08-09.09.2017 Przez Beskid Sądecki na pienińskie ścieżki

Relacje z Pienin, Gór Świętokrzyskich i innych polskich gór...
Awatar użytkownika
nes_ska
Posty: 2931
Rejestracja: 2013-10-09, 15:58
Lokalizacja: Brzesko

08-09.09.2017 Przez Beskid Sądecki na pienińskie ścieżki

Postautor: nes_ska » 2017-10-04, 19:17

Wrzesień oczywiście nie mógł być miesiącem bez gór. Tym razem zaplanowałam odwiedzić legendarną Chatkę pod Niemcową, a następnie zanocować pod Durbaszką, by wskoczyć na zachód słońca. Niestety nie wszystko się udało, a to co się udało, niekoniecznie było sukcesem :P

Przygodę rozpoczęłam w Rytrze, bo tutaj docieram bezpośrednio z Brzeska, więc zrobiłam to dla wygody własnej :)

Obrazek

Pogoda - bez tragedii, jednak zanim ruszyłam na szlak, najpierw wskoczyłam na obiad. W międzyczasie trochę chmur się pojawiło, więc znów nie było mojej upragnionej "full-lampy" :P

Obrazek

Tymczasem czas uciekał, a ja ruszyłam dopiero po pracy, więc już była 15. Najwyższa pora ruszyć ku chatce.

Obrazek

Spakowałam inny aparat i inny obiektyw, więc nie do końca ogarniałam system :D Ogólnie nie byłam zadowolona, ale bez tragedii.

Obrazek

Za plecami miałam szlaki prowadzące na Halę Łabowską - tam też bym się w sumie mogła wybrać.

Obrazek
Obrazek

W dole Poprad ;)

Obrazek
Obrazek

Tymczasem ja drapałam się ku górze. Tym razem temperatury nie były już wygórowane. W międzyczasie przy domkach oczywiście wysłuchałam od jakiegoś lokalnego gospodarza o tym, że kobieta sama po górach chodzi... :D

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Szybko jednak zakończyłam tę rozmowę, tłumacząc, że chcę dotrzeć jeszcze przed zmrokiem i popędziłam dalej ;d Tym szlakiem zresztą dawno już nie szłam. Ostatni raz w promieniach słońca chyba w 2014 r. Później jeszcze raz, ale po zmroku, więc wiele nie widziałam - pamiętam, że wtedy nadziałam się udami na drut kolczasty :D Teraz mi to raczej nie groziło, więc niespiesznie idąc podziwiałam piękne, jeszcze letnie krajobrazy :)

Obrazek

Po drodze mijałam garstkę owieczek. Bądź baranów (coby znów ktoś się ze mną nie spierał, czy słowackie czy czeskie, oznajmiam, że polskie :P).

Obrazek

Słodkie były, więc je obfociłam dokładnie :)

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Szlak czerwony z Rytra jest jednym z moich ulubionych w tym rejonie. Ostatnio ktoś pisał, że Beskid Sądecki zupełnie nie jest widokowy - bzdurnik! :P

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Z takimi widokami to tylko siedzieć na ławce i patrzeć w dal :D - moje wyjazdy ostatnio chyba w przewadze tak wyglądają - mniej chodzenia, więcej patrzenia, maksymalnie ~20 km :P

Obrazek

Idąc od ławeczki przez przypadek odbiłam od szlaku, więc zamiast iść nim, szłam między domostwami w okolicach kolejnych owieczek ;)

Obrazek

Przy tym domu natomiast kolejny raz spotkałam przemiłą babcię, która w nim mieszka i chwilę sobie pogadałyśmy. Ona przynajmniej nie komentuje, że łażę sama :)

Obrazek

Później weszłam na chwilę w las...

Obrazek
Obrazek

Tam się zwyczajowo pogubiłam, zeszłam w dół, później się musiałam wracać. No cóż - dopiero drugie pogubienie tego dnia?

Obrazek

W końcu dotarłam w okolice Kordowca, w którym oferują nocleg bez tłumów i cudów, ale z prysznicem.

Obrazek
Obrazek

Ja natomiast poszłam dalej w obranym przez siebie wcześniej kierunku. Docierając do kolejnej ławki, nie powstrzymałam się od zalegnięcia na niej :)

Obrazek
Obrazek

Bo i po co się stąd ruszać?

Obrazek

Tylko po to, żeby dotrzeć na miejsce przed zmrokiem. Podjęłam więc decyzję, żeby zostawić za sobą wygodną ławeczkę i iść dalej.

Obrazek

W końcu dotarłam na polanę, z której miałam zejść do chatki pod Niemcową.

Obrazek
Obrazek

Skończyło się tym, że źle odbiłam, szłam jakimiś krzaczorami, później musiałam zejść ze skarpy :P, a na koniec wylądowałam przy drodze, co mnie nawet ucieszyło.

Obrazek

Drogą tą dotarłam do chatki pod Niemcową, gdzie Jerzy zrobił mi herbatę, a ja udałam się z nią na huśtawkę, na której wprawdzie było czuć smród z pobliskich kibli, ale nie było dramatu przy moim katarze ;D]

Obrazek
Obrazek

Przy chatce było mnóstwo kociaków. Niestety podejście gospodarza do nich jest mało zachęcające dla osoby, która swoich własnych kocurrrów ma dziewięć, ale trudno.

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Jest huśtawka, jest herbata - jakoś przetrwam :P

Obrazek
Obrazek

Ludzi prawie nie było, więc gdy udałam się do pokoju, gospodarz próbował mnie nawracać, dając mi do poczytania książki o objawieniach maryjnych ? :P Z braku laku jedną poczytałam, ale bez przekonania. Dostałam je do domu :dev

Obrazek

Poranek przywitał mnie słońcem, więc dosyć szybko się zebrałam...

Obrazek

Huśtawka tym razem była oświetlona promieniami porannego słoneczka.

Obrazek

Pożegnałam się z koteczkami i ruszyłam przed siebie.

Obrazek
Obrazek

Najpierw czerwonym szlakiem w kierunku Wielkiego Rogacza.

Obrazek
Obrazek

Wiało tak, że łeb urywało, a drzewa skrzypiały, ale pogoda nadal była ładna.

Obrazek

Tatry były w chmurach, tam też podobno w tym dniu wiało niemiłosiernie.

Obrazek
Obrazek

Akurat trasą, którą szłam, przebiegała trasa biegu - bodajże Biegu Siedmiu Dolin czy jakoś tak. Biegacze mi nie przeszkadzali, ale to, że część z nich jedząc podczas biegu, rzucała śmieci pod nogi, tak! Zwłaszcza że w mig wiatr mógł zwiać te śmieci gdzieś na bok i kto je wtedy posprząta? Bez sensu.

Obrazek

Z Rogacza odbiłam w kierunku Polany Litawcowej. Po drodze oczywiście miałam widoki w wiadomym kierunku ;)

Obrazek

Na Litawcowej też było całkiem uroczo :)

Obrazek
Obrazek
Obrazek

W końcu jednak odbiłam w kierunku pienińskim, gdzie chciałam spędzić czas do końca weekendu.

Obrazek

Dość długie odcinki były odrobinę błotniste ;P Chwilami trzeba było się nagimnastykować, aby je zgrabnie ominąć.

Obrazek

Stąd przez Przełęcz Rozdziela chciałam iść w kierunku Wysokiej.

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Na przełęczy oczywiście zrobiłam popas.

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Po nim ruszyłam w górę. Ostatni raz szłam tędy w zimie z bratem i kolegami - w dół zjeżdżałam na dupolocie ;P W górę niestety musiałam podchodzić ;) Tym razem szło się wygodniej, ale mimo wszystko pod górę, więc wciąż się zatrzymywałam, spoglądając na widoki za plecami ;d

Obrazek
Obrazek

Kiedy zerknęłam wreszcie w inną stronę niż za plecy, dojrzałam dwie sarenki ;) Jedna zdążyła mi zwiać.

Obrazek

Później już przez jakiś czas szłam lasem, a chwilami wyłaniały się jakieś widoki.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Pozostało wytargać pod Wysoką ;d Gdy widoki się odsłaniały, widziałam m.in. trasę, którą wcześniej szłam.

Obrazek
Obrazek

Wysoka!

Obrazek

Widoki nie były szałowe, bo to jednak lato, ale było ok. Po drodze weszłam na te dwa ogrodzone punkty widokowe, które tam są.

Obrazek
Obrazek

Aż w końcu wytargałam na szczyt - chyba czwarty raz.

Obrazek
Obrazek

Nie byłam tam długo, ponieważ dosyć mocno wiało. Spotkałam natomiast dziewczynę, z którą podreptałam w kierunku Durbaszki. Szłyśmy razem, a dziewczyna miała werwę, więc czas leciał tak szybko, że nie robiłam zbyt wielu zdjęć ;)

Obrazek
Obrazek
Obrazek\

W końcu dotarłyśmy do Durbaszki i co?!

Obrazek

I gospodarze powiedzieli mi, że mogę przyjść 365 dni w roku, ale dzisiaj mnie nie przyjmą, bo schronisko jest na wyłączność dla ekipy studentów. Z dużym poczuciem rozczarowania postanowiłam wrócić do domu, więc zaczęłam schodzić drogą w kierunku Jaworek.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Zachód słońca był piękny, ale ja oglądałam go przez szyby autobusu zamiast z Wysokiego Wierchu :-(... Zarzekałam się, że nie pójdę już pod Durbaszkę! ;p

Kierunek: Niemcowa!
Dalej w Pieniny!
Ostatnio zmieniony 2017-10-04, 19:19 przez nes_ska, łącznie zmieniany 1 raz.
Jestem tu gdzie stoję, ale jeśli się ruszę, to mogę się zgubić.

laynn

Postautor: laynn » 2017-10-04, 19:24

Biegacze to zło!
Miałem tak napisać, ale mnie zaraz ktoś tu pewnie obszczeka :P

Awatar użytkownika
nes_ska
Posty: 2931
Rejestracja: 2013-10-09, 15:58
Lokalizacja: Brzesko

Postautor: nes_ska » 2017-10-04, 19:29

Mnie biegacze, rowerzyści i nawet chodzący na rękach nie przeszkadzają. W końcu te szlaki są też dla nich. Przeszkadzają mi śmieciarze i wiem, że piesi turyści też śmiecą, ale tutaj ewidentnie były to śmieci biegaczy i było ich całkiem sporo.

A-a-a-a... Jeden biegacz mi jeszcze dociął, że gdybym biegała tak jak oni, to zobaczyłabym więcej ;P...
Ostatnio zmieniony 2017-10-04, 19:29 przez nes_ska, łącznie zmieniany 1 raz.
Jestem tu gdzie stoję, ale jeśli się ruszę, to mogę się zgubić.

laynn

Postautor: laynn » 2017-10-04, 21:47

Ja żartowałem. Mam podobnie, nie lubię śmieciarzy.

Awatar użytkownika
telefon 110
Posty: 2046
Rejestracja: 2014-09-20, 22:32

Re: 08-09.09.2017 Przez Beskid Sądecki na pienińskie ścieżki

Postautor: telefon 110 » 2017-10-05, 10:46

nes_ska pisze:
I gospodarze powiedzieli mi, że mogę przyjść 365 dni w roku, ale dzisiaj mnie nie przyjmą, bo schronisko jest na wyłączność dla ekipy studentów.


To strasznie dziwne zważywszy że schronisko oferuje podłogę (niemały obiekt).
http://www.durbaszka.pl/
Czyżby się w tym jednym dniu odbywały się studenckie odpowiedniki Nocy Kupały ?
Na plusy tego miejsca można zaliczyć niesłychanie sprawną mikrofalę (zapiekanki, barszczyki/rosołki instant) oraz to że nie sprzedają alkoholu ( w przeciwieństwie do Bereśnika).

Awatar użytkownika
nes_ska
Posty: 2931
Rejestracja: 2013-10-09, 15:58
Lokalizacja: Brzesko

Postautor: nes_ska » 2017-10-05, 14:32

telefon 110 pisze:To strasznie dziwne zważywszy że schronisko oferuje podłogę (niemały obiekt).


Wyobraź sobie moje rozczarowanie, kiedy odmówiono mi nawet podłogi :D Ogólnie pokrzyżowało to moje wszystkie plany. Bereśnik lubię, ale niezbyt mi to było po drodze i uznałam, że widocznie los tak chciał ;)

telefon 110 pisze:Czyżby się w tym jednym dniu odbywały się studenckie odpowiedniki Nocy Kupały ?


Nie mam pojęcia, ale oszustwem już wydało się to, że przyjmą mnie 365 dni w roku, ale nie w ten dzień, bo w większości lat rok ma 365 dni, w tym roku również ;P

telefon 110 pisze:Na plusy tego miejsca można zaliczyć niesłychanie sprawną mikrofalę (zapiekanki, barszczyki/rosołki instant) oraz to że nie sprzedają alkoholu


Jedzenie nie było mi tam potrzebne akurat, a alkoholu owszem nie sprzedają, ale widziałam tam następnym razem (tak, bo w końcu się wybrałam kolejny raz) butelki po piwach w koszu, więc nie ma widocznie zakazu totalnego. Zarzekałam się, że tam nie pójdę, ale to jest fajna lokalizacja, aby iść na wschód lub zachód słońca na Wysokim Wierchu, bo jest bardzo blisko ;)

Ja żartowałem. Mam podobnie, nie lubię śmieciarzy.


Nie migaj się teraz :dev
Jestem tu gdzie stoję, ale jeśli się ruszę, to mogę się zgubić.

Awatar użytkownika
Dobromił
Posty: 14468
Rejestracja: 2013-07-09, 08:33

Postautor: Dobromił » 2017-10-05, 14:36

Podgatunek : Biegacz Śmiecący.
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu

Awatar użytkownika
telefon 110
Posty: 2046
Rejestracja: 2014-09-20, 22:32

Postautor: telefon 110 » 2017-10-05, 15:05

nes_ska pisze:
telefon 110 pisze:
Zarzekałam się, że tam nie pójdę, ale to jest fajna lokalizacja, aby iść na wschód lub zachód słońca na Wysokim Wierchu, bo jest bardzo blisko ;)

Prawda.
Bajkowe tam sosny.
Ustrzelić zachód słońca przez nie to było by coś. ;)
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Awatar użytkownika
Majka
Posty: 919
Rejestracja: 2014-07-30, 12:58
Lokalizacja: Beskid Mały/ Kraków

Postautor: Majka » 2017-10-05, 15:16

Plusy Durbaszki to pyszne jedzenie i cudowny Rudolf-pożeracz kabanosów i kiełbas z kanapek turystów. :lol Spać w tym miejscu nie miałam potrzeby, więc się nie wypowiem. Szkoda,że musiałaś kończyć w ten sposób wycieczkę. :(
"Wokół góry, góry i góry
I całe moje życie w górach..."

Awatar użytkownika
telefon 110
Posty: 2046
Rejestracja: 2014-09-20, 22:32

Postautor: telefon 110 » 2017-10-05, 15:21

Majka pisze:Plusy Durbaszki to pyszne jedzenie i cudowny Rudolf-pożeracz kabanosów i kiełbas z kanapek turystów. :lol

To dlatego że tam zapiekanki przechowują przez zimę w pobliskiej kopanej piwniczce-by skruszały.
Rudolfa nie widziałem.

Awatar użytkownika
Majka
Posty: 919
Rejestracja: 2014-07-30, 12:58
Lokalizacja: Beskid Mały/ Kraków

Postautor: Majka » 2017-10-05, 15:46

Zapiekanek nie jadłam. Pyszne pierogi różnego rodzaju, mąż jakieś zupy tam jadał. Twierdził,że bardzo dobre. Rudolf plącze się tu i tam, ale najczęściej w pobliżu schroniska. Maskotka turystów.Kocur oczywiście :)
"Wokół góry, góry i góry

I całe moje życie w górach..."

laynn

Postautor: laynn » 2017-10-05, 18:58

Nie migam się.
Ja nigdy nie zrozumiem pozwolenia na śmiecenie.
No chyba, że np biegacz, taternik to ktoś lepszy od zwykłych ludzi, to wtedy nie lubię biegaczy, taterników.