Wielka Pardubicka

Relacje pozagórskie ze świata.
Awatar użytkownika
Pudelek
Posty: 8367
Rejestracja: 2013-07-08, 15:01
Lokalizacja: Oberschlesien

Wielka Pardubicka

Postautor: Pudelek » 2013-12-17, 21:01

Jak co roku w Chałupach, gdy zaczyna się upał... wróć, to nie to!

Jak co roku, w kolejną rocznicę zamachu smoleńskiego... tfu, to też nie to!

Teraz będzie dobrze: jak co roku w grudniu wybieram się gdzieś na tradycyjny jarmark bożonarodzeniowy - w tym roku padło na wschodnie Czechy, a konkretnie na Pardubice (Pardubitz). Dlaczego? Bo tam jeszcze nie byłem. W dodatku miasto jest znane ze słynnej gonitwy Wielkiej Pardubickiej oraz ze swoich pierników. Konie plus pierniki brzmi ciekawie :D

Niestety, od iluś już lat prześladuje nas pech z pogodą - tym razem w piątek na Śląsku mamy piękne, bezchmurne niebo, które jednak gwałtownie kończy się w okolicach Polanicy. Do Republiki Czeskiej wjeżdżamy w gęstych chmurach i mżawce :(

Na pierwszy ogień niewielka Dobruška (Gutenfeld), u podnóża Gór Orlickich. Jest tu rodzinny browar, produkujący piwo Rampušák.
Obrazek

Niestety, w pobliskich sklepach go nie mają...

Jest też żydowski kirkut - zamknięty, ale udaje nam się zdobyć klucz i pochodzić między grobami.
Obrazek

Społeczność żydowska była tutaj niewielka, zwykle nie przekraczała 50 osób, a getto liczyło zaledwie 5 budynków. Oprócz kirkutu pozostała po niej dawna synagoga, dzisiaj użytkowana jako kościół husycki.
Obrazek

Kawałek dalej jest Opočno (Opotschno). Stare budynki wśród brukowanych ulic spowite są mgłą i gdyby nie dzieci z podstawówki okolica wyglądałaby na kompletnie wyludnioną. Główną atrakcją jest pałac z XVI wieku, wzorowany na włoskich rezydencjach, a dziedziniec nieco przypomina zamek w Brzegu.
Obrazek
Obrazek

Plany na dalsze zwiedzanie były bogate, ale przy takiej pogodzie nie miały sensu - jedziemy więc prosto na Pardubice, gdzie w spokojnej dzielnicy Svitkov mamy ubytovnię. Obiekt w porządku, choć budzimy zdziwienie wśród mieszkańców sąsiednich pokoi - robotników ;)

Do centrum dojeżdżamy autobusem - Stare Miasto to rezerwat zabytkowej architektury. Do rynku broni dostępu Zielona Brama, jedyna pozostałość po murach miejskich. Główny plac miasta - Pernštýnské náměstí - otoczony jest samymi zabytkowymi kamienicami, nie ma ani jednej paskudnej plomby z okresu międzywojennego czy powojennego. Dominuje nad nim ratusz z końca XIX-wieku, nieźle udający renesans.
Obrazek

Jarmark nieco rozczarowuje - jest ledwie 18-ta, a większość budów już zawarta. Na szczęście można jeszcze kupić poncz, wino (znakomite z porzeczek) czy różne przysmaki do jedzenia :) Niestety, są też podobieństwa do najbardziej żałosnego jarmarku, jaki widziałem czyli opolskiego - można też kupić kapcie (na szczęście nie góralskie) oraz - o zgrozo - oscypki!

W pobliżu rynku inne zabytkowe budynki - m.in. gotycko-renesansowy kościół św. Bartłomieja, tajemniczo spowity mgłą.
Obrazek

Najsłynniejsza jest jednak dawna siedziba Pernštejnów - renesansowy kompleks, będący formą przejściową między zamkiem a pałacem. Świetnie zachowany, jedyny w takim stanie tego typu w Europie Środkowej, jest też siedzibą Muzeum Wschodnich Czech, więc nie zamyka się go, jak inne, wraz z końcem sezonu.
Obrazek

W sobotę pogoda nie ulega poprawie - na pocieszenie wypijamy śniadaniem kilka piw i idziemy do miasta z buta. Zaglądamy do najnowszego pardubickiego budynku - dworca z 1958 roku, wybudowanego w stylu funkcjonalistycznym.
Obrazek

Dworzec, w którego podziemiach działało kiedyś kino, przetrwał do dzisiaj praktycznie w niezmienionym stanie, więc pragmatyczni Czesi uznali, że warto go chronić dla potomnych (w Polsce prawdopodobnie postawiono by w jego miejscu jakieś szklane gówno).

W pobliżu działa regionalny browar Pernštejn, założony w 1871 roku. Obok głównego wejścia jest restauracja, gdzie serwują kilka rodzajów swojego lanego piwa (w sklepie są tylko dwa rodzaje) - ogólnie, czeskość pełną gębą ;)
Obrazek

Po wypiciu dwóch głębszych i zagryzieniu bardzo słonymi obwarzankami idziemy ponownie na jarmark - ludzi więcej, otwartych straganów również. Niektórzy sprzedawcy poznają już nas z daleka :D
Obrazek

Po degustacji odwiedzamy zamkowe muzeum - wystawy są różne, m.in. historia pocztówki, kolekcje broni, czeskiego szkła, starych zabawek itp.. Najciekawsze są jednak pozostałości renesansowych fresków oraz kasetonowe sufity, jedne z pierwszych tego typu w Królestwie Czeskim.

Dalsza część wieczoru to poszukiwanie spelunek, co w centrach miast wcale nie jest łatwe - znacznie prościej zjeść pizzę, sushi czy napić się capushitu niż knedlika z gulaszem... na szczęście tego dnia nam się udało, w dodatku odkryliśmy knajpkę w bliskości naszej ubytovni :)

Obrazek

W niedzielę w końcu się przejaśnia :)

Oglądamy najpierw tor Wielkiej Pardubickiej, drugiej najbardziej niebezpiecznej gonitwy końskiej na świecie.
Obrazek

Udziela nam się atmosfera :D
Obrazek

Inna ciekawa konstrukcja to krematorium z lat 20. XX wieku...
Obrazek

...a także Winternitzovy mlýny z 1909 roku, które nieco przypominają zamczysko.
Obrazek

W słońcu cały jarmark i rynek od razu wygląda lepiej, ale trzeba jechać powoli w kierunku domu. 9 km od centrum jest Kunětická hora (Kunetitzer Berg), z ruinami zamku.

Obrazek

Pod nią, w lesie, mieści się Muzeum Pierników - niestety, na przewodnika trzeba za długo czekać, ale przynajmniej kupiliśmy pierniki :D

Obrazek

W drodze w kierunku granicy stajemy w kilku miejscach:
- drewniana ośmioboczna dzwonnica, wysoka na 15 metrów, jedyna taka w Czechach, w Sezemicach (Sezemitz)
Obrazek

- Veliny (Welin) - drewniany kościół z 1752 roku
Obrazek

- Častolovice (Tschastolowitz) - pałac należący w przeszłości do rodu Sternberg, w latach 90. odzyskany przez tą rodzinę. Przy pałacu znajdują się rozległe ogrody oraz ogólnie dostępny zwierzyniec, w którym chadzają ptaki, owce, kozy, lamy i tym podobne. Do tego duży wybieg dla jeleniowatych. Widać, że pani hrabina Sternebergowa, która zresztą wychowywała się w tym zamku przed wojną, nie spoczęła na laurach i ładnie rozwija okolicę (pałac w okresie letnim można normalnie zwiedzać).

Obrazek

- i na końcu Doudleby nad Orlicí (Daudleb) - kolejny renesansowy pałac (wyszło, że prawie wszystkie zamki/pałace na tej wyprawie były z tego okresu) oraz następny, który odzyskali dawni prawowici właściciele - tym razem z rodu Bubnové z Litic.

Obrazek

I to by było na tyle - znowu kawałek Czech zobaczony :)

Cała galeria oczywiście tutaj:
https://picasaweb.google.com/1103445063 ... hCzechach#
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez Pudelek, łącznie zmieniany 3 razy.
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!

Awatar użytkownika
Basia Z.
Posty: 3550
Rejestracja: 2013-09-06, 22:41
Lokalizacja: Chorzów

Re: Wielka Pardubicka

Postautor: Basia Z. » 2013-12-18, 09:22

Pudelek pisze: Niestety, są też podobieństwa do najbardziej żałosnego jarmarku, jaki widziałem czyli opolskiego - można też kupić kapcie (na szczęście nie góralskie) oraz - o zgrozo - oscypki!



Nie wiedziałeś jarmarku w Chorzowie, były raptem 4 (słownie cztery) budy i tez o 18 zamknięte.
Natomiast za bardzo udany uważam jarmark na Nikiszowcu, była karuzela, jeżdżący pociąg dla dzieci, z 50 kramów i mnóstwo luda. Można było kupić domowe karminadle i panczkraut.

Też co roku bywam na różnych jarmarkach i bardzo to lubię, w ubiegłym roku byłam w Brnie, w tym - na Nikiszowcu i w chorzowskim skansenie.

A Twoja relacja jak zwykle bardzo ciekawa i inspirująca, wiem już co można zwiedzić w Czechach przy najbliższej okazji (a z poprzednich wyjazdów zostało mi ze 3000 koron, trzeba wykorzystać).
W Czechach bardzo mi się podoba ich dbałość o zabytki i przywiązanie do tradycji.
I te piękne małe miasteczka.

Awatar użytkownika
Pudelek
Posty: 8367
Rejestracja: 2013-07-08, 15:01
Lokalizacja: Oberschlesien

Postautor: Pudelek » 2013-12-18, 12:46

Basia Z. pisze:Nie wiedziałeś jarmarku w Chorzowie, były raptem 4 (słownie cztery) budy i tez o 18 zamknięte.


faktycznie, nie widziałem i dobrze :D

problem z Opolem jest taki, że co roku miasto obiecuje, że zrobi wreszcie porządny jarmark na poziomie i kończy się jak zwykle. Władze pieprzą głupoty w stylu "nie jesteśmy Dreznem" (tak choćby tylko w Saksonii szło zrobić porządny jarmark), a po za tym tłumaczą się, że organizuje go prywatna firma, a oni nic nie mogą poradzić (tylko, że to właśnie UM wydaje pozwolenie na rozstawienie kramów tej żałosnej firmie). I tak cud, że po raz pierwszy pojawił się w tym roku grzaniec - oczywiście droższy niż w Czechach, do tego tylko jedna beczułka, bo lali głównie zimne piwo - na mróz, pomysł rzeczywiście genialny!
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!

Awatar użytkownika
buba
Posty: 6126
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Postautor: buba » 2013-12-28, 21:15

Ja poki co to bylam na jarmarkach swiatecznych tylko w Krakowie i Wroclawiu i byly fajne- kupa kramow i naprawde ciekawe rzeczy dalo sie kupic, rozne wyroby regionalne i artystyczne i zarcie calkiem dobre. I zawsze grzanca od zatrzesienia, w tym roku we Wrocławiu dawali go nawet w fajnych kubeczkach takich glinianych
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..

Awatar użytkownika
Pudelek
Posty: 8367
Rejestracja: 2013-07-08, 15:01
Lokalizacja: Oberschlesien

Postautor: Pudelek » 2013-12-28, 21:38

kiedyś byłem w Krakowie i było tragicznie - chyba tylko 2 stoiska z grzańcem, kolejka na pół godziny, droższy niż w Czechach i mniej smaczny. A wśród kramów królowały tradycyjne krakowskie grillowane oscypki i góralskie kapcie :D

Wyleczyło mnie to na dobre z polskich jarmarków, choć podobno we Wrocławiu jest faktycznie fajnie, ale oni biorą wzory z Niemiec, więc to nie dziwi.
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!

Awatar użytkownika
buba
Posty: 6126
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Postautor: buba » 2013-12-28, 21:58

we Wroclawiu mi sie bardzo podobalo na owym bazarze stoisko z roznymi naszywkami na wzor komunistycznych plakatow "zyj zdrowo- tęp muchy", "tu spoczywa bumelant" itp albo wizerunkami starych aut. Nigdzie indziej takich naszywek nie widzialam..

a niskie ceny niestety nie sa mocna strona jarmarkow, przynajmniej tych polskich w centarch duzych miast...
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"



na wiecznych wagarach od życia..

Awatar użytkownika
Pudelek
Posty: 8367
Rejestracja: 2013-07-08, 15:01
Lokalizacja: Oberschlesien

Postautor: Pudelek » 2013-12-28, 22:01

buba pisze:we Wroclawiu mi sie bardzo podobalo na owym bazarze stoisko z roznymi naszywkami na wzor komunistycznych plakatow "zyj zdrowo- tęp muchy", "tu spoczywa bumelant" itp albo wizerunkami starych aut.


to raczej mało jarmarkowy klimat :P ja chcę na jarmarku mieć grzańca, coś do jedzenia, pierniki, słodycze itp. - a sprzedaż rzeczy typu mydło i powidło to mnie akurat drażni ;)
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!

Awatar użytkownika
buba
Posty: 6126
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Postautor: buba » 2013-12-28, 22:32

Pudelek pisze:
buba pisze:we Wroclawiu mi sie bardzo podobalo na owym bazarze stoisko z roznymi naszywkami na wzor komunistycznych plakatow "zyj zdrowo- tęp muchy", "tu spoczywa bumelant" itp albo wizerunkami starych aut.


to raczej mało jarmarkowy klimat :P ja chcę na jarmarku mieć grzańca, coś do jedzenia, pierniki, słodycze itp. - a sprzedaż rzeczy typu mydło i powidło to mnie akurat drażni ;)


To tylko zarcie bys chcial na jarmarku? :o-o Ja sie tam wlasnie ciesze glownie na inne pierdoly - na ozdoby z siana, bluzy z Ekwadoru i rozne wyroby z łusek kałacha :D
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"



na wiecznych wagarach od życia..

Awatar użytkownika
Pudelek
Posty: 8367
Rejestracja: 2013-07-08, 15:01
Lokalizacja: Oberschlesien

Postautor: Pudelek » 2013-12-28, 22:40

buba pisze:o tylko zarcie bys chcial na jarmarku? :o-o


mogą być pamiątki, ale z klimatem. Bluza z Ekwadoru taka nie jest, a już wyroby z łusek kałacha to w ogóle :P To tak jakby np. w sklepie z przyborami do malowania sprzedawać żarcie :P
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!

Awatar użytkownika
buba
Posty: 6126
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Postautor: buba » 2013-12-28, 23:22

Pudelek pisze:To tak jakby np. w sklepie z przyborami do malowania sprzedawać żarcie :P


ja tam lubie takie sklepy gdzie mozna kupic kielbase, wiadro, mydło i zywa kure :P
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"



na wiecznych wagarach od życia..

Awatar użytkownika
aranea
Posty: 476
Rejestracja: 2013-07-18, 12:58
Lokalizacja: Lublin

Postautor: aranea » 2014-02-13, 22:47

niezły ten piernikoSmerf!
idę w góry cieszyć się życiem..

Awatar użytkownika
Pudelek
Posty: 8367
Rejestracja: 2013-07-08, 15:01
Lokalizacja: Oberschlesien

Postautor: Pudelek » 2014-02-14, 00:01

jest taki fajny, że żal mi go zjeść ;)
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!

Awatar użytkownika
aranea
Posty: 476
Rejestracja: 2013-07-18, 12:58
Lokalizacja: Lublin

Postautor: aranea » 2014-03-27, 14:41

zjadłeś? :zso
idę w góry cieszyć się życiem..

Awatar użytkownika
Pudelek
Posty: 8367
Rejestracja: 2013-07-08, 15:01
Lokalizacja: Oberschlesien

Postautor: Pudelek » 2014-03-27, 14:52

nie, nadal mi żal :D chyba go zostawię na pamiątkę, w końcu nie jestem Gargamel (a przynajmniej jeszcze nie) :D
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!