Strona 1 z 1

15-16.09. Wspominkowo - rodzinna wycieczka po Spiszu...

: 2019-01-29, 22:36
autor: nes_ska
Dzisiaj kolega przypomniał mi o naszej spiskiej rodzinnej wycieczce. Miło było popatrzeć na tę zieleń, więc Was też trochę zasypię zielonością.

Z Martą, dziewczyną mojego brata już dawno rozmawiałyśmy o wycieczce na Spisz. W międzyczasie wybrałam się tam w wakacje z Pudelkiem, a my dalej nic. W końcu umówiłyśmy się na wrzesień. Stawiałam pewien opór, bo w tym samym czasie była OSPA na Rycerzowej, ale w końcu stanęło na tym, że bez względu na pogodę zrealizujemy spiskie marzenie Marty. Zapytałyśmy jeszcze Szymona, czy chciałby jechać z nami i zarezerwowałam "Noclegi u Zosi", bo pamiętałam taką tablicę z przełęczy nad Łapszanką.

Pogoda na sobotę była kiepska, więc "gorszą" trasę wybrałam na ten dzień. Rozpoczęliśmy wycieczkę z Klinu w Bukowinie Tatrzańskiej. Stamtąd mieliśmy dotrzeć do Jurgowa, a następnie przez Grocholów Potok na przełęcz.

Widoków nie było. Zgodnie z prognozami.

Obrazek
Obrazek

No cóż. Pozostało tylko nie zniechęcać się i dotrzeć do celu. Może następnego dnia będzie lepiej. Szymonowi przytroczyłyśmy siatkę do plecaka i zbieraliśmy razem grzyby ;D

Obrazek

Schodząc do Jurgowa pogadałyśmy z kozami. Ta po prawej była wyjątkowo rozmowna. Odpowiadała "meee" za "meee" ;)

Obrazek

W Jurgowie wciąż były chmury...

Obrazek

Ale kiedy zaczęliśmy wychodzić przez Grocholów Potok, pogoda zaczęła się delikatnie poprawiać.

Obrazek

Cudów nie było, ale Tatry lekko się wyłaniały zza chmur.

Obrazek
Obrazek

Kiedy szłam tędy z Pudelkiem w przeciwną stronę, zgubiliśmy w pewnym momencie szlak. Byłam ciekawa, czy tym razem przejdziemy szlak bez problemów - założyłam, że od tej drugiej strony może się udać!

Obrazek
Obrazek

Nic bardziej mylnego! My również zgubiliśmy szlak! :D

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Postanowiliśmy dojść do rzeki, bo to tuż za nią z Pudlem się ostatnio pogubiliśmy. Przy rzece znaleźliśmy jakieś znaczki, ale przejście i tak było gimnastyczne. Ja ściągnęłam buty, natomiast Marta z Szymonem przeskakiwali na drugą stronę.

Kiedy dotarliśmy do domku z flagą Polski, wiedziałam, że dalej już na pewno się nie zgubimy.

Obrazek

Powoli wychodziliśmy na górę w kierunku asfaltu.

Obrazek
Obrazek

Trochę zatrzymywało nas robienie zdjęć, mimo że Tatry dalej były pod pierzyną.

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Ale było piękne słońce, ładne kolory, więc nie było sensu się spieszyć.

Obrazek
Obrazek
Obrazek

W końcu dotarliśmy na górę. Pozostało dotrzeć do domku, w którym zarezerwowałam nocleg...

Obrazek
Obrazek

Zaszliśmy pod kapliczkę... Ja patrzę, a tam: POKOJE U DANUSI! Mówię więc: Cholera, ja zarezerwowałam chyba pokoje u Zosi. Pytałam wyraźnie pana czy rozmawiamy o domku na przełęczy i potwierdził. Wpisuje na resztkach zasięgu Pokoje u Zosi i okazuje się, że są kilka kilometrów dalej, na dole Łapsz :D Ale kicha! Mieliśmy nocować na przełęczy, a następnego dnia iść na Sarnowską Grapę. Nie będzie nam się chciało wychodzić z powrotem na górę, człapiąc po tym asfalcie. Poszłyśmy więc z Martą do Danusi zapytać, czy przyjmie nas na nocleg - zgodziła się! Zadzwoniłam do Zosi i odwołałam nasze przyjście, tłumacząc tę okrutną pomyłkę. Wszystko załatwione. Zakwaterowaliśmy się z widokiem na Tatry i poszliśmy posiedzieć na ławeczce, mimo że zachód był niespecjalny.

Obrazek
Obrazek
Obrazek

W końcu zrobiło nam się zimno, więc wróciliśmy na kwaterę. Bardzo fajną! Rano nie wstaliśmy na zachód słońca. Albo wstałyśmy, zobaczyłyśmy chmury i położyłyśmy się do spania? Wstaliśmy jednak nieco później i wyjrzeliśmy przez okno! Było super!

Obrazek
Obrazek

To zmotywowało nas do tego, żeby się ogarnąć i wyjść.

Obrazek
Obrazek

Samo przejście koło kapliczki zajęło nam spoooooooro czasu :D

Obrazek
Obrazek
Obrazek

W końcu jednak ruszyliśmy dalej ;d

Obrazek
Obrazek

Żeby szybciej zejść z asfaltu, odbiliśmy na niebieski szlak w kierunku Pawlikowskiego Wierchu, ale zanim to zrobiliśmy poszlajaliśmy się jeszcze po okolicznych łąkach i zgodnie z Martą stwierdziłyśmy, że Szymon może tu zbudować dom :D

Obrazek
Obrazek

Tym razem mieliśmy dzień pod znakiem "krowy" :P

Obrazek

Niebieski szlak! Najtrudniej było wypatrzeć znaczek na start, później już jakoś leciało ;)

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Trasa bardzo nam się podobała. Dodatkowo pogoda była zachęcająca!

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Po dotarciu do czerwonego szlaku odbiliśmy jeszcze z powrotem na Sarnowską Grapę.

Obrazek
Obrazek

Znalazłyśmy tu domek marzeń!

Obrazek
Obrazek

Pozwoliłyśmy sobie zerknąć do środka (bo z wierzchu nam się w ogóle nie podoba - myślę, że biały kolor ma trochę "chronić" przed słońcem. U góry jest antresola, a na dole mini-kuchnia, mini-łazieneczka i mini-salonik z pufem. To łóżko u góry wymiata! Budzić się z widokiem na Tatry - miazga!

Obrazek

A widoki z Sarnowskiej Grapy są przecież naprawdę zachęcające!

Obrazek
Obrazek

No nic, trzeba było wracać na Pawlikowski - to coś było innego zdania! ;p

Obrazek

Ale się nie ugięliśmy!

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Powtórzyliśmy trasę moją i Pudelka, czyli poszliśmy rowerowym przez Kuśnierzów Wierch. Przy bacówce spotkaliśmy owieczki, które nas dwie zauroczyły ;>

Obrazek
Obrazek

Bacówka u góry była jednak zamknięta, więc ruszyliśmy w dół, ku Łapszom.

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Taaa... Szymon coś nam pokazuje ;d

Obrazek

Może to? ;d

Obrazek

Dotarliśmy do bacówki na dole i tam zakupiliśmy różne sery - ja klasyki - białe, oni oscypki (fe! ;p)

Iiiii postanowiliśmy jeszcze wyjść na Grandeus.

Obrazek

Polecam żółty szlak w przeciwieństwie do czerwonego! Może ten drugi nie jest jakiś zły, ale żółty to spacerek!!

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Spokojny marszyk, zero zmęczenia :P

Obrazek

I jesteśmy na szczycie!

Obrazek
Obrazek

Tutaj zrobiliśmy popas i pałaszowaliśmy nasze serki, a następnie postanowiliśmy schodzić, ale nie do Łapsz Wyżnych, gdzie niczego nie ma, tylko bliżej Łapsz Niżnych. Pozostało zejść bezszlakowo.

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Przez jakiś czas była to droga...

Obrazek

Innym razem pole minowe po krowich bobkach, ale udało się :D

Obrazek

Doszliśmy do Łapsz Średnich, skąd asfaltem podreptaliśmy do Niżnych do restauracji, a stamtąd pojechaliśmy do domu ;) Wracaliśśśśśmy dłłłłłuuuuuuuuuuuuuuuugo, ponieważ była inwazja ludzi wracających z Zakopanego. Na szczęście ciemną nocą wróciliśmy do domu, a rodzinny Spisz postanowiliśmy powtórzyć w tym roku!

: 2019-01-29, 23:25
autor: gar
Ten biały domek na Sarnowskiej Grapie też z dzieciakami oglądaliśmy w lipcu i zapuszczaliśmy żurawia do środka. Nawet II śniadanie uskuteczniliśmy na paletach z drugiej strony domu, bo na pseudotarasie jakoś tak głupio by było.

: 2019-01-29, 23:50
autor: laynn
Ło matko i córko, ten Spisz (telefon mi przerobił na śpisz :D ) jest niesamowity. I lepszy od Tatr!

: 2019-01-30, 00:18
autor: sokół
Ba! Pięknie. I pomyśleć, że tam właśnie spędzę wakacje :) Ta-dam!

: 2019-01-30, 07:35
autor: Piotrek
Musze kiedyś zaliczyć tą kapliczkę w Łapiszance, bo już chyba wszyscy ją zaliczyli, a miejsce urokliwe.

Pierwsze zdjęcia sprawiają wrażenie jakby było baaardzo duszno :-)

: 2019-01-30, 08:39
autor: nes_ska
sokół pisze:Ba! Pięknie. I pomyśleć, że tam właśnie spędzę wakacje :) Ta-dam!


Dobry wybór!:) Ja też na pewno część wakacji spędzę na Spiszu:D

Piotrek pisze:Musze kiedyś zaliczyć tą kapliczkę w Łapiszance, bo już chyba wszyscy ją zaliczyli, a miejsce urokliwe.

Pierwsze zdjęcia sprawiają wrażenie jakby było baaardzo duszno :-)


Polecam Noclegi u Danusi gdybyś chciał tam kimać. 35 zł za nocleg z pościelą, łazienką w pokoju, z dostępem do kuchni i takiej świetlico-jadalni. Jak się jest dłużej niz jedną noc to taniej. A do kapliczki minuta drogi:D Można siąść na ławeczce z piwkiem i patrzeć do woli...:D