13-20.08.2014 - Rowerowy Eurotrip 2014

Relacje pozagórskie ze świata.
laynn

Postautor: laynn » 2014-09-15, 10:39

Robert J pisze:Gdy jestem już gotów do dalszej drogi, podchodzi i wciska mi w kieszeń 50 euro mimo, że się wzbraniałem przed tym.

Miałem kiedyś podobnie; jechałem stopem na praktyki na studiach, a że mało wtedy zarabiałem to nie chciałem ponad stówę wydać na pociąg (wtedy to była 1/6 moich zarobków).
Praktyki zaczynały się w Bornym Sulinowie, dojechać miałem do Szczecinka. Najpierw w Piotrkowie kierowca funduje mi śniadanie (bo jego dzieci też jeżdżą stopem), a późnym popołudniem mam problem z wydostaniem się z Torunia. Stoje dobre 40 minut, wreszcie zatrzymuję się jakieś wypasione auto, okazuje się, że to małżeństwo posiadający jaką dużą szklarnie/szkółkę leśną. Pani mnie wypytuje gdzie jadę, czemu stopem itp. Jak wysiadam to terpie męża, a ten wyciąga 2 nowiótkie 50tki. Też odmawiam, ale dosłownie siłą mi je dają...
Co do moich marzeń, to może kiedyś zajrzę w te rejony i pojeżdże rowerem, ale jadąc pojadę pojazdem, który uwieczniłeś na zdjęciu w Trhovych Svin'ach :) . To wtedy będę mógł sobie wjechać na tą widokową drogę :D , rozwiązując me problemy :P .

Awatar użytkownika
Robert J
Posty: 1375
Rejestracja: 2013-12-08, 21:46
Kontakt:

Postautor: Robert J » 2014-09-15, 11:32

laynn pisze:Jak wysiadam to terpie męża, a ten wyciąga 2 nowiótkie 50tki. Też odmawiam, ale dosłownie siłą mi je dają...

Czasami można trafić na bardzo porządnych ludzi. Jak widać zdarza się to nawet w Polsce. W Austrii zawsze ludzie byli dla mnie mili. Tam to jest zupełnie inna kultura wobec podróżującego. Nigdzie w tym kraju nie spotkałem jeszcze jakiejkolwiek niechęci względem mojej osoby. Zawsze ktoś podejdzie i zacznie rozmowę. Wystarczy, że usiądziesz na chwilę gdzieś przy drodze chociażby na śniadanie to potrafią się zatrzymywać i pytać czy czasami coś się nie stało i nie potrzebna jest pomoc. Zupełnie inaczej jest w Niemczech, ale w 2007 gdzieś w okolicy Garmisch też dostałem kilkadziesiąt euro :D

Co do moich marzeń, to może kiedyś zajrzę w te rejony i pojeżdże rowerem, ale jadąc pojadę pojazdem, który uwieczniłeś na zdjęciu w Trhovych Svin'ach :) . To wtedy będę mógł sobie wjechać na tą widokową drogę :D , rozwiązując me problemy :P .

No to odkładaj na campera, no i na rower :D

laynn

Postautor: laynn » 2014-09-15, 11:42

Robert J pisze:No to odkładaj na campera, no i na rower

Hehe. Może kiedyś się uda odłożyć na ten większy pojazd, wtedy rower też już będzie. Jak mi mała podrośnie to będę żonę męczył o rowery dla nas, by z nią jeździć nie tylko autem.

Co do ludzi, ja w tamtym okresie sporo jeździłem stopem (raz, że kasy nie miałem dużo, dwa fajna przygoda) i tylko raz mi się zdarzyło, że mi pokazano fucka z przejeżdżającego auta. Więc w sumie nie jest tak źle z ludźmi, mimo że ja mówię tylko o naszym kraju. Ale miałem też zdarzenia, że np po wyjściu z knajpy do kolegi startowali lokalni, że kogoś chciałem pobić (najlepsze to mina gościa jak mu kumpel odpowiedział, że to nie możliwe, bo jesteśmy pacyfistami, hahah ). Więc to zależy gdzie się trafi. Faktycznie, że ja się czułem bezpieczniej jeżdżąc stopem niż np pociągiem (np zdarzyło mi się w Katowicach po podróży, że miałem spęcie z kolesiami, kotórzy chcieli towarzyszce ukraść portfel - dobrze, że się ludzie wtrącili, bo bym więcej razy oberwał niż te dwa ciosy :D ).

Awatar użytkownika
Piotrek
Posty: 10907
Rejestracja: 2013-07-06, 21:45
Lokalizacja: Żywiec-Sienna
Kontakt:

Postautor: Piotrek » 2014-09-16, 20:14

laynn pisze:Praktyki zaczynały się w Bornym Sulinowie, dojechać miałem do Szczecinka.

Czyżby szanowny kolega studował geografię? :-)

laynn

Postautor: laynn » 2014-09-16, 20:53

Ja, tak, yes.
Niestety nie dokończyłem hehe ale praktyki zaliczyłem. Było lepiej niż na zlotach Chimalajowych :dev

Awatar użytkownika
Robert J
Posty: 1375
Rejestracja: 2013-12-08, 21:46
Kontakt:

Postautor: Robert J » 2014-09-21, 17:48

Day 8/8 - Przez Czechy do domu... 20.08.2014

Nastał ostatni dzień wyprawy. Dziś mam zamiar dotrzeć do domu. Pogoda z rana dopisuje. Początkowo niebo odrobinę zachmurzone, ale z biegiem czasu robi się coraz ładniej.

Ruszam w drogę bez śniadania. Obieram kierunek na Pelhřimov. Poprzednim razem ominąłem to miasto, więc teraz chciałem je zwiedzić. To kilkunastotysięczne miasto, które nie ma zbyt wiele do zaoferowania dla turysty. Jedyna atrakcja to ładny rynek z przyległymi uliczkami i dwiema bramami miejskimi. Całość można obejść w około pół godziny. Dla turystów przygotowano małe "Muzeum Dziwactw i Rekordów" na pięciu piętrach bramy miejskiej. Zbiory muzeum to ponad 300 najróżniejszych przedmiotów - ogromnych i miniaturowych, jak np. pidżama dla 98 osób ;)

Obrazek

Jihlavská brama, w której znajduje się "Muzeum Dziwactw i Rekordów"

Obrazek

Rynárecká brama

Obrazek

Rynek

Jadę dalej. Teraz do oddalonego o niespełna 40 km Havlíčkův Brodu. Co prawda przez miasto miałem tylko przejechać lecz ze względu na remont głównej drogi ruch poprowadzono przez centrum. Nie mam wyjścia, więc jadę, a skoro już jestem w rynku to nie sposób się nie zatrzymać choć na chwilę :)

Pierwsza pisemna wzmianka pochodzi z 1256 roku. Prawa miejskie otrzymuje w 1274 r. Od 1308 roku miasto nosi nazwę Německý Brod. Po 1945 roku niemieccy obywatele zostali wysiedleni, a nazwa miasta została zmieniona na Havlíčkův Brod.

Robię kilka zdjęć w rynku oraz zaopatruję się w regionalne piwo - Rebel :)

Obrazek

Obrazek

Kościół Wniebowzięcia NMP

Ciągle podążam główną drogą. W Hlinsku robię sobie krótką przerwę. Tutaj po zajrzeniu do mapy postanawiam za miejscowością Koruna zjechać z krajówki i potłuc się trochę po podrzędnych drogach.

Obrazek

Hlinsko - ratusz

Obrazek

Mijam kilka mniejszych miejscowości. Ruch na drodze teraz znikomy. Więcej sprzętu rolniczego jak samochodów. Od razu bardziej mi się podoba. Gdzieś w dali majaczą Karkonosze...

Obrazek

Obrazek

Przejeżdżam przez niewielkie miasteczko Proseč. W sumie miejscowość ta bardziej przypomina dużą wieś aniżeli miasto. Poza kościołem św. Mikołaja niema tam w zasadzie nic ciekawego.

Obrazek

Miałem trochę problem z wybraniem właściwej drogi. Z centrum odchodzi chyba z siedem różnych dróg ;)

Za miastem dość spory podjazd przez rezerwat przyrody Toulovcovy maštale. Rezerwat ten to takie małe "skalne miasto". Pełno tu formacji skalnych, głębokich dolin w formie kanionów, jaskiń i pojedynczych skałek noszących nazwy tego, co ich kształt przypominał ludziom. Ja miałem w planach podjechać tylko na Toulovcovu wieżę widokową. Niestety okazało się iż wieża jest zamknięta :(

Kolejne ciekawe miasto na mojej trasie to Litomyšl. Historia Litomyšli sięga 981, kiedy na drodze łączącej Czechy z Morawami wybudowano zamek graniczny. W 1098 przy zamku ulokowano klasztor benedyktynów, fundacji księcia Brzetysława II, przejęty później przez premonstratensów. Dziś w miejscu dawnego klasztoru stoi renesansowy pałac będący od 1999 roku na liście UNESCO.

Obrazek

Obrazek

Po przeciwnej stronie znajduje się pochodzący z 1714 roku, klasztor pijarów z kościołem Znalezienia Krzyża Świętego.

Obrazek

Rynek(Smetanovo náměstí) nazwę swą zawdzięcza urodzonemu właśnie tu wybitnemu kompozytorowi Bedřichovi Smetaně. Rynek stylu ulicowego, długi na pół kilometra. Po obu stronach kolorowe kamienice, w części środkowej znajduje się ratusz, którego początki sięgają 1418 r.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Opuszczam to niewątpliwie ciekawe miasto. Teraz podążam do Ústí nad Orlicí. Miasto leży nad rzeką Cichą Orlicą, której źródła są na zboczach szczytu Jeřáb w Hanušovickej vrchovinie. W mieście podjeżdżam tylko na chwilę na rynek. W centrum nie spotykam żywej duszy.

Obrazek

Obrazek

Zachód słońca zastaje mnie w drodze do Letohradu. Niestety na horyzoncie są widoczne ciężkie deszczowe chmury. Rezygnuję z centrum miasta i jadę dalej na Kraliki. Mam do pokonania kilka wymagających podjazdów. Pogoda się kompletnie załamuje. Przed Kralikami zaczyna mocno padać deszcz. Jadę dalej już bez postojów przedzierając się przez dobrze znane mi Jesioniki. Przemoczony do suchej nitki docieram po drugiej w nocy do domu.

Ostatniego dnia udało się ukręcić prawie 280 kilometrów !

Podsumowanie w liczbach:

Liczba dni :8

Ilość wypitych płynów: 65 l

w tym:

Piwo: x 25
Woda : 24,5 l
Mleko: 8 l
Inne: 7,5 l

Całkowity pokonany dystans: 1578,34 km
Średni dzienny dystans: 197,29 km
Średnia prędkość: 18,97 km/h
Maksymalna prędkość: 88,3 km/h
Suma przewyższeń: 12430 m

Czas jazdy: 87h 51m 56s

Obrazek

Galeria:

http://plus.google.com/photos/117901767401578298989/albums/6057375104768441201

Koniec :)

Awatar użytkownika
Pudelek
Posty: 8367
Rejestracja: 2013-07-08, 15:01
Lokalizacja: Oberschlesien

Postautor: Pudelek » 2014-09-22, 01:02

w Pelhrimovie jest lokalny browar, którego leją w miejscowych lokalach - bardzo dobry ;) Tym razem mogłeś się jednak zatrzymać na dłużej i gdzieś usiąść, na pewno byś nie pożałował :D
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!

Awatar użytkownika
Robert J
Posty: 1375
Rejestracja: 2013-12-08, 21:46
Kontakt:

Postautor: Robert J » 2014-09-22, 14:43

Pudelek pisze:w Pelhrimovie jest lokalny browar, którego leją w miejscowych lokalach - bardzo dobry ;)

A tego to ja nie wiedziałem :/

Może następnym razem... ;)

laynn

Postautor: laynn » 2014-09-25, 09:25

Robi jak zwykle wrażenie ten Twój przejazd/trip .

Tymbardziej mnie kiedy dni mi mijają na przespanych nocach lub nie :D :D :lol

Awatar użytkownika
Tępy dyszel
Posty: 2820
Rejestracja: 2013-07-07, 16:49
Lokalizacja: Tychy

Postautor: Tępy dyszel » 2014-09-26, 16:11

Robert J pisze:Liczba dni :8

Ilość wypitych płynów: 65 l

w tym:

Piwo: x 25
Woda : 24,5 l
Mleko: 8 l
Inne: 7,5 l

Całkowity pokonany dystans: 1578,34 km
Średni dzienny dystans: 197,29 km
Średnia prędkość: 18,97 km/h
Maksymalna prędkość: 88,3 km/h
Suma przewyższeń: 12430 m


Liczby podane w tych statystykach robią wrażenie :brawo1
Jesteś komandosem albo cyborgiem ? ;)

Podziwiam - ja po przechaniu 200 km samochodem to ledwo żyję......

Jaki miałeś budżet takiej wyprawy ?

laynn

Postautor: laynn » 2014-09-26, 20:06

Kapitan Bomba pisze:Podziwiam - ja po przechaniu 200 km samochodem to ledwo żyję......

Pora zmienić auto, ja ze swojej kanapy po 5 godzinach nie chce wysiadać :D
Ostatnio zmieniony 2014-09-26, 20:07 przez laynn, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Robert J
Posty: 1375
Rejestracja: 2013-12-08, 21:46
Kontakt:

Postautor: Robert J » 2014-09-26, 23:12

Jesteś komandosem albo cyborgiem ? ;)

Gdzieś to już słyszałem ;)

Kapitan Bomba pisze:Jaki miałeś budżet takiej wyprawy ?

50 euro i 200 koron czeskich. Na sam koniec pobytu w Austrii dostałem 50 euro od jednego Austriaka, więc koszt wyjazdu to około 35 złotych + kilkadziesiąt zeta na zakupy przed wyjazdem :D
laynn pisze:Kapitan Bomba napisał/a:
Podziwiam - ja po przechaniu 200 km samochodem to ledwo żyję......

Pora zmienić auto, ja ze swojej kanapy po 5 godzinach nie chce wysiadać :D

Moja "kanapa" też jest wygodna :D :P

Awatar użytkownika
Pudelek
Posty: 8367
Rejestracja: 2013-07-08, 15:01
Lokalizacja: Oberschlesien

Postautor: Pudelek » 2014-09-27, 01:21

Robert J pisze:Gdzieś to już słyszałem ;)

robo-kolarz :D
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!

laynn

Postautor: laynn » 2014-09-27, 05:04

Robert J pisze:Moja "kanapa" też jest wygodna

Tak nazywam swe auto :P :D

Awatar użytkownika
ceper
Posty: 8598
Rejestracja: 2014-01-02, 11:33

Postautor: ceper » 2014-09-29, 13:10

laynn pisze:Pora zmienić auto, ja ze swojej kanapy po 5 godzinach nie chce wysiadać
Sprawa jest prosta: nie chce się wracać do ziemianki, bo kanapa w "zemście Honeckera" jest wygodna :)