Chciałem dobrze - wyszło jak zawsze
: 2013-08-18, 13:57
Po jaką cholerę ja przeczytałem propozycję wyjazdu na Szpiglas na pewnym forum. Po jaką cholerę ja zadzwoniłem do organizatorki. Po jaką cholerę???!!!
Sobota. 3 nad ranem. Zamiast się przewracać na drugi bok, to ja nie. Jeb!!! Plecak, kawusia, bankomat, nocny i umówione miejsce spotkania w Andrychowie. O 4:40 ruszamy w kierunku Palenicy Białczańskiej. Świt zapowiada niezłą lampę. Próbuję jeszcze w samochodzie nieśmiało namówić dziewczyny do odwrócenia trasy, czyli Palenica - DPSP - Szpiglas - Moko - Palenica. Ale się uparły, że pierwsze ma być Moko. No to milknę. Co się będę z babami kłócił. Jeszcze w łeb dostanę i podrzucą mnie na pożarcie wilkom.
Na Palenicy odpust. Na asfalcie do Moka dzikie tłumy. Przegląd mody trekkingowej. Klapki, balerinki, szpilki. Jedyny jasny punkt to odwiedziny w Starej Roztoce, w której nie byłem ze 20 lat
Morskie Oko. A może należałoby się zastanowić nad zmianą nazwy. Na Ustka czy Władysławowo na przykład???
Szybkie piwko i jak mawia klasyk - "Trza sp....ć"
Na początku idzie mnie się źle. A właściwie nie idzie tylko pełza. W dodatku ten cholerny upał. A miało być tak pięknie. Przynajmniej widoki co raz lepsze.
Mnich obwieszony ludźmi jak choinka na Boże Narodzenie
Jeszcze chwila, jeszcze dwie. Jeb!!! Przełęcz, rzut matrycy na DPSP.
Zostało 60 metrów w górę więc nie ma się co pierdzielić w tańcu. 15 minut katorgi i 2172 npm zaliczone planowo, w stylu alpejskim i bez użycia tlenu Widoki szarpią beretkę.
Robi się delikatnie późno więc czas w dół. Dziewuszki, pomimo koszmarnego korka, dzielnie radzą sobie z żelaziwem.
Chwila restu i dowiaduję się przy okazji od moich współdreptaczek, że łańcuch trzeba trzymać jak faceta - czyli krótko. Od siebie dodaję nieskromnie, że krótko i między nogami
Przez ten pieroński korek na łańcuchach mamy dobre pół godziny poślizgu, a słoneczko powoli chowa się za Gładkim Wierchem. Robi się niewesoło, tym bardziej, że mamy tylko 2 latarki na czterech luda (moja została w drugim plecaku, po prostu zapomniałem przełożyć).
Pędem do schronu w DPSP, browarek i czas zmykać koło Siklawy w głąb Roztoki.
Robi się całkiem ciemno gdzieś tak kawałek za Rzeżuchami. I jak mi ktoś powie, że Roztoką się fajnie chodzi to dostanie w pysk. I polecę mu zejście do Wodogrzmotów po zmroku bez światła przy dupie
Wiem, że powinienem dostać mandat za poruszanie po terenie TPN po zmroku, ale co miałem robić??? Siąść na głazie i czekać aż mnie misiek zeżre???
Niemalże 23:00. Palenica. Auto. Koniec mordęgi. Doszedłem "na oparach". Mam serdecznie dość Tatr, kamieni, ciemnych lasów i gór ogólnie. Ale za kilka dni mi przejdzie
Podziękowania za świetną wycieczkę, którą będę długo pamiętał dla Joli, Neny i Darka T z forum Beskidu Małego. No i przy okazji pozdrawiam sympatyczną parę żywiecko-czechowicką, z którą przegadałem godzinę przy schronie w DPSP, przy okazji reklamując KCh. Było miło
P.S. Zdjęcia będą niebawem.
Sobota. 3 nad ranem. Zamiast się przewracać na drugi bok, to ja nie. Jeb!!! Plecak, kawusia, bankomat, nocny i umówione miejsce spotkania w Andrychowie. O 4:40 ruszamy w kierunku Palenicy Białczańskiej. Świt zapowiada niezłą lampę. Próbuję jeszcze w samochodzie nieśmiało namówić dziewczyny do odwrócenia trasy, czyli Palenica - DPSP - Szpiglas - Moko - Palenica. Ale się uparły, że pierwsze ma być Moko. No to milknę. Co się będę z babami kłócił. Jeszcze w łeb dostanę i podrzucą mnie na pożarcie wilkom.
Na Palenicy odpust. Na asfalcie do Moka dzikie tłumy. Przegląd mody trekkingowej. Klapki, balerinki, szpilki. Jedyny jasny punkt to odwiedziny w Starej Roztoce, w której nie byłem ze 20 lat
Morskie Oko. A może należałoby się zastanowić nad zmianą nazwy. Na Ustka czy Władysławowo na przykład???
Szybkie piwko i jak mawia klasyk - "Trza sp....ć"
Na początku idzie mnie się źle. A właściwie nie idzie tylko pełza. W dodatku ten cholerny upał. A miało być tak pięknie. Przynajmniej widoki co raz lepsze.
Mnich obwieszony ludźmi jak choinka na Boże Narodzenie
Jeszcze chwila, jeszcze dwie. Jeb!!! Przełęcz, rzut matrycy na DPSP.
Zostało 60 metrów w górę więc nie ma się co pierdzielić w tańcu. 15 minut katorgi i 2172 npm zaliczone planowo, w stylu alpejskim i bez użycia tlenu Widoki szarpią beretkę.
Robi się delikatnie późno więc czas w dół. Dziewuszki, pomimo koszmarnego korka, dzielnie radzą sobie z żelaziwem.
Chwila restu i dowiaduję się przy okazji od moich współdreptaczek, że łańcuch trzeba trzymać jak faceta - czyli krótko. Od siebie dodaję nieskromnie, że krótko i między nogami
Przez ten pieroński korek na łańcuchach mamy dobre pół godziny poślizgu, a słoneczko powoli chowa się za Gładkim Wierchem. Robi się niewesoło, tym bardziej, że mamy tylko 2 latarki na czterech luda (moja została w drugim plecaku, po prostu zapomniałem przełożyć).
Pędem do schronu w DPSP, browarek i czas zmykać koło Siklawy w głąb Roztoki.
Robi się całkiem ciemno gdzieś tak kawałek za Rzeżuchami. I jak mi ktoś powie, że Roztoką się fajnie chodzi to dostanie w pysk. I polecę mu zejście do Wodogrzmotów po zmroku bez światła przy dupie
Wiem, że powinienem dostać mandat za poruszanie po terenie TPN po zmroku, ale co miałem robić??? Siąść na głazie i czekać aż mnie misiek zeżre???
Niemalże 23:00. Palenica. Auto. Koniec mordęgi. Doszedłem "na oparach". Mam serdecznie dość Tatr, kamieni, ciemnych lasów i gór ogólnie. Ale za kilka dni mi przejdzie
Podziękowania za świetną wycieczkę, którą będę długo pamiętał dla Joli, Neny i Darka T z forum Beskidu Małego. No i przy okazji pozdrawiam sympatyczną parę żywiecko-czechowicką, z którą przegadałem godzinę przy schronie w DPSP, przy okazji reklamując KCh. Było miło
P.S. Zdjęcia będą niebawem.