Wakacje w Słowenii 2024
: 2024-07-27, 20:40
Wakacje w Słowenii.
Początek był dość nerwowy i w zasadzie jest do teraz …
Iza znalazła fajny hotel z wyżywieniem ala szwedzki stół, więc super sprawa.
Wpłaciła zaliczkę, na drugi dzień rano biuro ogłosiło upadłość ! Nie ma wczasów ani pieniędzy
Syndyk przejął wierzytelności spółki, skontaktowali się z Izą, oczywiście wcześniej milion wykonanych telefonów i rozmów, co dalej i gdzie jest kurwa nasza kasa !!! W każdym razie obiecali oddać pieniądze, których do dzisiaj jeszcze nie ma …
Iza znalazła inny nocleg w tej samej miejscowości (Gozd Martuljek), zapłaciliśmy przez Booking, oczywiście nie obyło się bez kłopotów, chcieli nasze całkowite dane, żeby im wysłać mailem … U nas rękami i nogami duże Nie i dwa razy ee !
Coś tam podaliśmy, licząc że resztę nie będzie trzeba
Zakupiłem winiety i ubezpieczenie dla naszej trójki, załadowaliśmy naszą Dacze, no i po takich początkowych perturbacjach mogliśmy w końcu 8 lipca wyruszyć w drogę.
Przyznam się że trochę się bałem, to był mój pierwszy wyjazd przez Trzy kraje, na szczęście droga minęła nam całkiem przyjemnie i szybko, jedyna przygoda to przejazd przez Przełecz Wurzen (1072 m) gdzie w pewnym momencie nachylenie podjazdu to 18 % i nasza załadowana Dacza nie chciała jechać, stanęła ! (silniczek 1.0 i brak turbiny) Ja w szoku i lekkiej panice No nic, jedyneczka i drzemy pod górę, na szczęście nie był to długi odcinek i dojechały nas tylko dwa auta, więc nie było korka
Jechaliśmy tą drogą dla tego, że na przełęczy jest fajny pomnik w postaci czołgu, ale gdybym wiedział o tych 18 %, to za cholerę bym tamtędy nie pojechał.
Cali i zdrowi z dodatkowymi siwymi włosami ( tak jakby u mnie to miało znaczenie ) meldujemy się w naszym apartamencie około 15.00.
Niecałą godzinkę później idziemy już w stronę Dolnego Wodospadu Martuljkov, który jest dosłownie 1.5 km od naszego domu.
Słychać szum wody, są pierwsze wodospady w postaci progów zwalniających, przechodzimy mostkiem i kierujemy się w stronę drugiego nieco wyższego i większego, dziewczyny zaglądają na mnie z góry.
Tuż za nim kamienista plaża na której było mnóstwo kamiennych budowli, klasyczne piramidki takie jak można spotkać wszędzie w górach pojawiają się wąskie ścieżki na małym urwiskiem nad rzeczką (Martulijska Bystrzyca) która spływa z góry.
Są też drewniane kładki, jest bardzo przyjemnie i chłodno, w upalne popołudnie to idealne miejsce
Przechodzimy kolejny mostek zawieszony dość wysoko nad ziemią, zaraz za nim są strome schody pod wielką skałą, kilka zakrętów wąską ścieżką pod górę i jest kolejny most nad przepaścią, fajnie tu pomyślałem sobie, nieźle się zaczyna ten nasz wyjazd, oby tak dalej
A dalej to już słychać wyraźnie głośny łomot wodospadu, całkiem duży ten wodoryj, taki lekko kaskadowy …
Chwilę podziwiamy i pstrykamy, choć to niełatwe, bije od niego spora bryza i po chwili człowiek zaczyna być mokry
Przez moment chcemy iść dalej, ale okazuje się że Górny wodospad jest godzinę drogi od nas, więc odpuszczamy i tak dobrze zaczęliśmy, że w dzień przyjazdu w ogóle gdzieś poszliśmy a o górnym wodospadzie Martuljkov jeszcze będzie, bo chyba nie myślicie że mu odpuściłem tak łatwo
My wracamy do domu, po drodze podziwiając piękno i ogrom gór które górują nad tą dolinką i są głównym widokiem Gozd Matuljek, na jeden z nich za niedługo wejdę !
Cdn.
Początek był dość nerwowy i w zasadzie jest do teraz …
Iza znalazła fajny hotel z wyżywieniem ala szwedzki stół, więc super sprawa.
Wpłaciła zaliczkę, na drugi dzień rano biuro ogłosiło upadłość ! Nie ma wczasów ani pieniędzy
Syndyk przejął wierzytelności spółki, skontaktowali się z Izą, oczywiście wcześniej milion wykonanych telefonów i rozmów, co dalej i gdzie jest kurwa nasza kasa !!! W każdym razie obiecali oddać pieniądze, których do dzisiaj jeszcze nie ma …
Iza znalazła inny nocleg w tej samej miejscowości (Gozd Martuljek), zapłaciliśmy przez Booking, oczywiście nie obyło się bez kłopotów, chcieli nasze całkowite dane, żeby im wysłać mailem … U nas rękami i nogami duże Nie i dwa razy ee !
Coś tam podaliśmy, licząc że resztę nie będzie trzeba
Zakupiłem winiety i ubezpieczenie dla naszej trójki, załadowaliśmy naszą Dacze, no i po takich początkowych perturbacjach mogliśmy w końcu 8 lipca wyruszyć w drogę.
Przyznam się że trochę się bałem, to był mój pierwszy wyjazd przez Trzy kraje, na szczęście droga minęła nam całkiem przyjemnie i szybko, jedyna przygoda to przejazd przez Przełecz Wurzen (1072 m) gdzie w pewnym momencie nachylenie podjazdu to 18 % i nasza załadowana Dacza nie chciała jechać, stanęła ! (silniczek 1.0 i brak turbiny) Ja w szoku i lekkiej panice No nic, jedyneczka i drzemy pod górę, na szczęście nie był to długi odcinek i dojechały nas tylko dwa auta, więc nie było korka
Jechaliśmy tą drogą dla tego, że na przełęczy jest fajny pomnik w postaci czołgu, ale gdybym wiedział o tych 18 %, to za cholerę bym tamtędy nie pojechał.
Cali i zdrowi z dodatkowymi siwymi włosami ( tak jakby u mnie to miało znaczenie ) meldujemy się w naszym apartamencie około 15.00.
Niecałą godzinkę później idziemy już w stronę Dolnego Wodospadu Martuljkov, który jest dosłownie 1.5 km od naszego domu.
Słychać szum wody, są pierwsze wodospady w postaci progów zwalniających, przechodzimy mostkiem i kierujemy się w stronę drugiego nieco wyższego i większego, dziewczyny zaglądają na mnie z góry.
Tuż za nim kamienista plaża na której było mnóstwo kamiennych budowli, klasyczne piramidki takie jak można spotkać wszędzie w górach pojawiają się wąskie ścieżki na małym urwiskiem nad rzeczką (Martulijska Bystrzyca) która spływa z góry.
Są też drewniane kładki, jest bardzo przyjemnie i chłodno, w upalne popołudnie to idealne miejsce
Przechodzimy kolejny mostek zawieszony dość wysoko nad ziemią, zaraz za nim są strome schody pod wielką skałą, kilka zakrętów wąską ścieżką pod górę i jest kolejny most nad przepaścią, fajnie tu pomyślałem sobie, nieźle się zaczyna ten nasz wyjazd, oby tak dalej
A dalej to już słychać wyraźnie głośny łomot wodospadu, całkiem duży ten wodoryj, taki lekko kaskadowy …
Chwilę podziwiamy i pstrykamy, choć to niełatwe, bije od niego spora bryza i po chwili człowiek zaczyna być mokry
Przez moment chcemy iść dalej, ale okazuje się że Górny wodospad jest godzinę drogi od nas, więc odpuszczamy i tak dobrze zaczęliśmy, że w dzień przyjazdu w ogóle gdzieś poszliśmy a o górnym wodospadzie Martuljkov jeszcze będzie, bo chyba nie myślicie że mu odpuściłem tak łatwo
My wracamy do domu, po drodze podziwiając piękno i ogrom gór które górują nad tą dolinką i są głównym widokiem Gozd Matuljek, na jeden z nich za niedługo wejdę !
Cdn.