![:P](./images/smilies/icon_razz.gif)
Przygodę rozpoczęłam w Rytrze, bo tutaj docieram bezpośrednio z Brzeska, więc zrobiłam to dla wygody własnej
![:)](./images/smilies/icon_biggrin.gif)
Pogoda - bez tragedii, jednak zanim ruszyłam na szlak, najpierw wskoczyłam na obiad. W międzyczasie trochę chmur się pojawiło, więc znów nie było mojej upragnionej "full-lampy"
![:P](./images/smilies/icon_razz.gif)
Tymczasem czas uciekał, a ja ruszyłam dopiero po pracy, więc już była 15. Najwyższa pora ruszyć ku chatce.
Spakowałam inny aparat i inny obiektyw, więc nie do końca ogarniałam system
![:D](./images/smilies/icon_mrgreen.gif)
Za plecami miałam szlaki prowadzące na Halę Łabowską - tam też bym się w sumie mogła wybrać.
W dole Poprad
![;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
Tymczasem ja drapałam się ku górze. Tym razem temperatury nie były już wygórowane. W międzyczasie przy domkach oczywiście wysłuchałam od jakiegoś lokalnego gospodarza o tym, że kobieta sama po górach chodzi...
![:D](./images/smilies/icon_mrgreen.gif)
Szybko jednak zakończyłam tę rozmowę, tłumacząc, że chcę dotrzeć jeszcze przed zmrokiem i popędziłam dalej ;d Tym szlakiem zresztą dawno już nie szłam. Ostatni raz w promieniach słońca chyba w 2014 r. Później jeszcze raz, ale po zmroku, więc wiele nie widziałam - pamiętam, że wtedy nadziałam się udami na drut kolczasty
![:D](./images/smilies/icon_mrgreen.gif)
![:)](./images/smilies/icon_biggrin.gif)
Po drodze mijałam garstkę owieczek. Bądź baranów (coby znów ktoś się ze mną nie spierał, czy słowackie czy czeskie, oznajmiam, że polskie
![:P](./images/smilies/icon_razz.gif)
Słodkie były, więc je obfociłam dokładnie
![:)](./images/smilies/icon_biggrin.gif)
Szlak czerwony z Rytra jest jednym z moich ulubionych w tym rejonie. Ostatnio ktoś pisał, że Beskid Sądecki zupełnie nie jest widokowy - bzdurnik!
![:P](./images/smilies/icon_razz.gif)
Z takimi widokami to tylko siedzieć na ławce i patrzeć w dal
![:D](./images/smilies/icon_mrgreen.gif)
![:P](./images/smilies/icon_razz.gif)
Idąc od ławeczki przez przypadek odbiłam od szlaku, więc zamiast iść nim, szłam między domostwami w okolicach kolejnych owieczek
![;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
Przy tym domu natomiast kolejny raz spotkałam przemiłą babcię, która w nim mieszka i chwilę sobie pogadałyśmy. Ona przynajmniej nie komentuje, że łażę sama
![:)](./images/smilies/icon_biggrin.gif)
Później weszłam na chwilę w las...
Tam się zwyczajowo pogubiłam, zeszłam w dół, później się musiałam wracać. No cóż - dopiero drugie pogubienie tego dnia?
W końcu dotarłam w okolice Kordowca, w którym oferują nocleg bez tłumów i cudów, ale z prysznicem.
Ja natomiast poszłam dalej w obranym przez siebie wcześniej kierunku. Docierając do kolejnej ławki, nie powstrzymałam się od zalegnięcia na niej
![:)](./images/smilies/icon_biggrin.gif)
Bo i po co się stąd ruszać?
Tylko po to, żeby dotrzeć na miejsce przed zmrokiem. Podjęłam więc decyzję, żeby zostawić za sobą wygodną ławeczkę i iść dalej.
W końcu dotarłam na polanę, z której miałam zejść do chatki pod Niemcową.
Skończyło się tym, że źle odbiłam, szłam jakimiś krzaczorami, później musiałam zejść ze skarpy
![:P](./images/smilies/icon_razz.gif)
Drogą tą dotarłam do chatki pod Niemcową, gdzie Jerzy zrobił mi herbatę, a ja udałam się z nią na huśtawkę, na której wprawdzie było czuć smród z pobliskich kibli, ale nie było dramatu przy moim katarze ;D]
Przy chatce było mnóstwo kociaków. Niestety podejście gospodarza do nich jest mało zachęcające dla osoby, która swoich własnych kocurrrów ma dziewięć, ale trudno.
Jest huśtawka, jest herbata - jakoś przetrwam
![:P](./images/smilies/icon_razz.gif)
Ludzi prawie nie było, więc gdy udałam się do pokoju, gospodarz próbował mnie nawracać, dając mi do poczytania książki o objawieniach maryjnych ?
![:P](./images/smilies/icon_razz.gif)
![:dev](./images/smilies/icon_twisted.gif)
Poranek przywitał mnie słońcem, więc dosyć szybko się zebrałam...
Huśtawka tym razem była oświetlona promieniami porannego słoneczka.
Pożegnałam się z koteczkami i ruszyłam przed siebie.
Najpierw czerwonym szlakiem w kierunku Wielkiego Rogacza.
Wiało tak, że łeb urywało, a drzewa skrzypiały, ale pogoda nadal była ładna.
Tatry były w chmurach, tam też podobno w tym dniu wiało niemiłosiernie.
Akurat trasą, którą szłam, przebiegała trasa biegu - bodajże Biegu Siedmiu Dolin czy jakoś tak. Biegacze mi nie przeszkadzali, ale to, że część z nich jedząc podczas biegu, rzucała śmieci pod nogi, tak! Zwłaszcza że w mig wiatr mógł zwiać te śmieci gdzieś na bok i kto je wtedy posprząta? Bez sensu.
Z Rogacza odbiłam w kierunku Polany Litawcowej. Po drodze oczywiście miałam widoki w wiadomym kierunku
![;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
Na Litawcowej też było całkiem uroczo
![:)](./images/smilies/icon_biggrin.gif)
W końcu jednak odbiłam w kierunku pienińskim, gdzie chciałam spędzić czas do końca weekendu.
Dość długie odcinki były odrobinę błotniste ;P Chwilami trzeba było się nagimnastykować, aby je zgrabnie ominąć.
Stąd przez Przełęcz Rozdziela chciałam iść w kierunku Wysokiej.
Na przełęczy oczywiście zrobiłam popas.
Po nim ruszyłam w górę. Ostatni raz szłam tędy w zimie z bratem i kolegami - w dół zjeżdżałam na dupolocie ;P W górę niestety musiałam podchodzić
![;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
Kiedy zerknęłam wreszcie w inną stronę niż za plecy, dojrzałam dwie sarenki
![;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
Później już przez jakiś czas szłam lasem, a chwilami wyłaniały się jakieś widoki.
Pozostało wytargać pod Wysoką ;d Gdy widoki się odsłaniały, widziałam m.in. trasę, którą wcześniej szłam.
Wysoka!
Widoki nie były szałowe, bo to jednak lato, ale było ok. Po drodze weszłam na te dwa ogrodzone punkty widokowe, które tam są.
Aż w końcu wytargałam na szczyt - chyba czwarty raz.
Nie byłam tam długo, ponieważ dosyć mocno wiało. Spotkałam natomiast dziewczynę, z którą podreptałam w kierunku Durbaszki. Szłyśmy razem, a dziewczyna miała werwę, więc czas leciał tak szybko, że nie robiłam zbyt wielu zdjęć
![;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
W końcu dotarłyśmy do Durbaszki i co?!
I gospodarze powiedzieli mi, że mogę przyjść 365 dni w roku, ale dzisiaj mnie nie przyjmą, bo schronisko jest na wyłączność dla ekipy studentów. Z dużym poczuciem rozczarowania postanowiłam wrócić do domu, więc zaczęłam schodzić drogą w kierunku Jaworek.
Zachód słońca był piękny, ale ja oglądałam go przez szyby autobusu zamiast z Wysokiego Wierchu
![:-(](./images/smilies/icon_sad.gif)
Kierunek: Niemcowa!
Dalej w Pieniny!