: 2017-08-01, 22:27
Następnym punktem programu jest śliczne małe miasteczko Hallstatt leżące nad jeziorem Hallstättersee w Alpach. Miasteczko wpisane na listę UNESCO. Centrum to w zasadzie jedna ulica wzdłuż jeziora. Ze względu na małą powierzchnię domy budowane są piętrowo, a drzewa owocowe pną się po murach domów. Najpierw całą grupą z przewodniczką spacerujemy wzdłuż jeziora.
Mijamy maleńkie przydrożne sklepiki z pamiątkami.
Ponieważ mamy aż dwie godziny czasu do dyspozycji, wykupujemy sobie bilety na rejs statkiem po jeziorze. Nie jesteśmy jedyni, znaczna część osób z naszej wycieczki robi to samo. Rejs trwa około 50 minut, koszt 15 EURO od łebka. Warto, bo widoki przepiękne i w ogóle bardzo przyjemnie, choć momentami mocno wieje.
Pozostały czas wolny spędzamy na zwiedzaniu i robieniu fotek. Wstępujemy też do marketu na zakupy, głównie uzupełniamy napoje. Z Hallstatt ciężko wyjeżdżać. Jak dla mnie najpiękniejsze miejsce na trasie całej wycieczki.
Kolejnym miejscem jest Bad Ischl , miasto uzdrowiskowe z deptakiem, parkiem zdrojowym, niby ładne, zadbane, uwielbiane przez rodzinę cesarską i często przez nią odwiedzane, ale... nie robi na mnie większego wrażenia. Jakoś tak dziwnie przypomina mi Krynicę. Na szczęście nie zatrzymujemy się tam na dłużej. Jakieś półtorej godziny spaceru i chwila wolnego czasu.
Nocleg wypada nam znowu w klimatycznym, urządzonym w starym stylu pensjonacie, tym razem w malutkiej miejscowości Ebansee, położonej nad ślicznym jeziorkiem. Podobnie jak i poprzedniego dnia, zostawiamy bagaże w pokoju i idziemy na spacer. Najpierw jeszcze zahaczamy o knajpkę , gdzie spożywamy smaczną pokaźnych rozmiarów pizzę wegetariańską, a później ruszamy nad jezioro. A tam cicho, pusto i...cudnie.
Jezioro i szczyty gór to jeden z najpiękniejszych widoków, jaki mam w ciągu tych kilku dni wycieczki.
A w nocy zaczyna padać, krople deszczu uderzają o parapet.Pewnie znów pogoda się spierniczy...
Mijamy maleńkie przydrożne sklepiki z pamiątkami.
Ponieważ mamy aż dwie godziny czasu do dyspozycji, wykupujemy sobie bilety na rejs statkiem po jeziorze. Nie jesteśmy jedyni, znaczna część osób z naszej wycieczki robi to samo. Rejs trwa około 50 minut, koszt 15 EURO od łebka. Warto, bo widoki przepiękne i w ogóle bardzo przyjemnie, choć momentami mocno wieje.
Pozostały czas wolny spędzamy na zwiedzaniu i robieniu fotek. Wstępujemy też do marketu na zakupy, głównie uzupełniamy napoje. Z Hallstatt ciężko wyjeżdżać. Jak dla mnie najpiękniejsze miejsce na trasie całej wycieczki.
Kolejnym miejscem jest Bad Ischl , miasto uzdrowiskowe z deptakiem, parkiem zdrojowym, niby ładne, zadbane, uwielbiane przez rodzinę cesarską i często przez nią odwiedzane, ale... nie robi na mnie większego wrażenia. Jakoś tak dziwnie przypomina mi Krynicę. Na szczęście nie zatrzymujemy się tam na dłużej. Jakieś półtorej godziny spaceru i chwila wolnego czasu.
Nocleg wypada nam znowu w klimatycznym, urządzonym w starym stylu pensjonacie, tym razem w malutkiej miejscowości Ebansee, położonej nad ślicznym jeziorkiem. Podobnie jak i poprzedniego dnia, zostawiamy bagaże w pokoju i idziemy na spacer. Najpierw jeszcze zahaczamy o knajpkę , gdzie spożywamy smaczną pokaźnych rozmiarów pizzę wegetariańską, a później ruszamy nad jezioro. A tam cicho, pusto i...cudnie.
Jezioro i szczyty gór to jeden z najpiękniejszych widoków, jaki mam w ciągu tych kilku dni wycieczki.
A w nocy zaczyna padać, krople deszczu uderzają o parapet.Pewnie znów pogoda się spierniczy...