13-20.08.2014 - Rowerowy Eurotrip 2014

Relacje pozagórskie ze świata.
Awatar użytkownika
Pudelek
Posty: 8367
Rejestracja: 2013-07-08, 15:01
Lokalizacja: Oberschlesien

Postautor: Pudelek » 2014-08-31, 23:26

w sumie szkoda, że odpuściłeś Punkevni - naprawdę warto :)

a końcówka trasy czyli Znojmo i Retz, to prawie po moich śladach z czerwca :D Musiałeś też jechać przez Havraniky, gdzie nocowałem :)
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!

Awatar użytkownika
Robert J
Posty: 1375
Rejestracja: 2013-12-08, 21:46
Kontakt:

Postautor: Robert J » 2014-09-01, 15:47

ceper pisze:jak z wjazdami na BK w 8h

W tym roku tylko 10 razy.
ceper pisze:Dlaczego nie założyłeś błotników?

Z tyłu nie da rady, a przedniego nie mam.
ceper pisze:Widzę poprawę (mleko, dłuższy dystans i piękne zdjęcia nocne) w porównaniu do pierwszego dnia.

Drugiego dnia było znacznie lepiej to fakt. Mleka piłem przynajmniej litr dziennie.
Pudelek pisze:w sumie szkoda, że odpuściłeś Punkevni - naprawdę warto :)

Wiem, że warto. Pisałem, że jeszcze tam wrócę. Tym razem nie miałem nawet tyle pieniędzy by zapłacić za zwiedzanie. Poza tym gdzie bym zostawił wszystkie toboły? No i wyglądałbym jak debil w stroju kolarskim pod ziemią :D
Pudelek pisze:a końcówka trasy czyli Znojmo i Retz, to prawie po moich śladach z czerwca :D Musiałeś też jechać przez Havraniky, gdzie nocowałem :)

Nom, przejeżdżałem. Zrobiłem tam nawet przerwę na browara :D

Awatar użytkownika
Robert J
Posty: 1375
Rejestracja: 2013-12-08, 21:46
Kontakt:

Postautor: Robert J » 2014-09-03, 01:55

Day 3/8 - Wzdłuż Dunaju 15.08.2014

I nastał dzień trzeci wyprawy, dzień bardzo ładny pod względem pogody. Poprzedzająca noc była bardzo ciepła, a niebo rozgwieżdżone i księżyc w okolicy pełni.

O poranku wypijam świetnego Hostana nie wychodząc nawet ze śpiwora :)

Ruszam w trasę. Na drodze znikomy ruch. Pierwszą miejscowością, w której się zatrzymuję jest Breiteneich z tamtejszym pałacem. Niestety obiekt jest słabo wyeksponowany aby można było zrobić dobre zdjęcie.

Obrazek

Obrazek

Breiteneich - kaplica Matki Bożej

Następnie przejazd do niewielkiego miasta Horn, na temat którego pierwsza pisemna wzmianka pochodzi z połowy jedenastego wieku. W 1282 roku osada otrzymuje prawa miejskie. Natomiast pierwsze ślady osadnictwa pochodzą sprzed niemal 30 tyś. lat. Miasto jest z tych, które lubię. Niewielkie z wieloma zabytkami.

W rynku stoi kościół św. Jerzego z lat 1593-1598. W głębi widoczna najstarsza świątynia w mieście - Kościół Św. Stefana.

Obrazek

W mieście znajduje się również pałac. W przeszłości był centrum protestanckiej arystokracji w Dolnej Austrii.

Obrazek

Obrazek

Jadę do miejscowości Rosenburg. Na wzniesieniu jest widoczny jeden z bardziej znanych zamków w Austrii. Zamek Rosenburg wybudowano w wieku XII w stylu romańskim. W XVI wieku zamek przebudowano i nadano mu renesansowy wygląd. Jego głównym zadaniem miała być ochrona okolicznych terenów przed częstymi najazdami wojsk węgierskich.

Obrazek

Z Rosenburga jadę już wzdłuż rzeki Kamp. Przemierzam w ten sposób dość szybko około 25 kilometrów do Langenlois. Po drodze odbijam na chwilę do Thunau, gdzie na wzniesieniu znajdują się ruiny zamku Schimmelsprung.

Obrazek

Po niespełna godzinie docieram do Langenlois.

Obrazek

Obrazek

Kolumna Świętej Trójcy z 1713 r.

Obrazek

Teraz przyszła pora odwiedzić Krems nad Dunajem. Langenlois i Krems dzieli odległość zaledwie 10 km, a ja na tym odcinku zrobiłem sobie aż dwie przerwy na piwo :D

Obrazek

Krems nad Dunajem to zabytkowe miasto w Dolnej Austrii, położone na wschodnim krańcu malowniczej Doliny Wachau przy ujściu rzeki Grosse Krems do Dunaju. Obecnie stanowi ono połączenie dwóch miast Krems oraz Stein. Oba miasta wzbogaciły się głownie na podatkach z transportu rzecznego po Dunaju.

Krems jest miastem przebogatym w zabytki. Jednym z najważniejszych zabytków Starego Miasta Krems jest wzniesiona pod koniec XV wieku jako część fortyfikacji miejskich brama Steiner Tor. Przebudowana kilka wieków później w stylu barokowym stanowi obecnie jeden z najważniejszych symboli miasta.

Obrazek

Pozostałe zabytkowe budowle to m in. gotycki Kościół św. Wita (St. Veit), XIII wieczny Klasztor Dominikanów (obecnie Muzeum Wina), renesansowy pałac Gozzo, XV wieczny kościół Pijarów oraz barokowy budynek ratusza.

Obrazek

Gotycki kościół Pijarów (Piaristenkirche)

Obrazek

Klasztor dominikanów wraz z kościołem klasztornym. Obecnie znajduje się tam muzeum.

Obrazek

W mieście jakoś mało turystów. Przejeżdżam przez park miejski i jadę do dzielnicy Stein.

Obrazek

Po drugiej stronie Dunaju na wzniesieniu widoczne Opactwo Benedyktynów Göttweig założone w 1083 roku.

Obrazek

Przez Stein tylko przejeżdżam. Z kratownicowego mostu na Dunaju pochodzącego z roku 1895, jest ładna panorama na Stein. Na zdjęciu poniżej widoczne kościoły (po lewej)NMP (Frauenbergkirche) i (po prawej) św. Mikołaja.

Obrazek

Obrazek

Będąc już po drugiej stronie Dunaju jadę po naddunajskiej trasie rowerowej. Początek wyznaczenia tej trasy przypada na rok 1982 kiedy to zapalony kolarz z austriackiego Linzu rozwiesił tabliczki z napisem „Donauradweg” nad Dunajem w okolicy Aschach. Podróżowanie wzdłuż rzek to sama przyjemność. Wyznaczanie takich tras rowerowych eliminuje strome podjazdy dzięki czemu nawet mniej doświadczony rowerzysta nie będzie miał problemu z pokonaniem sporych odległości :)

Trasa rowerowa na tym odcinku biegnie po obu strnach Dunaju ja wybrałem tą po południowej stronie. Jadąc wzdłuż Dunaju pokonuję dystans przeszło pięćdziesięciu kilometrów. Niebo się już odrobinę zachmurzyło, ale w niczym mi to nie przeszkadzało. Co pewien czas robię sobie przerwy na sesję foto.

Ciekawe jest zabytkowe miasto Dürnstein. Jego historia sięga czasów średniowiecza, kiedy to wzniesiono tu pierwszy warowny gród, który pozwalał kontrolować miejscowy przełom Dunaju. Na Starym Mieście znajduje się szereg pięknych i kolorowych XV wiecznych kamienic. Otaczają one górującą nad nimi monumentalną pastelowo-niebieską wieżę barokowej kolegiaty Wniebowzięcia Matki Bożej.

Obrazek

Miasto swoją nazwę zawdzięcza średniowiecznemu zamkowi usytuowanemu na wysokim skalistym wzgórzu. Zamek wybudowany został w połowie XII w. W XII wieku w murach twierdzy austriacki cesarz Leopold V więził pojmanego podczas powrotu z III Wyprawy Krzyżowej króla Anglii - Ryszarda Lwie Serce.

Obrazek

Jak widać dość sporo turystów kręci się wśród ruin. Rocznie samo miasto oraz ruiny odwiedza blisko 2 miliony turystów.

Na dalszej trasie mijam kolejne ruiny zamków oraz pałace.

Obrazek

Ruiny zamku Hinterhaus

Schönbühel to małe miasteczko, którego największą atrakcją turystyczną jest usytuowany na otoczonym wodami skalnym cyplu średniowieczny Zamek Schönbühel. Pierwotna warownia wzniesiona została tu już prawdopodobnie w XI wieku. Powstała ona w miejscu starożytnych rzymskich umocnień.

Obrazek

Kolejny cel to Melk, którego najcenniejszym zabytkiem jest usytuowane na malowniczym wzgórzu jedno z największych i najwspanialszych austriackich opactw. Klasztor ten założony został w XI wieku przez margrabiego Marchii Austriackiej - Leopolda II , dla sprowadzonych do Melk ojców Benedyktynów. Świątynia ta wybudowana została w miejscu dawnej twierdzy obronnej.

Obrazek

W pierwszej połowie XVIII w. klasztor wraz z kościołem zostały przebudowane w stylu barokowym. Powstał wtedy jeden z największych i najpiękniejszych barokowych zespołów sakralnych w całej Europie.

Obrazek

Jadąc dalej wzdłuż Dunaju docieram pod wieczór do Ybbs nad Dunajem.

Obrazek

Ratusz w Ybbs an der Donau

Obrazek

XVI wieczny kościół św. Wawrzyńca

Od teraz trasa wiedzie już wzdłuż rzeki Ybbs. Jadę przez mniejsze miejscowości. Tuż przed zachodem pokazuje się słońce.

Obrazek

Neumarkt an der Ybbs - kościół św. Mikołaja

Obrazek

Docieram do krajowej "jedynki", którą już bez postoju jadę do Amstetten. Miasto omijam obwodnicą i kieruję się do Waidhofen an der Ybbs. Tam właśnie chciałem dotrzeć tego dnia, niestety gdzieś w dali słychać było odgłosy zbliżającej się burzy. Postanowiłem poszukać zawczasu odpowiedniego miejsca na nocleg. Wybór padł na pewien lasek w okolicy Hausmening. Gdy tylko rozłożyłem płachtę brezentową dla ochrony przed deszczem zaczyna padać.

Dnia trzeciego udało się pokonać dystans 180 km. To był całkiem udany dzień :)

Obrazek

Dla mających więcej czasu galeria z dnia trzeciego :)

http://plus.google.com/photos/117901767401578298989/albums/6053108893445910849

CDN...

Awatar użytkownika
Robert J
Posty: 1375
Rejestracja: 2013-12-08, 21:46
Kontakt:

Postautor: Robert J » 2014-09-06, 00:17

Day 4/8 - Alpy 16.08.2014

Dnia czwartego była taka „mieszanka” pogodowa. W ciągu dnia spadło sporo deszczu, ale i słońca odrobinę było, ale po kolei…

Po wieczornej burzy niebo się wyczyściło i spoglądałem z nadzieją na rozgwieżdżone niebo. Gdy się przebudziłem z rana całe niebo, aż po horyzont zaciągnięte było już ciężkimi deszczowymi chmurami. Postanawiam bardzo szybko się zebrać do dalszej drogi. Znając siebie gdybym za bardzo zwlekał z ruszeniem w dalszą drogę i w między czasie zacząłby padać deszcz, to zapewne straciłbym ochotę na dalszą jazdę.

Ruszam więc i niemal od razu zaczyna padać deszcz. Kieruję się oczywiście do Waidhofen an der Ybbs. To właśnie tam chciałem dotrzeć dzień wcześniej. Już na samym początku trasy są utrudnienia na drodze. Główna droga wyłączona z ruchu całkowicie. Muszę szukać objazdu bo oznakowanie beznadziejne, a w zasadzie niema go w ogóle. Przejeżdżam przez rzekę Ybbs i przez mniejsze miejscowości pokonuję kolejne kilometry trasy. Trasa jest znacznie trudniejsza od tej biegnącej wzdłuż rzeki. Tutaj co chwilę trzeba było pokonywać krótkie, ale dość strome podjazdy. Na szczęście objazd miał kilka kilometrów i później już kontynuowałem jazdę główną drogą. Jednak deszcz się znacznie nasilił. Zanim dotarłem do Waidhofen byłem już kompletnie przemoczony :(

Obrazek

Kościół oraz zamek w Waidhofen an der Ybbs.

W Waidhofen an der Ybbs byłem już przed dwoma laty dlatego tym razem darowałem sobie zwiedzanie. Na wyjeździe z miasta łapie mnie duża ulewa, którą przeczekuję na przystanku autobusowym. Gdy deszcz odrobinę zelżał jadę dalej. Potem ponownie przerwa pod jakimś zadaszeniem i tak kilka razy. Już nawet powoli odchodziła mi chęć do dalszej jazdy. Jednak powiedziałem sobie, że jak nie zrezygnuję po pierwszym dniu wyprawy to dojadę do wyznaczonego celu ;)

Obrazek

Później nastał okres z bardzo ładną pogodą. Przestał padać deszcz, ciuchy zaczęły schnąć. Sceneria zrobiła się bardzo fotogeniczna.

Docieram do Weyer Markt. To niewielkie miasteczko z rynkiem ulicowym, przez które przebiega główna droga.
W mieście niezły korek. Szybciej przemierzyłem rynek pieszo robiąc przy tym zdjęcia ;)

Obrazek

Obrazek

Opuszczając miasto ponownie zaczyna padać. Tym razem jednak opady trwają kilka minut.

Obrazek

W południe docieram do Altenmarkt bei Sankt Gallen. W miasteczku wyprzedza mnie sporo oldtimerów. Sadzę, że w pobliżu był jakiś zlot zabytkowych pojazdów.

Obrazek

Kościół św. Mikołaja

Odbijam na drogę nr. 117. Prowadzącą w kierunku Sankt Gallen. Zwiedzanie mijanych miejscowości ograniczam do minimum. Mam bardzo mało pokonanych kilometrów jak na tą porę dnia.

Obrazek

Obrazek

Na wzniesieniu po wschodniej stronie Sankt Gallen góruje zamek Gallenstein, na temat którego pierwsza pisemna wzmianka pochodzi z 1278 roku. Na obrzeżach stoi kaplica flisaków (Flößerkapelle).

Obrazek

Zamek Gallenstein.

Obrazek

Kaplica poświęcona Matce Boskiej Bolesnej

Obrazek

Teraz przyszła pora na zdobycie przełęczy Buchauer Sattel 861 m. Gdzieś w połowie podjazdu robię sobie przerwę na kąpiel w górskim potoku :) Końcówka podjazdu i sam zjazd w padającym deszczu.

Obrazek

Obrazek

Pasmo Haller Mauern

Gdy zjechałem ponownie do doliny Anizy(Enns) wychodzi słońce, które towarzyszy mi do Admont. Szybki przejazd pod Opactwo Benedyktynów i lecę dalej.

Obrazek

Z Admont poruszam się już po trasie rowerowej nr.7 biegnącej wzdłuż Anizy. Dobrze, że jechałem rowerem górskim bo ścieżka rowerowa wiedzie na dość długim odcinku polnymi drogami oraz szutrówką nad samym brzegiem rzeki. Kilkukrotnie przekraczam rzekę. Najwyższe szczyty wkoło są skryte w chmurach.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Oczywiście ciągle z przerwami pada deszcz. Słońce już nisko i pokazuje się tęcza za tęczą.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Powoli, z krótkimi przerwami jadę w kierunku Schladming.

Obrazek

Pod wieczór docieram do Schladming. To niewielkie miasto usytuowane nad Anizą u podnóża Masywu Dachstein. Dawniej było miastem górniczym. Dziś głównym źródłem dochodów jest turystyka górska. Miasto jest też ważnym ośrodkiem narciarskim.

W mieście są dwa kościoły. Pierwszy z nich to usytuowany w centrum Kościół św. Achacego z Kapadocji. Pierwsza konsekracja kościoła nastąpiła w 1299 r. Obecny wygląd nadano mu po gruntownej przebudowie w latach 1522-1532. Kopuła wieży pochodzi z 1832 r. Po pożarze w 1937 roku została wiernie odtworzona.

Obrazek

Drugą świątynią w Schladming jest kościół ewangelicko-protestancki Piotra i Pawła. Według tablicy informacyjnej umieszczonej przy wejściu jest to największy kościół protestancki w Styrii.

Obrazek

Dziś nie mam zamiaru jechać zbyt długo po zapadnięciu zmroku. Dystans już przyzwoity, dlatego postanawiam, że w okolicy Radstadt kończę ten dzień.

Obrazek

Kościół w Radstadt

Obrazek

Nocny widok na Radstadt.

Dobrze zrobiłem zatrzymując się na noc wcześniej. Spokojnie rozbiłem biwak i przygotowałem kolację. Jednak tej nocy nie za bardzo się wyspałem. Co pewien czas budził mnie przelotnie padający deszcz… A może to świadomość, że już jutro dotrę do celu wyprawy?

Obrazek

Tyle udało się przejechać dnia czwartego…

Więcej zdjęć pod adresem:

https://plus.google.com/photos/117901767401578298989/albums/6053473535804758001

CDN…

Awatar użytkownika
Malgo Klapković
Posty: 2477
Rejestracja: 2013-07-06, 22:45

Postautor: Malgo Klapković » 2014-09-06, 19:08

Bardzo jestem ciekawa drugiej połowy trasy :) Tym fajniej się czyta, gdyż akurat w różnych miejscach przeczytałam o Przemyślidach i Pijarach, którzy wykształcili sporą ilość Polaków w XIX wieku.

Awatar użytkownika
Robert J
Posty: 1375
Rejestracja: 2013-12-08, 21:46
Kontakt:

Postautor: Robert J » 2014-09-07, 22:45

Malgo Klapković pisze:Bardzo jestem ciekawa drugiej połowy trasy :)

Dnia piątego dotarłem do celu wyprawy. Później był już tylko powrót do domu ;)

Awatar użytkownika
Robert J
Posty: 1375
Rejestracja: 2013-12-08, 21:46
Kontakt:

Postautor: Robert J » 2014-09-08, 01:49

Day 5/8 - Grossglocknerstrasse 17.08.2014

Nastał dzień piąty wyprawy, dzień w którym planem jest dotrzeć do celu tej wyprawy. Celem tym była jedna z najbardziej malowniczych dróg w Austrii - Grossglocknerstrasse. Oczywiście pierwotnie miałem być u celu dzień wcześniej, ale może i dobrze, że miałem opóźnienie. Gdybym dotarł planowo to przejazd tą trasą byłaby mało przyjemny w pogodę jaka była dzień wcześniej.

Z rana oczywiście pada deszcz bo inaczej być nie może ;) Bez śniadania ruszam w trasę. Im słońce wyżej tym pogoda robi się lepsza. To bardzo dobry prognostyk w perspektywie dzisiejszej trasy.

Obrazek

Hüttau

Początkowo trasa wiedzie przez mniejsze miejscowości. Później docieram do rzeki Salzach i po jej przekroczeniu skręcam na Bischofshofen. Miasto to przede wszystkim ośrodek narciarski i wypoczynkowy. Znajduje się tu kompleks skoczni narciarskich w tym najbardziej znana skocznia im. Paula Ausserleitnera, na której corocznie 6 stycznia kończy się Turniej Czterech Skoczni.

Przejeżdżam przez centrum. Robię również zakupy.

Obrazek

Obrazek

Za miastem robię przerwę na śniadanie, tym bardziej, że mój telefon domaga się prądu ;) Całkowite naładowanie akumulatora zajmuje około 40 minut.

Obrazek

Podrzędnymi drogami docieram do St. Johann im Pongau. W między czasie pogoda robi się wręcz rewelacyjna.

Obrazek

Masyw Tennengebirge.

W St. Johann znajduje się wzmiankowany już w 924 roku kościół św. Jana. Ten obecny to rekonstrukcja po pożarze w XIX wieku.

Obrazek

W Sankt Johann mylę drogę. Zamiast jechać dalej wzdłuż rzeki Salzach, wspinam się ostro do góry w kierunku południowym. Zanim się zorientowałem zrobiłem kilka kilometrów. Później szybki powrót i jadę już we właściwym kierunku.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Taxenbach

Docieram do Hundsdorf. Tutaj dostrzegam pierwsze trzytysięczniki..., a w najwyższych partiach Wysokich Taurów świeży śnieg! Prognozy sprzed tygodnia sprawdziły się w 100 % Jak dobrze, że mam dzień spóźnienia ;)

Obrazek

W Pichl odbijam na główną atrakcję tego wyjazdu - Grossglocknerstrasse. To najbardziej malownicza droga w Austrii. Jednak za przyjemność jej pokonania należy uiścić opłatę. Na szczęście nie dotyczy to rowerzystów ;)

Obrazek

Początek podjazdu jest o niewielkim nachyleniu. Wiedzie przez dolinę Fuscher Tal. W dolinie usytuowane jest niewielkie miasto Fusch an der Großglocknerstraße. Dolina Fuscher stanowi północną część starego szlaku wiodącego przez Wysokie Taury. Już w średniowieczu wiódł tędy ważny szlak handlowy między Włochami i Niemcami. Dolina była dogodnym miejscem gdzie zatrzymywali się podróżni.

Obrazek

Obrazek

Fusch an der Großglocknerstraße

Za ostatnimi zabudowaniami jest dość stromy podjazd do Ferleiten gdzie znajduje się punkt poboru opłat.

Obrazek

Obrazek

I od tego miejsca zaczyna się już właściwy podjazd. Droga zaczyna się piąć stromo do góry. Przy drodze co kawałek są miejsca postojowe gdzie mogą się zatrzymać zmotoryzowani by podziwiać widoki. A te są bardzo fajne.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Gross Wiesbachhorn

Obrazek

Obrazek

Lansik oczywiście musiał być ;)

Obrazek

Powoli, bez pośpiechu pokonuję zakręt za zakrętem.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Na wysokości 2260 m znajduje się muzeum fauny, flory i ekologii House "Alpine Naturschau"

Obrazek

Widać również już mój dzisiejszy cel - Edelweisspitze

Obrazek

Docieram na Fuschertörl 2428 m. Znajduje się tutaj duży parking obok restauracji Dr Franz Rehrl Haus.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Fuscher Lacke

Z Fuschertörl pozostaje ostatni najbardziej stromy odcinek podjazdu po bruku. Droga o nachyleniu 14 %, bardzo wąska i bardzo kręta. Na podjeździe okazuje się, że nie mogę jechać na najmniejszej tarczy z przodu bo nowy łańcuch się klinuje :( Pozostaje mi się męczyć na środkowej tarczy. Kilka razy się zatrzymuję by przepuścić jadące samochody bo nie ma za wiele miejsca by się minąć.

W końcu udaje się pokonać ten 1,5 kilometrowy odcinek i zdobywam szczyt ustanawiając swój rowerowy rekord wysokości :)

Obrazek

Na szczycie spory parking, schronisko i sklep z pamiątkami, który służy również jako taras widokowy. Z Edelweissspitze roztacza się wspaniały widok na ponad 30 trzytysięczników. Widoki niczego sobie ;)

Obrazek

Obrazek

Później do schroniska na piwo i zjazd.

Obrazek

Obrazek

Jeszcze krótka przerwa na Fuschertörl bo właśnie wyłania się z chmur najwyższy szczyt Austrii - Grossglockner 3798 m. Na zbliżeniu widać alpinistów zdobywających szczyt ;)

Obrazek

Obrazek

Na zjeździe zatrzymałem się jeszcze ze dwa razy na sesję foto. Później słonce schowało się za najwyższe szczyty i temperatura bardzo spadła.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Czas podjazdu z postojami wyniósł 5 godz. i 22 minuty. Natomiast zjazd w granicach 40 minut. Gdyby nie te samochody dałoby radę szybciej ;)

Dziś pokonany dystans jest niewielki, ale jestem bardzo zadowolony bo pogoda szczególne dopisała :) Na noc zatrzymuję się w okolicy Lend. Mam nadzieję dotrzeć do domu w ciągu następnych trzech dni. Jednak będzie to wymagać pokonywania znacznie większych dystansów dziennych jak dotychczas.

Obrazek

Więcej kolorowych obrazków pod adresem:

http://plus.google.com/photos/117901767401578298989/albums/6054393792816191857

CDN...

Awatar użytkownika
Iva
Posty: 1544
Rejestracja: 2013-09-04, 23:31
Lokalizacja: łódzkie

Postautor: Iva » 2014-09-08, 10:50

Robert J pisze:a ja na tym odcinku zrobiłem sobie aż dwie przerwy na piwo :D

Widać, że i rower coś wypił :P

Robert J pisze:Lansik oczywiście musiał być ;)

Ha, wiedziałam, że nie tylko ja się lansuję ;)

Podziwiam Cię za jazdę w deszczu, bo znając siebie - mi by się nie chciało.

Zdjęcia z tęczą wymiatają.
"Kiedy świat się od ciebie odwraca, ty też musisz się od niego odwrócić."

Awatar użytkownika
Robert J
Posty: 1375
Rejestracja: 2013-12-08, 21:46
Kontakt:

Postautor: Robert J » 2014-09-08, 14:34

Iva pisze:Widać, że i rower coś wypił :P

Dostał pozwolenie :P
Iva pisze:Ha, wiedziałam, że nie tylko ja się lansuję ;)

Muszę być przecież chociaż na jednym zdjęciu bo inaczej nikt by mi nie uwierzył, że tam byłem ;)
Iva pisze:Podziwiam Cię za jazdę w deszczu, bo znając siebie - mi by się nie chciało.

Znalazłem tym razem motywację by się nie zrazić do pogody. Na majówkę dałem za wygraną, więc teraz powiedziałem sobie, że nie odpuszczę ;)

laynn

Postautor: laynn » 2014-09-08, 20:00

W podstawówce oglądaliśmy film o tej drodze (chyba), kręcony z auta. Na mnie zrobiło wrażenie, opowaidanie, jak to jeden autobus stracił hamulce i dwa czy trzy zakręty dał radę wziąć, jadąc w dół, niestety kolejnego już nie i podobno przeleciał kilkaset metrów i przywalił w jezdznie.
Jak już wspomniałem to było dawno, nie wiem ile w tym prawdy, ale widok miejsca (wgłębienia w asfalcie) do dziś pamiętam.
Jest to jedno miejsce z kilku, na które mam chrapkę tylko nie rowerem :D . Graty.

Awatar użytkownika
Robert J
Posty: 1375
Rejestracja: 2013-12-08, 21:46
Kontakt:

Postautor: Robert J » 2014-09-08, 20:18

laynn pisze:Jest to jedno miejsce z kilku, na które mam chrapkę tylko nie rowerem :D .

Rowerem w ładną pogodę to sama przyjemność i zero kosztów. Samochodem to koszt 34 euro za przyjemność przejazdu tą drogą ;)

Miałem niestety już za mało czasu tamtego dnia by się wspiąć jeszcze na przełęcz Hochtor i podjechać pod lodowiec Pasterze, a ponoć warto. Przynajmniej mam teraz pretekst by tam jeszcze powrócić :D

Awatar użytkownika
TataOjciec
Posty: 353
Rejestracja: 2013-09-17, 14:26
Lokalizacja: Z Blokowiska

Postautor: TataOjciec » 2014-09-08, 21:55

Ale miałeś Chłopie fart pogodowy :D. Kolory mnie wgniatają w fotel :D. To Canon chyba ?
Czytałem kiedyś o tej trasie, kawał dobrego pedałowania i gratuluję rekordu.
Ostatnio zmieniony 2014-09-08, 22:02 przez TataOjciec, łącznie zmieniany 1 raz.
Obrazek

Awatar użytkownika
Robert J
Posty: 1375
Rejestracja: 2013-12-08, 21:46
Kontakt:

Postautor: Robert J » 2014-09-08, 22:18

TataOjciec pisze:Ale miałeś Chłopie fart pogodowy :D

Wiem :D
TataOjciec pisze:Kolory mnie wgniatają w fotel :D

Filtr polaryzacyjny + podciągnięty kontrast.
TataOjciec pisze:To Canon chyba ?

Nikon :D
TataOjciec pisze:Czytałem kiedyś o tej trasie, kawał dobrego pedałowania i gratuluję rekordu.

Dzięki. W przyszłym roku znowu się poprawię ;)

Rowerzystów spotkałem bardzo wielu. Cała trasa ma 50 km, więc faktycznie sporo do kręcenia.

Awatar użytkownika
TataOjciec
Posty: 353
Rejestracja: 2013-09-17, 14:26
Lokalizacja: Z Blokowiska

Postautor: TataOjciec » 2014-09-08, 22:25

Robert J pisze:Filtr polaryzacyjny + podciągnięty kontrast.

Lustro+szklarnia to pewnie połowa wagi bagażu :D
Obrazek

Awatar użytkownika
Robert J
Posty: 1375
Rejestracja: 2013-12-08, 21:46
Kontakt:

Postautor: Robert J » 2014-09-08, 22:34

Lustro+szklarnia to pewnie połowa wagi bagażu :D

Nikon D7100, sigma 10-20, nikkor 18-105, sigma 120-400, dwa filtry, trochę drobnicy i statyw. Razem 8,5 kg sprzętu foto :D Mogłem jeszcze zabrać drugie lustro, ale darowałem sobie :P

Rower z bagażem ważył na starcie 45 kg