Strona 1 z 2

Łabędzi śpiew

: 2016-09-12, 14:30
autor: Dobromił
Witajcie.

Przyszedł czas tegorocznego pożegnania z Tatrami ... Trzeba wiedzieć kiedy ze szlaku zejść niepołamanym ... Pora na przerwę z powodów ważnych ...

Amen.

Końcem lipca Paula zaproponowała mi kilka dni tras po Tatrach Słowackich. Znamy się na żywo od ponad 5 lat, nie udał Jej się mnie od razu zabić wynajętym narciarzem więc z radością zgodziłem się. W międzyczasie dowiedziałem się, że od okolic końca września muszę sobie zrobić przerwę turystyczną. Tak więc ten wyjazd zapowiadał się mistycznie ...

Na koniec warto zrobić coś ciekawego. Znam praktyczne doświadczenie Pauli więc wiedziałem, że będzie barwnie. Było.

Pojechaliśmy w środę, 7 września. Wróciliśmy wczoraj, 11 września. Cztery dni tras tatrzański, jeden dzień Magura Spiska i przełom Białki.

Pisząc w skrócie trasy po Tatrach wyglądały tak:
- dzień pierwszy : wyjazd na Skalnate Pleso, Huncowski Szczyt, Mały Kieżmarski Szczyt, Kieżamarski Szczyt, Skalnate Pleso i zejście do Tatrzańskiej Łomnicy.
- dzień drugi : Dolina Młynicka i Szczyrbski Szczyt.
- dzień trzeci : jak to uczeni w piśmie piszą - reset, lajtowa trasa, itp. - nie napiszę gdzie byliśmy ale chodziliśmy tego dnia 11 godzin i 20 minut. W tym po przerażającym, nowym asfalcie i odwiedziliśmy cmentarz z grobem księcia.
- dzień czwarty : Dolina Wielicka, Polski Grzebień, Mała Wysoka i trawers Staroleśnej, od Obłazowej Przełęczy, baniastej Turni do Dwoistej Przełęczy, Niedźwiedziej Przełęczy i Niedźwiedziego Żlebu sprowadzającego na Magistralę.

Było rewelacyjnie. Dla Pauli wszystkie te miejsca były wcześniej znane, dla mnie było sporo nowości, np. Mała Wysoka :D Zobaczyłem z bliska, wszedłem, uderzyłem z buta miejsca, których nazw wcześniej nie znałem. Np. Podufała Baszta :D

Kwaterę w Starej Leśnej ( znajdę namiary - podrzucę, polecam ) mogliśmy zająć dopiero po godzinie 14 więc od razu auto zaparkowaliśmy obok wyciągu na Skalnate Pleso. Bilety w jedną stronę i do boju. Luda mało, wagoników dużo, pogoda rewelacyjna. Docieramy, wychodzimy, plecaki poprawiamy i Magistrala ruszamy. Ale nie za daleko - Jaszczerzyca jest dość blisko i zachęca na wskoczenie po kamykach, kamieniach, głazach, altankach i domkach letniskowych na Huncowski Szczyt ( 2351 m ). Fajnie się idzie, szybko nabieramy wysokości, podziwiamy rewelacyjne formy skalne po lewicy ( bliżej naszej trasy ) i po prawicy ( tylko oczyma, są za daleko ). Pierwszą dłuższą przerwę robimy właśnie na jednej z lewostronnych "turni". Kolejka sobie jeździ na Łomnice, a my sobie leżymy. Kolejne leżenie zaliczyłem jak powalił mnie szczytowy widok z Huncowskiego na Łomnicę i Kieżmarskie. Amen.

Jak doszedłem do siebie to zrobiliśmy sobie pierwsze ( z sześciu ) śniadanie. Trzeba dbać o siebie, turystyka jest wyczerpująca. W trakcie śniadanie ( w okolicach godziny 13 ) rzucamy oczyma w około. Widok co prawda nie za rozległy ( trochę Bielskich, Rakuska Czuba, Łomnica, Widły w środku, Kieżmarskie i właściwie nic innego ze szczytów ) ale piękny. Odwiedzamy oba wierzchołki Huncowskiego, pakujemy się i schodzimy przy pomocy rąk górnych na Huncowską Przełęcz ( 2307 m ). Miłe miejsce, znane mi wcześniej - w odróżnieniu od Huncowskiego, na którym byłem pierwszy raz w życiu. Wcześniej moje zapędy w temacie tego szczytu były pacyfikowane przez złych ludzi, np. Towarzysza Prezesa.

Bez niepotrzebnej przerwy ruszamy południowo - wschodnią granią Kieżmarskiego Szczytu w stronę Wyżniej Kieżmarskiej Przełęczy ( 2463 m ). Na początku drogi spotykamy ... plecak, następnie schodzącego Słowaka - z plecakiem, potem stojącego Słowaka - bez plecaka. Wyraźnie czuł potrzebę podpięcia się do nas. Ona tam szedł pierwszy raz, ja trzeci, a Paula sama nie pamięta który :D Pomogliśmy !!! Na początek weszliśmy na Mały Kieżmarski Szczyt ( 2514 m ) . Ludzi brak. Sesja zdjęciowa na okolicę, widać wszystko. Paula opowiada mi swoje przygody związane z widocznymi miejscami, ja też sobie co nie co przypominam. Tak chwila refleksji :D

Wracamy na Przełęcz i uderzamy na drugiego Kieżmarskiego. Ludzi na szczycie ( 2558 m ) ... brak. Wpis do książki, częstuję Słowaka wodą, siedzimy, zdjęcia tworzymy ( Uwaga !!! Zwykłymi aparatami fotograficznymi !!! ) i myślimy nad sensem życia. Zbliża się godzina 15, koniec pracy, czas wracać na Huncowską Przełęcz. tam Słowak odnajduje swój plecak, mnie częstuje wodą, a Paulinę i mnie ciastkami. Dzięki. A z niej w stronę Lejkowego Kotła w Dolinie Łomnickiej. Przy okazji pozwolę sobie przekazać serdeczne pozdrowienia dla Towarzysza Prezesa - Darz Żleb !!! Staczamy się wijącą się ścieżką, używamy raz za czas rąk, przewijamy się na lewą stronę żlebu i docieramy na dno Doliny. Ponoć kiedyś staw tam mieszkał. Lawirując między głazami a kosodrzewiną docieramy nad Łomnicki Staw i po prawej stronie docieramy do budynków. O równej 17.30. A że zaczęliśmy ruszać nogami o 9.30 to wyszła piękna, ośmiogodzinna dniówka. Ale to nie koniec naszej pracy. Nogami własnymi zeszliśmy zielonym szlakiem do Tatrzańskiej Łomnicy, wcześniej żegnając się ze Słowakiem, który poszedł na Hrebieniok.



Czas pracy - 9 godzin i 30 minut.

Kwatera powitała nas miłym pokojem.

Dobranoc.

: 2016-09-12, 15:56
autor: Dobromił
Dzień drugi wita nas pogodą wczorajszą - czyli pełnia lata. Nic to - dzielnym trzeba być. Przemieszczamy się autem do miejscowości Szczyrbskie Pleso i żółtym szlakiem idziemy w głąb Doliny Młynickiej. Znanej mi do tej pory z dwóch twarzy : słonecznej, jak na nią patrzyłem ze wierzchołka Furkotu i całkowicie mglistej, jak szedłem jej dnem. Czyli zmienne bydle. Tym razem od początku do końca dolina pokazała jasną stronę mocy. Z tego wynika, że tam tego dnia nie dotarła Dobra Zmiana. Idziemy na początek dość szybko bo poranek jest rześki. Zatrzymujemy się na pierwsze z ośmiu śniadań przy Welonowym Wodospadzie. Ładny i fajnie chłodzi. Ładnie też wygląda Grań Solisk po lewicy. Po zasłużonej przerwie zakosami, wygładzonymi kamieniami dostajemy się w okolice Stawu nad Skokiem ( 1801 m ). Jak szedłem przez mgliste oblicze tej doliny to z Dzikusem prawie weszliśmy do niego. Tym razem świecił błękitem z kilometra. omijamy staw i ruszamy w głąb doliny. Po prawej Grań Baszt, na środku nasz cel - Szczyrbski, po lewej Grań Solisk. Grani Hrubego jeszcze nie widać. Ale co się odwlecze to nie uciecze. Docieramy do miejsca odbicia w prawo - tak mówią znaki drogowe. I po głazach, trawkach, kamieniach pojedynczych, grupowych docieramy do grzbietu opadającego ze Szczyrbskiego. Ale zanim tam dotarliśmy to zapatrzyłem się w Kozie Stawy Wyżnie ( 2109 m ) czy jak wolą Słowacy : Podwójny Kozi Staw. Zapatrzyłem się też w bydlaki stojące nad nami - w Hlińską Turnię, Basztową Przełęcz, Capie Turnie i resztę Grani Baszt. Padłem na ryj z wrażenia. Na Paulinie nie robi to wrażenia, z niej jest taki Szatan Tatrzański jak z Szatana Basztowego :dev6 :) Teraz przed nami kontakt z trawami tatrzańskimi. Kto bywał w takich terenach to wie o co mi chodzi. Śmierć trawie !!! Ale pokonaliśmy pierwsze trawy, dotarliśmy w teren skalisty, z którego trawersem po bardzo pochyłej trawie mieliśmy dotrzeć do malutkiego siodełka, z którego mieliśmy się obniżyć, żeby później wąziutkim, stromym żlebikiem wyjść na kolejne siodełko, z którego ... ponownie trzeba sporo zejść żeby trafić w żleb prowadzący na szczyt. Tak też uczyniliśmy. Po drodze rzuciła mi się w oczy ściana z rewelacyjnymi kamieniami. Zdjęcie zamieszczę. Idąc w kierunku szczytu zauważyliśmy człowieka na szczycie ( 2385 m ). Tatry są jednak oblegane :D Wchodzimy, witamy się z Krzyśkiem z Jastrzębia i czas na relaks. Gadaliśmy ponad godzinę, stale robiąc zdjęcia. A co było widać ? Grań Solisk, Bystrą Ławkę, Krywań, Furkot, Hruby z Granią, Tatry Zachodnie z np. Giewontem, Gładki Wierch, Świnicę, Orlą, Grań Baszt, Rysy, Wysoka, Gerlach, Mięguszowickie i od groma innych. Np. Kończystą. Jestem pod wrażeniem. Na szczycie zeszytu nie ma ale za to jest przykręcona tabliczka. Z Krzyśkiem sporo pogadaliśmy o górach, życiu, emeryturze, wykorzystaniu :D wolontariatu, itp. Ale czas wracać. Paulina rusza, ja za nią, z Krzyśkiem się żegnamy. Ale na krótko :D Schodzimy żlebem po lewej stronie, przy bardzo ostrym podcięciu przechodzimy na prawo. A stamtąd na brzeg Capiego Stawu ( 2072 m ). Ponoć to rekordzista Tatr pod względem wysp - trzy. Obok leżakuje mniejszy Kolisty Stawek ( 2105 m ). No i po chwili wracamy na turystyczny szlak - w trzy osoby bo Krzysiek dobiegł nas. I co dalej ? Ano szlakiem przez Dolinę do Szczyrbskiego Plesa. Pogoda do końca dnia była rewelacyjna.

Pracowaliśmy około 9 godzin.

Darz Szczyrbski !!!

: 2016-09-13, 09:20
autor: Dobromił
Dzień trzeci przywitał nas piękna pogodą. Taką jak wcześniej.

Był to dzień lajtowego resetu. Warun był dobry, schrony kusiły, kalorie się paliły. Poszliśmy pochodzić. Nie pamiętam gdzie byliśmy w Tatrach. Wiem tylko, że chodziliśmy 11 godzin i 20 minut i doszliśmy do grobu Księcia.

Amen.

Przyszedł czas na czwarty dzień zmagań z Tatrami. Dzień podobny do poprzednich - poranek od groma słoneczny i rześki. Pani Przewodnik Paulina ( w skrócie PPP ) wymyśliła spacer do Śląskiego Domu, a potem na Małą Wysoką. Zgodziłem się - wcześniej rzuciłem aluzją o Wielickim lub Litworowym. Zostałem przegłosowany :D Nie kłóciłem się bo po Małej Wysokiej dopiero miały zacząć się atrakcje dnia - trawers masywu Staroleśnej.

Ale zanim tam dotarliśmy to szlakiem doszliśmy do Śląskiego, chwila przerwy i do boju w stronę Polskiego Grzebienia. Ja tam krótko jestem obcięty ale PPP czasami jest potargana :D więc przydała się Jej ta wizyta :D Idziemy w słońcu, pośród milionów. Po lewicy jakieś Gerlachy, po prawicy cel dnia - trawers Staroleśnej ( czyli tak z 65 nazw topograficznych :D ;) ). Jestem w szoku patrząc na nie - to kolejna dolina, którą wcześniej znałem tylko w wersji Mgła.7. A teraz turnie i szczyty wręcz wpraszały się na grilla. Jestem przez PPP nauczany w temacie nazewnictwa, widocznych dróg, historii Jej szlaków przez ten teren. Pokazuje mi np. Kwietnikowy Kocioł i widoczne ( widoczną jedną ? :ops ) wierzchołki Staroleśnego Szczytu. Mijamy Granatnicę vel Mokrą Wantę, zakręcamy i zbliżamy się do Długiego Stawu ( 1945 m ). Po lewicy widzimy ściany Gerlacha, pojawia się Karczmarz i siedmiu osobników skaczących po głazach w dole. Pewno szli na Litworowy lub Wielicki. A za nami idzie chmura. Bydle wredne. Uprzedzając fakty - wnerwiła nas. Docieramy do przełęczy ( 2200 m ), dwa zdjęcia i do góry. Trzeci raz idę na Małą Wysoką, warto by wreszcie wejść :D Wszedłem ! PPP również :D Ze szczytu ( 2429 m ) zrobiłem dwa zdjęcia. Luda tyle co na mitycznym Rysoncie.

I na tym zakończyliśmy na dłuższy czas przygodę ze szlakami. Przed nami trawers masywu Staroleśnego Szczytu. Na początek obniżamy się na Obłazową Przełęcz ( 2360 m ) żeby z niej pójść na Baniastą Turnię ( 2414 m ). Kilka zdjęć, chmury niestety są przed nami. A PPP mówi, że widoki tu są cudowne - trasę zna z praktyki. Obniżamy się teraz i Paula we mgle szuka dalszej drogi. Znalazła. Niestety ... :ops Pamięć mi szwankuje i nie pamiętam kilku nazw topograficznych... Może PPP przypomni. Ale jestem usprawiedliwiony - widoki mnie zszokowały. Trawersujemy, obniżamy się, wchodzimy na przełączki, mijamy wolno stojące turniczki - momentami szlak jak autostrada. Wiem, że szliśmy przez Kwietnikowy Kocioł :D Wiem też, że wszedłem na Podufałą Basztę. Chmury prawie cały czas szły z nami ale raz za czas pokazywały swą łaskawość - np. z mroku wyłoniła się Rogata Turnia. I tak to idąc docieramy do Dwoistego Przechodu ( 2190 m ) u stóp Dwoistej Turni. Tutaj robimy dłuższą przerwę - chmury na moment oddaliły się, słoneczko świeciło, pszczoły bzyczały, kozice świstały, trawy łaskotały, lotniarze latali. Np. nad Sławkowskim Szczytem. W temacie Sławkowskiego to udałem się na Dwoistą Przełęczy ( 2210 m ) żeby rzucić okiem na pustkowie Doliny Sławkowskiej. Nie da się ukryć - pusto tam. Co dalej? Ano ku Niedźwiedziom. Niedźwiedzia Przełączka i Niedźwiedzim Żlebem ku Magistrali. Pomidorowa, słaba wersja herbaty schroniskowej i jazda w dół. Po 12 godzinach i 2 minutach docieramy do auta.

Piękna trasa. Na pewno ją powtórzę w blasku słońca. Dziękuję Ci, PPPP.

Wieczór jeszcze się nie skończył - przed nami spotkanie, na campingu w Starej Leśnej, z Prezesem i Prezesem Juniorem. Pełna kultura.

Dobranoc.

: 2016-09-13, 12:19
autor: Dobromił
Zdjęcia z pierwszego dnia.



Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

: 2016-09-13, 12:53
autor: Dobromił
Zdjęcia z dnia drugiego.


Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

: 2016-09-13, 13:45
autor: Dobromił
Zdjęcia z dnia czwartego.


Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

: 2016-09-13, 14:11
autor: ceper
Nie raz Tatry boleśnie Cię zraniły, teraz w ramach rewanżu udało Ci się je wywrócić wiele razy na bok. ;)
Czy wyjście w Tatry z Paulą ma bezpośredni związek z łabędzim śpiewem? Czyżbyś zaszedł w "coś" więcej niż Tatry lub został pogryziony?
Odnośnie Tatr nie mam pytań. ;)

: 2016-09-13, 14:39
autor: Paula
ceper pisze:Czy wyjście w Tatry z Paulą ma bezpośredni związek z łabędzim śpiewem? Czyżbyś zaszedł w "coś" więcej niż Tatry lub został pogryziony?
Odnośnie Tatr nie mam pytań. ;)


No właśnie Dobromilny o co chodzi z tym "łabędzim śpiewem" heh :mys5
Ceper, a Ty tylko o jednym. Czy Ty po ceprostradach chodzisz w nadziei, że "coś" Cię pogryzie heh, bo ja akurat mam inne priorytety na wypadach tatrzańskich.

Ps. Szkoda, że odnośnie Tatr nie masz pytań, bo by było o co zapytać... tylko, że chyba Ci trochę wiedzy w temacie brak, więc tylko o pierdołach piszesz, bo nic innego w tematach pozaszlakowych do powiedzenia nie masz. :nie :lol

: 2016-09-13, 14:42
autor: Dobromił
Paula pisze:No właśnie Dobromilny o co chodzi z tym "łabędzim śpiewem" heh


O pożegnanie na pewien czas z turniami, żlebami, przepaściami, trawersami po trawkach, skałami, z kamieniami pękającymi w rękach ... :( ...

: 2016-09-13, 14:44
autor: Paula
A bo już myślałam, ze się na dobre z Taterkami żegnasz :D heh
A właśnie Dobromilny, zaprzepaściłeś gdzieś foty z dnia trzeciego! Gdzie trawki! :? :haha :zso

: 2016-09-13, 14:46
autor: sokół
Fajnie pohasane.

Szkoda, że muszę czasem monitor obracać, ale warte to poświęceń.
I ten trzeci dzień... coś czuję, że najlepszy. Szkoda, że pamięć straciła się...

: 2016-09-13, 14:50
autor: Dobromił
Paula pisze: bo już myślałam, ze się na dobre z Taterkami żegnasz


Mam zamiar przemieszczać się po tatrzańskich drogach przez najbliższe 46 lat.

Paula pisze:A właśnie Dobromilny, zaprzepaściłeś gdzieś foty z dnia trzeciego! Gdzie trawki!


Będą.

sokół pisze:Szkoda, że muszę czasem monitor obracać, ale warte to poświęceń.


Wiem. Przepraszam, zauważyłem po wgraniu.

I ten trzeci dzień... coś czuję, że najlepszy. Szkoda, że pamięć straciła się...


Coś znajdę. Ale tylko kilka ... naście zdjęć. Amen.

: 2016-09-13, 15:08
autor: ceper
Paula pisze:Dobromilny o co chodzi z tym "łabędzim śpiewem" heh
Być może Dobromił po udanym wypadzie ma już dość Tatr na jakiś czas.
Po 4-dniowej rowerówce porzuciłem grupę miejscowych na rzecz indywiduum jak sam ;)
Paula pisze:chodzisz w nadziei, że "coś" Cię pogryzie heh
Zaraz tam pogryzie? Jeśli nawet gdziekolwiek pogryzie, to przecież krzywdy nie zrobi. ;)
Paula pisze:nic innego w tematach pozaszlakowych do powiedzenia nie masz.
Chodzę wyłącznie trasami turystycznymi. Ostatnio ciekawą dygresję wtrącił sokół o wyjściu pozaszlakowym. ;)
sokół pisze:Szkoda, że pamięć straciła się...
Taki już los czeka większość, należy ciągle ćwiczyć szare komórki. ;)
Gdyby jednak rozchodziło się o pamięć Flash, to poza zgubieniem lub mechanicznym jej uszkodzeniem, nie jest łatwo usunąć z niej dane.

: 2016-09-13, 15:41
autor: Paula
ceper pisze:Być może Dobromił po udanym wypadzie ma już dość Tatr na jakiś czas.

Chyba po udanym wypadzie dopiero zacznie snuć plany na przyszły rok, bo dopiero się w niektórych miejscach rozeznał gdzie i co jeszcze można przejść...

ceper pisze:Chodzę wyłącznie trasami turystycznymi. Ostatnio ciekawą dygresję wtrącił sokół o wyjściu pozaszlakowym.


Ja też chodzę wyłącznie trasami turystycznie dostępnymi, widział mnie ktoś kiedyś obwieszoną sprzętem...? :?? No ale raczej w Tatrach się nie spotkamy bo zupełnie inne podejście do tematu gór i priorytetów mamy :haha

: 2016-09-13, 15:52
autor: Paula
Dobromił pisze: Dziękuję Ci, PPPP.


No i nie wiem za co, ja Ci w niczym nie pomogłam, o własnych nogach łaziłeś i góry fociłeś. :)
Nic dodać, nic ująć. Moje foty wrzucę w przyszłym tygodniu.
Ps. Chwała Ci za to, żeś Ty wytrzymał moje ględzenie heee :D :zso :dev6