Strona 1 z 4

Kółeczko na zakończenie lata w Tatrach Zachodnich

: 2020-09-06, 19:12
autor: sprocket73
Trafiła się sobota z ładną pogodą. Tym razem prognozy były dość bezpieczne. Postanowiłem wybrać się w Tatry Zachodnie i zrobić w nich jakieś emeryckie kółeczko. Zaparkowałem pod Spaleną. Dopiero zaczynało się robić jasno, dni są już dużo krótsze - godzina piąta, minut trzydzieści, pobudka była o 2:00.
Na początek trochę zejścia, do chaty Zverovka, byłem tam tuż przed wschodem słońca. Było dość ciepło jak na wrześniowy poranek. Całkowity brak wiatru. Zapowiadał się piękny dzień.

Obrazek

Wszedłem na zielony szlak na Grzesia. Tabliczka wskazywała 4 godziny. Kawał czasu. Słońca długo nie oglądałem. Na początek długie i konkretne podejścia na Przełęcz pod Osobitą, a tam wszedłem w słońce i zobaczyłem taki widok.

Obrazek

Minęło 15 lat od chwili, kiedy byłem tu ostatnio. Wtedy byłem w swojej życiowej formie i kończyłem akurat dzień, w którym w górach przeszedłem najwięcej. Osobita miała być taką kropką nad "i". Odpuściłem wtedy, nie dałem już rady. Może i by była siła, brak widoczności i zasieki zakazów mi nie przeszkadzały, ale pokonały mnie otarcia, otarcia na górnej wewnętrznej stronie ud, od mokrych majtek. Na zejściu z Grzesia bąble pękły i każdy ruch nogą był ogromnym cierpieniem... a miałem jeszcze 10 km do Zuberca. Obecnie zasieki zakazów są wręcz symboliczne w porównaniu z tym co było kiedyś, można ich nawet nie zauważyć.

Obrazek

Idziemy. Jest całkiem konkretna ścieżka.

Obrazek

Piękne widoki.

Obrazek

W tym te dalekie również, np. na Wielki Chocz.

Obrazek

Dwuwierzchołkowy Salatín (2048)

Obrazek

Schodzimy. Tobi nasłuchuje w stronę przełęczy. Za kilka minut wyjdzie na nią od dołu grupa Słowaków z psem biegającym luzem.

Obrazek

Ostatnie spojrzenie na Osobitą (1687). Piękna i bardzo ciekawa góra. Mimo małej wysokości jest mocno wybitna i rozpoznawalna z daleka. Do 1989 można było wyjść na nią legalnie szlakiem. Potem szlak zlikwidowano w imię ochrony przyrody. Patrząc na wielkość ścieżki jaką przebiega szlak na przełęcz, moim zdaniem zupełnie niepotrzebnie. Tu nigdy nie byłoby tłumów, jest za bardzo na uboczu. Obecnie ścieżka na szczyt jest niewiele mniejsza niż szlak, czyli i tak dość sporo osób wychodzi na górę.

Obrazek

Ruszamy dalej, grzbietem w kierunku Grzesia.

Obrazek

Jest na czym oko zawiesić.

Obrazek

Są już czerwone jagodziny, czyli były pierwsze przymrozki.

Obrazek

Doszliśmy na Grzesia. Całkiem ładne widoki.

Obrazek

Kominiarski Wierch i Giewont.

Obrazek

Ruszamy grzbietem w kierunku Wołowca. Oczywiście rozglądając się na boki. Słowacka strona.

Obrazek

A to nasza piękna Polska.

Obrazek

Podejście na Wołowiec. Niedawno wyremontowane w taki oto sposób. Trochę dużo ludzi chodzi i rozdeptują górę. Może takie tory z drewna pomogą.

Obrazek

Widok z Wołowca. Sporo tych gór tam widać: Trzy Kopy, Hruba Kopa, Banówka, Pachoł, Spalena, Salatyn, Brestowa... a jeszcze Rohacze, które są obcięte z lewej. Teoretycznie w maksymalnym wariancie trasy zaliczyłbym je wszystkie... jak ten "stary byk" z dowcipu.

Obrazek

Ostatnie spojrzenie na Polskę, na najbardziej schodzone przeze mnie Tatry Zachodnie.

Obrazek

Ruszamy dalej, schodzimy na Jamnicką Przełęcz.

Obrazek

Na Rohaczach spory ruch. Zakorkowane łańcuchy.

Obrazek

Cały czas spoglądam na Osobitą. Od zawsze miałem wrażenie, że ona śmieje się ze mnie, że wtedy te 15 lat temu mnie pokonała. Zawsze wyglądała mi na taką wielką, a teraz... jaka malutka w porównaniu z Babią w tle ;)

Obrazek

Rozpoczynamy bardziej techniczną część wycieczki. Tobi z radością prze do góry i patrzy na mnie mówiąc "haj, człowieku, szybciej!"

Obrazek

Na Koniu... po prostu przeszedł. Nie było czasu na fotki i powtarzania, dużo ludzi w kolejce.

Obrazek

Najtrudniejsze miejsce - zakorkowane. Tu przeszliśmy bez problemu na prawo od łańcuchów, tą ścianką co widać na wprost.

Obrazek

Fajne jesienne kolorki już się robią.

Obrazek

Trochę zabawy też było - wychodzenie na kamień nad przepaścią.

Obrazek

Rohacze za nami, schodzimy na Smutną Przełęcz.

Obrazek

Podejście na Trzy Kopy - widok wstecz na Rohacze.

Obrazek

Baraniec - w dole jeszcze zielony.

Obrazek

W obecnej chwili bardziej kręcą mnie jesienne kolory.

Obrazek

Kolejne łańcuchy. Tobi grzecznie czeka w kolejce.

Obrazek

Element, który ostatnio poprawił - schodzenie po bardzo stromym.

Obrazek

Trudny kominek, gdzie zatrzymaliśmy się dłużej. Zejście było problematyczne.

Obrazek

Widok z dołu. To już podczas któregoś z kolei ćwiczebnego przejścia.

Obrazek

Widać skupienie i koncentrację. Tu trzeba skoczyć i od razu podczas lądowania obrócić się o 180 stopni.

Obrazek

Inne ciekawe miejsce. Też zejście i też powtórzone parę razy, aż do osiągnięcia płynności i pewności w ruchach.

Obrazek

A te wszystkie straszne miejsca w pięknych okolicznościach przyrody na wyciszenie.

Obrazek

Trochę czasu na ćwiczenia zeszło. Szlaki opustoszały. W tym momencie miałem zamiar już kończyć. Brakło czasu na ostatni odcinek.
Została jeszcze tylko Banówka (2178) - najwyższy szczyt wycieczki.

Obrazek

Na Banówce byłem świadkiem ciekawej rozmowy. Trzech kolesi liczyło czasy i jeden stwierdził, że na Brestową jest 3:15, to jakby się sprężyć i nadrobić pół godzinki, to o 20:00 się będzie, a potem można zejść z czołówką. Ostatecznie zrezygnowali z pomysłu, ale ich rozumowanie miało sens. Przy okazji zrobili mi zdjęcie.

Obrazek

Stanąłem na Banikowskiej Przełęczy. Gdybym do niej zszedł, nie zobaczyłbym już słońca tego dnia, a i tak byłbym zmęczony, i tak byłbym bardzo późno w domu, jeszcze asfaltowanie na koniec po ciemku. Oceniłem że czuję się dobrze, nic mnie nie boli. Co prawda to nie był mój dzień i od samego rana byłem zmęczony na podejściach, ale to zmęczenie jakby nie narastało. Wiec poszedłem dalej w górę, na Pachoła.

Obrazek

Pod wieczór chmury nad Wysokimi się przerzedziły.

Obrazek

Kolorystyka coraz lepsza. Jednak widok podejścia na Salatyn mnie trochę zmartwił, nie pamiętałem, że jest takie konkretne.
Z lewej Siwy Wierch - pozdrawiam tych co dzisiaj tam byli ;)

Obrazek

Przede mną Spalena.

Obrazek

Na niej kolory najlepsze!

Obrazek

Tylko ten Salatyn, w cieniu - niepkojący

Obrazek

Czas na zdjęcia musiał być.

Obrazek

Obrazek

Pędzimy dalej. Choć prawdę mówiąc nie da się przyspieszyć, szlak trudny, ciągle po kamieniach góra dół, ścieżka niejednoznaczna. Jeszcze ostatnie łańcuchy.

Obrazek

To jest podobno trudne miejsce. Słyszałem to już z wielu źródeł. Jednak nie rozumiem dlaczego. Że obok jest przepaść? No ale przecież ona nie przyciąga.

Obrazek

Widok na Pachoł.

Obrazek

Salatyn coraz groźniej wygląda, a słońce już się chowa za jego grzbiet.

Obrazek

Wszedłem w cień, zrobiło się zimno, więc ubrałem polar, napiłem się, dałem pić Tobiemu, bo przez cały dzień nie znalazł wody i wypił całą swoją. Zwróciłem uwagę, że pojawiły się jakieś dziwne chmurki, na szczycie Pachoła.

Obrazek

I nagle pstryk - ktoś zgasił światło. W momencie zrobiło się ciemno. Słońce znikło, znikąd pojawia się gęsta mgła a do tego mocny wiatr. Ja pierdykam, w pierwszej chwili miałem wrażenie, że może tracę zmysły. Zachciało mi się romantycznego końca dnia w górach. W takich warunkach podchodziliśmy na Salatyn. A na jego szczycie nadeszła jasność i chwilowo przebijało się zachodzące słońce.

Obrazek

Jednak ogólnie było mroczno. Tłumaczyłem Tobiemu, że w górach takie rzeczy się zdarzają.
Momentami widoczność zaczęła wracać. Zobaczyłem Brestową. Na niej nadrobiłem 45 minut względem tabliczek, ale zobaczyłem, że do parkingu mam 2:15, czyli przy aucie o 22:00.

Obrazek

Do końca grzbietu doszedłem korzystając ze światła zmierzchu, a potem czołówka. Dogoniłem kolesia, który mnie rozpoznał z FB. Szliśmy większość zejścia razem rozmawiając o różnych rzeczach. Zejście strome i nieprzyjemne, ale w towarzystwie szybko zeszło. Przy aucie byłem 21:30.

Obrazek

Końcówka może trochę na siłę, ale cieszę się, że się nie wycofałem. Dzięki temu wycieczka była kompletna i dała mi spełnienie pod każdym względem. 16 godzin - konkret. Dystans zaledwie 30 km, ale w trudnym terenie. Różnica wzniesień, 3300 metrów. Wychodzi na to, że jeszcze daję radę, jak na starego byka przystało :)

: 2020-09-06, 19:30
autor: Sebastian
Kółeczko niczego sobie. Masz krzepę. Też gdzieś tam w zamierzaniach mam niezauważyć zagrodzonej Osobitej.

: 2020-09-06, 19:33
autor: sokół
Jak na początku napisałeś o "emeryckiej" wycieczce, to zaraz mi się rzuciło do głowy, że jebniesz całą pętlę. No ja pierdzielę, w sumie - może w najlepszych dla mnie chwilach też bym podołał, ale na pewno bym zaraz w aucie usnął, a Ty jeszcze musiałeś wracać - no chyba, że Tobi prowadził?

O, piękne foty. Ale dopiero tam na koniec takie są wybitne. Tam na Spalonej i Skrzyniarkach. Tam chyba jest najpiękniej, najbardziej dziko i w ogóle.

Co do psa... kiedyś to robiło wrażenie, że skacze po skałach. Teraz... nie ma już tego elementu zaskoczenia.... :haha

Weź go naucz czegoś nowego, niech idzie na dwóch łapach, to będzie naprawdę coś!


Rozumiem, że z tą Osobitą to nie zauważyłeś tych zakazów, bo miałeś w ogóle starą mapę, a zakazy zobaczyłeś dopiero po zejściu stamtąd? Tak domniemam, bo przecież nie inaczej...

Teraz jedynie czekam, aż zrobisz pewną graniówkę, której chyba nie masz zrobionej ( a może się mylę) a z chęcią bym pooglądał stamtąd zdjęcia. :D

: 2020-09-06, 19:35
autor: Dobromił
sprocket73 pisze:Z lewej Siwy Wierch - pozdrawiam tych co dzisiaj tam byli


Dziękujemy !

sprocket73 pisze:To jest podobno trudne miejsce. Słyszałem to już z wielu źródeł. Jednak nie rozumiem dlaczego. Że obok jest przepaść? No ale przecież ona nie przyciąga.


To jeden z największych bełkotów o Tatrach. Tez czytałem, że te okolice Skrzyniarek to strach, pot i łzy. Jakoś nikt z naszej grupy tego nie zauważył :)

Brawo Towarzysze. Trzymacie formę.

Z tej trasy to moja noga nie przeszła odcinka Banówka - Banikowska Przełecz. Wstyd mi :ops

: 2020-09-06, 19:37
autor: Sebastian
sokół pisze:Co do psa... kiedyś to robiło wrażenie, że skacze po skałach. Teraz... nie ma już tego elementu zaskoczenia.... :haha


Nam Tobi już spowszedniał, choć robi karierę w internetach.

: 2020-09-06, 19:37
autor: laynn
Jak przeczytałem ilość przewyższeń...nogi mnie rozbolały :D

Właśnie sobie poczytałem też komentarze na fejsie, na tatromaniakach. Fajne ;)

O też bym tą gran obejrzał :)

: 2020-09-06, 19:38
autor: haku
Szacun. :-o

: 2020-09-06, 19:38
autor: sokół
Laynn, a wiesz, o jaką grań chodzi?

edit --> wiesz... :D

: 2020-09-06, 19:42
autor: laynn
sokół :D wiem, wiem.

: 2020-09-06, 21:18
autor: Prezes
Ładnie, pięknie, ale publiczne chwalenie się lewizną w rezerwacie jak zawsze uważam za wujowe, niezależnie kto i kiedy to robi.
Mogłeś ten kawałek pominąć i niczym by to relacji nie zaszkodziło. Tak po prostu.

: 2020-09-06, 21:46
autor: Adrian
Sprokecie, siła w tobie jest, Dżedaj zostać możesz ... :D a pies będzie Tobiditu!
Rozjebałeś kolego, bo co innego mam powiedzieć. Czuję się staro i słabo jak widzę wasze wyczyny, szacun :brawo1 :pies

: 2020-09-07, 00:08
autor: sprocket73
sokół pisze:na pewno bym zaraz w aucie usnął
Ciężko się jechało, ale po Sulowskich w sierpniu byłem jeszcze bardziej nieprzytomny.

Dobromił pisze:Brawo Towarzysze. Trzymacie formę.
Dziękuję :)

haku pisze:Szacun.
Też dziękuję, chociaż jak widzę Antka, to mną trzęsie...

sokół pisze:Laynn, a wiesz, o jaką grań chodzi?
A ja nie wiem, ale postaram się przejść wszystkie granie i może trafię w wyczekiwaną ;)

Prezes pisze:publiczne chwalenie się lewizną w rezerwacie jak zawsze uważam za wujowe
Składam samokrytykę. Postąpiłem niewłaściwie. Mam nadzieję, że poczułeś się lepiej :)

laynn pisze:nogi mnie rozbolały
Nie w nogach problem, tylko w głowie ;)

laynn pisze:komentarze na fejsie, na tatromaniakach. Fajne
Bardzo fajne, myślałem, że mi temat zamkną szybko, a tu proszę, mam więcej komentarzy niż super laski wypinające tyłek :D

Adrian pisze:siła w tobie jest, Dżedaj zostać możesz ... a pies będzie Tobiditu!
Albo odwrotnie - Tobi jest mistrzem, a ja jego padawanem ;)

: 2020-09-07, 07:14
autor: Piotrek
sprocket73 pisze:
Prezes pisze:publiczne chwalenie się lewizną w rezerwacie jak zawsze uważam za wujowe
Składam samokrytykę. Postąpiłem niewłaściwie. Mam nadzieję, że poczułeś się lepiej :)


Mnie sie to w końcu układa w jedną całość.
Sprocket bierze Tobiego, bo w razie przyłapania na lewiźnie będzie mógł powiedzieć, że pies mu uciekł i go łapie, bo nie chce by po obszarze chronionym biegał luzem :usm

: 2020-09-07, 09:24
autor: laynn
sprocket73 pisze:a tu proszę, mam więcej komentarzy niż super laski wypinające tyłek

Ja poproszę linki :D

: 2020-09-07, 09:26
autor: Dobromił
A czy na Gory-Szlaki tez jest dużo komentarzy ? Np. "gratuluję dobrze spędzonego czasu" ?