Drugi mamut zdobyty.
: 2022-09-15, 18:21
Dobry wieczór.
Latka lecą, człowiek się nie starzeje.
Człowiek odkrywa w sobie ukryte talenty sportowe i staje się zagrożeniem dla oficjalnej kadry narodowej. W skokach i w lotach. Dwa lata temu indywidualnie i zespołowo poprawiliśmy rekord mamuta w Kulm. Rok temu jak nas zobaczyli w Ga - Pa to zamknęli przed nami skocznię. W tym roku Słoweńcy się nie bali. Zresztą chyba też nie lubią dotychczasowego rekordzisty Velikanki ( pol. Olbrzymki ). Dali nam pole do lotu.
Przy okazji rekordowego lotu zwiedliśmy trochę Alp Julijskich. Po słoweńskiej i włoskiej stronie.
Po ustaleniu miejsca naszego corocznego wyjazdu skoczno - górskiego przyszedł czas na ustalenie składu. Pięć osób w tym czworo rekordzistów z Kulm. Osobnik te bywały również w różnych górach. M.in. pokonali Grojec z każdej strony i w każdą porę roku. Czyli ... sami wiecie kto.
Droga z Żywca jak zawsze przebiegła spokojnie.
Zakwaterowaliśmy się w Kranjskiej Gorze. W hotelu Vitranc. Zapamiętajcie tę nazwę. Elegancki lokal z widokiem na Gerlach. Potem się okazało, że nie był to Gerlach.
Parkujemy pod budynkiem, jeszcze nie możemy wejść na pokoje ( były dwa, balkon, łazienka i aneks kuchenny ). Tego dnia, 30 lipca 2022 roku, Velikanka czekała. Przed walką w powietrzu poszliśmy zwiedzić część miejscowości.
Taś, Dobromił, Małgosia i Basia.
Za pomocą taxi dostajemy się na miejsce wydarzenia sportowego - w okolice wsi Ratece, w Dolinie Planica.
Przed nami siedem skoczni i Ona - Velikanka.
Meldujemy się, spisują nas, widać, że wiedzą co już w lotach osiągnęliśmy.
W końcu wpuszczają nas na schody. Rozpoczynamy podejście.
Jesteśmy w połowie. Tłumy szaleją.
Rekordzista Jakub zbliża się do punktu startowego.
Słowa nie są potrzebne. Zdjęcia wystarczą żeby poczuć emocje związane z dwukrotnym pobiciem rekordu lotu na Velikance. 252 m skoczka z Japonii odeszło do przeszłości.
Panie i Panowie !
Jakub K - 258 m
Dobromił - 258 m
Dopiero się rozpędzamy.
Po sesji zdjęciowej, po wręczeniu nagród, po poczęstunku udaliśmy się w trasę.
Mistrz Jakub jak skromny turysta udaje się piechotą w stronę Domu v Tamarju - schroniska z widokiem na Jalovec.
Bardzo ładne kamyki tutaj mają.
Kaplica, schronisko i Jalovec ( po prawej ). Zachmurzył się.
Jeszcze tam nie idziemy. Skręcamy w prawo i ruszamy ostro w górę na zbocza Zadniej Poncy ( Zadnje Ponce ). Celem naszej wycieczki jest Izvir Nadize - wodospad, źródło, fajne miejsce na wysokości 1232 m. To ponoć początek rzeki Sawa.
Widok na Mojstrovki.
Oto i on !
Udaję się do źródła.
U dołu kaplica.
Ta woda była radośnie zimna.
I znowu Mojstrovki.
Woda spada, my schodzimy.
Przed nami piękne trawy przed schroniskiem.
Jalovec się rozchmurzył.
Mocne miejsce. Te tabliczki to wspomnienie tragicznie zmarłych w tych okolicach. Średnia wieku to 25 lat.
Taki widok mieliśmy z ławki przed schroniskiem.
Ale nie dla samego siedzenia przed schroniskiem tutaj przyszliśmy. Ruszamy w Dolinę Tamar.
Ściany Wielkiej Mojstrovki.
Te ciemne plany to woda.
Robi się ciepło ( było z 27 stopni ) więc okolice wodoryja są fajne. To Cerna Voda.
Elegancki wąwóz.
Jalovec !
Wracamy w stronę Velikanki.
Pa źródło !
Jedyny zwierz spotkany tego dnia.
Może za rok. Tak dla humoru - spod schroniska Tamar na Jalovec jest sześć godzin w jedną stronę.
Droga powrotna była piękna, szliśmy innym wariantem, o wiele bardziej widokowym.
Mojstrovka, Travnik i Jalovec.
A tego to nie znam
Galopujące chmury.
Trochę tutaj siwo.
Wróciliśmy pod grupę skoczni. Te dwie dziewczynki w przyszłości też coś w lotach osiągną.
Przed nami osiem kilometrów do Kranjskiej Gory. Co to dla nas !
Za pomocą GPS poszliśmy bocznymi ścieżkami.
Czyż nie piękna łąka ?
Tradycyjna słoweńska szafa do suszenia traw.
Łąkowato tutaj. W tle góry.
Piękny przykład zabytkowej zabudowy.
W drodze powrotnej skorzystaliśmy z otwartego lokalu gastronomicznego.
W nagrodę dostaliśmy takie coś.
Ten po lewej udawał przez pewien czas Gerlacha. Ten z dziurą to jeden z Prisojników.
Wróciliśmy na kwaterę.
Pierwszy dzień pobytu był wspaniały. Rekord świata ! Wodospady ! Schronisko ! I my ! Zgrana grupa !
Wieczór na kwaterze był elegancki.
Kolejnego dnia ruszyliśmy na Mangart.
Dobranoc.
Latka lecą, człowiek się nie starzeje.
Człowiek odkrywa w sobie ukryte talenty sportowe i staje się zagrożeniem dla oficjalnej kadry narodowej. W skokach i w lotach. Dwa lata temu indywidualnie i zespołowo poprawiliśmy rekord mamuta w Kulm. Rok temu jak nas zobaczyli w Ga - Pa to zamknęli przed nami skocznię. W tym roku Słoweńcy się nie bali. Zresztą chyba też nie lubią dotychczasowego rekordzisty Velikanki ( pol. Olbrzymki ). Dali nam pole do lotu.
Przy okazji rekordowego lotu zwiedliśmy trochę Alp Julijskich. Po słoweńskiej i włoskiej stronie.
Po ustaleniu miejsca naszego corocznego wyjazdu skoczno - górskiego przyszedł czas na ustalenie składu. Pięć osób w tym czworo rekordzistów z Kulm. Osobnik te bywały również w różnych górach. M.in. pokonali Grojec z każdej strony i w każdą porę roku. Czyli ... sami wiecie kto.
Droga z Żywca jak zawsze przebiegła spokojnie.
Zakwaterowaliśmy się w Kranjskiej Gorze. W hotelu Vitranc. Zapamiętajcie tę nazwę. Elegancki lokal z widokiem na Gerlach. Potem się okazało, że nie był to Gerlach.
Parkujemy pod budynkiem, jeszcze nie możemy wejść na pokoje ( były dwa, balkon, łazienka i aneks kuchenny ). Tego dnia, 30 lipca 2022 roku, Velikanka czekała. Przed walką w powietrzu poszliśmy zwiedzić część miejscowości.
Taś, Dobromił, Małgosia i Basia.
Za pomocą taxi dostajemy się na miejsce wydarzenia sportowego - w okolice wsi Ratece, w Dolinie Planica.
Przed nami siedem skoczni i Ona - Velikanka.
Meldujemy się, spisują nas, widać, że wiedzą co już w lotach osiągnęliśmy.
W końcu wpuszczają nas na schody. Rozpoczynamy podejście.
Jesteśmy w połowie. Tłumy szaleją.
Rekordzista Jakub zbliża się do punktu startowego.
Słowa nie są potrzebne. Zdjęcia wystarczą żeby poczuć emocje związane z dwukrotnym pobiciem rekordu lotu na Velikance. 252 m skoczka z Japonii odeszło do przeszłości.
Panie i Panowie !
Jakub K - 258 m
Dobromił - 258 m
Dopiero się rozpędzamy.
Po sesji zdjęciowej, po wręczeniu nagród, po poczęstunku udaliśmy się w trasę.
Mistrz Jakub jak skromny turysta udaje się piechotą w stronę Domu v Tamarju - schroniska z widokiem na Jalovec.
Bardzo ładne kamyki tutaj mają.
Kaplica, schronisko i Jalovec ( po prawej ). Zachmurzył się.
Jeszcze tam nie idziemy. Skręcamy w prawo i ruszamy ostro w górę na zbocza Zadniej Poncy ( Zadnje Ponce ). Celem naszej wycieczki jest Izvir Nadize - wodospad, źródło, fajne miejsce na wysokości 1232 m. To ponoć początek rzeki Sawa.
Widok na Mojstrovki.
Oto i on !
Udaję się do źródła.
U dołu kaplica.
Ta woda była radośnie zimna.
I znowu Mojstrovki.
Woda spada, my schodzimy.
Przed nami piękne trawy przed schroniskiem.
Jalovec się rozchmurzył.
Mocne miejsce. Te tabliczki to wspomnienie tragicznie zmarłych w tych okolicach. Średnia wieku to 25 lat.
Taki widok mieliśmy z ławki przed schroniskiem.
Ale nie dla samego siedzenia przed schroniskiem tutaj przyszliśmy. Ruszamy w Dolinę Tamar.
Ściany Wielkiej Mojstrovki.
Te ciemne plany to woda.
Robi się ciepło ( było z 27 stopni ) więc okolice wodoryja są fajne. To Cerna Voda.
Elegancki wąwóz.
Jalovec !
Wracamy w stronę Velikanki.
Pa źródło !
Jedyny zwierz spotkany tego dnia.
Może za rok. Tak dla humoru - spod schroniska Tamar na Jalovec jest sześć godzin w jedną stronę.
Droga powrotna była piękna, szliśmy innym wariantem, o wiele bardziej widokowym.
Mojstrovka, Travnik i Jalovec.
A tego to nie znam
Galopujące chmury.
Trochę tutaj siwo.
Wróciliśmy pod grupę skoczni. Te dwie dziewczynki w przyszłości też coś w lotach osiągną.
Przed nami osiem kilometrów do Kranjskiej Gory. Co to dla nas !
Za pomocą GPS poszliśmy bocznymi ścieżkami.
Czyż nie piękna łąka ?
Tradycyjna słoweńska szafa do suszenia traw.
Łąkowato tutaj. W tle góry.
Piękny przykład zabytkowej zabudowy.
W drodze powrotnej skorzystaliśmy z otwartego lokalu gastronomicznego.
W nagrodę dostaliśmy takie coś.
Ten po lewej udawał przez pewien czas Gerlacha. Ten z dziurą to jeden z Prisojników.
Wróciliśmy na kwaterę.
Pierwszy dzień pobytu był wspaniały. Rekord świata ! Wodospady ! Schronisko ! I my ! Zgrana grupa !
Wieczór na kwaterze był elegancki.
Kolejnego dnia ruszyliśmy na Mangart.
Dobranoc.