Zadupiami na obrzeżach miasta- czyli Kraków po naszemu
: 2017-04-19, 18:33
Kraków to nie tylko Wawel, rynek z sukiennicami, szkolne wycieczki, chmary Japonczykow i niemieckich emerytow zaliczajacych z obłędem w oczach kolejne punkty z przewodnika. To nie tylko nadęte knajpy Kazimierza z kawą za 25 zl i kelnerami, ktorzy popołykali kije. To nie tylko wielka i znana historia sprzed setek lat. I nie mam na mysli rowniez budujących sie jedna na drugiej galerii handlowych, przebudowywanych po raz pięćsetny skrzyzowan i nowych, sterylnych osiedli, pogrodzonych solidniej niz areszty dla groznych recydywistow...
Kraków to takze ciche i zapomniane miejsce żyjace atmosferą przedmieść, miejsce, ktorego nie odnajdzie sie w kolorowych, promocyjnych folderkach. I temu innemu "Krakowowi" pragne poświecic swoją opowieść...
Nigdy nie mieszkałam na stale w Krakowie. Jednak od dziecka czuje sie dosc związana z tym miastem i czesto tu bywam, jako ze mieszka tu spora czesc mojej rodziny. "Od zawsze" wpadamy tu na swięta, w odwiedziny, na rozniste imprezy. Najczesciej bywamy w okolicach Bieżanowa, jako ze wlasnie tu mamy "mete".
Celem wielu wycieczek i spacerow sa tereny oplecione gestą siecią linii kolejowych, bocznic i przeładowni rozciągajacych sie miedzy stacjami Płaszów, Prokocim i Bieżanów. Tereny ciekawe dla milosnikow kolei i przemysłowych klimatów, gdzie łatwo mozna odnalezc miejsca opuszczone, zapomniane, a widok rdzy i zbutwiałego drewna nie nalezy do rzadkosci.
Kładka prowadząca na Bagry, łączaca ulice Morawińskiego i Bagrową.
A wokół plątanina torów, słupow, kabli i wagonów.
Oprocz kładki mozna w tym rejonie uzyc tez na tunelach pod wiaduktami
Gdzieniegdzie stoją stare wagony mieszkalne.
I bardzo wazne miejsce dla kazdego milosnika ochłody i pluskania w letnie upalne, dni- Bagry, przykolejowe jeziorko, dawne wyrobisko. Jedno z miejsc naszych najczestszych spacerow i piknikow. Krolestwo ptakow, żab i nietoperzy.
Przybagrowe wyboiste drogi
Miedzy kolejnymi liniami torowisk wiją sie gruntowe drogi prowadzace na ogrodki działkowe, pomiedzy rozne baraczki. Miejsca czesciowo zagospodarowane, pielegnowane z pietyzmem przez starszych ludzi ogrodki a czesciowo opuszczone i zarosniete bujnym chaszczem. Tutaj mozna bardzo uzyc na mirabelkach i innych smakowitosciach na kompoty, dzemy i nalewki!
Jesli w rejonie pierwszego wiaduktu w strone Bagrów odbic w lewo- trafiamy na płytową droge sunąca chyba dawna kolejową rampą.
Tym sposobem docieramy gdzies w rejon ulicy Gierymskich, gdzie sporo torowisk i bocznic jest nieuzywanych juz od dawna...
A w krzakach siedzi skrzyżowanie torów pod kątem prostym. Ponoc niewiele takich jest w Polsce...
Idac dalej napotykamy lokomotywownie. Stan jej zagospodarowania jest mi nieznany.
W zaroślach siedzi sympatyczny zegar.
W rejonie stoi sporo kolejowego taboru, pokrytego juz rdzą i patyną lat. Pierwsza wpada nam w oczy lokomotywa, tak jakby przeznaczona do zwiedzania, bo do jej drzwi prowadza dorobione drewniane schodki.
Kawałek dalej kolejny parowozik o stanie bardziej zardzewiałym.
Pod widoczna na zdjeciu uchyloną klapą siedzi dzwon! Nigdy by mi w glowie nie postalo, ze w parowozach mają dzwony jak w kosciele! W sensie- jako sygnał dzwiekowy, klakson? Jak ktos wyskoczyl na tory to walili w dzwon? albo dla wiwatu przed wjazdem na kolejną stacje?
A tu wnetrze parowozowego kotła.
Swiat widziany z lokomotywy...
Nieopodal stoi tez kilka starych wagonów, niektore opisane jako pojazdy "specjalne".
Wnetrza wiekszosci wagonow juz niestety mocno azurowe..
Druga kładka nad dziesiatkami torowisk jest w rejonie stacyjki Bieżanow. Kładka w pelnej krasie:
i widziane z niej rozne żelastwa
I tutejsze meandry stali i drewna pachnącego karbolem.
Tłum lokomotyw
Ta jedna jakos bardziej na uboczu
Akuku!
I sama stacyjka Bieżanow. Mimo ze linia jak najbardziej czynna to sam budyneczek opuszczony, wypatroszony.. Ale tablica mowi, ze jestesmy na szlaku!
Kolo stacji Płaszów, parowozik w formie pomnika.
I wagony, wszedzie duzo wagonow...
A nieopodal ormianska knajpa. Trafiamy tam w okresie okołowielkanocnym wiec niestety na stanie tylko napoje. Normalnie mozna sie tu załapac na szaszlyka i wiele innych pieczonych smakołyków. Wielkie grile, mimo ze wygaszone zapodaja aromatem wędzenia i gorskich ognisk.
A tu dla odmiany inny rejon Krakowa. Bardziej centralny. Okolice fortu Luneta Warszawska. Calkiem blisko glownego dworca PKP. Trafiamy na przytorową kładke calą wykładana dywanami! Cel tego przedsiewziecia jest mi nieznany- ale idzie sie przyjemnie i tak jakos swojsko i milo!
Na koniec kolejowych klimatow niby juz nie sam Krakow, ale najblizsza okolica- Wieliczka. Jakas boczna opuszczona linia. Stacyjka przerobiona na sklepik a tory coraz bujniej porastaja pnaczami i chwastem...
Kraków to takze ciche i zapomniane miejsce żyjace atmosferą przedmieść, miejsce, ktorego nie odnajdzie sie w kolorowych, promocyjnych folderkach. I temu innemu "Krakowowi" pragne poświecic swoją opowieść...
Nigdy nie mieszkałam na stale w Krakowie. Jednak od dziecka czuje sie dosc związana z tym miastem i czesto tu bywam, jako ze mieszka tu spora czesc mojej rodziny. "Od zawsze" wpadamy tu na swięta, w odwiedziny, na rozniste imprezy. Najczesciej bywamy w okolicach Bieżanowa, jako ze wlasnie tu mamy "mete".
Celem wielu wycieczek i spacerow sa tereny oplecione gestą siecią linii kolejowych, bocznic i przeładowni rozciągajacych sie miedzy stacjami Płaszów, Prokocim i Bieżanów. Tereny ciekawe dla milosnikow kolei i przemysłowych klimatów, gdzie łatwo mozna odnalezc miejsca opuszczone, zapomniane, a widok rdzy i zbutwiałego drewna nie nalezy do rzadkosci.
Kładka prowadząca na Bagry, łączaca ulice Morawińskiego i Bagrową.
A wokół plątanina torów, słupow, kabli i wagonów.
Oprocz kładki mozna w tym rejonie uzyc tez na tunelach pod wiaduktami
Gdzieniegdzie stoją stare wagony mieszkalne.
I bardzo wazne miejsce dla kazdego milosnika ochłody i pluskania w letnie upalne, dni- Bagry, przykolejowe jeziorko, dawne wyrobisko. Jedno z miejsc naszych najczestszych spacerow i piknikow. Krolestwo ptakow, żab i nietoperzy.
Przybagrowe wyboiste drogi
Miedzy kolejnymi liniami torowisk wiją sie gruntowe drogi prowadzace na ogrodki działkowe, pomiedzy rozne baraczki. Miejsca czesciowo zagospodarowane, pielegnowane z pietyzmem przez starszych ludzi ogrodki a czesciowo opuszczone i zarosniete bujnym chaszczem. Tutaj mozna bardzo uzyc na mirabelkach i innych smakowitosciach na kompoty, dzemy i nalewki!
Jesli w rejonie pierwszego wiaduktu w strone Bagrów odbic w lewo- trafiamy na płytową droge sunąca chyba dawna kolejową rampą.
Tym sposobem docieramy gdzies w rejon ulicy Gierymskich, gdzie sporo torowisk i bocznic jest nieuzywanych juz od dawna...
A w krzakach siedzi skrzyżowanie torów pod kątem prostym. Ponoc niewiele takich jest w Polsce...
Idac dalej napotykamy lokomotywownie. Stan jej zagospodarowania jest mi nieznany.
W zaroślach siedzi sympatyczny zegar.
W rejonie stoi sporo kolejowego taboru, pokrytego juz rdzą i patyną lat. Pierwsza wpada nam w oczy lokomotywa, tak jakby przeznaczona do zwiedzania, bo do jej drzwi prowadza dorobione drewniane schodki.
Kawałek dalej kolejny parowozik o stanie bardziej zardzewiałym.
Pod widoczna na zdjeciu uchyloną klapą siedzi dzwon! Nigdy by mi w glowie nie postalo, ze w parowozach mają dzwony jak w kosciele! W sensie- jako sygnał dzwiekowy, klakson? Jak ktos wyskoczyl na tory to walili w dzwon? albo dla wiwatu przed wjazdem na kolejną stacje?
A tu wnetrze parowozowego kotła.
Swiat widziany z lokomotywy...
Nieopodal stoi tez kilka starych wagonów, niektore opisane jako pojazdy "specjalne".
Wnetrza wiekszosci wagonow juz niestety mocno azurowe..
Druga kładka nad dziesiatkami torowisk jest w rejonie stacyjki Bieżanow. Kładka w pelnej krasie:
i widziane z niej rozne żelastwa
I tutejsze meandry stali i drewna pachnącego karbolem.
Tłum lokomotyw
Ta jedna jakos bardziej na uboczu
Akuku!
I sama stacyjka Bieżanow. Mimo ze linia jak najbardziej czynna to sam budyneczek opuszczony, wypatroszony.. Ale tablica mowi, ze jestesmy na szlaku!
Kolo stacji Płaszów, parowozik w formie pomnika.
I wagony, wszedzie duzo wagonow...
A nieopodal ormianska knajpa. Trafiamy tam w okresie okołowielkanocnym wiec niestety na stanie tylko napoje. Normalnie mozna sie tu załapac na szaszlyka i wiele innych pieczonych smakołyków. Wielkie grile, mimo ze wygaszone zapodaja aromatem wędzenia i gorskich ognisk.
A tu dla odmiany inny rejon Krakowa. Bardziej centralny. Okolice fortu Luneta Warszawska. Calkiem blisko glownego dworca PKP. Trafiamy na przytorową kładke calą wykładana dywanami! Cel tego przedsiewziecia jest mi nieznany- ale idzie sie przyjemnie i tak jakos swojsko i milo!
Na koniec kolejowych klimatow niby juz nie sam Krakow, ale najblizsza okolica- Wieliczka. Jakas boczna opuszczona linia. Stacyjka przerobiona na sklepik a tory coraz bujniej porastaja pnaczami i chwastem...