Czilera w Tatrzańskiej Łomnicy
: 2023-06-16, 21:20
Długi weekend bożociałowy planuję spędzić rodzinnie za granicą. Tata chce się przejechać w Tatry, plany ma ambitne: kolejka na Skalnate Pleso i Hrebienok, Strbske Pleso - na nic więcej mu zdrowie już nie pozwala. Znajdujemy nocleg w Tatrzańskiej Łomnicy, ja mam też ambitne plany: Rudawy Spiskie, Ondrejisko - najwyższy szczyt Słowckiego Raju, Góry Lewockie, może Słowacki Raj, Spiski Hrad, Kieżmark na niepogodę, możliwości mnóstwo - jak to na Słowacji.
Niestety nasze plany w dużej części krzyżuje fatalna pogoda w ten długi weekend, deszcze, burze i w ogóle. Ale po kolei:
DZIEŃ PIERWSZY - DZIEŃ ŚWIĘTY
Wyjeżdżamy z Krakowa po godzinie dziewiątej rano. Do Tatrzańskiej Łomnicy jedzie się
szybko, nie ma tłumów na Zakopiance, chyba niekorzystne prognozy zraziły część turystów. Na wysokości Nowego Targu się na chwilę wypogadza, ale jest to dosłownie cisza przed burzą, bo w Jurgowie dopada nas prawdziwe oberwanie chmury. Nic nie widać za oknem, leje jak diabli, nawet nie da się stanąć w Zdziarze i pooglądać Tatry Bielskie.
W Tatrzańskiej Łomnicy ponuro, czasem kropi. Kwaterę mamy superaśną, w parku pomiędzy drzewami, 200 metrów od sklepu, knajp i stacji „elektryczki". Tak się można wczasować.
Idziemy na tradycyjny słowacki obiad, czyli syr pasterski, do tego piwo (mogę się napić, nie będę jechał autem). Piwna rewolucja nadal nie dotarła na Słowację, ale ciemny Złoty Bażant, który widzę po raz pierwszy jest całkiem niezły. Restauracja Stara Mam godna polecenia.
Po obiedzie robię zdjęcie Tatr mając nadzieję, że nie będzie to ostatnie zdjęcie na tym wyjeździe. Idziemy jeszcze na krótki spacer po parku. Mży cały czas.
Późnym popołudniem rozpogadza się w Łomnicy, choć Tatr w zasadzie nie widać. Pakuję sprzęt do plecaka i idę pod dolną stację kolejki na Skalnate Pleso.
Powoli pojawiają się tatrzańskie turnie.
Gdy docieram pod dolną stację kolejki, w Tatrach robi się coraz ciekawiej - odsłaniają się coraz większe partie szczytowe. Miły dla oka widok.
Po drugiej stronie dużego parkingu znajduje się małe jeziorko, przy nim mały plac zabaw, skatepark, mini park linowy, do tego dwa bufety, niestety oba już nieczynne.
panorama
W międzyczasie chmury opadają coraz bardziej, widać nawet próg Skalnatego Plesa.
Wracam na dół obok kościoła ewangelickiego. Oglądam pensjonatową zabudowę Tatrzańskiej Łomnicy.
Jeszcze rzut oka na Tatry znad parku.
c.d.n.
Niestety nasze plany w dużej części krzyżuje fatalna pogoda w ten długi weekend, deszcze, burze i w ogóle. Ale po kolei:
DZIEŃ PIERWSZY - DZIEŃ ŚWIĘTY
Wyjeżdżamy z Krakowa po godzinie dziewiątej rano. Do Tatrzańskiej Łomnicy jedzie się
szybko, nie ma tłumów na Zakopiance, chyba niekorzystne prognozy zraziły część turystów. Na wysokości Nowego Targu się na chwilę wypogadza, ale jest to dosłownie cisza przed burzą, bo w Jurgowie dopada nas prawdziwe oberwanie chmury. Nic nie widać za oknem, leje jak diabli, nawet nie da się stanąć w Zdziarze i pooglądać Tatry Bielskie.
W Tatrzańskiej Łomnicy ponuro, czasem kropi. Kwaterę mamy superaśną, w parku pomiędzy drzewami, 200 metrów od sklepu, knajp i stacji „elektryczki". Tak się można wczasować.
Idziemy na tradycyjny słowacki obiad, czyli syr pasterski, do tego piwo (mogę się napić, nie będę jechał autem). Piwna rewolucja nadal nie dotarła na Słowację, ale ciemny Złoty Bażant, który widzę po raz pierwszy jest całkiem niezły. Restauracja Stara Mam godna polecenia.
Po obiedzie robię zdjęcie Tatr mając nadzieję, że nie będzie to ostatnie zdjęcie na tym wyjeździe. Idziemy jeszcze na krótki spacer po parku. Mży cały czas.
Późnym popołudniem rozpogadza się w Łomnicy, choć Tatr w zasadzie nie widać. Pakuję sprzęt do plecaka i idę pod dolną stację kolejki na Skalnate Pleso.
Powoli pojawiają się tatrzańskie turnie.
Gdy docieram pod dolną stację kolejki, w Tatrach robi się coraz ciekawiej - odsłaniają się coraz większe partie szczytowe. Miły dla oka widok.
Po drugiej stronie dużego parkingu znajduje się małe jeziorko, przy nim mały plac zabaw, skatepark, mini park linowy, do tego dwa bufety, niestety oba już nieczynne.
panorama
W międzyczasie chmury opadają coraz bardziej, widać nawet próg Skalnatego Plesa.
Wracam na dół obok kościoła ewangelickiego. Oglądam pensjonatową zabudowę Tatrzańskiej Łomnicy.
Jeszcze rzut oka na Tatry znad parku.
c.d.n.