Rok 2018 po bubowemu

Podsumowania sezonu czy jakiegoś okresu aktywności górskiej i nie tylko.
laynn

Postautor: laynn » 2019-01-01, 21:25

Liczba wycieczek, dni w podróży jak zwykle imponująca.

Awatar użytkownika
buba
Posty: 6126
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Postautor: buba » 2019-01-01, 23:49

Piotrek pisze:Mnie to się wydaje, że własnie z małym dzieckiem, np. wspomnianym pięciolatkiem lub młodszym, więcej można. Taki malec nie ma wyjścia więc musi się z rodzicami włóczyć.


Dokladnie! A najlatwiej to w ogole z niemowlakiem. Pakujesz w nosidlo albo do wozka i idziesz i robisz co i gdzie chcesz. Lekkie do noszenia, nie ma strachu ze gdzies w dziure wpadnie albo na biwaku nawieje z namiotu/chatki i da w dlugą - bo samo nie chodzi... ;) Niemowlaki sa najprostsze w obsludze!
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"

na wiecznych wagarach od życia..

Awatar użytkownika
sokół
Posty: 12271
Rejestracja: 2013-07-06, 09:41
Lokalizacja: Bytom

Postautor: sokół » 2019-01-02, 00:21

Buba ja Ci powiem tak. Dla Ciebie rok jest stanowczo za krótki.

Awatar użytkownika
buba
Posty: 6126
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Postautor: buba » 2019-01-02, 10:03

sokół pisze:Buba ja Ci powiem tak. Dla Ciebie rok jest stanowczo za krótki.


Nooo ale przede wszystkim zima za dluga! :)

Wiolcia pisze:Imponująca liczba dni w podróży. Nadal nie wiem, jak to robisz :)


Hmmm... Byla tu na forum kiedys taka jedna co z dniami w podrozy w roku dobijala do 400. Wiesz o kim mowie? Moze jej zapytaj jak to robic :D
Ostatnio zmieniony 2019-01-02, 10:06 przez buba, łącznie zmieniany 2 razy.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"



na wiecznych wagarach od życia..

Awatar użytkownika
Piotrek
Posty: 10907
Rejestracja: 2013-07-06, 21:45
Lokalizacja: Żywiec-Sienna
Kontakt:

Postautor: Piotrek » 2019-01-02, 11:12

buba pisze:Dokladnie! A najlatwiej to w ogole z niemowlakiem....


W pełni się zgadzam :-)
Swoją Zuzie w 4 miesiącu na Boraczą zabraliśmy na pierwszy raz, ładna jesień wtedy była pamiętam. W 9 miesiącu już sankami śmigaliśmy między dolinami w Tatrach. Dotleniła się, a starzy mieli namiastkę gór :) przez tydzień.
Ze Staśkiem jak miał 3 miesiące już bujaliśmy się w Tatrach po dolinkach. Też bez problemów było.
A teraz, gdy córa ma lat 13 to nie zawsze panna ma już czas - bo koleżanki, bo jakieś już swoje sprawy itp. tak więc im dzieciak mniejszy, tym wygodniejszy :)

laynn

Postautor: laynn » 2019-01-02, 11:53

Wiecie, każdy ma inaczej. U nas jak już o czymś myśleliśmy, to się wszystko rozpieprzało. Jak mała miała 5miesięcy, to po chrzcinach bratanek całą rodzinę rozłożył. Na 2 tygodnie, wyjazd na wieś, który planowałem pomaraudzić, to nawet i tego nie było po co ruszać.
Jak córa była większa, to zaczęliśmy mieć problem z jedzeniem, mała pluła wszelkimi zupkami kupnymi, a namówić żonę by coś sama naszykowała (pomijając, że i z takim jedzeniem nie było łatwo), to mi odechciewało się namawiania.
Zresztą my mamy takie szczęście, że jak już się udało nastawić na jakiś termin, to albo padało i zimno było, albo młoda była chora. Zresztą pierwsze podróże to też była męka.
Więc nie wrzucajcie wszystkich do jednego wora :)

Awatar użytkownika
Piotrek
Posty: 10907
Rejestracja: 2013-07-06, 21:45
Lokalizacja: Żywiec-Sienna
Kontakt:

Postautor: Piotrek » 2019-01-02, 12:27

Ale to nie jest wrzucanie tylko spostrzeżenie, że z małym jednak prościej-bo ma mniej do gadania :-)

Awatar użytkownika
buba
Posty: 6126
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Postautor: buba » 2019-01-02, 15:12

laynn pisze:Więc nie wrzucajcie wszystkich do jednego wora


Zapewne wszystko zalezy od wylosowanego egzemplarza i jego funkcji wbudowanych. Acz mysle ze od podejscia rodzicow rowniez tez. Mam znajomych, ktorzy w zeszlym roku, z niemowlakiem pojechali na 3 miesiace stopem z namiotem na Kaukaz. Z nieduzymi plecakami. Jak zabraklo pieluch to prali w rzece i suszyli ubranka. Jak zabraklo jedzenia to karmili chlebem i serem z bazaru. Albo cycem. Albo nie karmili. A jak porzadnie zglodnialo to jadlo wszystko. W tym roku pojechali z dwulatkiem do Iranu - i wracali (rowniez stopem) w grudniu. Dla mnie to jakis kosmos i sprawa ciezka do wyobrazenia i ogarniecia. I po prostu taki wyjazd nie sprawialby mi chyba przyjemnosci bo bym sie stresowala ciagle tylko. Myslisz, ze oni wylosowali jakies cudowne/grzeczne/nadwyraz zdrowe dziecko? Nie sadze... Wydaje mi sie, ze wiekszosc lezy w naszym prywatnym podejsciu i rzeczach ktore uznajemy za konieczne albo niemozliwe.

laynn pisze:Zresztą pierwsze podróże to też była męka.


Ale w sensie ze byly wrzaski albo marudzenia?

Piotrek pisze:że z małym jednak prościej-bo ma mniej do gadania


To akurat chyba dziala niezaleznie od egzemplarza. Bo niemowlaka jak marudzi to wezmiesz bez pytania pod pache i uniesiesz w nieznanym kierunku a 13 latki (raczej) nie..
Ostatnio zmieniony 2019-01-02, 15:26 przez buba, łącznie zmieniany 8 razy.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"



na wiecznych wagarach od życia..

laynn

Postautor: laynn » 2019-01-02, 15:33

Masz może rację, nasze nastawienie ma duże znaczenie.

Co do pierwszej podróży, 1,5 godzinnej to mała miała spać po obiedzie, a nie spała. Po 30 minutach już był wrzask, klucze, zabawki oto już nie działały. Do tego moja żona okazało się, że ma chorobę lokomocyjną. Ech szkoda gadać... W tym roku jadąc nad morze dopiero po kilku godzinach pierwszą przerwę zrobiliśmy, ale to obie spały, bo o 2w nocy wyjechaliśmy, po godzinie znowu kolejna, dłuższą na rozprostowanie nóg. I dopiero po prawie godzinie kolejna część podróży. Więc mi łatwiej się teraz z nią jeździ niż z niemowlakiem. Ale zwróć uwagę, że mi przeszkadzała moja cukrzyca. Niestety ale u mnie dużo podróży ta moja choroba w jakimś stopniu nakierowuje.
Ostatnio zmieniony 2019-01-02, 15:36 przez laynn, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
buba
Posty: 6126
Rejestracja: 2013-07-09, 07:07
Lokalizacja: Oława
Kontakt:

Postautor: buba » 2019-01-02, 16:04

laynn pisze:Do tego moja żona okazało się, że ma chorobę lokomocyjną


laynn pisze:że mi przeszkadzała moja cukrzyca


Choroby niestety sa czyms co czasem ciezko przeskoczyc... One moga wszystko pokrzyzowac :(

Kabak przez okolo roku tez mial chorobe lokomocyjna. Tak miedzy 1.5 a 2.5 roku. I czasem trzeba bylo 5 razy dziennie przebierac. Co ciekawe, co doradzil nam jeden przygodnie spotkany Białorusin - chorobe lokomocyjna mozna "przełamac". Ze jadac na dluzsze wyjazdy - w pierwszy dzien jest tragicznie, w drugi tez dosc zle a od trzeciego nastepuje poprawa a czwartego objawy znikaja zupelnie. I to naprawde dziala! Tylko warunek jest taki, ze nie moze byc ani jeden dzien przerwy - bo wszystko wraca do punktu wyjscia. Nie wiem czy to jest jakos poparte naukowo - ale dziala jak w zegarku! (zeby dzien byl "zaliczony" do kuracji musi sie jechac przynajmniej 2 godziny). Na razie obserwacje byly prowadzone na jednym dziecku i jednej osobie doroslej - znajomy zawsze dotad unikajacy jazdy autem sprobowal praktykowac i tez zadzialalo.
Ostatnio zmieniony 2019-01-02, 16:06 przez buba, łącznie zmieniany 1 raz.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"



na wiecznych wagarach od życia..

laynn

Postautor: laynn » 2019-01-02, 16:46

U żony to nie daje rady. U córki chyba przeszło.
Zresztą buba, ja pracuję fizycznie i mimo, że mam wygodne auto, to jednak po podróży np nad morze, mazury, czy nawet w niski (czyli podróżach dłuższych niż 3godz), wolę sam odpocząć. Napić się piwa. Więc nie wiem, czy byłbym zainteresowany ciągłą podróżą w aucie... :)

gar
Posty: 842
Rejestracja: 2016-01-06, 20:46
Lokalizacja: Orzegów

Postautor: gar » 2019-01-02, 18:52

buba pisze:Zapewne wszystko zalezy od wylosowanego egzemplarza i jego funkcji wbudowanych.


Ja chyba wylosowałem dobre egzemplarze. Syn na pierwszym wyjeździe w górach był mając 5 miesiący (Szczawnica), córka - 3 tygodnie (Korbielów). Dużego chodzenia z wiadomych wzgldów nie było, ale codzienne spacery jak najbardziej. Dzieciom się bardzo musiało podobać (albo nudzić :) - zdecydowaną większość spacerów przespały.
Skoro jeździły od małego więc są do podróży przyzwyczajone i co mnie bardzo cieszy same się dopominają o wyjazdy (w tym roku będzie nawet samolotem do Lwowa - ale powrót metodą raczej tradycyjną, czyli marszrutkami).

Gór Ski
Posty: 484
Rejestracja: 2018-05-08, 11:14
Lokalizacja: Katowice

Postautor: Gór Ski » 2019-01-03, 10:21

Piotrek pisze:Mnie to się wydaje, że własnie z małym dzieckiem, np. wspomnianym pięciolatkiem lub młodszym, więcej można. Taki malec nie ma wyjścia więc musi się z rodzicami włóczyć.
Dużo trudniej ze starszymi, bo - mogą same zostać w domu jak im się nie chce wyjechać na wycieczkę, zaczynają mieć koleżanki/kolegów z którymi wolą spędzić czas, zaczynają mieć własne zainteresowania nie koniecznie zbieżne z zainteresowaniami rodziców ;) . I wtedy właśnie zaczyna być trudniej gdzieś wspólnie się wybrać.


Zależy co się robi jak się wspinasz , jeździsz na rowerze po górach chodzisz na skitury to z niemowlakiem o wiele trudniej a wręcz wiele rzeczy jest niemożliwe , a już jest odstawiony od cyca to można jakieś Babci podrzucić na parę dni.
Nastolatki jak nie chcą to mogą same w domu zostać więc też nie ma problemu
Starych nie ma chata wolna