cz. 5 - Col dei Rossi i Sass de Pordoi - Sella Ronda
Sella Ronda to nazwa szlaku narciarskiego w Dolomitach prowadzącego wokół masywu Gruppo del Sella. Szlak tworzy wiele wyciągów i połączonych wzajemnie tras zjazdowych o łącznej długości 40 km, z czego ok. 26 km to nartostrady. Trasy są stosunkowo łatwe, ale z uwagi na długość pętli jej przejazd zajmuje cały dzień i wymaga dobrej kondycji i wyruszenia na trasę stosunkowo wcześnie.
Jest to bardzo popularne wśród narciarzy miejsce, co widać przy wyciągach krzesełkowych i gondolkach - trzeba czasem odstać dłuższą chwilę w kolejce, co np. w Val di Fiemme praktycznie się nie zdarza.
Ja wyruszam na zwiedzanie niewielkiego odcinka Sella Rondy pieszo. Zaczynam w miejscowości Canazei, a moim celem będą dwie góry: Col dei Rossi (2382 m n.p.m.) oraz Sass de Pordoi (2950 m n.p.m.), na obie dostanę się dzięki funkcjonującym tu wyciągom.
Tak, Dolomity to bardzo przyjemne góry do zwiedzania, wyciągi pozwalają szybko pokonać spore różnice wysokości, sięgające nawet tysiąca metrów., po czym oddać się przyjemności wędrowania po grzbietach górskich lub w ich pobliżu. Część wyciągów działa również w okresie wiosenno-jesiennym, wtedy można nabyć jednorazowe bilety, zimą niestety korzystanie z nich jest możliwe tylko na podstawie skipassu (który mam wykupiony).
Nasza grupa przyjechała autokarem do miejscowości Campitello di Fassa, z której ruszają w górę kolejką wagonikową Coi Rodella, wywożącą jednorazowo 125 osób na wysokości 2400 m n.p.m., tysiąc metrów w górę. Ja mam inne plany, dla mnie podstawowym celem jest wyjazd na Sass de Pordoi, skalną turnię wznoszącą się powyżej stacji narciarskich, o wiele wyżej niż odwiedzone przeze mnie w trzech ostatnich dniach góry.
Wyciąg na Coi Rodella jeszcze nie zaczął działać, przed wejściem do budynku kłębi się spory tłum ludzi, chyba się jednym wagonikiem nie zabiorą. Ja jadę skibussem do Canazei, podobno to dość ładne miasteczko, aleja nie mam dziś czasu na zwiedzanie - góry czekają.
Pierwszy etap, czyli wyjazd gondolką na Pecol (ok. 1900 m n.p.m.) idzie sprawnie, na bieżąco i bez kolejki. Z Pecol prowadzą w górę dwa wyciągi: do gondolek jest bardzo duża kolejka, a do interesującej mnie kolejki wagonikowej na Coi del Rossi też czeka spory tłumek. Wagonik zabiera 80 osób, kursuje co kilka minut, udaje mi się wsiąść za drugim rzutem, nie jest źle. Można odnieść wrażenie, że pomimo zauważalnego większego tłumu niż na Latemarze czy Alpe Cermis transport narciarzy w górę idzie sprawnie. Na pewno dużo sprawniej niż na Kotelnicy, hehe.
Na górze jest pięknie: pogoda jak drut, niebo soczyście błękitne, chmurki takie jak trzeba, śniegu mnóstwo, ludzi niestety też. Na szczęście tras narciarskich jest tu mnóstwo, więc ten przykolejkowy tłum szybko się rozrzedza za tych hektarach.
Nad Canazei górują dwie grupy skalne, których wygląd jest klasyczny dla krajobrazu Dolomitów -turnie skalne o pionowych ścianach piętrzące się nad łagodnymi zboczami, poza okresem zimowym porośniętymi trawą. Jedna z nich to szczyty skupione wokół Punta Grohmann leżącego nad Col Rodella, a druga to widoczny południowy skraj płaskowyżu, na którego brzegu znajduje się Sass de Pordoi, na który dziś wyjadę kolejką, a jej górną stację dostrzegam już teraz. Poza tym morze okolicznych szczytów, masyw Marmolady i bardzo fotogeniczne góry nad wyciągami stacji narciarskiej Alba. Na północnych stokach mnóstwo śniegu, na południowych dużo gorzej - efekt ciepłego lutego.
Cima dell'uomo, Cima di Costabella, Monte Colac
Monte Colac
Sas de Roces, L'aut, Crepa Neigra
masyw Marmolady
Sass de Pordoi, Sass de Forcia Occidentale, Piz Boe
Punta Grohman, Punta delle Cinque Dita, Spallone del Sassolungo
narciarski raj
narciarski raj - zbliżenie
Sass de Pordoi
Spacer grzbietem nad nitkami wyciągów narciarskich to sama przyjemność, poza tym co kawałek to restauracja, tak można zwiedzać! Choć mi teraz szkoda czasu na siedzenie przy bufecie.
restauracja Rifugio Belvedere, wzgórze z górną stacją wyciągu Sass Bece, Col del Cuc
po prawej L'aut, w dole wyciągi Alba
Col dei Rossi
Cima dell'uomo, Cima di Costabella, Monte Colac
od Cima Catinaccio po Monte Castello
w drodze pod Rifugio Sass Bece
Omijam wzgórze, na którym znajduje się Rifugio Sasso Becce i wychodzę po jego wschodniej stronie. Tu mam widoki na kolejną część Sella Rondy i kolejne kilka tras narciarskich i wyciągów. Na horyzoncie kolejne skalne turnie Dolomitów, w tym Antelao (3264 m n.p.m.), najwyższy szczyt wschodnich Dolomitów, zwany "królem Dolomitów", przede mną widoczne jak na dłoni Sass de Pordoi, a po prawej stronie Sasso Becce, u podnóża którego wiedzie pieszy letni szlak na Passo Pordoi. Ja będę schodził bokiem trasy narciarskiej, która zaczyna się dużym zakosem po prawej stronie.
Sass de Pordoi, Sass de Forcia Occidentale, Piz Boe
Sass Bece
od Cima Campestrin Sud do Tofana di Rozes
zejście na Passo Pordoi
od Punta Sorapiss do Antelao
Trasa narciarska prowadzi przez most nad drogą prowadzącą przez Passo Pordoi, ja schodzę bokiem na drogę i asfaltem idę na przełęcz, na której znajduje się dolna stacja kolejki na Sass de Pordoi.
Droga jest perfekcyjnie odśnieżona, widać na poboczach że zalega tutaj od pół do jednego metra śniegu, choć w okolicy widać pola wolne od śniegu.
Zimą wjazd na Sass de Pordoi odbywa się w ramach skipassu, choć nart na górę wwozić nie wolno - należy je zostawić na stojakach przed wejściem do budynku. W sumie słusznie, bo narciarstwa zjazdowego na tej skalnej turni uprawiać się nie da, choć jak się okaże później, na płaskowyżu znajdującym się po północnej stronie są dobre warunki dla skituringu.
Wagonik zabiera 70 osób, kursuje regularnie, nawet jak nie ma kompletu osób. Ja wyjeżdżam w wagoniku wypełnionym mniej więcej do połowy. Co więcej, mogę zjechać kiedy mi to będzie pasować, nie ma wyznaczonej godziny powrotnej, jak to jest na Kasprowym Wierchu. Fajne te Włochy.
Sass de Pordoi od dołu
Kolejką wyjeżdżam na prawie trzy tysiące metrów. Na górze jest chłodniej, zakładam wszystkie ciepłe ubrania, które czekały do tej pory w plecaku właśnie na ten moment, ale nie wieje, jest bardzo przyjemnie.
Na górnej stacji kolejki oczywiście znajduje się restauracja z cenami adekwatnymi do wysokości nad poziom morza, a po obu stronach budynku znajdują się tarasy widokowe. Zaczynam od zachodniego.
Pode mną Col dei Rossi, na którym byłem dziś całkiem niedawno. Wyciągi narciarskie stąd wydają się bardzo malutkie. Wokół sięgający po horyzont mur Dolomitów, z daleka równy jak od linijki. Dotychczas nie miałem w swoim górskim życiu do czynienia z tak rozległymi pasmami górskimi.
Col dei Rossi
Sass Bece
Błogosławieni niech będą wynalazcy teleobiektywu.
snowpark pod Col dei Rossi
Spod tarasu można zejść kawałek niżej pod znajdujący się kilkumetrowy krzyż. Teraz, zimową porą, za tarasem znajduje się tablica z napisem "achtung coś tam". Nie wiem, nie znam niemieckiego, hehe.
Parędziesiąt metrów dalej, a spora różnica w widoczności skalnych turni Punta Grohmann i oraz płaskowyżu znajdującego się na północ, bogatemu w letnie szlaki turystyczne. Jest pięknie i przyjemnie, ale trzeba uważać ze zbliżaniem się do krawędzi obok krzyża, bo to naprawdę spore urwisko.
Punta Grohmann, Punta delle Cinque Dita, Spallone del Sassolungo
Piz Boe
Piz Boe (3152 m n.p.m.) to najwyższy szczyt Gruppo del Sella.
krzyż nad urwiskiem
Passo (przełęcz) Pordoi
w dole wyciągi Alba
po lewej masyw Marmolady, w dole Sass Bece i Col dei Rossi
płaskowyż po północnej stronie
na wierzchołku Piz Boe znajduje się schronisko turystyczne.
Cima Deci, Cima Nove
Punta Grohman, Punta delle Cinque Dita
Spallone del Sassolungo, Piz Ciavazes
Po drugiej stronie budynku znajduje się taras, z którego korzystają klienci restauracji, a z którego rozciąga się widok na wschodnią stronę. Horyzont zamykają piękne wyeksponowane na tle soczyście błękitnego nieba skalne szczyty Dolomitów. Przejrzystość powietrza jest idealna.
Monte Civetta, masyw Marmolady
Mioazza
Punta Sorapiss, Antelao, Monte Pelmo
Piz Boe i skiturowcy
Antelao - król Dolomitów
Monte Pelmo
Powtórzę jeszcze raz, błogosławieni niech bedą wynalazcy teleobiektywu.
Cel dzisiejszej wędrówki osiągnięty, cieszę się, że udało mi się trafić na tak znakomite warunki. Zjeżdżam kolejką na dół, schodzę wzdłuż wyciągi Saletei i wyjeżdżam pod Rifugio Sasso Becce wyciągiem Lezuo obserwując z góry, jak znakomite warunki narciarskie tu panują.
wyciąg Salatei
na wyciągu Lezuo
Oprócz mnogości wyciągów i tras znajduje się tutaj też spory snowpark.
W zasadzie tyle, pozostaje mi zjechać tą samą trasą do Canazei i na tym zakończyć wycieczkę.
Była to moja czwarta wycieczka w Dolomity podczas tego lutowego pobytu, ostatnia i zdecydowanie najlepsza. O ile trzecia, czyli Alpe Lusia, pozostawiła we mnie pewne uczucie niedosytu, to tutejsze widoki okazały się prawdziwą petardą - to takie „ikoniczne" Dolomity, niczym z okładki przewodnika turystycznego. Nie bez znaczenia jest fakt, że mieliśmy pięć dni znakomitej, słonecznej pogody (w dzień przyjazdu zwiedzaliśmy Cavalese - miejscowość, w której mieszkaliśmy), świetnej przejrzystości powietrza i momentami zbyt małej ilości śniegu. Można by rzec, taki mamy klimat obecnie, aleja pamiętam oglądane przeze mnie w telewizji relacje z zawodów w skokach narciarskich z niemieckich czy austriackich Alp sprzed kilkunastu lat, gdzie śnieg był tylko na skoczni.
A kolejnego dnia nad Dolomity nadciągnęły spore chmury, w których schowała się większość szczytów, więc pojechałem zwiedzać pewne małe włoskie miasteczko.
Panoramy z wycieczki:
na Sass de Pordoi
pod Rifugio Sass Bece
c.d.n.