Tatry 2018

Relacje z Tatr polskich i słowackich.
Awatar użytkownika
sokół
Posty: 12313
Rejestracja: 2013-07-06, 09:41
Lokalizacja: Bytom

Postautor: sokół » 2018-07-16, 09:57

Poniedziałek nie nadawał się, niestety, do niczego. Ot, zlało nas pod skocznią i w zasadzie to by było na tyle z dnia. Wtorek wcale nie miał być lepszy, ale ponieważ dotychczas mieliśmy szczęście i ani razu nie wyciągaliśmy kurtek, liczyłem na ciąg dalszy tej znakomitej passy.
No i choć miały być ulewy, ruszyliśmy do Kuźnic.
Pogoda była piękna, słoneczna, idealnie wręcz.

Obrazek

Nie zdążyliśmy jednak wejść powyżej granicy lasu, jak dość dynamicznie się pozmieniało. Zaciągnęło się i tyle. Co prawda nie mieliśmy jakiegoś konkretnego planu na ten dzień, ale mina mi zrzedła, bo liczyłem na dzień podobny do tego ze Starorobociańskim.

Obrazek

Wielu ludzi w tym dniu wierzyło.

Obrazek

Droga jak droga. Tyle razy się tamtędy szło, że zna się na pamięć każdą chwilę.

Obrazek

Obrazek

Godzina z kwadransem do Karczmiska. Dobry czas. Tam odpoczynek na ławkach. No i tam właśnie babka dzwoni, że napiera na szczyt hali gąsienicowej 2400m, a łysy kark opowiada o wyrypie na Kopieniec.
W międzyczasie robi się szaro. Zastanawiamy się, czy zaraz nie będzie padać.

Obrazek

W połowie Równi zakładamy kurtki. Może to nie zlewa, ale pada. Szlak zamienia się w kolorowe mozaiki worków turystycznych. Docieramy do schroniska, oczywiście pełnego na maksa.

Obrazek

Siedzimy pod drzewem, plany legły w gruzach. Minimum to był Karb i Zielona Gąsienicowa, a tu się zanosi na odwrót. Czekamy pół godziny, ale jakoś się nie przejaśnia. Jak tylko troszkę ustaje deszcz, cofamy się w kierunku Karczmiska. Był też pomysł iść na Cyrhlę, ale lasem to...
Odchodzimy kilkaset metrów i widzę, że idzie błękit, na bank się przejaśni! No ale zagrzmiało nad nami, to nie będziemy scen robić, lepiej się wycofać.

Obrazek

Na Karczmisku okazało się, że zagrzmiało tylko ten jeden raz. Chmurki płynęły nad nami, ale nad Murowańcem zrobiło się okno.

Obrazek

Obrazek

Dupcyć to. Schodzimy do Kuźnic. Już nie pada, ale widać, że na dole zlewy jednak są.

No i były, jeszcze nas zleje po południu, jak pójdziemy na kurczaki do budki. No a potem sprawdzałem kamerki topru, załamać się można, w Murowańcu do wieczora błękitne niebo było i zero opadów po naszym wycofie. Co ciekawe, tylko tam.

Obrazek


Wieczorem sprawdzam prognozy na środę. Ma padać jeszcze więcej, niż we wtorek. No ale co, w domu siedzieć nie warto, może tym razem wróci szczęście?
Gór Ski
Posty: 484
Rejestracja: 2018-05-08, 11:14
Lokalizacja: Katowice

Postautor: Gór Ski » 2018-07-16, 10:04

Hej

bardzo często spotykany rodzaj turystyki rodzinnej , kiedy rodzice często chodzą z nie zawsze chętnym dzieckiem, ale można też podzielić się czasem kiedy jeden rodzic idzie sam w góry a drugi spędza czas z dzieckiem i kolejnego dnia odwrotnie.
Szczególnie łatwo jest z jednym dzieckiem można pojechać to Tatralandii , pochodzić w Słowackim raju , spłynąć Dunajcem a druga osoba ma czysty stan umysłu i spokój.
pozdr
laynn

Postautor: laynn » 2018-07-16, 10:09

No dupiaty dzień. A może warto było zostać jak tylko raz grzmotło? ;)
Awatar użytkownika
sokół
Posty: 12313
Rejestracja: 2013-07-06, 09:41
Lokalizacja: Bytom

Postautor: sokół » 2018-07-16, 10:22

Gór Ski pisze:bardzo często spotykany rodzaj turystyki rodzinnej , kiedy rodzice często chodzą z nie zawsze chętnym dzieckiem, ale można też podzielić się czasem kiedy jeden rodzic idzie sam w góry a drugi spędza czas z dzieckiem i kolejnego dnia odwrotnie.
Szczególnie łatwo jest z jednym dzieckiem można pojechać to Tatralandii , pochodzić w Słowackim raju , spłynąć Dunajcem a druga osoba ma czysty stan umysłu i spokój.


Do tej pory raczej nie było problemów z mniej chętnym dzieckiem, ale ostatnio zapał Młodej nieco osłabł. Leń ją dopadł i tyle. Bo w domu też nie chce łazić na spacery, bo komputer.
Rozdzielanie się braliśmy pod uwagę, ale postanowiliśmy trzymać się razem. Choć na termach to akurat byłem z Młodą sam. Zresztą... jakoś nie mam presji samemu latać po Tatrach, wolę iść rodzinnie na jakiś krótszy szlak, niż samemu udawać, ze jestem młodym bogiem i mogę wszystko.

laynn pisze:warto było zostać jak tylko raz grzmotło?


No warto było, właśnie, ale skąd miałem wiedzieć, że to jednorazówka, jak ze wszystkich stron ciągnął ołów... Jak już raz trzasnęło to mogło i kolejny. I co, miałem iść w burze w skały? Samemu to jeszcze bym poszedł, zawsze mam jakieś pole manewru większe.
A Ty wziąłbyś swoją Młodą wyżej, jak wokół się kłębi i grzmi?
Okno mogło się zaciągnąć za kwadrans, tak też przewidywałem, że za dużo wszystkiego jest wokół, że i tak lunie. No i dopiero potem okazało się, jak sprawdzałem, że jakimś cudem okienko się utrzymało.
laynn

Postautor: laynn » 2018-07-16, 10:32

Tu bardziej mi chodziło, jak doszliście na Karczmisko. Wcześniej to decyzja jedna.
Wiesz chodzi, o ten moment gdy zaczynało się okno pogodowe.
Awatar użytkownika
sokół
Posty: 12313
Rejestracja: 2013-07-06, 09:41
Lokalizacja: Bytom

Postautor: sokół » 2018-07-16, 10:39

Widziałem je, ale tak jak pisałem, założyłem (jak się okazało, błędnie), że skoro wszędzie jest szaro i z wszystkich stron ciągną chmury, to za kilka minut chwilowe okno zniknie. Bo było 98% zachmurzenia i tylko kawałek błękitu nad Gąsienicową. Do tego wiało, więc sytuacja była dynamiczna. Z dużo większym prawdopodobieństwem mogło się rozpadać, albo co gorsza, znów zagrzmieć. Bo i prognozy - wszystkie jak jeden mąż - mówiły o opadach rzędu 20 mm i możliwych burzach.

No ale tu nie przewidzisz, to było tak jak na Leskowcu jak byliśmy. Wszędzie lało, a myśmy mieli słońce. Którego miało nie być.
Gór Ski
Posty: 484
Rejestracja: 2018-05-08, 11:14
Lokalizacja: Katowice

Postautor: Gór Ski » 2018-07-16, 10:59

Spoko jak masz z tego frajdę i zadowolenie to nie ma sensu się rozdzielać.
Często natomiast idzie spotkać rodzinę która na siłę idzie z dziećmi w Góry , jak na skazanie.

Co do pogody to teraz spory wybór radarów pogodowych , i można dość precyzyjnie określić jaka będzie pogoda za 1h
Awatar użytkownika
sokół
Posty: 12313
Rejestracja: 2013-07-06, 09:41
Lokalizacja: Bytom

Postautor: sokół » 2018-07-16, 11:08

Myśmy na skazanie nie szli. A takie radary znam i pokazywali ze dupa będzie.
Gór Ski
Posty: 484
Rejestracja: 2018-05-08, 11:14
Lokalizacja: Katowice

Postautor: Gór Ski » 2018-07-16, 11:17

O Tobie nie pisałem że idziecie na skazanie więc nie było to do Ciebie.
Fajna informacje że w dolnej stacji kolejki są atrakcje dla dzieci z tego z korzystam

pozdrawiam
Awatar użytkownika
Iva
Posty: 1544
Rejestracja: 2013-09-04, 23:31
Lokalizacja: łódzkie

Postautor: Iva » 2018-07-16, 14:56

Boskie wakacje!
"Kiedy świat się od ciebie odwraca, ty też musisz się od niego odwrócić."
Awatar użytkownika
Dobromił
Posty: 14536
Rejestracja: 2013-07-09, 08:33

Postautor: Dobromił » 2018-07-16, 15:32

Gór Ski pisze:jak na skazanie.


Turystyka więzienna.

Iva pisze:Boskie wakacje!


Ma Pani rację. Po prostu piękny wyjazd.
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
Awatar użytkownika
sokół
Posty: 12313
Rejestracja: 2013-07-06, 09:41
Lokalizacja: Bytom

Postautor: sokół » 2018-07-16, 20:05

Gór Ski pisze:dolnej stacji kolejki


W dolnej stacji, ale tej na Łomnicę. Czyli na Skalnatym. Chociaż jakieś tam coś jest też na dole, ale malutkie. Coś mi mignęło, ale nie przyglądałem się za bardzo.

Ale masz rację, też mijałem ambitnych rodziców i biedne dzieci w trampkach na ostrych kamieniach... I w dniu, kiedy byliśmy na Murowańcu, był tatuś z dziewczynką około sześć lat, dziewczynka w sandałkach i krótkich spodenkach. Bez kurtek, bez góreteksów foliowych, bez plecaków. I nawet nie chowali się przed deszczem, tylko paradowali przed schroniskiem.
Odczuwalna była w rejonie dziesięciu, Julka miała gruby polar i kurtkę i narzekała, że zostawiliśmy na kwaterze rękawiczki.
Ostatnio zmieniony 2018-07-16, 20:08 przez sokół, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
sokół
Posty: 12313
Rejestracja: 2013-07-06, 09:41
Lokalizacja: Bytom

Postautor: sokół » 2018-07-16, 20:24

Nadchodzi środa. Deszczowa, ponura. Idziemy pożegnać Polskie Tatry. To ostatnia wycieczka w trójkę. Przez kolejne kilka lat. Po naszej stronie.

I żegnamy się brawurowo.
Auto zostawiamy w Kirach i dreptamy.

Obrazek

Docieramy do wylotu Doliny Lejowej. Żadne z nas tu nie było. Początek nie wygląda zbyt zachęcająco...
Obrazek

Ale to pozory. Kto nie był, niech idzie. To bardzo ładna część Tatr. W dodatku prawie pusta! Pogoda na chwilę robi się łaskawa.

Obrazek

Nigdzie się nie spieszymy, mamy czas na piosenki (!) oraz na rzucanie kamieniami.

Obrazek

Na polanie Huty lejowe zaczyna się mżawka.

Obrazek

Stajemy pod drzewem i czekamy. Deszczyk po kwadransie mija, więc można ruszyć dalej.

Obrazek

Wychodzimy na otwartą przestrzeń. Nagle jak nie lunie! Drzew nie ma, nie mamy szans nawet na remis. Ale koparka jakaś stoi to Julkę wsadzam do środka, a my mokniemy obok. Na szczęście ulewa nie trwa zbyt długo. Niemniej warunki robią się błotniste...

Obrazek

W międzyczasie prawie wywijam orła na błocie, kurtka ufajdana z błota, ręce też, ale ... aparat uratowany.
Łączymy się z czarnym szlakiem i ruszamy w kierunku Kościeliskiej.

Obrazek

Kominiarski z tej strony.... miodzik...

Obrazek

Obrazek

Mijamy szałasy po czym schodzimy wąską i śliską ścieżynką do doliny. Na tym zejściu dopada nas druga zlewa.

Obrazek

Obrazek

Przestaje padać. No ale tak... buty suche, spodnie mokre i ubłocone, Julki kurtka puściła na barkach i jest wilgotna. Od gór ciągnie ciemna masa. Mieliśmy przejść się na Stoły, ale po niecałych trzech godzinach spaceru wycofujemy się z podkulonymi ogonami.

Obrazek

Po południu przejaśnia się, idziemy do sklepu (200m) a jak wracamy to dopada nas taka zlewa, że ulicami płynie rzeka. A my w bluzach, bez kurtek, w trampkach.
Tak żegnają nas Polskie Tatry.

Przez cztery sezony zrobiliśmy sporo. Całe regle, przejście przez Krzyżne, Zadni Granat, Karb, grań od Ciemniaka do Świnickiej Przełęczy, wszystkie dolinki oprócz Filipki i Za Bramką. Do tego Wołowiec i starorobocianski.

I w zasadzie to było wszystko, na co nas było stać. Celowo pomijałem Morskie Oko i Pięć Stawów (oprócz przejścia na Krzyżne)

To tyle.. Zostaje nam jeden dzień.
Ostatnio zmieniony 2018-07-16, 21:38 przez sokół, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Piotrek
Posty: 10956
Rejestracja: 2013-07-06, 21:45
Lokalizacja: Żywiec-Sienna
Kontakt:

Postautor: Piotrek » 2018-07-16, 22:02

Pogoda w kratkę ale przecież wyciągnęliście sporo, były wycieczki, były widoki więc jest ok. Mnie się, przynajmniej z tego co na zdjęciach widać, podoba :-)
Gorzej jak by nawalało deszczem bez przerwy, cały wyjazd, to wtedy faktycznie byłaby wtopa. A takie przecież urlopy ludziom się zdarzają :rol
Awatar użytkownika
sokół
Posty: 12313
Rejestracja: 2013-07-06, 09:41
Lokalizacja: Bytom

Postautor: sokół » 2018-07-16, 23:09

W czwartkowe rano meldujemy się w Smokowcu, co prawda góry zawalone chmurami, ale wierzymy w lepszy dzień. Ostatni nasz. Atakujemy w dobrych humorach.

Obrazek

Pogoda jest taka, że w górach mleko, ale z boków błękity, więc liczę, że się coś nam uda dzisiaj. Po drodze w lesie tradycyjnie muszę się oddalić...

Obrazek

Obrazek

Po godzinie, więc zgodnie z mapowymi czasami, przecinamy Magistralę i uderzamy tam, gdzie kiedyś był las, a teraz są jakieś pniaki...

Obrazek

Las jednak się znajduje, bardzo klimatyczną dróżką wspinamy się powoli ku górze. Jest gorąco jak w piekarniku.

Obrazek

Po drodze atakują nas owady, są na szczęście tylko w jednym miejscu. Nazywamy je muchociule.
Docieramy do platformy, dziewczyny powoli wsuwają się w górę, ja przystaję, bo mam dwie butle zimnego lecha, niestety 0,0%.

Obrazek

Oglądamy górski tramwaj.

Obrazek

I dość nużącym traktem pokonujemy kolejne metry wysokości. Szlak pnie się w gęstej kosówce w zakosy, cztery razy dochodzi do grani, skąd mamy coraz to szersze widoki na... Tatry. I widać, że chmury ustępują. Łomnica jeszcze zachmurzona, Hrot już wyszedł.

Obrazek

Na kolejnym zakosie wyłania się nam Dolina Staroleśna.

Obrazek

Tu nie ma szans na litość. Jest cały czas w górę. Mamy moc, ale i tak trzeba odpoczywać. Dobrze, że troszkę wieje, bez wiatru byśmy zdechli.

Obrazek

No i w końcu pokazuje się nam cel, dość odległy niestety. A wysokościomierz pokazuje nam bezlitośnie, że jeszcze dobre 500 metrów w pionie przed nami.

Obrazek

No ale w takich okolicznościach przyrody można się spocić z przyjemnością. Nawet Łomnica wyszła.
Obrazek

Trawersujemy kolejne garbiki po stronie doliny Sławkowskiej. Z pięknym widokiem na Słowację. I Tatry Niżne.

Obrazek

Po czym znów wracamy na grzbiet i tak w kółko.

Obrazek

Niby bliżej, ale to złudne, w dodatku sił wcale nie przybywa.

Obrazek

Niektórzy mają chrypę i zarąbany nos. To też nie ułatwia sprawy. Zachciało się zimnych browarków.

Obrazek

Spojrzenie za plecy także nie nastraja optymizmem. Jeszcze nie weszliśmy, a pozostaje też długa droga zejściowa.

Obrazek

Kolega Mały Lodowy i Lodowa Kopa. Za wysokie progi dla naszej ekipy.

Obrazek

Mijają kolejne długie minuty. Szlak jest mozolny, ciągnie się jak przeterminowana mordoklejka, wysokości przybywa, ale zbyt powoli...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W końcu wydostajemy się w rejon Nosa. Ostatnie podejście i grzbiet nieco się wypłaszcza. Dodatkowym walorem jest fakt, że szlak przechodzi na stronę Doliny Staroleśnej. To oznacza lepsze widoki.

Obrazek

No i w końcu widzimy, co nas czeka na deser, kopa piarżyska i dwieście metrów podejścia. Miodzik!

Obrazek

Atakujemy w stylu alpejskim. Nie, w stylu chimalajowym! Idziesz i jęczysz.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wydostajemy się na kopułę, po czym okazuje się, ze to jeszcze nie to, że jeszcze kawałek, ale już naprawdę niewielki.

Obrazek

I zaczyna się oczopląs. Dotychczas wydawało mi się, że szlak jest taki sobie. Ale widoki przeszły moje oczekiwania.
Lodowy i Łomnica

Obrazek

Świstowy, a w głębi majaczy Świnica

Obrazek

Bradavica i Mała Wysoka

Obrazek

Jaworowe Szczyty z Lodowym

Obrazek

Stary Smokowiec

Obrazek

Szczyrbskie Jezioro

Obrazek

Durny z Łomnicą

Obrazek

Gerlach i Dolina Staroleśna

Obrazek

Siedzimy tam pół godziny. W międzyczasie nadchodzą chmury i wszystko się zmienia jak w kalejdoskopie. Jaworowe :)

Obrazek

Lodowy się zawstydził.

Obrazek

Jeszcze obowiązkowe zdjęcie na szczycie, gdzie dziecko otrzymuje pochwały od innych turystów, bo ośmiolatka na takiej wysokości i tak długim szlakiem to nie jest codzienność. Chociaż nie miała najlepszego dnia. Taki dobry, ale nie najlepszy.

Obrazek

I urosła jak paw, jak jej powiedzieli ludzie, ze jest dzielna i jest zuchem.
Przy okazji, rekordzik padł, Ceperberg, 2452m.
Czas? 4 godziny 30 minut od auta.

Obrazek

A teraz druga część, wcale nie łatwiejsza. Trzeba zejść. Powoli, ale systematycznie wytracamy wysokość. No ale szlak w dół ciągnie się jeszcze bardziej...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

No ale od czego są piosenki? Zaraz na poczekaniu wymyślamy jedną, o muchociulach. Magda jest przerażona!

Obrazek

Ale nie ma co, chmurzy się coraz bardziej, więc śpiewamy i schodzimy, bo jeszcze możemy mieć kilka mokrych przygód...

Obrazek

Turystów sporo, są też Polacy, więc doskonale słyszą nasz tekst, wciąż modyfikowany. Nie będę go przytaczać dokładnie, ale mniej więcej muchociule to takie głupie muchy, co siadają na kupy i wąchają dupy, bo to ciule.
Mniejsza z tym, pogoda jednak się poprawia, my już na linii kosówek, więc strachu nie ma...

Obrazek

Zostaje tylko las...

Obrazek

I spojrzenie za siebie na bydlaka, którego nawet nie widać, co najwyżej Nos.

Obrazek

Po niecałych czterech godzinach od szczytu docieramy na parkovisko, zemsta hitlera stoi.
Tak więc kończymy wakacje jedną z trzech najlepszych wycieczek (skalnate i Bocian) i zadowoleni wracamy do Zakopanego.

Obrazek

Dziękuję za uwagę i wybaczcie, że mało tekstu w tej relacji, ale jakoś pisarzem nigdy nie byłem dobrym.


I jeszcze gwoli wyjaśnienia. Pożegnanie z Tatrami Polskimi nastąpiło z dwóch powodów. Pierwszy jest taki, że większość już zrobiliśmy, z tego co mogliśmy i czas na nowe dokonania i miejsca.
Drugi to przepisy.
A od dwóch dni w domu mieszka z nami takie coś, co za trzy, cztery miesiące ruszy na szlaki i uzupełni naszą trzyosobową grupę uderzeniową.

To Yoshi.

Obrazek

Obrazek
Ostatnio zmieniony 2018-07-16, 23:20 przez sokół, łącznie zmieniany 1 raz.

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 23 gości