1 IV 2023 Pustevny czyli powrót do Mordoru.
: 2023-04-10, 17:24
Półroczna przerwa w kopczykowaniu to nic miłego ,ale co zrobić jak zdrowie nie te.Nie tylko moje. Cóż żona udała się do Ustrońskiego kurortu a ja plecak na plecy i w drogę.Pogoda pod psem.Frenstat pod Radhostem wita mnie zimnem i wiatrem.
W Trojanowicach wita mnie ostatni z pustelników ( skąd nazwa Pustevny) ostatni z nich pustelnik Felix.
Pogoda zniechęciła lokalsów, wysiada ze mną jedna starsza pani którą później spotykam koło kaplicy.
Ślady wiosny.
Po drodze mija mnie kilka osób, do szczytu coraz bliżej.
Tu już wszędzie mgła i deszcz, będzie z małymi przerwami towarzyszyć mi do końca.
I wreszcie na szczycie.
Ruszam dalej, Mordor na każdym kroku.Tablice pokazują CO BYM widział gdyby coś było widać.Nawet z ławek strach skorzystać, wszystko mokre i zimne.Przypomniałem sobie że ostatni raz wizytowałem tu 13 lat tem.
Dochodzę do rzeźby Radegasta, tu już ludzi więcej.
Niektórzy wiedzą że po czesku szprecham dość dobrze co owocuje rozmową z lokalsami tudzież wspólnymi fotami.
Mgła chwilami tak gęsta że ludzie wyłaniają się z niej jak duchy, nagle i bezgłośnie.Zbliżam się do pomnika św, Cyryla i Metodego.
Dochodzę do hotelu, niestety z powodu awarii terminala tudzież skąpej ilości walut moja wizyta kończy się li tylko na przybiciu pieczątek.I tu zaskoczenie bo przy sąsiednim stoliku siedzi grupa kilku młodych(jak dla mnie) ludzi którzy witają się ze mną jak z dawno nie widzianym znajomym.Słyszę po chwili szept ; Podívej, tohle je ten chlap z Wodzislavia.
I wreszcie pomnik i kaplica.
Do kaplicy wchodzę na chwilę, w środku spora grupa modlących się więc nie przeszkadzam.Ruszam na szlak.
Na chwilę wychodzi słonko, tylko na chwilę.
No i tu duch Mordoru sprawia mi paskudnego psikusa, chcąc skrócić sobie drogę na Pindulę odpalam smartfona.Po kilku kilometrach głos z pudełka zachęca mnie bym ;odbočit v levo; i ja głupi posłuchałem.W rezultacie zamiast 13 km, i przełęczy kończy sie na 23 km, i Roznowie pod Radhostem.
Na szczęście komunikacja tamtejsza jest o niebo lepsza niż u nas, nawet w weekendy.Tyle że powrót do domu był późniejszy o 2 h.Mak kilka fot na smartfonie ,wrzucę je przy okazji.Dziekuję za uwagę.
W Trojanowicach wita mnie ostatni z pustelników ( skąd nazwa Pustevny) ostatni z nich pustelnik Felix.
Pogoda zniechęciła lokalsów, wysiada ze mną jedna starsza pani którą później spotykam koło kaplicy.
Ślady wiosny.
Po drodze mija mnie kilka osób, do szczytu coraz bliżej.
Tu już wszędzie mgła i deszcz, będzie z małymi przerwami towarzyszyć mi do końca.
I wreszcie na szczycie.
Ruszam dalej, Mordor na każdym kroku.Tablice pokazują CO BYM widział gdyby coś było widać.Nawet z ławek strach skorzystać, wszystko mokre i zimne.Przypomniałem sobie że ostatni raz wizytowałem tu 13 lat tem.
Dochodzę do rzeźby Radegasta, tu już ludzi więcej.
Niektórzy wiedzą że po czesku szprecham dość dobrze co owocuje rozmową z lokalsami tudzież wspólnymi fotami.
Mgła chwilami tak gęsta że ludzie wyłaniają się z niej jak duchy, nagle i bezgłośnie.Zbliżam się do pomnika św, Cyryla i Metodego.
Dochodzę do hotelu, niestety z powodu awarii terminala tudzież skąpej ilości walut moja wizyta kończy się li tylko na przybiciu pieczątek.I tu zaskoczenie bo przy sąsiednim stoliku siedzi grupa kilku młodych(jak dla mnie) ludzi którzy witają się ze mną jak z dawno nie widzianym znajomym.Słyszę po chwili szept ; Podívej, tohle je ten chlap z Wodzislavia.
I wreszcie pomnik i kaplica.
Do kaplicy wchodzę na chwilę, w środku spora grupa modlących się więc nie przeszkadzam.Ruszam na szlak.
Na chwilę wychodzi słonko, tylko na chwilę.
No i tu duch Mordoru sprawia mi paskudnego psikusa, chcąc skrócić sobie drogę na Pindulę odpalam smartfona.Po kilku kilometrach głos z pudełka zachęca mnie bym ;odbočit v levo; i ja głupi posłuchałem.W rezultacie zamiast 13 km, i przełęczy kończy sie na 23 km, i Roznowie pod Radhostem.
Na szczęście komunikacja tamtejsza jest o niebo lepsza niż u nas, nawet w weekendy.Tyle że powrót do domu był późniejszy o 2 h.Mak kilka fot na smartfonie ,wrzucę je przy okazji.Dziekuję za uwagę.