Góry Bez Granic

Dobry.

W sobotę było upalnie. W sam raz na wycieczkę na górę o nazwie Wielki Chocz. Szlakiem jakim Sprocket z Towarzystwem szedł tydzień wcześniej.

Pisząc w skrócie - było stromo.

Pogoda była widokowa. I tak zachęcająca, że na szlaku spotkaliśmy ze sto osób. Wszystkie szczytowe skały Chocza były zajęte przez ludność turystyczną. Cieszy mnie to - zalegliśmy na pobliskim trawniku, pustym. Leżakowanie umilały nam dwa szybowce. Cała wycieczka, z trzema postojami, trwała 5 godzin i 55 minut. W drodze powrotnej skoczyliśmy na Małego Chocza, rzeczywiście - mniejszy od Wielkiego

Poza małym błędem merytorycznym (nie tydzień wcześniej, tylko 5 dni wcześniej), bardzo gratuluję wycieczki

p.s.
czułeś ślady moich stóp pod nogami?

sprocket73 pisze:nie tydzień wcześniej, tylko 5 dni wcześniej

Sprawdzałem Cię.

sprocket73 pisze:czułeś ślady moich stóp pod nogami?

Jak też i rąk.

Czy na pewno to była liczba 100?
Ps. Graty.

Na pewno.

P.s. Dziękuję ale gratów nie potrzebuję

Dobromił pisze:P.s. Dziękuję ale gratów nie potrzebuję

Też mi się to tak skojarzyło od razu, że chce Ci chałupę gratami zawalić.

A Chocz jak Chocz, piękna górka, też raz udało mi się być. Tylko jakaś taka osamotniona mi się wydawała, wejść i zejść i chyba za bardzo nie ma gdzie dalej iść, ale widoki pierwsza klasa jak dla mnie.

Eee granty. Literówka się wkradła.
Vis zagłosuj na relację maja (przypominam)