonale.
Miejsce ma swój urok i klimat. Fajnie też, że nie ma ludzi, pewnie z powodu wczesnej pory.
Nierozsądny Tobi ryzykuje upadek z kilku metrów na skały, po kim on to ma?
Szum, a nawet huk wody, trochę go jednak stresował. Tutaj widać, jak zbiera uszami dźwięki z różnych stron.
Wychodzimy z wąwozu. Ostatnie kładki. Bardzo fajne miejsce. Szlak nie jest zamykany na zimę, choć jest informacja, że nie jest rekomendowany o tej porze roku. A musi tu być fajnie przy trzaskających mrozach, jak tworzą się lodospady.
Wyżej jest już spokojnie i przypomniałem sobie, że jest upał. Wcześniej w wąwozie było zupełnie chłodno.
Kaskady na Opawie. Pewnie przy roztopach, albo burzach jest tu sporo wody.
Tobi w ramach walki z fobiami, musiał wskakiwać do okienka przez niewielkie strugi wody.
Dochodzimy do chaty Barborka. Duży obiekt, ale pustki. Jeszcze za wczesna pora na turystów.
Pora podjąć decyzję co dalej.
C.D.N.
Część I - Dolina Białej Opawy
Miałem problem z wymyśleniem fajnej trasy. Najbardziej narzucała się kopia tej z przed 13 lat, jednak chciałem zobaczyć coś nowego. W końcu wyszedłem bez dokładnego planu i miałem zamiar podejmować decyzje po drodze, w zależności od nastroju. Dolinę Białej Opawy zdecydowanie chciałem powtórzyć, bo zapamiętałem ją bardzo miło.
Dolina jest położona prawie idealnie na wschód i miałem nadzieję, że zajrzy tu z rana słoneczko. Jednak niewiele go było. Co nie znaczy, że nie było ładnie. Małe wodoryjki.
W środkowej części, jest to w zasadzie głęboki wąwóz. Szlak prowadzi po mostkach i prawie drabinkach. Na szczęście fajnych drewnianych, jak w dawnym Wąwozie Homole. Zdecydowanie wolę coś takiego, niż metalowe konstrukcje.
Tobi też zdecydowanie woli drewniane.
W najtrudniejszych miejscach radzi sobie doskonale.
Miejsce ma swój urok i klimat. Fajnie też, że nie ma ludzi, pewnie z powodu wczesnej pory.
Nierozsądny Tobi ryzykuje upadek z kilku metrów na skały, po kim on to ma?
Szum, a nawet huk wody, trochę go jednak stresował. Tutaj widać, jak zbiera uszami dźwięki z różnych stron.
Wychodzimy z wąwozu. Ostatnie kładki. Bardzo fajne miejsce. Szlak nie jest zamykany na zimę, choć jest informacja, że nie jest rekomendowany o tej porze roku. A musi tu być fajnie przy trzaskających mrozach, jak tworzą się lodospady.
Wyżej jest już spokojnie i przypomniałem sobie, że jest upał. Wcześniej w wąwozie było zupełnie chłodno.
Kaskady na Opawie. Pewnie przy roztopach, albo burzach jest tu sporo wody.
Tobi w ramach walki z fobiami, musiał wskakiwać do okienka przez niewielkie strugi wody.
Dochodzimy do chaty Barborka. Duży obiekt, ale pustki. Jeszcze za wczesna pora na turystów.
Pora podjąć decyzję co dalej.
C.D.N.
Ostatnio zmieniony 2024-08-26, 18:42 przez sprocket73, łącznie zmieniany 1 raz.
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
Re: Pradziad to stan umysłu!
Bardzo mi się podobają te kładki
Zdecydowanie lepsze drewniane niż metalowe.
Zdecydowanie lepsze drewniane niż metalowe.
Re: Pradziad to stan umysłu!
Świat się kończy. Witek zaczął jeździć w Sudety - wpierw Ślęża, teraz Jeseniki...no w końcu coś świeżego!
- sprocket73
- Posty: 5874
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Re: Pradziad to stan umysłu!
Część II - oczywiście Pradziad
Planując warianty trasy byłem skłonny odpuścić Pradziada. Miałem z niego nienajlepsze wspomnienia. Wielka betonowa budowla i asfaltowa droga na sam szczyt. Jednak będąc na miejscu, widząc piękne okoliczności przyrody, Pradziad stał się oczywistym celem. Jak można byłoby nie wyjść na najwyższy szczyt pasma?
Na górę można wyjść tylko asfaltową drogą o długości 3 km. No chyba, że ma się w dupie przepisy prawa, to można pójść przepiękną dziką ścieżką o umiarkowanym nachyleniu i długości zaledwie 1 km.
Przejście przez kosówki prawie jak na tatrzańskich pozaszlakach. Dawniej była tu szeroka droga, bo widać zbudowane ręką ludzką kamienne wzmocnienia skarp.
Ostatnia prosta.
Nawet ładnie prezentuje się wieża telewizyjna.
Widok ze szczytu Pradziada (1491 m). Przejrzystość słaba. Ostatni szczyt - Pecný (1330 m) jest w odległości ok. 12 km (szlakiem). Stwierdziłem, że tam pójdę. Brałem też pod uwagę wariant, że schodzę w dół na zachodnią stronę, ale temperatury zdecydowanie nie sprzyjały schodzeniu w dół, już w górze było wystarczająco upalnie mimo wciąż wczesnej pory.
Fota z Pradziadem na Pradziadzie.
A potem postanawiam prawilnie zejść jedyną dostępną opcją, czyli asfaltową drogą. Do góry idą tłumy. Są też rowerzyści, jakieś elektryczne ryksze, od czasu do czasu samochody osobowe i większe dostawczaki. Moim zdaniem kompletny bezsens.
Tym bardziej, że szczyt Pradziada przecina szlak zimowy, który jednak jest wyraźnie opisany jako niedostępny dla turysty pieszego. Za pierwszym razem wychodziliśmy i schodziliśmy właśnie tym zimowym, choć śniegu praktycznie już nie było. Po drugiej stronie prowadzi wzdłuż wyciągu. Co by szkodziło umożliwić ludziom podejście tędy? Wiem - ochrona przyrody. Ale skoro można było wylać asfalt, zbudować ten kolos na szczycie, zrobić wyciąg i trasy narciarskie, to czy nie zalatuje hipokryzją?
3 km bezsensownego asfaltu. Co chwile wielkie tablice dla rowerzystów, żeby zachowali ostrożność i nie przekraczali 30 km/h. Większość się stosuje. Ale wielu jedzie szybciej, np. liczna grupa rowerzystów przemknęła długim sznurem gęsiego jadąc z 50 km/h. Ale najgorsi są pojedynczy wyczynowcy, na szybkich kolarkach szosowych, skuleni w areodynamicznej pozycji, mijali ludzi pędząc z 70 km/h. A w taki dzień chodzą tu tłumy, biegają dzieci, psy na smyczy czasami rozciągają tą smycz na całą szerokość drogi, wózki inwalidzkie, nawet bicykl bez hamulców (facet hamuje butem o tylne koło).
Z drogi praktycznie nie ma widoków. Choć zawsze jakiś się znajdzie
W dole na przełęczy (Ovčárna, ok 1300 m) jest wielki parking i 4 duże hotele/chaty oraz kilka mniejszych budynków. Parking kosztuje 150 zł za samochód osobowy i był praktycznie pełny. W Karlovej Studánce są 3 duże parkingi z ceną 25 zł i możliwością dojazdu autobusem za 15 zł do Ovčárnej. Wygląda na to, że zdecydowana większość turystów dociera najwyżej jak się da samochodem lub autobusem, a potem podchodzą te 3 km (3,5 km z parkingu) i na tym polega zdobycie Pradziada. Naprawdę nie ogarniam.
Nie ogarniam też tego, że z Ovčárni jest droga na Vysoką holę i nie wolno po niej chodzić pieszym (patrz zdjęcie).
Można iść tylko szlakiem. Tablic z zakazami jest pełno, różne wzory i warianty. Są też specjalne dla właścicieli psów, przypominające o smyczy.
To jest piękne, że tak chronią przyrodę, ale na Vysoką holę jest 5 wyciągów narciarskich i to takich konkretnych. Chodzi mi o to, że jeszcze nigdzie nie widziałem tak dobrej ochrony przyrody, z wyłączeniem rzeczy, na których można zarobić. Zakopane mogłoby się czegoś nauczyć od Czechów
Miałem nadzieję, że cały ten cyrk skończy się jak odejdę trochę dalej od Ovčárnej...
C.D.N.
Planując warianty trasy byłem skłonny odpuścić Pradziada. Miałem z niego nienajlepsze wspomnienia. Wielka betonowa budowla i asfaltowa droga na sam szczyt. Jednak będąc na miejscu, widząc piękne okoliczności przyrody, Pradziad stał się oczywistym celem. Jak można byłoby nie wyjść na najwyższy szczyt pasma?
Na górę można wyjść tylko asfaltową drogą o długości 3 km. No chyba, że ma się w dupie przepisy prawa, to można pójść przepiękną dziką ścieżką o umiarkowanym nachyleniu i długości zaledwie 1 km.
Przejście przez kosówki prawie jak na tatrzańskich pozaszlakach. Dawniej była tu szeroka droga, bo widać zbudowane ręką ludzką kamienne wzmocnienia skarp.
Ostatnia prosta.
Nawet ładnie prezentuje się wieża telewizyjna.
Widok ze szczytu Pradziada (1491 m). Przejrzystość słaba. Ostatni szczyt - Pecný (1330 m) jest w odległości ok. 12 km (szlakiem). Stwierdziłem, że tam pójdę. Brałem też pod uwagę wariant, że schodzę w dół na zachodnią stronę, ale temperatury zdecydowanie nie sprzyjały schodzeniu w dół, już w górze było wystarczająco upalnie mimo wciąż wczesnej pory.
Fota z Pradziadem na Pradziadzie.
A potem postanawiam prawilnie zejść jedyną dostępną opcją, czyli asfaltową drogą. Do góry idą tłumy. Są też rowerzyści, jakieś elektryczne ryksze, od czasu do czasu samochody osobowe i większe dostawczaki. Moim zdaniem kompletny bezsens.
Tym bardziej, że szczyt Pradziada przecina szlak zimowy, który jednak jest wyraźnie opisany jako niedostępny dla turysty pieszego. Za pierwszym razem wychodziliśmy i schodziliśmy właśnie tym zimowym, choć śniegu praktycznie już nie było. Po drugiej stronie prowadzi wzdłuż wyciągu. Co by szkodziło umożliwić ludziom podejście tędy? Wiem - ochrona przyrody. Ale skoro można było wylać asfalt, zbudować ten kolos na szczycie, zrobić wyciąg i trasy narciarskie, to czy nie zalatuje hipokryzją?
3 km bezsensownego asfaltu. Co chwile wielkie tablice dla rowerzystów, żeby zachowali ostrożność i nie przekraczali 30 km/h. Większość się stosuje. Ale wielu jedzie szybciej, np. liczna grupa rowerzystów przemknęła długim sznurem gęsiego jadąc z 50 km/h. Ale najgorsi są pojedynczy wyczynowcy, na szybkich kolarkach szosowych, skuleni w areodynamicznej pozycji, mijali ludzi pędząc z 70 km/h. A w taki dzień chodzą tu tłumy, biegają dzieci, psy na smyczy czasami rozciągają tą smycz na całą szerokość drogi, wózki inwalidzkie, nawet bicykl bez hamulców (facet hamuje butem o tylne koło).
Z drogi praktycznie nie ma widoków. Choć zawsze jakiś się znajdzie
W dole na przełęczy (Ovčárna, ok 1300 m) jest wielki parking i 4 duże hotele/chaty oraz kilka mniejszych budynków. Parking kosztuje 150 zł za samochód osobowy i był praktycznie pełny. W Karlovej Studánce są 3 duże parkingi z ceną 25 zł i możliwością dojazdu autobusem za 15 zł do Ovčárnej. Wygląda na to, że zdecydowana większość turystów dociera najwyżej jak się da samochodem lub autobusem, a potem podchodzą te 3 km (3,5 km z parkingu) i na tym polega zdobycie Pradziada. Naprawdę nie ogarniam.
Nie ogarniam też tego, że z Ovčárni jest droga na Vysoką holę i nie wolno po niej chodzić pieszym (patrz zdjęcie).
Można iść tylko szlakiem. Tablic z zakazami jest pełno, różne wzory i warianty. Są też specjalne dla właścicieli psów, przypominające o smyczy.
To jest piękne, że tak chronią przyrodę, ale na Vysoką holę jest 5 wyciągów narciarskich i to takich konkretnych. Chodzi mi o to, że jeszcze nigdzie nie widziałem tak dobrej ochrony przyrody, z wyłączeniem rzeczy, na których można zarobić. Zakopane mogłoby się czegoś nauczyć od Czechów
Miałem nadzieję, że cały ten cyrk skończy się jak odejdę trochę dalej od Ovčárnej...
C.D.N.
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
Re: Pradziad to stan umysłu!
Wszystko się zgadza, asfalt i betonoza, przecież to czeski szczyt, to jest po czesku
W B.M-Ś mamy tego pełno, po co było tak daleko jechać
W B.M-Ś mamy tego pełno, po co było tak daleko jechać
Re: Pradziad to stan umysłu!
Miejsce ma swój urok i klimat.
I to jest chyba właściwa ocena walorów szlaku doliną Bílé Opavy.
Widok ze szczytu Pradziada (1491 m). Przejrzystość słaba.
Nie bluźniłbyś człowieku
A potem postanawiam prawilnie zejść jedyną dostępną opcją, czyli asfaltową drogą.
Fajnie się zjeżdża hulajnogą, tylko trzeba wybrać taką, która ma sprawny również tylny hamulec
od czasu do czasu samochody osobowe
Mam w planie wjazd swoim autem na szczyt Pradziada, choć nie jest to priorytet
To tak zwani pedalarze. Na normalnych drogach też szkodząAle najgorsi są pojedynczy wyczynowcy, na szybkich kolarkach szosowych, skuleni w areodynamicznej pozycji, mijali ludzi pędząc z 70 km/h.
- sprocket73
- Posty: 5874
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Re: Pradziad to stan umysłu!
Część III - Břidličná hora... i o to chodziło!
Podchodzę czerwonym szlakiem na Petrovy kameny (1447 m). Piękne są kolorki, jagodziny zaczynają się czerwienić.
Petrovy kameny (oczywiście kategoryczny zakaz wejścia) i Pradziad.
Szlak przez Vysoką holę (1464 m) - bardzo płaski.
Oddalam się od Pradziada.
Tobi żeruje na przerażonych turystach. Dziewczynka próbuje chronić pożywienie, ale ostatecznie traci je i prawdopodobnie zginie śmiercią głodową. Ale to jej wina, bo wcześniej sama go prowokowała.
Grzbiet jest bardzo płaski, dodatkowo lekko opadający, więc idzie się fajnie.
Przede mną: Velký Máj (1385 m), Jelení hřbet (1367 m), Břidličná hora (1358 m), Pecný (1330 m).
Przejrzystość powietrza fatalna, więc można skupiać się jedynie na pobliskich szczytach.
Na szlaku coraz mniej ludzi.
Wrzosy kwitną.
Jelení studánka - wodopój, ważne miejsce. Gdyby było wyschnięte, umarłbym z pragnienia. A tak to można spokojnie wypić cały litr naraz i uzupełnić zapasy. To tutaj doszliśmy 13 lat temu w najdalsze miejsce, więc dalej czeka mnie świeżość.
Odbijam ze szlaku i wychodzę na Břidličną horę (1358 m).
Sam szczyt jest płaski, jak wszystkie tutaj.
Idę dalej na skraj tego wypłaszczenia.
Są widoki - Mravenečník (1344 m) i Dlouhé stráně (1354 m).
Schodzę ciut niżej, fajne skałki.
Gołoborza.
Tobi ma szanse się wykazać.
Osiąga sukces, jak zawsze.
Wracamy na szczyt.
Przechodzimy w inne miejsce.
Jeszcze więcej gołoborzy.
Im niżej tym więcej.
Ponownie wracamy na szczyt.
Jak tu pięknie! Najfajniejsze miejsce całej wycieczki
Trochę czasu zeszło na kręcenie się po Břidličnej horze. Rozum nakazywałby rozpocząć powrót. Ciało również byłoby za tą opcją, już sporo km w nogach... ale serce chciałoby dalej
C.D.N.
Podchodzę czerwonym szlakiem na Petrovy kameny (1447 m). Piękne są kolorki, jagodziny zaczynają się czerwienić.
Petrovy kameny (oczywiście kategoryczny zakaz wejścia) i Pradziad.
Szlak przez Vysoką holę (1464 m) - bardzo płaski.
Oddalam się od Pradziada.
Tobi żeruje na przerażonych turystach. Dziewczynka próbuje chronić pożywienie, ale ostatecznie traci je i prawdopodobnie zginie śmiercią głodową. Ale to jej wina, bo wcześniej sama go prowokowała.
Grzbiet jest bardzo płaski, dodatkowo lekko opadający, więc idzie się fajnie.
Przede mną: Velký Máj (1385 m), Jelení hřbet (1367 m), Břidličná hora (1358 m), Pecný (1330 m).
Przejrzystość powietrza fatalna, więc można skupiać się jedynie na pobliskich szczytach.
Na szlaku coraz mniej ludzi.
Wrzosy kwitną.
Jelení studánka - wodopój, ważne miejsce. Gdyby było wyschnięte, umarłbym z pragnienia. A tak to można spokojnie wypić cały litr naraz i uzupełnić zapasy. To tutaj doszliśmy 13 lat temu w najdalsze miejsce, więc dalej czeka mnie świeżość.
Odbijam ze szlaku i wychodzę na Břidličną horę (1358 m).
Sam szczyt jest płaski, jak wszystkie tutaj.
Idę dalej na skraj tego wypłaszczenia.
Są widoki - Mravenečník (1344 m) i Dlouhé stráně (1354 m).
Schodzę ciut niżej, fajne skałki.
Gołoborza.
Tobi ma szanse się wykazać.
Osiąga sukces, jak zawsze.
Wracamy na szczyt.
Przechodzimy w inne miejsce.
Jeszcze więcej gołoborzy.
Im niżej tym więcej.
Ponownie wracamy na szczyt.
Jak tu pięknie! Najfajniejsze miejsce całej wycieczki
Trochę czasu zeszło na kręcenie się po Břidličnej horze. Rozum nakazywałby rozpocząć powrót. Ciało również byłoby za tą opcją, już sporo km w nogach... ale serce chciałoby dalej
C.D.N.
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
Re: Pradziad to stan umysłu!
włodarz pisze:To tak zwani pedalarze. Na normalnych drogach też szkodząAle najgorsi są pojedynczy wyczynowcy, na szybkich kolarkach szosowych, skuleni w areodynamicznej pozycji, mijali ludzi pędząc z 70 km/h.
Włodarzu masz ostatnio prawdziwy dar nazywania rzeczy po imieniu
- sprocket73
- Posty: 5874
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Re: Pradziad to stan umysłu!
włodarz pisze:Nie bluźniłbyś człowieku
Ćwilin, Mogielica, Szczebel... z Leskowca. Odległość do Mogielicy 62 km. To jest dobra przejrzystość.
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
- Tępy dyszel
- Posty: 2924
- Rejestracja: 2013-07-07, 16:49
- Lokalizacja: Tychy
Re: Pradziad to stan umysłu!
Pradziad faktycznie jest specyficzny. Ma plusy dodatnie i plusy ujemne.
A Dolina Białej Opawy-cud nad cudy. Na żywo dopiero musi robić wrażenie.
A Dolina Białej Opawy-cud nad cudy. Na żywo dopiero musi robić wrażenie.
Re: Pradziad to stan umysłu!
Tępy dyszel pisze:;)
A Dolina Białej Opawy-cud nad cudy. Na żywo dopiero musi robić wrażenie.
Taką opinię da się często przeczytać na grupie fb Sudety z plecakiem. Jak dla mnie jest ładniejsza: karkonoski Těsný důl.
Re: Pradziad to stan umysłu!
Jedna relacją rozbita na 3 mniejsze, brawo za oryginalność
Ta ostatnia część, bardzo ładna i taka bardziej dzika, fajnie to pokazałeś Sprockecie, tylko ten piesek na wielu zdjęciach, przyplątał się do Ciebie, czy jak
Ta ostatnia część, bardzo ładna i taka bardziej dzika, fajnie to pokazałeś Sprockecie, tylko ten piesek na wielu zdjęciach, przyplątał się do Ciebie, czy jak
- sprocket73
- Posty: 5874
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Re: Pradziad to stan umysłu!
Adrian, piłeś? Gdzie widzisz koniec relacji?
A takich rozbitych relacji zrobiłem już kilka w tym roku, z Koprowego, z Małej Fatry i ferraty Hoblik, z Dursztyńskich Skałek i z chaszczowania w Pieninach.
Pieska też powinieneś kojarzyć z moich wpisów...
A takich rozbitych relacji zrobiłem już kilka w tym roku, z Koprowego, z Małej Fatry i ferraty Hoblik, z Dursztyńskich Skałek i z chaszczowania w Pieninach.
Pieska też powinieneś kojarzyć z moich wpisów...
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
Re: Pradziad to stan umysłu!
sprocket73 pisze:Adrian, piłeś? Gdzie widzisz koniec relacji?
A takich rozbitych relacji zrobiłem już kilka w tym roku, z Koprowego, z Małej Fatry i ferraty Hoblik, z Dursztyńskich Skałek i z chaszczowania w Pieninach.
Pieska też powinieneś kojarzyć z moich wpisów...
Panie, myślisz że ja to wszystko pamiętam
Ja już przestaję swoje pamiętać, a co dopiero czyjeś
Covid zrobił swoje z moją pamięcią ...
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości