Góry Bez Granic

Darz Przełęcz !

Jak to już rzekłem w opowieści o Lodowej Przełęczy, 29.7.2017 18 osobowa grupa przeszła gęsiego sympatyczną przełęcz o nazwie Rohatka. Grupa ta wyszła z Łysej Polany, przeszła cel wyjazdu, a zeszła w Tatrzańskiej Leśnej. Na koniec chłonąc chłód wodospadów i potoku.

Przejście początkowym odcinkiem Doliny Białej Wody nie było za fajne. 12 osób było tam pierwszy raz i nie zobaczyli klasycznej panoramy. Nic to - kupią sobie pocztówki

Lepsze widoki na przyszłość i na szczyty zaczęły się później. I w okolicach Polany pod Wysoką były już w miarę eleganckie.












W wyniku pogody czas zaczął przyspieszać.

Ech to ostatnie zdjęcie podłechtało moją tatrzańską próżność

Widzę, że Dobromił w godzinach pracy, za nasze pieniądze podatników nadrabia zaległości w relacjach

Czas tak przyspieszył, tak zaświstał z bata, że nagle znalazłem się nad Zmarzłym Stawem pod Polskim Grzebieniem ( 2047 m ). W trakcie tego świstania z bata dwie rzeczy mi utkwiły w pamięci.

Twarz młodego obcego w skale.




I kopytne poczwary stojące na straży bram piekieł ( to z opisu okładki pierwszej płyty Slayer ).





Znad stawu ujrzeliśmy brać turystyczną na Polskim Grzebieniu ( 2200 m ). Tam nie szliśmy - niech kwiaty w naszych włosach targa wiatr.




Ta sobota to był początek upałów. Co było robić ? Odpocząć na chwilę nad stawem. A potem do góry ! Rohatko drżyj !

Nie zadrżała.


























Bardzo mi się to miejsce podoba - dziko, skaliście, roślinność poszła w cholerę. Fajne podejście pod przełęcz, potrzebne ubezpieczenia, ruch dwustronny. A za plecami widoki na np. Gerlach, Wielicki, Litworowy, Wysoką, Rysy. Przed nami Dzika Turnia, a my wspinamy się w ścianie Małej Wysokiej.

Kurde, strasznie wygląda ta Rohatka.
Byłem tam 1 lub 2 razy, w czasach jak jeszcze nie robiłem zdjęć.
Zapomniało mi się jak tam straszno...

Straszno, głucho, ciemno.

Mimo to nasza czwórka ( szliśmy grupami ) weszła na cel ( 2288 m ). Widok na Dolinę Staroleśną powalił nas na glebę.





Czas uniesień duchowych skończył się w trakcie schodzenia. Taaa.... Są tacy, którzy twierdzą, że ścieżki w rezerwatach słowackich są lepsze od ich szlaków. Ja tego nie wiem, nie byłem, ale mało co może być w gorszym stanie niż zejście z Rohatki do Staroleśnej.

A schronisko kusiło.




W trakcie staczania się mogliśmy widzieć np. ściany Pośredniej, Łomnicę, ściany Baniastej, Staroleśnego, Krainę Wielu Jezior Tatrzańskich.














Te osobniki leżały już pod Zbójnickim Schroniskiem ( 1960 m ). Tak się zastanawiam czy to leżenie nie było spowodowane wystawieniem przed schronisko baru ...

Cała nasza 18 dotarła tutaj. Ogłosiliśmy uroczystą przerwę, organizator przemówił, kufle wznieśliśmy, pogadaliśmy o głupotach, organizator miał wizje topograficzne - czas było ruszać dalej.

Pięknie prezentowały się Ostre.




Jak też i Jaworowe.




Ściany Pośredniej Grani są powalające.




Ładne są też żleby w okolicy.




I tak oto docieramy do Staroleśnej Polany. Z niej ruszamy żółtym szlakiem ( Wodospady Zimnej Wody ) do Tatrzańskiej Leśnej. Fajny szlak ale do góry to bym nim nie szedł.









Bus czekał. Wyszło nam 31 kilometrów.

Dziękuję za uwagę.

Ogólnie Dolina Litworowa piękna jest i całe to wejście na Rohatkę też fajne, ale dojście tam od Łysej Polany to masakra. Niby się tam przerzedziło i coś widać więcej, niż kiedyś, niemniej sama odległość powala.

sokół pisze:niemniej sama odległość powala.

Dolina Białej Wody, Dolina Jaworowa i Dolina Za Bramką

Powaliły mnie

Za bramką... mam kwaterę 20 minut od wylotu a wiesz że ani razu tam nie bylem? Ale jak mniemam, niespecjalnie muszę żałować swego zaniechania...

sokół pisze:niespecjalnie muszę żałować swego zaniechania...

I tu się mylisz ! Rzuć lewym okiem na tzw Jasiowe Turnie.

W takim razie w przyszlym roku obiecuje poprawe.

sokół pisze:W takim razie w przyszlym roku obiecuje poprawe.

Idąc przez Rohatkę, Rysy i Szpiglasową.

kiedyś w dniach chmurnej młodości wymyśliłem trasę Łysa-Jaworzyna-Jaworowa-Lodowa-Czerwona Ławka-Rohatka-Mała Wysoka-Biała Woda-Łysa. Pamiętam, że moczyłem nogi w lodowatej Białce, a każdy następny zakręt to były bluzgi na Tatry, lasy, Słowację, niepotrzebne rzeczy w plecaku i pretensje do bogu ducha winnej żony idącej obok o dopuszczenie do tak ciężkiej sytuacji

Ja to walnąłem rok temu, ale na Małą Wysoką nie szliśmy, bo się nam spieszyło do domu. Fajnie było tylko do progu doliny przy kaczym stawie. Potem też tylko bluzgi i teksty pt. - "dalej nie idę, czekam na tramwaj" albo "na takie szlaki to sobie jedź z Wiktorem".

Heh Wiktor urasta do pozycji prawie diabła