Piątego dnia rano budzimy się w szarej, ponurej rzeczywistości-leje i jest mgła.Po śniadaniu ciągniemy bagaże do autokaru. Mamy przed sobą ponad 4 godziny drogi. Pilot pociesza, że we Wiedniu jest pogoda lepsza. Opuszczamy alpejskie pejzaże...
A więc Wiedeń.Przyjeżdżamy do niego koło południa, to znaczy wjeżdżamy na peryferie miasta. Korki są spore. Zgarniamy po drodze przewodniczkę. Najpierw zatrzymujemy się, aby zobaczyć willę zbudowaną według projektu Hundertwassera. Mała uliczka z kramami , sklepikami i na końcu uliczki ten budynek. Jestem zachwycona. I jest to jedyne miejsce, które zachwyca mnie w tym mieście.
Zaglądamy do malutkiego sklepiku . Jest tam kibel urządzony w tym stylu, co ta willa. I w ogóle cały sklepik fajny. Kupuję sobie kilka gadżetów i trochę słodyczy. Następnym miejscem, które odwiedzamy jest Belweder. Tu zatrzymujemy się na dłużej, tak,żeby każdy mógł swobodnie pospacerować i pofocić.
Po opuszczeniu Belwederu mamy kilkunastominutowy objazd autokarem po centrum miasta. Przewodniczka pokazuje najciekawsze obiekty. Fotki wykonywane na szybko przez okno autobusu wiadomo jakie są. Wrzucam więc tylko dwie-pierwsza to gmach Opery Wiedeńskiej, druga to Parlament.
A później jest trwający ze trzy godziny grupowy spacer po mieście. Na szczęście nie pada, a jest dość chłodno.
Wiedeń to miasto, w którym postawiono sporo pomników.
Ten najciekawszy to pomnik Mozarta.
Są parki, fontanny i budowle, wszystkich tych nazw spamiętać mój łeb nie potrafił.
Ogród Volksgarten-tam można sobie hodować róże, są one podpisane.
Świątynia Tezeusza
Pałac Hofburg
Pawilon motyli
Mijamy raz jeszcze Operę Wiedeńską
Kolumna Morowa
I od groma klasztorów i kościołów. Do niektórych z nich wchodzimy.Mamy też w planie zwiedzać Katedrę, ale okazuje się, że nie ma takiej możliwości, bo właśnie odbywa się jakiś przegląd chórów czy coś w tym stylu, więc tylko zaglądamy przez kraty do środka.
A to właśnie owa Katedra:
A na jej murach takie ozdobniki
Zwiedzamy też dzielnicę żydowską.
Krążymy jeszcze po zaułkach i ciasnych uliczkach w pobliżu centrum. Nareszcie dostajemy 2 godziny czasu wolnego.Ja chcę na zakupy
Najpierw idziemy rozejrzeć się za jakimś żarciem. Trafiamy na małą restauracyjkę, w której nie trzeba bardzo długo czekać. Po obiedzie ruszamy na zakupy. Prezenty trza pokupić, bo pilot zapowiada, że jutro nie za bardzo będzie gdzie, co zresztą nie do końca okazuje się prawdą. Na nocleg udajemy się na peryferie Wiednia do ogromnego hotelu, w którym jest i sklep i knajpa.
Szósty, ostatni, całkiem już deszczowy dzień naszej wycieczki to zwiedzanie Pałacu Schönbrunn.W komnatach oczywiście zakaz fotografowania, w powozowni wolno robić zdjęcia,ale bez użycia lampy błyskowej.
Karawan
Stroje cesarskie
Po zwiedzeniu powozowni mamy jeszcze półtorej godziny wolnego czasu. Wykorzystujemy go na spacer po ogrodach pałacowych, na fotki. Niestety pada coraz mocniej.
Glorietta, nie wchodzimy na nią ze względu na pogodę i ograniczony czas.
Na terenie pałacu jest kilka sklepów z pamiątkami i słodyczami, dla mnie raj
![:lol](./images/smilies/icon_lol.gif)
Problem tylko taki -gdzie to wszystko pomieścić? Ale na to też jest rada. Kupuję sobie pojemną torbę w hipisowskim stylu.
Zalany deszczem Wiedeń opuszczamy zaraz z południa. Teraz czeka nas tylko długi powrót do Polski. W domu jesteśmy równo o północy.
Wycieczka bardzo udana, pomimo zmiennej pogody. Na szczęście nie było upałów. Numer jeden jak dla mnie zdecydowanie Hallstatt i rejs po jeziorze, na drugim miejscu Orle Gniazdo Hitlera(pomimo kiepskiej pogody i marnych widoków). Na trzecim miejscu Twierdza w Werfen. Wielkie miasta raczej nie dla mnie...