Czas na odpoczynek od gór. Wakacje!!!

Relacje pozagórskie ze świata.
laynn

Postautor: laynn » 2022-08-05, 09:25

Pudelek pisze:to mniej więcej tak, jakby pierwszy wyjazd w góry uskutecznić w Tatry,

Zawsze musi być ten pierwszy raz. Ja się nie dziwię, że ludzie jeżdżą do Chorwacji. Ba, sam dołączam do grona zachwyconych tym krajem :)
Adrian pisze:aż tak długo jeździć nie lubię i to jest chyba główny powód, że jeszcze tam nie byliśmy

Adrianie kiedyś tyle jechało się nad Bałtyk, w 2015tym jak nam córka się pochorowała, postanowiliśmy ruszyć z Karwi o 13, z przerwą w szpitalu w Toruniu ok 1,5 godzinną, podróż wyszła coś ok 12-13godz. Bramki obok Torunia to było 1,5 godziny jazdy w korku. Dobrą propozycją jest znalezienie mniej więcej w środku jakiegoś noclegu, np mój kolega w czerwcu zwiedził w ten sposób Maribor - bardzo ładne zdjęcia mostu mi wysłał.
Piotrek pisze:Z resztą słusznie, bo piękny kraj.

Dokładnie :)
Piotrek pisze:Nic się nie dzieje, żadnych mocnych fal, nuda

W niedzielę, dzień przed wyjazdem zrobiły się sporę fale. Reszta rzeczywiście spokój.
Piotrek pisze:Ale i tak, gdybym znów mógł to bym pojechał, choćby jutro

Jak ja :)
sprocket73 pisze:opłacalny biznes?

Tak, bo ta woda (Jana) bardzo fajnie nam smakuje :)
sprocket73 pisze:Moim zdaniem to granat

Masz rację, poprawiłem.
sprocket73 pisze:Trzeba to zaakceptować, przezwyciężyć i przyzwyczaić się.
Dobromił pisze:tu jest już taka tradycja.

Tradycji się nie sprzeciwię :P
sprocket73 pisze:Ale cele górskie trzeba realizować.
Pudelek pisze:nie słyszałem o masowym rezygnowaniu w RP z wyjść w góry w te dni

Ja w czerwcu zrezygnowałem z wyjazdu, właśnie z powodu temperatury. SKS? Może. A może po prostu znam swój organizm i wiem co dla niego lepsze?
A tu był urlop, wieczorne siedzenie z piwem, poranne wysypianie się i tak dalej, a cele górskie były na urlopie trzeciorzędną sprawą. Zresztą pierwotnie mieliśmy pojechać jeszcze na kilka dni w Alpy, ale poprzez wojnę, ciotka ma u siebie rodzinę z Ukrainy, więc nie chcieliśmy się dorzucać.
No i wiecie, widzę tu postawę, jak już zaplanowałem, jak już przyjechałem, to skały srały ale idę - i potem mamy wiadomości jak ta z przed roku, dwóch, że pod Giewontem piorun walnął w setkę ludzi :D
Ale jak chcecie, to możecie mi lenia, SKS a nawet papciowatość przypisać :)

Ps tak to nad morzem wyglądało w sobotę:
Obrazek
przyjemne 36 czy 37 stopni :D

laynn

Postautor: laynn » 2022-08-05, 09:28

Dobromił pisze:Bardzo ciekawe grobowce armatorów.

Po niektórych grobowcach trzeba było chodzić, trochę nieswojo się czułem:
Obrazek

a tu panny co robiły sesje ;)
Obrazek

Awatar użytkownika
Dobromił
Posty: 14465
Rejestracja: 2013-07-09, 08:33

Postautor: Dobromił » 2022-08-05, 10:16

To tak jak w większości gotyckich katerd - chodzisz w nawach po grobach.
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu

Awatar użytkownika
Pudelek
Posty: 8367
Rejestracja: 2013-07-08, 15:01
Lokalizacja: Oberschlesien

Postautor: Pudelek » 2022-08-05, 10:56

laynn pisze:No i wiecie, widzę tu postawę, jak już zaplanowałem, jak już przyjechałem, to skały srały ale idę - i potem mamy wiadomości jak ta z przed roku, dwóch, że pod Giewontem piorun walnął w setkę ludzi

a ja jednak myślę, że szukałeś pretekstu aby nie pójść :P Już ktoś to napisał - pojechać w najgorętszym miesiącu na Bałkany i narzekać na upał, który psuje potencjalne plany górskie - dziwny przypadek :P Wiadomo, że jak nadchodzi niespodziewane załamanie pogody, to człowiek się zastanawia, ale akurat takie temperatury są całkowicie spodziewane. Po prostu leń się objawił :P
Aczkolwiek przyznaję się, że podczas moich wyjazdów sam kilkakrotnie zawieszałem potencjalne wyjścia górskie. Jednak tylko raz zwaliłem na pogodę (deszcz lał nieustannie przez 24 godziny), pozostałe przypadki to klasyczne "nie chce mi się" ;)
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!

laynn

Postautor: laynn » 2022-08-05, 11:33

Dobromił pisze:w większości gotyckich katerd

Nie byłem, stąd moje mieszane uczucie.
Pudelek pisze:pojechać w najgorętszym miesiącu na Bałkany i narzekać na upał

Ale półwysep Peljesac słynie z umiarkowanych temperatur, czytając o tym miejscu i myśląc o górach, wszędzie pisało, że średnie temperatury tam są poniżej 30 stopni - stąd myśli przedurlopowe o wyjściu.
Ale:
Pudelek pisze:Po prostu leń się objawił
laynn pisze:to możecie mi lenia, SKS a nawet papciowatość przypisać

Przecież o tym piszę :P

laynn

Korčula - mały Dubrownik.

Postautor: laynn » 2022-08-05, 11:44

Przed nami, za Kanałem Pelješacki, jest wyspa, więc pewnego dnia postanawiamy się na nią wybrać. Jest tam kilka miejscowości, my wybieramy zwiedzić dziś miasto na które co dzień patrzymy - Korčule, zwaną małym Dubrownikiem.
Obrazek

Wybieramy późne popołudnie, odpuszczając wycieczkę po wyspie, a skupiając się na samej starym mieście. A to miejsce z kawałem historii - osada została założona przez Greków i Ilirów, pierwsze wzmianki o murowanym mieście są z X wieku, a obecne mury pochodzą z XIII wieku. Miasto przechodziło w ręce kolejnych cywilizacji, które w tym rejonie Europy rządziły na przestrzeni lat. - min przez Rzymian, Gotów, Wenecjan itd.
Na wyspę można dostać się promem, który pływa do portu oddalonego o 2km od miasta, można popłynąć mniejszymi promami turystycznymi, które kursują już do miasta, oraz wodnymi taksówkami. My wybieramy taksówkę wodną, tj motorówkę, która zacumowana jest obok pomostu przy naszej plaży. Umawiamy godzinę i...płyniemy!
Obrazek

Podróż trwa krótko, bo cieśnina ma tu ok 2,5 km szerokości, do tego są całkiem spore fale pośrodku, więc musimy je przeciąć, by się za bardzo nie bujać (ale o tym dowiedzieliśmy się wracając, kiedy poprosiliśmy o wolniejszą prędkość), tymczasem teraz Ivan, chłopak który prowadzi/steruje motorówką, przyspiesza a my mając wiatr we włosach mkniemy po falach - najszybsza prędkość wynosiła ok 37 węzłów, tj niecałe 70km/h, siedząc praktycznie na wodzie robiło to wrażanie!
Jesteśmy na miejscu, więc czas na zwiedzanie.
Do starego miasta dawniej prowadziły dwie bramy, od zachodu i od południa, my wchodzimy do niego tą drugą, zwaną Bramą Lądową (Kopnena Vrata), pokonując schody mijamy wieżę Revelin:
Obrazek

Obrazek

Przekraczając bramę, witają nas ciasne uliczki, którymi powoli spacerujemy, zaglądając to tu, to tam. Ciekawostka - stare miasto z lotu ptaka przypomina szkielet ryby, boczne uliczki odchodzą od głównej, w taki sposób aby wiatry i słońce nie uprzykrzało życia mieszkańcom.
Widok na Katedrę Św. Marka w wąskiej głównej uliczce:
Obrazek

Brama widoczna od starego miasta:
Obrazek

Wchodzimy do Kościoła Św. Michała z XV w. :
Obrazek

jego wnętrza:
Obrazek

Obrazek

Mijamy też Katedrę Św. Marka, budowaną od XIV do XVI wieku:
Obrazek

Tu najstarszy kościół Św. Piotra postawiony w XI w, przebudowany w XVI:
Obrazek

Następnie zagłębiamy się klimatyczne uliczki podziwiając zabytki, architekturę:
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Zaglądamy też przez otwarte drzwi na jedno z podwórzy tych kamienic:
Obrazek

A potem dochodzimy do nadbrzeża i odbywamy spacer wracając do portu, mijając pełno knajpek, z jeszcze w miarę pustymi stolikami:
Obrazek

Wracamy wzdłuż murów do bramy lądowej, by przejść się teraz po pozostałej części miasta.
Obrazek

Idziemy w stronę portu po zachodniej stronie starego miasta:
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Oraz piękny widok na stare miasto:
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Jesteśmy umówieni na powrót po 21, to ponad 2godziny więc, idziemy na lody (moim zdaniem przepyszne), na zakupy w Konzumie, by znów wrócić do portu i jeszcze raz przespacerować się wokół murów. Mijamy wycieczkowe i prywatne łajby, niektóre nieźle wypasione, na małej plaży spotykamy kraby:
Obrazek

Teraz wszystkie stoliki są zajęte, a przed knajpkami ludzie czekają w kolejkach...mijamy mały sklepik:
Obrazek

Udaje się nam odnaleźć numer do taksówki, więc przyśpieszamy powrót na stały ląd, bo dzieci zaczynają się już nudzić...
Obrazek

Wracając oglądamy zachód słońca i idziemy na obiecaną pizzę.
Obrazek

Awatar użytkownika
Piotrek
Posty: 10907
Rejestracja: 2013-07-06, 21:45
Lokalizacja: Żywiec-Sienna
Kontakt:

Postautor: Piotrek » 2022-08-05, 23:11

No to teraz widzę, że jednak jest czego żałować - Korcula była tuż tuż, ale ... jednego dnia brakło :-/

Swoją drogą wczoraj na Równicy kupowałem loda i kosztował 10 zł :o-o . W Makarskiej za analogicznego płaciłem 12 kun, czyli jakieś 8 zł.
Ładny cyrk.

laynn

Postautor: laynn » 2022-08-06, 09:14

Co do lodów, w Orebiczu jest lodziarnia, podobno bardzo znana.
Obrazek

Podobno lody są tam genialne...a tak na prawdę to moim zdaniem są dobre, ale równie dobre jadamy np w Będzinie (Manufaktura).
Ale tam są, fajni bracia, którzy ją prowadzą, gadają po polsku jak my Polacy, do tego podając lody, kręcą nimi itd :D To oni:
Obrazek
Kolejka na kilkanaście metrów a czekania nawet nie 5minut.

A w samej Korculi oglądaliśmy kurs wypinania ciała pod największą ilość lajków ;)
Obrazek

Obrazek
:D
Ostatnio zmieniony 2022-08-06, 09:31 przez laynn, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Pudelek
Posty: 8367
Rejestracja: 2013-07-08, 15:01
Lokalizacja: Oberschlesien

Postautor: Pudelek » 2022-08-06, 13:06

Pisałem to rok temu podczas wakacji: duża część kobiet ma jakieś problemy psychiczne, bo ledwo dostrzeże aparat/smartfon, a zaczyna się jakoś dziwnie wyginać. Może opętanie? :D
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!

Awatar użytkownika
Mirek
Posty: 3818
Rejestracja: 2013-07-10, 09:43
Lokalizacja: wodzisław śląski

Postautor: Mirek » 2022-08-06, 15:08

Pudelek pisze:Pisałem to rok temu podczas wakacji: duża część kobiet ma jakieś problemy psychiczne, bo ledwo dostrzeże aparat/smartfon, a zaczyna się jakoś dziwnie wyginać. Może opętanie? :D
Kiedyś sie o takim czymś LANS mówiło, teraz może inaczej. :usm
Pożegnania nadszedł czas.
Już nie będzie wspólnie nas.
Ty osobno, ja osobno
Tak ma być lepiej, podobno.

Awatar użytkownika
sprocket73
Posty: 5633
Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
Kontakt:

Postautor: sprocket73 » 2022-08-06, 17:34

Na zdjęciu w motorówce wyglądasz jakbyś Ty sterował ;)

laynn

Postautor: laynn » 2022-08-06, 18:15

Pudelek pisze:Może opętanie?

Może, te panie to z dobrych dziesięć minut się wyginały na tych schodach :D
sprocket73 pisze:wyglądasz jakbyś Ty sterował

:)

laynn

Wszystko co dobre, szybko się kończy - powrót...

Postautor: laynn » 2022-08-07, 13:33

Ten wpis będzie krótszy, no bo powrót już odbył się bez wielkich przygód.
Wracamy, tym razem promem na stały ląd.
Obrazek

Szybko minął nam ten urlop. Za szybko :(
Póki co jeszcze kilka informacji.
I ostatnie widoki:
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Mieszkaliśmy w wiosce Kučište, mając do Orebicza kilka minut jazdy. To do niego jeździliśmy na zakupy, lody, na miejscu mając ciszę i spokój. Na naszej plaży było kilka rodzin, nigdy nie było tłoku, był za to spokój. Do samej plaży mieliśmy jakieś 30metrów - idealnie.
Nasz apartament składał się z kuchni, w pełni wyposażonej z dodatkową sofą, dwóch sypialni, dwóch łazienek, oraz małego tarasu. Były dwa klimatyzatory, które nam pozwalały odpocząć od upałów.
We wsi jest sklep (który dostrzegłem gdy wracaliśmy z Loviste przez co nie odwiedziliśmy go), jest jedna restauracja; którą polecał Makłowicz. Opinie w internecie po jego wizycie są różne, ogólnie na plus, jedzenie smaczne, obsługa ok, a jeden kelner nawet na duży plus, poznawał nas podczas kolejnych wizyt, żartując z nami, a po kolacji, przed zapłaceniem rachunku dostaliśmy od niego po kieliszku rakii (a dokładnie travaricy), którą kelner stukając się kieliszkami z nami wypił (Restoran Vrgorac ). (Po wypiciu wina, ten kielon dał nam popalić, a dokładnie zakręcił w głowie ;) ), jedynie frytki jakieś takie słabe, w Rovinj były smaczniejsze.
Przykładowe jedzenie:
Obrazek
kalmary z grilla

Obrazek
znane mi i smakujące Ćevapčići

Minusów, poza sporą odległością, którą jest zarazem plusem, nie pamiętam ;)
Ceny paliwa. W Polsce tankowałem 95tkę za 7,53pln (cena bez odniżki wakacyjnej), na Słowenii benzyna kosztowała 8,73pln (w aplikacji wpisałem już cenę po przeliczeniu na złotówki, więc nie pamiętam dokładnej ceny w euro), w Orebiczu 14,45 kuny (czyli 9,97 pln), natomiast na stacji przy autostradzie 13,02 kuny ( 8,98 pln - ceny po kursie z połowy lipca 1 kuna 0,69 pln).
Lody gałka 10-12 kun. Pizza 80 kun.
Atrakcje. Pożyczyliśmy deskę SUP (6e, 12e za 3godziny), na której pływaliśmy, samemu, oraz z dzieciakami - całkiem fajna zabawa :D , udało się, tylko raz wpadłem do wody :D , no może dwa :lol
Obrazek

Muszę na następne morze kupić maskę do snorkelingu, bardzo ciekawie się w tym pływa - można pooglądać dno morskie, ryby itd. Na zdjęciu poniżej w pożyczonej, a za mną, stoi nasza motorówka-taxi, którą płynęliśmy na Korčule:
Obrazek

No ale to miał być wpis o powrocie. Więc na pożegnanie dostajemy butelkę swojskiego wina od gospodynie i ruszamy. Gdy dojeżdżamy do portu w Trpanj, stajemy w kolejce w uliczce, przed skrzyżowaniem w kierunku portu stoi facet z obsługi i kieruje auta. Przed znajomymi kolejny facet z obsługi portu stawia kijek - wszyscy myślimy, o nie, nie zmieścimy się na prom :-/ . Ale pan uspokaja, że bez problemu się zmieścimy. Okazuje się, że przed nami stoją ze trzy auta - uff. Ale wyszliśmy aby poszliśmy opłacić przeprawę, obejrzeć port i zjeść lody, okazuję się, że w porcie jest pełny parking aut oczekujących na prom - o kurde! - ale pan powiedział, że wjedziemy na prom... Po zakupie biletów, z lekkim stresem, czy jednak się uda, chwile czekamy i w końcu, jest, prom przypływa:
Obrazek

Gdy zaczyna opuszczać "bramę", wracamy do auta.
Obrazek

Po chwili, gdy oglądamy jak panowie z obsługi, wydawałoby się, że w niezłym zamieszaniu kierują autami, zatrzymując ciężarówki, puszczając osobówki (wszystkie auta się zmieściły, po prostu auta były według planu wpuszczane na statek), wjeżdżamy i my. Wysiadamy z auta i idziemy na górny pokład.
Obrazek
nasza turbo wiśnia
Sala z barem, klimatyzowana jest pełna, ale na tym poziomie górny pokład daje cień, więc siadamy za innymi ludźmi i płyniemy a morska bryza nam umila rejs.
Obrazek

No kto siada, to siada. Ja co chwilę latam z aparatem podziwiając widoki. Trpanj:
Obrazek

Obrazek

Widać kanion, którym się zjeżdża ze środka półwyspu do Trpanju, niżej w zbliżeniu:
Obrazek

Kościół na wzgórzu nad wsią:
Obrazek

Widok na odległe zabudowania portowe w Ploce do którego płyniemy:
Obrazek

Po niecałej godzinie zbliżamy się. Oglądamy z bliska te dźwigi, statki, oraz w oddali most, który zostanie za dwa dni otwarty, oraz wybrzeże z niesamowitą barwą wody:
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Pozostał zjazd z promu i jakieś 1200 km do domu :D
Ale...oglądamy takie widoki robiąc jedną z przerw:
Obrazek

To miasto Skradin. Pięknie umiejscowione!
Obrazek

Obrazek

Obrazek
Autostrada, którą za chwilę pojedziemy do domu...

Co do braku przygód...nie może ich jednak zabraknąć. Na jednym z parkingów, idąc do toi toya, użądliła mnie osa, na plecach obok pachy, tak nagle, z niczego. Ruszając w dalszą drogę, zaczyna mnie mocno piec to miejsca, a ręka zaczyna boleć, chwilę jadę na luźnego Ryszarda, bo inaczej ból się nasila, aż w końcu biorę coś przeciwbólowo i anty zapalnego, do tego na szczęście nie jestem uczulony...
Austrię przejeżdżamy prawie bezproblemowo, nawet samą stolicę bez korków mijamy, a za Wiedniem gnamy na złamanie karku, bo, (już w Czechach się dowiaduje), winiety mieliśmy do północy - z autostrady zjechaliśmy 4 minuty przed północą :D - jak to dobrze było być nieświadomym 😂.
Czechy mijamy w spokoju, poza jednym upierdliwym Polakiem, który widząc te same blachy co u mnie doczepia się do nas, jadąc za nami do granicy z Polską, gdzie go potem zgubiliśmy.

I tak wakacje, urlop dobiega powoli końca. Podróż powrotna była lżejsza, tylko godzinę straciliśmy na granicy Chorwacko-Słoweńskiej. Cała droga to 17h 15 minut - dużo pomogła mi też jazda na tempomacie, której z powodu zmęczenia jadąc na urlop nie stosowałem (bałem się, że może mnie to znużyć), ruch przy powrocie był jednak mniejszy niż w przeciwnym kierunku, jazda bardziej płynna.
No czasami mnie inni kierowcy wkurzali, bo po wyprzedzeniu ich, oni nagle mnie doganiali i wjeżdżali między mnie a kolegę. Głównie celowali w tym Czesi :D , Chorwaci rzeczywiście jeżdżą podobnie do rodaków, a o tych na skuterach (w Orebiczu) to już można sporo opowiedzieć ;)
Nie dziwię, że ten kraj jest tak u nas popularny, bo pięknie tam, że hej!
Urlop był bardzo udany, upał tak na prawdę nad morzem aż tak nie doskwierał, za to temperatura wody, również jej przejrzystość i kolory była super, było świetne towarzystwo i co najważniejsze odpoczęliśmy porządnie!
To był urlop, dla mnie nietypowy, bo głównie nakierowany na plażę i powiem, że wiem, nie nadaję się na urlop all inclusive, który niektórzy spędzają cały na plaży/leżaku. Nie to, że było coś nie tak, po prostu w połowie brakło mi przerywnika w postaci gór. Ale...lenistwo zwyciężyło.
To był bardzo udany urlop!
Ostatnio zmieniony 2022-08-07, 13:35 przez laynn, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Pudelek
Posty: 8367
Rejestracja: 2013-07-08, 15:01
Lokalizacja: Oberschlesien

Postautor: Pudelek » 2022-08-07, 17:14

laynn pisze:jedynie frytki jakieś takie słabe

jak wiadomo, frytki to tradycyjne chorwackie danie ;) Przypomniał mi się kumpel, który kiedyś pojechał do Chorwacji i narzekał, że chorwacka kuchnia jest do bani.
- A co jadłeś? - pytam się go.
- No, pizzę :lol

Zdradź lepiej, ile kosztowały posiłki w restauracji, np. cevapcici, bo to łatwo porównać :) Widzę na zdjęciu, że dodali ajvar albo coś podobnego - tego mi właśnie brakowało w innych krajach do cevapi.
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!

laynn

Postautor: laynn » 2022-08-07, 17:46

Pudelek pisze:frytki to tradycyjne chorwackie danie

Ja chciałem zjeść grillowaną makrelę, którą na Peljesacu polecają, nie było, zjadłem grillowanego morszczuka - dobry, w sumie rzeczywiście podobny do makreli, znaczy znam i uwielbiam wędzonego morszczuka i jest to mniej tłusta ryba od wędzonej makreli ale z grilla smakował podobnie do makreli.
No ja nigdzie nie pisałem, że jadłem tam Chorwacką kuchnię. Ja np raz wziąłem sobie fileta kurczaka z grilla.
Co jedliśmy w restauracji? (my i znajomi)
Kalmary jadła córa znajomych. Podobno bardzo dobre.
Żona jadła kalmary w prążkach ja jak zwykle parę zjadłem - nie przepadam za owocami morza, było spaghetti zamawiane, taca mięsa dla dwóch osób,
Gdy ja zamówiłem morszczuka, żona doradę grillowaną, próbowałem, jadłem ją też w Rovinj i jakoś nie specjalnie mi ona smakuje (tzn zjem, ale nie przepadam, piszę zjem, bo Ci co mnie znają, wiedzą, że jestem wielkim niejadkiem, w sensie masę rzeczy nie lubię :D , więc jak 3 lata temu czytałem jakie są chorwackie potrawy, to chyba tylko na ryby i cevapcici się zdecydowałem :-/ to też jeden z powodów, że ja np albańskiego pasterza bym pewnie obraził, bo tego czegoś co dostał Witek, nie ruszyłbym).
Zupę "rosół" - córka uwielbia, tej nie zjadła, to był rosół z wołowiny, żona zamówiła zupę rybną, jak dla mnie gęsta, ja wolę polską wersje zupy rybnej. Żonie smakowała.
Tak cevapcici z ajvarem, ile ono kosztowało? 80kun? Kurde nie pamiętam, ale chyba w cenie tej makreli/morszczuka to było - żona potwierdza 80kun. Dorada 120 kun.
Ostatnio zmieniony 2022-08-07, 17:51 przez laynn, łącznie zmieniany 2 razy.