Powrót w Tatry Cz. 2

Relacje z Tatr polskich i słowackich.
Awatar użytkownika
Coldman
Posty: 1285
Rejestracja: 2020-05-19, 22:34
Lokalizacja: Wysoczyzna Kaliska

Powrót w Tatry Cz. 2

Postautor: Coldman » 2024-08-11, 19:45

Hej! Pora na dzień 4
Trasa: https://mapa-turystyczna.pl/route/3x064

Czas wejść wyżej, pogoda niepewna zapowiadane były deszcze i burze popołudniu.
Ruszyłem wraz z ojcem z Brzezin, tutaj miałem wiele plam w Tatrach, musiałem nadrobić.
Początek prowadził przez ciekawą dolinę Suchej Wody.
Obrazek

Obrazek

Potem odbiliśmy w kierunku Rówieni Waksmundzkiej. Szlak tutaj stopniowo wznosi się w górę, dobre na rozciągnięcie mięśni z rana :D
Obrazek

Obrazek

Polana Waksmundzka piękne miejsce warte zobaczenia. Na szlaku pustki, minus jest taki, że potem ten zielony szlak prowadzi krzaczastą wąską drogą. W spodenkach nie było tak łatwo się przebijać przez wystające pokrzywy.
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Szlak potem łączy się z czarnym i żółtym, i następnie wyłania się z lasu. Przed nami widać końcowe fragmenty Orlej Perci. To jeden z moich ulubionych typów krajobrazu w Tatrach.
Obrazek

Obrazek

Czerwony Staw
Obrazek

Jako, że ludzi na szlaku brak, to jeszcze nie przepłoszyli mi Kozicy, która zaczęła wędrować w moją stronę.
Obrazek

Chwilę później moim oczom ukazał się Świstak, pierwszy raz w życiu udało mi się zobaczyć tego słodziaka :D
Obrazek

Obrazek

Kozica podeszła blisko, idealnie pod moją ogniskową obiektywu 140mm
Obrazek

Chwilę później pojawiła się druga :D Wycieczka w tej chwili została dodana do tych udanych :D
Obrazek

Podejście jest tu mozolne, a tragedii nie ma, na Krywaniu było zdecydowanie gorzej.
Obrazek

Nawet Giewont mi wszedł pod oko :)
Obrazek

Szkoda, że ukradli tabliczkę Przełęczy Krzyżne [edit]. Ludzi praktycznie brak, na Orlej nikt nie szedł, byłem zdziwiony.
Prognozy mówiły prawdę w oddali zaczęły zbliżać się ciemne chmury.
Obrazek

No to szybko rach ciach, ruszyliśmy na Orlą Perć. Od tej strony jest o wiele łatwiej. Chociaż zapomniałem, że tu jest tak bardzo góra-dół co chwilę :D
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Dużo zdjęć nie robiłem, zresztą aparat nie ułatwiał poruszania się w takim terenie.
Obrazek

Wszystko było na tyle obliczone, że gdy dotarliśmy na Skrajny Granat chmury zaczęły okrywać całą Orlą Perć.
Oczywiście, trzeba było zacząć szybkie zejście w bezpieczniejsze regiony. Tutaj było naprawdę szybkie tempo. Niestety deszcz pojawił się w połowie zejścia.
Obrazek

Obrazek

Kozica też spieprzała w dół :D
Obrazek

Czarny Staw Gąsienicowy (5 raz w życiu)
Obrazek

Deszcz się zrobił taki przelotny, liczyłem, że usiądę sobie spokojnie w Murowańcu i się wysuszę. Oczywiście do Murowańca wejść się prawie nie dało takie tłumy, hałas, kolejki. Pod drzwiami czekaliśmy na przejście ulewy. Aparat był już dawno w plecaku i więcej go dzisiaj nie wyciągnąłem. Na szczęście droga z Murowańca do Brzezin to prawdziwa autostrada, więc bardzo szybko znaleźliśmy się w samochodzie.
Wycieczka była spoko, fajnie było trochę inaczej w tych rejonach pochodzić.

Dzień V
https://mapa-turystyczna.pl/route/3x0de

To miał być długi maraton, ale pogoda od rana była kiepska. Liczyłem, że może chociaż nie będzie padać.
Lubię przyjeżdżać w Dolinie Rohacką. Porobili bramki parkingowe, pełna automatyzacja. Ludzi też prawie nie było. Kto chciał to zaraz wsiadł do kolejki i pojechał pod Ťatliakova chate. Ja ruszyłem w stronę Rohackich Stawów.
Obrazek

Oczywiście musiało zacząć przelotnie padać :( Rohacki wodospad znacznie polepszył mój nastrój. Według mnie jeden z najlepszych w Tatrach.
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Na widoki to sobie mogłem popatrzyć co najwyżej z tabliczek informacyjnych :)
Obrazek

Szaro i ponuro
Obrazek

Rohackie stawy naprawdę super nawet w takiej sytuacji robiły wrażenie. Nie dziwię się, że wszędzie były porozstawiane tabliczki "nie karmić zwierząt", gdy tylko podszedłem do brzegu to kaczki momentalnie się do mnie zleciały.

Obrazek

Obrazek

Gdzieś tutaj skończyłem robić foty, rozpoczęła się ulewa, a ja w oddali przy stawie zobaczyłem jakąś chatkę, zacząłem biec tylko jak później się okazało wszystko było ogrodzone i musiałem moknąć dalej.
Obrazek

Foty zacząłem robić telefonem :D
Obrazek

Dotarłem do Smutnej Doliny, którą dobrze znam, tam trochę przestało padać.
Obrazek

W schronisku się nawet nie zatrzymywałem, szedłem prosto na dół. Słońce zaczęło wychodzić i naglę zrobił się wysyp ludzi wchodzących na górę, całe rodzinki ubrane na krótki rękaw i w spodenkach. Tak się wszyscy na mnie dziwnie patrzeli, ja w kurtce przeciwdeszczowej, kaptur, calutki mokry i tak momentami jeszcze sobie zbiegałem, żeby szybciej było. Przeczuwałem, że to nie koniec deszczu. Tak się stało, te biedne rodzinki to nie wiedziały jak się ubrać gdy naglę przyszło oberwanie chmury, największa ulewa w ciągu dnia. Na szczęście na tej drodze jest kilka wiatek, gdzie można się skryć. Ja już miałem wyjebane na wszystko, nic mi nie przeszkadzało. Zamiast iść do samochodu od razu, to postanowiłem iść do Chaty Zverovka , którą mi polecił kolega Dobromił. Eleganckie schronisko z klimatem. Kelnerki obsługują, co najlepsze wody nie mieli i nie mogłem wypić nic gorącego :D Pozostało mi było wziąć kufel kofoli. W menu brałem rzeczy ze Słowackich specjałów. Byłem głodny to dodatkowo wziąłem bagietkę ze smalcem i cebulą, myślałem, że to będzie wyglądać jak w Polsce, jednak dostałem taką biedną wersję :D
Obrazek

Bryndzlowe placki ze śmietaną i boczkiem były za to dobre. W Polsce takiego czegoś bym nie znalazł.
Obrazek

Na szczęście z Chaty do samochodu nie padało i wróciłem do Zakopanego.
Po drodze się zatrzymałem, widząc Babią Górę i Police na horyzoncie :D
Obrazek
Jednak, że była wczesna godzina to się przemogłem i przeszedłem sie po mieście, co mi się tylko z 3 razy zdarzyło w karierze.

Najpierw udałem się do Muzeum Tatrzańskiego, gdzie wstęp był za darmo w ten dzień. Polecam to miejsce, wiele ciekawych rzeczy można wyczytać.
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Dla fanów skoków narciarskich polecam galerie trofeów Kamila Stocha. Fajnie jest zobaczyć medale widziane wyłącznie w telewizji.
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Jeszcze Giewont się nawinął z ulicy Powstańców Śląskich, gdzie znajduje się darmowy parking :D

Dzień 6
Trasa: https://mapa-turystyczna.pl/route/lit0
Dzień wyjazdu, plany były różne, tylko samochód musiałem na miejscu. Napisała do mnie koleżanka, która szła ze mną 3 dnia. Czy chce się wybrać na Zawrat z nią i jej koleżanką. Podtrzymując towarzyski klimat tego roku, zgodziłem się. Z poprzedniego wyjścia stwierdziłem, że sobie ona poradzi z taką trasą. Ostatnio miała dużo powera w sobie :D

Start 06:00 rano - Palenica. Zrzuta na najdroższy parking w Polsce za 75zł
Warunki idealne, ludzi było już dosyć sporo. Ruszyliśmy w kierunku Rusinowej Polany i Gęsiej Szyi na, których wcześniej nigdy nie byłem.
Szybko się okazało, że 2 koleżanko, kondycje ma średnią. Trzeba było za nią czekać, co miało później przełożenie na przebieg trasy.
Obrazek

Obrazek

Eleganckie schodki na Rusinową Polane, a tam naprawdę Extra widoczki na okolicę. W bacówce z rana robota się toczyła.
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Tutaj trochę jak w Bieszczadzkim Parku Narodowym :)
Obrazek

Lampa się szybko zrobiła, co trochę psuło mi zdjęcia.
Obrazek

A to już Gęsia Szyja, tak sobie ją wyobrażałem, jako taki punkt widokowy na skale.
Obrazek

Babia Góra jak zawsze widoczna.
Obrazek

Tatry Wysokie widać Gerlach
Obrazek

Kasprowy Wierch
Obrazek

Dalej ścieżka prowadziła ładną dróżką, tylko problem w tym, że znowu połączyła się z tym zielonym, który szedłem 2 dni wcześniej. W dodatku patrząc na godzinę, uznałem, że trzeba trasę skrócić i poszliśmy na przełęcz Krzyżne.
Obrazek

Obrazek

Obrazek

I znów ten piękny widok :D
Obrazek

Tempo spacerowe, pełny chillout, oczywiście dla mnie, dziewczyny miały co robić :D
Obrazek

Obrazek

Obrazek

To był jeden z głównych celów wycieczki - Schronisko w Dolinie 5 Stawów. W czasie pandemii byłem obok niego, ale nie wchodziłem do środka, trzeba to było nadrobić.
Obrazek

Warunki zajebiste, ludzi tak było w sam raz. Tym razem jednak na Orlej Perci były już kolejki :D
Obrazek

Nawet Krywań udało mi się wypatrzeć :D
Obrazek

Żółty szlak do Doliny 5 Stawów jest dosyć wymagający za to strasznie super widokowy :D
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Oczywiście w Tatrach jeśli ktoś dużo nie chodził, to też średnio potrafi schodzić, tempo nasze nie wzrosło podczas schodzenia Musiałem trochę pomagać i czekać na zejściu za jedną koleżanką. Druga pofrunęła do przodu, miałem rację, że z nią bym na luzie obleciał Zawrat :D Plus tego wszystkiego był taki, że miał mi kto zdjęcie zrobić.
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ciągnie się droga gdy widzi się całą trasę do przejścia, ale udało się dotrzeć do stawów, a niedługo potem do schroniska, gdzie od razu stanąłem w krótkiej kolejce po pyszną szarlotkę.
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Tu już ludzi zrobiło się dosyć sporo, najważniejszym celem było zejść już do doliny i iść bardziej po płaskim :D
Obrazek

Obrazek

Dziewczyny myślały, że na asfalcie już będzie super, ale to tak nie działa. Asfalt jak dla mnie jest jeszcze gorszy. Zresztą na końcu było już po nich widać duże zmęczenie. Chciały wejść wysoko to teraz niech płaczą :D

Wodogrzmoty Mickiewicza
Obrazek

Udało się! Całość zajęła nam 12h (mapa 9.5h) Wycieczkę zakończyliśmy w Macu w Nowym Targu, gdzie tam wsiadłem do swojego auta i do 2 w nocy kierowałem do domu. Dzień udany, pobawiłem się trochę w przewodnika, ale też swoje cele zaliczyłem.
Obrazek

Podsumowanie:
103km pieszo
6538 przewyższeń
1200km samochodem

Zacznę może od porównania z moimi 5 poprzednimi wakacyjnymi wyjazdami. (Przypomnę ten jeden z najlepszych https://gorybezgranic.pl/viewtopic.php?f=23&t=5767) Tegoroczny umieszczę na ostatnim miejscu :lol :lol :lol
Poprzednie wyjazdy to były diademowe, albo jakiś długi szlak do przebycia i pogoda nie miała znaczenia, trzeba było kilometry robić. Tutaj warunki pokrzyżowały wiele planów dodatkowo wyjazdy na Słowację to przynajmniej godzina drogi w jedną stronę. Ogólnie jednak było super, ale też widzę, że kiedyś moje ukochane Tatry oddają miejsce dla tych niższych gór, tej dzikości i klimatu. W Tatrach już muszę coraz więcej kombinować, może jakiś zimowy wypad (oczywiście w dolinki)

Tak sobie siedzę i myślę, co w przyszłym roku żeby zadowolić swoje górskie ambicję. Te festiwale mi dochodzą w terminarzu i czasu marnują, ale jednak lubię też poczuć ten klimat Polandrocku. W tym roku było naprawdę dobrze.
Obrazek

Obrazek
Ostatnio zmieniony 2024-08-12, 23:20 przez Coldman, łącznie zmieniany 1 raz.
Świat gór! Aby go nazwać swoim, trzeba zainwestować znacznie więcej niż krótkotrwałą radość oczu. I może dlatego właśnie człowiek naprawdę kochający góry chce znosić trudy, wyrzeczenia i niebezpieczeństwa na ich skalnych szlakach
Awatar użytkownika
1OO
Posty: 46
Rejestracja: 2024-07-29, 22:34

Re: Powrót w Tatry Cz. 2

Postautor: 1OO » 2024-08-12, 21:24

Jak dla mnie wypad na plus.

Planowanie tras z półrocznym wyprzedzeniem kojarzy mi się z dowcipem o gospodarzu, który mimo powodzi poszedł zaorać pole i tylko się kapelusz nad wodą unosił. "Powód, nie powódź, zaorać trzeba". Pogoda zawsze jakaś jest.

Szlak na Zawrat po deszczu woda płynie strumieniem, mielibyście prysznic na łańcuchach. W wolniejszym towarzystwie poszedłbym od 5 Stawów. Szarlotki nie jadłem. Niejasne info o tabliczce.

Dla inspiracji można nabyć kajet z miejscem na wklejanie zdjęć z turystycznej korony.
Awatar użytkownika
Coldman
Posty: 1285
Rejestracja: 2020-05-19, 22:34
Lokalizacja: Wysoczyzna Kaliska

Re: Powrót w Tatry Cz. 2

Postautor: Coldman » 2024-08-13, 06:50

1OO pisze:Jak dla mnie wypad na plus.

Planowanie tras z półrocznym wyprzedzeniem kojarzy mi się z dowcipem o gospodarzu, który mimo powodzi poszedł zaorać pole i tylko się kapelusz nad wodą unosił. "Powód, nie powódź, zaorać trzeba". Pogoda zawsze jakaś jest.

Szlak na Zawrat po deszczu woda płynie strumieniem, mielibyście prysznic na łańcuchach. W wolniejszym towarzystwie poszedłbym od 5 Stawów. Szarlotki nie jadłem. Niejasne info o tabliczce.

Dla inspiracji można nabyć kajet z miejscem na wklejanie zdjęć z turystycznej korony.


Z planowanych tras wyszły 3/6, raczej trzeba było na bieżąco działać :) W ostatni dzień było już w miarę sucho, myślę, że pod Zawrat byłby luz. Błąd z tabliczką poprawiłem, chodziło o Krzyżne.
A książeczek i zdjęć na ścianie mam już mase, wystarczy na obecną chwilę :)
Świat gór! Aby go nazwać swoim, trzeba zainwestować znacznie więcej niż krótkotrwałą radość oczu. I może dlatego właśnie człowiek naprawdę kochający góry chce znosić trudy, wyrzeczenia i niebezpieczeństwa na ich skalnych szlakach
Awatar użytkownika
Sebastian
Posty: 6119
Rejestracja: 2017-11-09, 17:18
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Powrót w Tatry Cz. 2

Postautor: Sebastian » 2024-08-15, 09:50

Z tej drugiej części najbardziej mi się podoba dzień czwarty i tamtejsza dynamika pogody. Poza tym ładne zwierzątka upolowałeś, nawet ta kozica uciekająca w deszczu. Dobrze że was ten deszcz nie spotkał wcześniej.

Coldman pisze:Kto chciał to zaraz wsiadł do kolejki

Możesz przybliżyć szczegóły tej kolejki do Tatliakowej Chaty?

Coldman pisze:Bryndzlowe placki ze śmietaną i boczkiem były za to dobre. W Polsce takiego czegoś bym nie znalazł.

Nie placki, lecz haluszki i nie ze śmietaną lecz z sosem bryndzowym. To podstawa kuchni słowackiej, a popijane Kofolą to prawdziwy rarytas :) Powiem ci to ja, powie ci to też Adrian.
Awatar użytkownika
Coldman
Posty: 1285
Rejestracja: 2020-05-19, 22:34
Lokalizacja: Wysoczyzna Kaliska

Re: Powrót w Tatry Cz. 2

Postautor: Coldman » 2024-08-18, 18:05

Sebastian pisze:Z tej drugiej części najbardziej mi się podoba dzień czwarty i tamtejsza dynamika pogody. Poza tym ładne zwierzątka upolowałeś, nawet ta kozica uciekająca w deszczu. Dobrze że was ten deszcz nie spotkał wcześniej.

Coldman pisze:Kto chciał to zaraz wsiadł do kolejki

Możesz przybliżyć szczegóły tej kolejki do Tatliakowej Chaty?

Coldman pisze:Bryndzlowe placki ze śmietaną i boczkiem były za to dobre. W Polsce takiego czegoś bym nie znalazł.

Nie placki, lecz haluszki i nie ze śmietaną lecz z sosem bryndzowym. To podstawa kuchni słowackiej, a popijane Kofolą to prawdziwy rarytas :) Powiem ci to ja, powie ci to też Adrian.



To taka ciuchcia, którą często można spotkać w górach. Startuje z parkingu, mnie mijała jakoś 7:30 i było w niej może 10 osób, więc nie czekają aż się zapełni. Dojeżdża do schroniska i wraca z powrotem i tak w kółko. Ceny nie znam.

No racja, nie znam się :D
Świat gór! Aby go nazwać swoim, trzeba zainwestować znacznie więcej niż krótkotrwałą radość oczu. I może dlatego właśnie człowiek naprawdę kochający góry chce znosić trudy, wyrzeczenia i niebezpieczeństwa na ich skalnych szlakach

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 12 gości