" ... ale skoro się maiło ochotę na frytki ..."
Zacytowałem kolegę na S. jako tytuł tej wycieczki
Uznałem że pojadę w Beskid Morawsko - Śląski, ale żeby nie było że tak po prostu, to postanowiłem pójść od strony słowackiej ...
Zanim tam dojechałem to nawigacja urządziła mi prawdziwy rajd po wąskich leśnych drogach, to było straszne doświadczenie, było ciasno i nerwowo, a na końcu zwalone drzewo i nawracanie
Po sporych perypetiach i przystanku na granicy czesko słowackiej, docieram na miejsce po 9.00, zostawiam auto na pętli autobusowej i ruszam.
Głównym bodźcem do tej wersji trasy była chęć zobaczenia Niedźwiedziej Skały ...
Więc niebieskim szlakiem z Rakova ruszam w stronę skały i Kamiennej Chaty.
Na dzień dobry okazuje się że musiała tutaj niedawno przejść jakaś wichura albo trąba powietrzna, wszędzie masakra, drogi zawalone przewróconymi drzewami, mój niebieski szlak nie istnieje, wszędzie drzewa ! Próbowałem się przebić przez zwalisko, ale cały podrapany odpuściłem i zszedłem z powrotem na drogę i obszedłem wszystko dookoła, takich miejsc było jeszcze kilka, więc przedzieranie się przez krzaki, było kilka razy.
Brak lasu jak zwykle ma też plusy, widoki
Pierwsza część trasy idzie mixem, trochę asfaltu i trochę przez wysokie trawy, był też szuter ...
Dotarłem do Niedźwiedziej Skały, no i trochę zawiedziony bo słońce świeciło prosto w pysk, jak tu zrobić foto ? dodatkowo widać złamane drzewo tuż nad kapliczką, chyba ktoś miał nad nią czuwanie
Grzecznie czekam aż rozwrzeszczane dzieciaki sobie pójdą, niestety dwaj Słowacy na rowerach nie mieli ochoty sobie iść, mimo że widzieli na co czekam, za to ruszyli dupę w tym samym momencie jak zobaczyli że ja się zbieram, przypadek ? nie sądzę !
Fajna skałka z kapliczką, schodkami i skalnym ołtarzem.
drogą rowerową dostaję się pod Kamienną Chatę, gdzie robię przerwę na frytki i Kofole
Słońce mocno grzeje, dobrze że za chwilę będzie trochę lasu, jak się okazało, nawet bardzo trochę
Trasa od schroniska na szczyt w większości idzie się w słońcu, w koło zamiast lasu tylko martwe kikuty i suche trawy.
Ale to leśne cmentarzysko ma bardzo fajny klimat i idzie się tamtędy bardzo fajnie, taki urok okolicy, docieram na szczyt Wielkiego Połomu.
Nie robię przerwy w pełnym słońcu, tylko ruszam dalej w kierunku Muřinkový vrch (kaple) z zamiarem zrobienia świeżej kawy, po drodze kilka zwalonych drzew i znajome skałki, które już po woli się rozsypują ...
Widać już pierwsze oznaki jesieni, walka trwa
Widać kaplicę i leśne kibelki, jestem na miejscu.
Nie mam ochoty na gorącą kawę w taki upał, więc nie bardzo się zatrzymuję tylko lecę dalej, a przede mną kilka kilometrów po asfalcie w pełnym słońcu ...
Po drodze na dłuuuugiej prostce jest piękne źródełko w postaci domku, w środku ładnie wykończone kamieniem, woda czyściutka i lodowata, oczywiście jest kubek żeby się napić, fajna przerwa
![:D](./images/smilies/icon_mrgreen.gif)
(daleko nam z kulturą do Czechów i Słowaków).
Kawałek lasem i przez pastwisko i znowu asfalt i słońce, trafiły się kolejne widoki z powodu braku lasu, a na sam koniec główną drogą z powrotem na pętlę, gdzie stoi na szczęście w cieniu auteczko
I taka to była wycieczka.