Kilka migawek z lubuskiego

Relacje pozagórskie z Polski.
Awatar użytkownika
buba
Posty: 6126
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Kilka migawek z lubuskiego

Postautor: buba » 2015-08-31, 16:44

Jak zwykle w ostatni weekend wakacji suniemy w lubuskie. W tym roku, z racji obecnosci dodatkowej puli urlopu, mozemy wyruszyc juz w czwartek.
Pierwsze przygody spotykaja nas juz na autostradzie. Gdzies w przepastnych lasach, niedaleko zjazdu na Swietoszow, na pasie awaryjnym stoi jakis koles i macha. Obok zaparkowany samochod na brytyjskich blachach. Moze cos sie stalo? Stajemy aby zapytac. Gosc nie mowi po polsku. Jego wyglad raczej nie swiadczy o angielskim rodowodzie z dziada pradziada a raczej o wedrowce ludow z poludnia. Koles w dosc nieskladny i pelen sprzecznosci sposob przedstawia nam swoja historie. W aucie zostaly mu dwa litry benzyny. Musi dzis (koniecznie dzis) dojechac do Warszawy (lub Diseldorfu- bo padaly dwie wersje) aby tam sprzedac samochod. Problem w tym ze nie ma kompletnie kasy na tankowanie. Bedzie mial dopiero jak spieniezy auto. Prosi nas o pozyczke kilku stow - a w zastaw chce dac rzekomo zlote lancuchy i zegarki ktorymi jest dosc poteznie obwieszony. Twierdzi ze za kilka dni dostarczy zwrot gotowki w kazde umowione miejsce na terenie Polski badz Niemiec. Obiecuje tez jakies premie za pomoc. Facet najprawdopodobniej jest oszustem, iles razy spotykalo sie takich w miescie, w pociagach czy na stacjach benzynowych ktorzy chcieli sprzedac zlote ozdoby ktore ostatecznie okazywaly sie tombakiem. Tu jednak zostala zastosowana ciut inna taktyka- "na pozyczke". A moze gosc rzeczywiscie jest w potrzebie? Moze jestem naiwna ale zawsze staja mi przed oczami sytuacje jak zbieralam w Sanoku na PKP na bilet do domu, albo we Wroclawiu prosilam o pozyczke na futrzana czapke. I trafilam wtedy na dobrych ludzi. Juz nie wspomne o dziesiatkach osob ktore nas karmily, poily, wozily i nocowaly w roznych Ukrainach, Gruzjach i Armeniach. I jakos zawsze mam dziwne poczucie ze za to wszystko mam do splacenia dlug wzgledem innych.
Ostatecznie po dlugich rozmowach ktore w miare uplywu czasu sa coraz bardziej zagmatwane i absurdalne, decydujemy sie dac gosciowi tyle zeby zdolal dojechac do najblizszego miasta - Zar lub Zagania. Jesli jego historia i zloto sa prawdziwe- to tam znajdzie sobie lombard, zastawi zloto i dojedzie handlowac gdzie mu sie spodoba.

Zegnamy sie milo i suniemy dalej rozwazajac kogo tak naprawde spotkalismy. Gosc mial troche wyglad gangstera- opalony, biala koszula, ciemne okulary, grube zlote lancuchy. Moze buchnal gdzies auto i okazalo sie ze z pustym bakiem? grunt mu sie pod nogami pali, woli stracic zlote ozdoby a przynajmniej uratowac trefny samochod i wlasny tylek? A moze sciga go jaka mafia i probuje czmychnac jak najszybciej do Niemiec?
Ciekawe czy biorac zloto bysmy tylko stracili kase czy moze pare km dalej jacys jego kumple probowali by je odbic?
Rozwazajac rozne wersje zajezdzamy do miejscowosci Przewóz. Miasteczko wogole wyglada sympatycznie, jest jakos tak pyliscie i pusto. Przez droge przebiega nam jakis starszy facet ubrany dosc kolorowo, z broda do pasa i banka jak na mleko w reku. Czarny kot ponoc przynosi pecha- ale kolorowy dziadek to chyba na szczescie? Ide do spozywczaka. W tle gra "Warszawa" T-lovu. Radio czasem sie zacina i powtarza lub rozciaga sylaby- zupelnie tak jak nasze w skodusi. Przede mna stoi jakas starsza kobita. Mowi do ekspedientki "poprosze papierosy". Dziwne troche, zwykle chyba ludzie podaja nazwe firmy np. zielone Malboro, ale widac wszyscy sie tu znaja i w sklepie wiedza co babinka pali. Sprzedawczyni bez slowa schyla sie pod lade i wyciaga zestaw kilkunastu lyzeczek, starannie zaspawanych na tacce. Podaje je babci, a tamta bez slowa je chowa do torebki.
Poczulam sie troche nierealnie. Rozgladam sie za ukryta kamera.
A moze trafilismy w jakas rownolegla rzeczywistosc???

Kolo Łęknicy odwiedzamy tereny dawnej kopalni Babina. Pozyskiwano tu wegiel brunatny. W latach 1920-1973 bylo tu prowadzone wydobycie zarowno podziemne jak i odkrywkowe. Po dawnych czasach zostaly ruiny kilku szybow oraz kilkanascie jeziorek zalewajacych dawne wyrobiska. Sporo jeziorek ma silnie kwasny odczyn, ciekawe kolory a brak w nich zab, ptactwa czy popularnej wodnej roslinnosci swiadczy rowniez o malych walorach kapielowych dla zwyklych smiertelnikow (dla sympatykow przezyc ekstremalnych jeziorko o ph2 moze byc wyzwaniem )
W miejsce to trafilismy niestety troche za pozno. Kilka lat temu teren zostal zagospodarowany w sposob popularny dla dzisiejszych czasow tzn. rowne szerokie alejki, laweczki, lasy tablic, płotki po horyzont ktore szlag wie co od czego maja odgradzac.. Miejsce i tak zachowalo wiele uroku (moze dlatego ze bylismy tam w czwartek i spotkalismy na trasie tylko okolo 10 osob?). Ale caly czas dreczylo nas pytanie- jak tu bylo zanim wjechaly spychacze i tony lakierowanego drewna? Gdy przedzierajac sie chaszczem nagle dochodzilo sie na martwa plaze jeziora o kolorze oglednie mowiac niecodziennym?

Obiektem nowej architektury najbardziej wlazacym w oczy jest wieza widokowa. Jej wyzsze pietra rokuja nienajgorzej noclegowo.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Z wiezy roztacza sie widok na najwieksze zalane wyrobisko zwane Afryka

Obrazek

Obrazek

oraz jakis wielki dymiacy zaklad przemyslowy znajdujacy sie juz po stronie niemieckiej

Obrazek

W inne strony tylko zielona lubuska klasyka- lasy, lasy i jeszcze wiecej lasu

Obrazek

Cala linia brzegowa najwiekszego z jezior to roznoksztaltne piaskowo- gliniaste piramidy i przedziwne formy jakby postrzepionych skal albo wyplukanych woda lejow i dolin.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


"Plaze" tez przyroda pomalowala w rozne desenie.

Obrazek

Obrazek

Kolor przybrzeznych czesci jeziorka jest rudoczerwony i nie widac zadnych zyjatek. Zanurzylam jeden palec- nie rozpuscil sie.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Nad stawem stoi nowa wiata. Na nocleg pewno by sie nadala - acz niestety nie ma podlogi. Stoly dosc waskie.

Obrazek

Z przeciwleglego brzegu woda nabiera bardziej teczowego wygladu.

Obrazek

Kawalek dalej wybija zrodlo. Kolorowe osady na jego zboczach i bugoczaca czelusc odrobine przypomina mi Istisu i tamtejsze cieple zrodla.

Obrazek

Obrazek



Czesc wyplywajacej wody przybiera desenie jakby kto benzyne rozlal- acz chyba zadna benzyna nie uklada sie tak ladnie. Na tablicy napisali ze to wykwity jakis bakterii zelazowych

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Niektorzy totalnie olewaja piekno okolicy i usmiechaja sie jedynie do slonca i wlasnych snow..

Obrazek

Kolejne jeziorko tez jest rudo-rdzawe

Obrazek

a jeszcze kolejne porosniete kilkutami padlych drzew. Wszystkie drzewa sa pasiaste.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Jest tez jeziorko z drzewami lekko zielonkawe

Obrazek

Nastepne stawy sa utrzymane w tonacji zielono- niebieskiej. Sa chyba zdecydowanie mniej kwasne bo bujnie porasta je normalna nadwodna roslinnosc a nawet slychac zaby.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Nie przeszlismy calej trasy- jeszcze kiedys tu wrocimy poszukac szybow i sztolni upadowych. Tymczasem dostajemy wiadomosc od znajomych ze czekaja juz na nas w umowionym miejscu.
Jedno jest pewne- jak kiedys trafie w koncu nad kolorowe jeziorka w Rudawach to one chyba nie zrobia juz na mnie wrazenia.

Popoludniem spotykamy sie z Ziuta, Grzesiem i Magda a wieczor mija nam na wyciu do gitary miedzy pieczona karkowka a oscypkami

cdn
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..

Krzyś66

Postautor: Krzyś66 » 2015-08-31, 17:35

Cześć :-)
Fantastyczne te jeziorka .A brzeg i formy z ziemi , gliny, rzeczywiście skojarzyły mi się z Afryką , podobne gładkie formy nad wodą widziałem kiedyś na fotkach naszych przyjaciół z pobytu w Nigerii.
Ciekaw jestem czy kiedyś nie przestaniesz się dziwić , temu że ludzie chcą mieć przygotowane i wytyczone ścieżki , do chodzenia :) Twoje zdziwienie jest podobne do zdziwienia mej mamy , która za każdym razem się dziwi gdy jedziemy pod namiot :)

Co do gościa na autostradzie to Twa wiara w ludzi jest rzeczywiście ponadprzeciętna :) Oszustwa " na cudzoziemca " dość popularne są obecnie w całym kraju .Niedawno do sąsiada (gospodarstwo na wsi ) zajechał taki cudzoziemiec , gadka była podobna a gość był z tych "opalonych" o czarnych włosach .Oferował kupno markowego nowego agregatu prądotwórczego (realna cena około 12.000,- zł )gość zaczął od 8.000,- a kończył na 1.200,- zł .Sąsiad z natury uczciwy , od złodziei nie kupuje , gość musiał szukać innego źródła pieniędzy na paliwo do Berlina .
A tego opisu sytuacji w sklepie , nie rozumiem ? Jak to łyżeczek ?
Hejka :-)

Awatar użytkownika
buba
Posty: 6126
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Postautor: buba » 2015-08-31, 19:07

Krzyś66 pisze:Ciekaw jestem czy kiedyś nie przestaniesz się dziwić , temu że ludzie chcą mieć przygotowane i wytyczone ścieżki , do chodzenia


Jak kiedys przestane to dam znac :P

Krzyś66 pisze:Co do gościa na autostradzie to Twa wiara w ludzi jest rzeczywiście ponadprzeciętna :) Oszustwa " na cudzoziemca " dość popularne są obecnie w całym kraju .Niedawno do sąsiada (gospodarstwo na wsi ) zajechał taki cudzoziemiec , gadka była podobna a gość był z tych "opalonych" o czarnych włosach .Oferował kupno markowego nowego agregatu prądotwórczego (realna cena około 12.000,- zł )gość zaczął od 8.000,- a kończył na 1.200,- zł .Sąsiad z natury uczciwy , od złodziei nie kupuje , gość musiał szukać innego źródła pieniędzy na paliwo do Berlina



Najprawdopodobniej tak bylo jak piszesz. Ale na wypadek jakby nie byl oszustem dalismy mu dwie dychy. My nie zbiedniejemy a on sie nie wzbogaci.
A sumienie mam czyste na wypadek tego promila szansy ze nie zostawilam goscia w potrzebie.

Wyobraz sobie ze podchodzi do ciebie na dworcu PKP w duzym wojewodzkim miescie dziewczyna i mowi ze zbiera kase bo potrzebuje na futrzana czapke. Jakbys to odebral? Bez wiary w ludzi to zapewne tak ze jest to jakas cpunka co zbiera na dzialke nie? A to bylam ja... Zobaczylam cudna czapke nieprzecietnej urody a nie mialam przy sobie 50zl ktore kosztowala. Mialam 10 zl a musialam jeszcze wrocic do domu. Czapka byla ostatnia a gosc zwijal stoisko za godzine. Nie mialam szans dojechac do domu po kase i wrocic. Moze to dziwne ale nie uzywam kart platniczych i bankomatowych. I wyobraz sobie ze znalazlam trzy osoby ktore uwierzyly w moja historie i daly mi na czapke (no jedna nie uwierzyla tylko poszla ze mna do stoiska, dodala brakujaca kwote i kupila czapke). Mowilam ze moge oddac kase, przelac na konto- ale nie chcieli. Powiedzieli- nie ma problemu- niech sie dobrze nosi.
Czasem wiec uwazam ze mam jakis dlug do splacenia. Taki dlug wiary w czlowieka..

Krzyś66 pisze:A tego opisu sytuacji w sklepie , nie rozumiem ? Jak to łyżeczek ?


No lyzeczek, takich jak do herbaty. :o-o
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"



na wiecznych wagarach od życia..

Krzyś66

Postautor: Krzyś66 » 2015-08-31, 23:17

To jedyne wytłumaczenie tej sytuacji , to ... upał :dev6

Awatar użytkownika
Pudelek
Posty: 8367
Rejestracja: 2013-07-08, 15:01
Lokalizacja: Oberschlesien

Postautor: Pudelek » 2015-08-31, 23:56

buba pisze:Jesli jego historia i zloto sa prawdziwe- to tam znajdzie sobie lombard, zastawi zloto i dojedzie handlowac gdzie mu sie spodoba.

oj, buba, buba, nie sądziłem, że jesteś aż tak naiwna :lol jeden z najstarszych numerów świata, teraz kolej na "wnuczka" ;)

buba pisze:Ale na wypadek jakby nie byl oszustem dalismy mu dwie dychy. My nie zbiedniejemy a on sie nie wzbogaci.

niby nie, ale czy każdemu złodziejowi dałabyś dwadzieścia złotych, tylko dlatego, że o nie prosi? :o-o

buba pisze:Ciekawe czy biorac zloto bysmy tylko stracili kase czy moze pare km dalej jacys jego kumple probowali by je odbic?

tombaku raczej nikt by nie odbijał ;)

Awatar użytkownika
buba
Posty: 6126
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Postautor: buba » 2015-09-01, 10:28

Pudelek pisze:niby nie, ale czy każdemu złodziejowi dałabyś dwadzieścia złotych, tylko dlatego, że o nie prosi? :o-o


kazdemu to niekoniecznie ale żulom na wino to czasem daje! :P

Pudelek pisze:teraz kolej na "wnuczka"


poki co jestem bezpieczna z racji nie posiadania wnucząt :lol

To jedyne wytłumaczenie tej sytuacji , to ... upał :dev6


tzn masz na mysli lyzeczki?
Ostatnio zmieniony 2015-09-01, 10:44 przez buba, łącznie zmieniany 4 razy.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"



na wiecznych wagarach od życia..

Krzyś66

Postautor: Krzyś66 » 2015-09-01, 10:43

No tak , alby Ty źle usłyszałaś , albo sprzedawczyni ...
Chyba ,że sklepowa potajemnie handluje trawą , klientka nie zauważyła Was - obcych poprosiła o "papierosy", a sklepowa podała co się jej nawinęło pod rękę :D

Co do pomocy , tej czy innej , jak żul powie szczerze że mu brakuje do "winka" , to czasem go wspomogę . Naciągaczom nie pomagam , ale np na stopa zabieram zawsze gdy mam taką możliwość , nawet gdy jadę sam gdzieś dalej , to celowo jadę wolniej na wylocie z miast aby zdążyć się zatrzymać i zabrać ewentualnych stopowiczów.

A co do żuli , to nie wiem czy kiedyś wspominałem.Są w stolicy w wielu miejscach "parkingowi" , w jednym takim trudnym miejscu jadę szukając gdzieś zaczepienia , z dali wyłania się "parkingowy" i trzęsącą się ręką (było koło 9.00 , wiadomo ) wskazuje mi wolne miejsce .Od razu go informuję , że się przy mnie się nie "pożywi" bo ja dostarczam towar .Ale .. proponuję mu jabłko (bo to miałem do dostarczenia ) , on spojrzał na mnie z ... wyrzutem z niesmakiem i mówi ~~ kierowniku , jabłko ?! z samego rana :o-o ? ~~
:lol
Ostatnio zmieniony 2015-09-01, 10:50 przez Krzyś66, łącznie zmieniany 2 razy.

Awatar użytkownika
Pudelek
Posty: 8367
Rejestracja: 2013-07-08, 15:01
Lokalizacja: Oberschlesien

Postautor: Pudelek » 2015-09-01, 11:32

buba pisze:kazdemu to niekoniecznie ale żulom na wino to czasem daje!

też kiedyś dawałem, ale od pewnego czasu przestałem, bo uznałem, że to pewna przesada... bo zawsze gdzie jestem, niezależnie od tego co to za kraj, to żule jako pierwsi walą zawsze do mnie, choćby innego darczyńcy nie było ;) Albo chmarami, że potrafi przyjść pięciu na odcinku jednej ulicy... doszedłem do wniosku, że jak oleję żuli, to na starość będę bogaty

:D
Krzyś66 pisze:Co do pomocy , tej czy innej , jak żul powie szczerze że mu brakuje do "winka" , to czasem go wspomogę .

tak z piętnaście czy dziesięć lat temu podchodziłem do tego ze zrozumieniem - "oho, nie oszukuje, mówi prawdę". Ale że teraz 9 na 10 kręcących się przy mnie zaczyna od konspiracyjnego szeptu "powiem szczerze, nie będę ściemniał", to mnie krew zalewa :P

Krzyś66 pisze:z dali wyłania się "parkingowy"

"parkingowym" czasami dam jakieś drobne z prostego powodu - w razie odmowy nie mam pewności, że wracając nie znajdę wozu porysowanego jakimś drutem czy tym podobnym... w niektórych miejscach to prawdziwa plaga :zly
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!

Awatar użytkownika
buba
Posty: 6126
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Postautor: buba » 2015-09-01, 11:45

Krzyś66 pisze:bo ja dostarczam towar


Kiedys robilam porzadek w barku i stwierdzilam ze mam troche trunkow ktore chyba wyleje- nalewke ktora miala byc smietanowka, ale nie wyszla, troche zwietrzalej chemicznej grejfrutowki, jakies przelane resztki ktore juz nawet nie pamietam czym byly. Ale wyrzucic? zal... Zanioslam pobliskim zulom na laweczke. Rzadko sie widzi taka radosc na twarzach!
Drugi raz zanioslam im wytloczki po zrobieniu ratafii- chyba z pare kg owocow nasaczonych spirytusem. Tak mi sie skojarzylo z dostarczaniem towaru :lol

A co do ciekawych oszustow- wyłudzaczy itp - bardzo nietypowa sytuacje mialam kiedys na rynku we Wroclawiu. Podchodzi do mnie koles i klasycznie "kierowniczko, nie bede sciemnial, potrzebuje 5 zl na browara". Wiec ja mu na to ze jakbym miala 5 zl to sama bym sobie piwko zapodala bo upal nieziemski. I co koles zrobil- wyjal 5 zl i mi dal.. Pozyczyl milego dnia, kazal wypic swoje zdrowie i poszedl... A ja stalam z otwarta japa i gapilam sie w ta pieciozlotowke... :o-o
Ostatnio zmieniony 2015-09-01, 11:45 przez buba, łącznie zmieniany 1 raz.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"



na wiecznych wagarach od życia..

Awatar użytkownika
buba
Posty: 6126
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Postautor: buba » 2015-09-01, 20:14

Rano wloczymy sie troche po ruinach przedwojennej niemieckiej fabryki materialow wybuchowych- Deutsche Sprengchemie GmbH. Jest to ogromny obszar usiany betonem ciagnacy sie w lasach kolo wsi Zasieki. Wiekszosc budynkow jest niewielka ale ich ilosc i powierzchnia zajmowana przez kompleks naprawde robi wrazenie. Calosc jest mocno zamaskowana- polozona w sosnowym lesie, a dachy zabudowan porasta trawa, mech i drzewa. Obszar pociety jest platanina asfaltowych, plytowych i bitych drog, ktore tworza taki labirynt ze po trzecim zakrecie juz totalnie trace orientacje gdzie jestem. No bo i wszedzie jest podobnie- zapach zywicy, chrzeszczace szyszki pod nogami i kolejne puste otwory okien migajace miedzy drzewami. Poszczegolne budynki malo sie od siebie roznia, nie ma w srodku zbyt duzo elementow dawnego wyposazenia. Sa ponoc budynki z napisami i malowidlami ale jakos szczescie nam nie dopisuje i nie udaje sie ich odnalezc. Nie lazimy dlugo bo zaczyna padac.. Wrocimy tu jeszcze kiedys w ladniejsza pogode

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Nie byl to nasz pierwszy pobyt w Zasiekach- fabryke odwiedzilismy tez w lipcu 2009. Wtedy wpadlismy na kilka wiekszych hal i pomieszczen

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Porost zwany chrobotkiem zasiedlajacy pobocze jednej szyby skodusiowej ostatnio podupadl na zdrowiu, ale mamy kolejnego pasazera na gape- szkoda tylko ze on taki nietrwaly!

Obrazek

Suniemy dalej na polnoc a mijane miasteczka i wsie robia bardzo sympatyczne wrazenie

Obrazek

W Krosnie Odrzanskim zjadamy obiad a pobliski szyld jest dosc zastanawiajacy.. mam nadzieje ze nie jest to reklama dentysty ;)

Obrazek

Po drodze zawijamy tez na dozynki w dwoch mijanych wsiach. Pierwsze sa w Bobrowicach, gdzie troche dziwi repertuar niosacy sie ze sceny. Dominuja stare rajdowe piosenki typu "Banda", "Palula paloma". Przypomina mi sie zaraz "festiwal piosenki senioralnej" ktory sluchalismy z łąk nad Kowarami, bijac sie przez godzine z myslami- isc jak planowalismy w Karkonosze czy zejsc na impreze? Oprocz tego lokalne kola gospodyn wiejskich przygotowaly wszelakie smakowitosci i czestuja tym zupelnie za darmo. Nazerami sie po sufit bigosem, grochowka, ciastem i domowymi dzemami. Rozne miejscowosci/gminy prezentuja tu swoje stoiska z roznymi przetworami. Mozna tez nabyc wieksze ilosci w sloikach.

Obrazek

Druga wioska z dozynkami jest Chocicz. Tu jakos mieszkancy bardziej przylozyli sie do ozdabiania wsi- wszedzie powiewaja szmatki roznobarwnych choragiewek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Przed prawie kazdym domem stoi ucharakteryzowany chochol z siana.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Bardzo duza ilosc zaprezentowanych scenek jest zwiazana ze spozywaniem trunkow wszelakich

Obrazek

Obrazek

Zwraca uwage dbalosc o szczegoly

Obrazek

W okolicznych wsiach dominuja bruki i stara zabudowa- jak tu nie lubic lubuskich klimatow :)

Obrazek

Jest tez hotel ktory mysle ze sprostal by moim oczekiwaniom!

Obrazek

Na samym festynie nie mamy juz miejsca na upychanie kolejnych porcji zarcia, choc dymiaca kuchnia polowa bardzo kusi.

Obrazek


Na widowni widac wszelakie typy krzesel, lawek i innych "siedzideł". Przypomina mi to opowiesci rodzicow jak dawniej na wioski przyjezdzalo kino objazdowe, kazdy przychodzil na film z wlasnym stołkiem i stawial je na trawie lub klepisku. Taki fajny, kameralny i normalny swiat...

Obrazek

Obrazek

Ogladamy jeszcze na zakonczenie szachulcowy kosciolek na wzgorzu. Akurat jest otwarty co nie czesto w Polsce sie zdarza. Jego chlodne wnetrze przepelnione jest zapachem lilii. Nie wiem czemu ale ten zapach kojarzy mi sie z czasami jak bylam mala. Dawno nigdzie go nie czulam...

Obrazek
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"



na wiecznych wagarach od życia..

laynn

Postautor: laynn » 2015-09-01, 23:12

Jeziora super mają kolory.
Ja kiedyś dałem proszącej dziewczynie bułkę, to w lusterku widziałem jak ją wyrzuciła do kosza. Dlatego nie daje takim osobom. Tydzień temu koleżanka w Ustroniu omal się nie zlitowała, ale jej wybiłem z głowy.
Kiedyś w Silesi podeszły do mnie dzieci, chłopak miał może z 8lat z prośbą o pieniądze na jedzenie, to zaproponowałem im, że kupię im co chcą. Poprosiły o frytki, nie chciały nic do picia, a widok jak pałaszowały te frytki ze smakiem, to będę długo pamiętał.

Ale na cygana na autostradzie z pseudo złotem, to myślałem, że nikt się nie nabierze...

Krzyś66

Postautor: Krzyś66 » 2015-09-02, 08:55

Bubo ... dożynki w Chociczu .. r e w e l a c j a !
Do czegoś takiego potrzebny jest pracowity gość z charyzmą i pomysłem . Nie wiem czy organizowali to "cywile " czy Kościół , ale pomysł i realizacja super. Poczęstunek to nawet u nas na paskudnym Mazowszu jest (był za poprzedniego proboszcza , teraz zobaczymy )robiony . U nas dożynki organizuje proboszcz i to od niego - w sensie, jego woli , jego podejścia do ludzi , umiejętności zachęcenia itp - zależy jak wyglądają . Największe były jakieś cztery lata temu : dwa dłuuugie stoły zapełnione smakołykami (przynoszą je dobrowolnie parafianie ) oraz orkiestrą dętą .
A tę poniemiecką fabrykę to zwiedzaj szybko , bo coś mi się widzi że ktoś może to podchwycić na pomysł na biznes iii będę Twoje ulubione ;) alejki .
:)

Awatar użytkownika
buba
Posty: 6126
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Postautor: buba » 2015-09-02, 13:14

Bubo ... dożynki w Chociczu .. r e w e l a c j a !
Do czegoś takiego potrzebny jest pracowity gość z charyzmą i pomysłem . Nie wiem czy organizowali to "cywile " czy Kościół , ale pomysł i realizacja super. Poczęstunek to nawet u nas na paskudnym Mazowszu jest (był za poprzedniego proboszcza , teraz zobaczymy )robiony . U nas dożynki organizuje proboszcz i to od niego - w sensie, jego woli , jego podejścia do ludzi , umiejętności zachęcenia itp - zależy jak wyglądają . Największe były jakieś cztery lata temu : dwa dłuuugie stoły zapełnione smakołykami (przynoszą je dobrowolnie parafianie ) oraz orkiestrą dętą .


Nie wiem kto byl organizatorem. Wiem tylko ze mowili ze takie dozynki sa tam raz na 15 lat! Jakis specjalnych akcentow koscielnych nie bylo- acz w programie chyba byla msza swieta na rozpoczecie, w sensie jakies uroczyste podziekowanie za plony itp

U was tez takie sianowe rzezby przy kazdym domu stawiaja? pare razy juz takie na wioskach widzialam ale takie skromniejsze w sensie baba z dynia na kolanach. A tu w Chociczu ktos sie naprawde wykazal pomyslowoscia przy wymyslaniu tych roznych scenek!

A tę poniemiecką fabrykę to zwiedzaj szybko , bo coś mi się widzi że ktoś może to podchwycić na pomysł na biznes iii będę Twoje ulubione ;) alejki .


Wszystko schodzi na psy i ludzie musza niszczyc fajne miejsca.. Czlowiek by chcial wszedzie byc naraz zeby zdazyc zobaczyc jak najwieksza czesc swiata zanim ją pozamiataja i polakieruja..
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"



na wiecznych wagarach od życia..

Awatar użytkownika
Vlado
Posty: 1641
Rejestracja: 2015-03-15, 16:57
Lokalizacja: Wega XXI

Postautor: Vlado » 2015-09-02, 15:20

Brak mi słów, rozpieprzyłaś mnie tą relacją całkiem;)

Awatar użytkownika
buba
Posty: 6126
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Postautor: buba » 2015-09-02, 16:38

Vlado pisze:Brak mi słów, rozpieprzyłaś mnie tą relacją całkiem;)


tzn? :P
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"



na wiecznych wagarach od życia..